Nie zgadzam się zupełnie z powyższymi argumentami quasi-ekonomicznymi. Pracuję w handlu od 30 lat (23 lata na własny rachunek) i wiem co nieco na temat sprzedaży produktów niszowych. Sytuacja SOLD OUT we wspomnianym wydawnictwie trwa od kilku lat.
Teza, że potencjalnych nabywców, czyli starych fanów ubywa z roku na rok, a chętnych na reedycje będzie kilkanaście osób, to mówiąc krótko - mitomania. To trochę tak, jakby opowiadać, że np. płyty Hendrixa kupowane były w obecnym millennium jedynie przez 50-60 latków.
Z pewnością są jakieś minimalne nakłady opłacalności, z pewnością warto pracować nad nowymi projektami, ale odpuszczanie produkcji wznowień płyt, które sprzedają się na pniu w parę miesięcy to trochę podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Jeśli jest credo: wydajemy rzeczy niepublikowane, zapomniane, trudnodostępne, a po paru latach mamy w katalogu połowę pozycji sold out - czyli obecnie wręcz niedostępnych, to o co tu chodzi? Jednocześnie firma walczy z piractwem internetowym, ściga bloggerów w sieci. Zapytam, po co? Syndrom psa ogrodnika?
Póki jest jeszcze jakiś popyt na fizyczne nośniki, to powinno się jednak zapewnić podaż. Póki jeszcze ludzie mają działające CD playery, a które powoli bedą stawać się sprzętem zanikającym. Znam kilka przypadków wśród znajomych, którzy uznali, że nie bedą już naprawiać, czy kupować nowych odtwarzaczy. Kupują, pożyczają płyty CD, niektórzy też winyle, zgrywają je do plików i przesiadają się na streamery, czy inne ustrojstwa do obsługi plików. Na tutejszym forum też parę takich osób było/jest.