Znaleziono 4190 wyników

autor: Gacek
05.02.2025, 19:40
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Może i L.A. Woman to jest opus magnum, może debiut też nim jest a i Strange Days by tak można nazwać. Doorsi mieli kilka takich płyt.
Ale czy to jest opus magnum rocznika to inna sprawa 8)

Nową Armię masz na Tubie. Nie ma na co czekać a płytę zawsze można kupić.
autor: Gacek
05.02.2025, 19:22
Forum: Muzyka
Temat: Relacje z koncertów
Odpowiedzi: 1830
Odsłony: 605323

Re: Relacje z koncertów

04.02.2025 PanterA Kraków Tauron Arena
Support w postaci Power Trip - niezłe wejście. Nie słuchałem ich wcześniej. Zrobili świetne energetyczne show. Połączenie energii Pantery i Sepultury z epoki. Mocne!
A gwiazda wieczoru... Rozpisywał się nie będę, wszystko zawiera się w słowach Vulgar display of power. Energia niesamowita, Zakk Wylde na gitarze a na garach Charlie Benante. Ciężko byłoby lepiej zastąpić nieobecnych muzyków. Nawet średnia akustyka na sali gimnastycznej nie zepsuła tego wieczoru. Zdaje się że zespół też bawił się dobrze, Phil ucinał fajne pogawędki i dopingował publiczność. Kto nie kupił biletów na czas i nie był niech żałuje. Świetny koncert.
https://www.youtube.com/watch?v=eFcXxJnnOQc
autor: Gacek
05.02.2025, 19:02
Forum: Pozostałe
Temat: Przy muzyce o filmie
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 796759

Re: Przy muzyce o filmie

Cisza nocna
Obrazek
Wreszcie coś innego. Świetny pomysł na połączenie horroru z dramatem obyczajowym o smutnej starości człowieka pozostawionego przez rodzinę. Pustka i samotność wylewa się z tego filmu i do pewnego momentu wszystko gra, niestety w pewnym momencie ktoś postanowił z tego zrobić rasowy horror. Rozumiem zamysł i symbolikę ale IMO wyszło... dyskusyjnie. O włos byłby film bardzo dobry albo wybitny, wystarczyło nie szarżować. Kadr z niekończącą się klatką schodową wprost do nicości to był gotowy obraz który wystarczyło tylko pociągnąć dalej ale nie będę psuł seansu. Tak czy inaczej warto obejrzeć, zdecydowanie jest to coś innego. Zresztą interpretacja całości nie jest wcale taka oczywista jak to co widzimy na ekranie.
Plus kilka bardzo ważnych zdań, które długo pozostaną w głowie.
Jak tak sobie rozmawiamy, to cholernie przykre, że to już meta.
autor: Gacek
02.02.2025, 00:32
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Monstrualny Talerz pisze: 31.01.2025, 08:21 Porcupine Tree - The Sky Moves Sideways
Świetna płyta. Dawno nie słuchałem. Muszę do niej wrócić.

Armia - Wojna i pokój
Obrazek
Krążą już jakieś pierwsze opinie że to rewelacja na miarę armijnych klasyków. Nie koniecznie się z tym zgadzam ale! Po kilku przesłuchaniach mogę śmiało powiedzieć że dobry album, może nawet więcej niż dobry. Momenty zdecydowanie ma. Budzy w dobrej formie.

The Doors - L.A. Woman
Jak już wsiąkło w odtwarzacz to siedzi kilka dni.
Kiedyś lubiłem ten album za kilka utworów, teraz podoba mi się w całości. Zdecydowanie dobra rzecz od początku do końca. Choć słuchając np "Riders on the Storm" ponownie dochodzę do wniosku że Morrison jest tylko jednym z członków zespołu a nie jakimś frontmanem - wizjonerem. Odgłosy burzy i hipnotyczny klawisz tworzą obłędny klimat, zakończenie mogłoby trwać jeszcze kilka minut,
Cudo.
autor: Gacek
24.01.2025, 12:14
Forum: Pozostałe
Temat: Przy muzyce o filmie
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 796759

