Dziękuję. Również bardzo cenię niniejszy temat, aczkolwiek jeszcze bardziej zależy mi na zachowaniu zasad oraz kultury dyskusji we wszystkich wątkach. Zgodnie z własną sugestią powrotu do dyskusji o twórczości, parę zdań w temacie.Leptir pisze: ↑24.03.2024, 16:24 Podziękowałem Ci na priv, ale robię to także i tutaj. Ten wątek jest dla mnie jednym z ważniejszych na tym forum, szkoda byłoby go paskudzić jakimiś światopoglądowymi przepychankami - dlatego jestem bardzo wdzięczny za szybką reakcję. Zresztą dotyczy to każdego wątku.
Przesilenie zimowe ("The Holdovers")
Film wspomniany już raz na forum, w tym poście, chociaż mnie akurat zachęciła rekomendacja z PW od innego, rzadziej ostatnio udzielającego sie tutaj użytkownika. Obejrzałem w niedzielę 2 tygodnie temu. Jeszcze załapałem się na seans kinowy - film już wyszedł z niemal wszystkich multipleksów, ale w Kinie pod Baranami jeszcze był do zobaczenia. Akurat kilka godzin później pojawiła się informacja o Oscarze dla Da'Vine Joy Randolph za drugoplanową rolę Mary Lamb - jak najbardziej zasłużona nagroda, chociaż żałuję, że w gronie laureatów nie znalazł się Paul Giamatti, odtwórca roli głównej.
Klasyczny komediodramat, napisany i zrealizowany w dawnym stylu, co postrzegam za duży plus. Humor który naprawdę bawi i trudy bohaterów, które skłaniają do współczucia oraz przemyśleń, zwłaszcza na temat traktowania innych osób, z jakimi się stykamy, nie znając ich historii. Przy takich kontrastach charakterów, pokoleń, postaw, jak u pryncypialnego nauczyciela Paul Hunhama i niesfornego ucznia Angusa Tully'ego, najlepiej pokazywana jest możliwość porozumienia (w tym także współdziałania) oraz procesu wzajemnego zrozumienia. Co prawda można by się zżymać, iż zakończenie okazało się mocno przewidywalne, jednak moim zdaniem nie rzutuje specjalnie na całkowitą wartość dzieła Alexandra Payne'a.
Widziałem w IMAX w dniu premiery 29.02 i zgodzę się, że film robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza wizualnie oraz dźwiękowo. Niestety, nie potrafię się do niego przekonać, podobnie jak do wielu innych ekranizacji, które pierwotnie poznawałem z literackich pierwowzorów. Właśnie, przytoczony "Władca Pierścieni" to również bardzo dobry przykład, oryginał czytałem tuż przed ukazaniem się filmowej trylogii Jacksona i byłem... rozczarowany Może to faktycznie problem po stronie własnych oczekiwań?Monstrualny Talerz pisze: ↑07.03.2024, 08:22 Diuna cz. 2.
O ile po pierwszej części byłem umiarkowanie niezadowolony i w dystansie, tak teraz: 10/10. Absolutnie monumentalne kino. Odtworzenie świata z wyobraźni każdego kto czytał jak we wzorcowym w tym względzie Władcy Pierścieni. Postacie nabrały wreszcie wyrazu, jakby każdy dojrzał do swojej roli (Lady Jessica!). Film dopracowany w każdym szczególiku, nawet i dźwiękowym. Koniecznie do oglądania w kinie. Cóż, jestem zachwycony i poruszony, co rzadko mi się zdarzało w ostatnim czasie w kinie.
Chyba to był najlepszy sezon, takie odnoszę wrażenie, chociaż każdy z trzech miał inny klimat. Pierwszy, z muzyką lat 70s-80s i PRL-owską otoczką niesamowicie wciągnął, natomiast ostatni dopełnił dzieła, zamknął pootwierane wątki w należytym stylu. Pomysł (i realizacja) postaci młodego Kociołka, zagranego przez Filipa Pławiaka - znakomity, wzorowe retrospekcje. Pod względem akcji również serial spełnił oczekiwania, nie dałem rady zakończyć oglądania piątego odcinka bez choćby początku następnego, świetny cliffhanger.Gacek pisze: ↑06.03.2024, 21:11 Rojst Millenium
Takie serialne chce oglądać. 6 odcinków skondensowanej ale nie podanej po łebkach rozrywki w stylu noir, barwne, dobrze zagrane postacie, wciągająca historia. Można by powiedzieć po bardzo dobrych poprzednich sezonach że dowieźli tą historię do końca ale nie wiem czy to nie jest nawet najlepszy sezon.
Chętnie bym obejrzał spin off o sierżancie jąkale. Świetna postać z potencjałem.
Zgadzam się, postać Miki, odgrywana przez Łukasza Simlata, rewelacyjnie skonstruowana i nadaje się na odrębną historię.