Re: Przy muzyce o filmie

Ciekawie rozwinął się wątek Twin Peaksowego FWWM. Crazy bardzo ciekawe rozważania na temat Lyncha, przede wszystkim bardzo celne.
W porównaniu do współczesnych "arcydzieł" kinematografii David Lynch pokazuje zło w sposób artystyczny, na swój sposób fascynujący i może nie wprost żeby nie popaść w banał ale pokazuje granicę gdzie jest dobro a gdzie zło. Oczywiście ćwierćinteligentny widz może tego nie wyłapać i cały film napawać się bezrefleksyjnie mocnymi scenami ale każdy choć trochę myślący widzi gdzie jest granica. To nie jest gloryfikacja zła i z takimi opiniami się nie zgodzę, może to zło jest pokazane w sposób zbyt artystyczny przez to może wydawać się na swój sposób atrakcyjne ale to można uznać jako przestrogę.

Pzyznam też że zgadzam się z tym co poruszył np crescent. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem myśl ale ja też jestem zdania (przy całej wieloletniej fascynacji brutalnym kinem i grami) że chyba zaczyna to już być przesada.
Bodaj w Pewnego razu... w Hollywood których z psycholi z bandy Mansona mówił o tym że to Holywood karmiące ludzi przemocą jest winne rozlewowi krwi (dawno ten film oglądałem, może coś przekręcam ale chyba sens był podobny). No i niestety coś w tym jest. Zresztą sam Tarantino też ma w tym swój udział. Wspominałem niedawno o moich dość mocnych wątpliwościach co do takich filmów jak Bękarty Wojny.
Rozumiem że Tarantino to konwencja, Smarzowski to konwencja ale chyba wszystko ma jakieś granice. Zresztą jak patrzę na Smarzowskiego to odnoszę wrażenie że jako twórca sam wpada w jakieś obłędy i paranoje. To co działało raz, dwa i pięć razy nie koniecznie działa zawsze.
Rozumiem sens Wesela (tego pierwszego), Domu Złego czy Wołynia , nie rozumiem sensu drugiego Wesela i mam poważne obawy do tego czym teraz ma nas uraczyć Smarzowski (obym się mylił). Kto kogo zabije, z kim lub z czym jeszcze będzie kopulował? Jak bardzo wykrzywiony do granic absurdu obraz rzeczywistości zobaczymy? Podobnie Tarantino choć ten trzyma jeszcze jako taki poziom i przynajmniej obudowuje brutalność jakąś konwencją i ciekawymi postaciami.
Tutaj dobrym przykładem jest Lynch, który zrobił dużo mocnych obrazów ale też wspomnianą tu Prostą historię, film absolutnie cudowny, który powinien obejrzeć każdy. A w Twin Peaks brutalne i mocne sceny obudował całym wielobarwnym światem pełnym niuansów.

Przełamałem się i obejrzałem ostatnio w TV spory kawałek którejś części wspaniałej filmowej sagi pod tytułem Piła.
Większego kretyństwa z życiu nie widziałem. Naprawdę karmienie mas takim gównem powinno być zagrożone karą więzienia. Czy takie obrazy wnoszą cokolwiek pozytywnego do czyjegoś życia?
Zresztą sam ostatnio łapię się na tym że wszystko co oglądam kręci się wokół morderstw i strzelanin. Czy to świadomie na Netflixie czy używając telewizora jak sporadycznego usypiacza przed snem. A im nowszy film czy serial tym bardziej zastanawiam się czy autorzy w ogóle odróżniają dobro od zła czy jesteśmy już na takim poziomie postępu że bezrefleksyjne zabijanie jest tak naturalne jak zjedzenie rano kromki chleba.
Brutalne, mocne kino lubię od gówniarza jak się pokątnie oglądało Predatora czy Obcego ale obecnie czuję że to już jest za dużo. Przesyt związany z dostępem do dowolnych treści w internecie a tym samym platform streamingowych jeszcze bardziej to uwypuklił. To nie jest kwestia wyboru, większość filmów czy seriali to jest sieczka mniejsza albo większa i mówię to z perspektywy osoby która zawsze takie rzeczy chłonęła.
Brudny Harry kiedyś był przykładem brutalnego kina, przed którym matki chroniły dzieci. Dziś oglądamy bezrefleksyjne filmy o takich gościach jakich ścigał Callahan, zagłębiamy się w ich świat, poznajemy motywy no i co najważniejsze nie oceniamy!
autor: Gacek
18.01.2025, 19:15
Forum: Pozostałe
Temat: Przy muzyce o filmie
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 796759

Re: Przy muzyce o filmie

Crazy pisze: 18.01.2025, 16:08
Głowa do wycierania (Eraserhead), rok 1976

ocena: * * * * * -

najlepsza scena: kobieta zza kaloryfera miażdżąca robaki na scenie (ale to brzmi ;-)), czyli W niebie wszystko będzie dobrze

W tym filmie każdy najmniejszy szczegół wydaje się być wyjęty prosto z głowy reżysera i pokazany dokładnie tak, jak tego reżyser chciał. Formalnie jest więc doskonały, a do tego jego stylistyka, nastrój i wszechogarniające poczucie dziwności świata - tak, to jest moja bajka! Jedynym mankamentem (stąd minusik) jest pewna beztreściowość, tzn. fabuła jest szczątkowa a interpretacyjnie nie umiem tu znaleźć pola do popisu. Wydaje mi się jednak, że właśnie to niewerbalizowalne wrażenie świata, które przenika film, stanowi tak naprawdę jego treść...
Wolę kilka innych filmów, ale ten minusik to chyba jednak przesada ;-)
Ja bym dał może ze 3.
Skoro sam piszesz o beztreściwości?
Po co mi film Lyncha zbudowany z samego klimatu i odrealnionych scen skoro mam podobne filmy wypełnione treścią po brzegi w których również odrealnionych scen nie brakuje.
Fajny eksperyment i brawurowy film na rozpoczęcie kariery ale dla mnie za dużo Lyncha w Lynchu a za mało treści.

Poza tym istotnie z nikim nigdy nie konsultowałem swoich spostrzeżeń... może poza tym forum. Zwyczajnie nie miałem z kim bo mało znam hardcorowych fanów Lyncha.

A ja ostatnio obejrzałem Wzgórze psów.
Ciekawy serial. Żulczyk + Pieprzyca, to się musiało udać choć może nie w pełni ale nazwiska są gwarancją rozrywki na pewnym poziomie.
Pół internetu się sra że nic nie słychać, owszem dialogi bywają niewyraźne ale ludzie są jak małpy, co jeden powie to reszta powtarza. Jest jak zwykle czyli średnio pod tym względem.
Zawartość jednak jest ciekawa. Jest niezwykle oryginalna historia, małe miasteczko, morderstwo młodej dziewczyny przy stawie w lesie, tajemnica ocierająca się o jakiś inny wymiar. Oryginalne nie ma co. Ktoś już chyba podobny serial nakręcił... kto to mógł być :?:
Ale zupełnie poważnie historia jest pod wieloma względami przewidywalna ale z czasem potrafi zaskoczyć no a koniec to już brawurowa jazda po bandzie. Powiem tylko że w filmie pojawia się oldskulowo cyberpunkowa (?) animacja, nawiązania do różnych postaci i innych filmów ale jest to wciąż atrakcyjne dla widza. Są ciekawe postacie choć niestety nie ta grana przez drewnianego Kościukiewicza (no może pod koniec się wyrabia), Więckiewicz świetnie a w końcówce brawurowo, Jaśmina Polak czy Wojciech Zieliński bardzo dobrze.
Dobry a nawet bardzo dobry serial. Może nie zapierający dech w piersiach ale wizualnie piękny, z ciekawą historią, zrobiony z pomysłem. Warto obejrzeć. Kto lubi Lyncha znajdzie coś dla siebie.
autor: Gacek
18.01.2025, 13:52
Forum: Pozostałe
Temat: Przy muzyce o filmie
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 796759

Re: Przy muzyce o filmie

Głowa do wycierania to był faktycznie dziwny wynalazek. Jeszcze zbyt surowe żeby dało się to oglądać zupełnie na poważnie. Choć parę hipnotycznych scen pamiętam.
Blue Velvet - dawno nie widziałem, ale chyba nigdy mi się nie podobało
Bardzo fajny film. Taki Lynch light, bez przegięć ale z tym specyficznym klimatem.
Ogniu Krocz Za Mną - jak dla mnie okropne, zupełnie bez klimatu pierwotnego TP (również zbyt wiele zła jest w tym filmie, w serialu jednak jakoś było to kamuflowane)
Bo tu jest tylko część klimatu miasteczka, ta mroczna. W tym filmie pokazane jest całe zło z bliska. Bardzo dobry film jako suplement. Dużo mocnych scen, Bowie, elektryczność, bardzo gęsty klimat. Muszę sobie to znów obejrzeć. Do tego kilka scen wycięto, są dostępne w Missing Pieces. Zresztą sama ścieżka dźwiękowa jest genialna i daje też namiastkę tego co jest w filmie.
Mullholland Drive - nie podobał mi się, ale widziałem 20 lat temu, natomiast nie miałem żadnej potrzeby zobaczyć znów
A to chyba najbardziej Lynchowski film ze wszystkich. Choć za pierwszym razem zanim wszystko skumałem miałem mieszane uczucia. Znów powiem - kilka scen jest tak chorych i odrealnionych jak z koszmaru.

Prosta historia
rewelacja, niedawno sobie odświeżyłem. Cudowny film.

Lynch był geniuszem, było w jego filmach sporo kiczu, czasem lubiał mocno przeszarżować ale on tym operował świadomie i dawkował w odpowiedni sposób. Zresztą on potrafił z kiczu zrobić sztukę. A do tego podobno był sprawnym muzykiem i świetnym gościem, przynajmniej tak wspominają go ludzie z którymi pracował.
3 zezon Twin Peaks pokazał że Lynch nadal był w formie, robił co chciał z widzami i z tymi wszystkimi kukiełkami z branży, które na wszystkim chciały zbić kapitał. Ze wszystkimi mankamentami tego serialu było to znów coś wyjątkowego i świeżego (Bowie, tym razem zamknięty w czajniku :lol:). Skończyła się pewna epoka.
autor: Gacek
18.01.2025, 12:17
Forum: Muzyka
Temat: [']['][']
Odpowiedzi: 6107
Odsłony: 1110944

Re: [']['][']

Lynch to jeden z nielicznych twórców którzy mieli wpływ na cały filmowy świat. Legenda za życia.
Żegnaj mistrzu!
autor: Gacek
15.01.2025, 00:45
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Thin Lizzy - Night Life
Obrazek
Ciekawa okładka i jeszcze lepsza muzyka. Nie jest to jeszcze złoty okres dla zespołu ale już powoli styl się klaruje, za chwilę się zacznie ale teraz jeszcze... Brzmienie mniej surowe, bardziej bluesowe, wygładzone, jakieś smaczki (smyki?), wszystko płynie w nieśpiesznym tempie. Fajne wpadające w ucho utwory, żywe hard rockery jak She Knows czy Sha-La-La albo bardziej stonowane jak rewelacyjna nastrojowa ballada Still Loving You czy fortepianowo smyczkowy Frankie Carroll. Świetna płyta, jedna z moich ulubionych a że nie jakaś wybitna? Nie musi być wybitna.
autor: Gacek
12.01.2025, 23:31
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Od kilku dni Grechuta
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zdecydowanie trzy najlepsze. Każda nieco inna. Jeszcze niedawno bym powiedział zdecydowanie - Droga za widnokres. A teraz tak o włos jednak Magia obłoków. A następnym razem pewnie o włos będzie Korowód 8)
Chyba nie da się tego jednoznacznie stwierdzić. Wszystkie praktycznie bez słabych punktów za to z momentami takimi że... światowy poziom, absolutnie światowy, ekstraklasa. Może nie w gonitwie po gryfie ale w robieniu klimatu z pewnością. Ciekawi mnie jakby to zabrzmiało gdyby nagrali to w jakimś zagranicznym studiu u dobrego machera bo nie ma co się oszukiwać trochę słychać że to nie brzmi aksamitnie.
autor: Gacek
05.01.2025, 23:28
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Black Sabbath - Sabbath Bloody Sabbath
Obrazek
Kiedyś zdarta do kości, leżała kilka lat odłogiem a ostatnio wziąłem ją do samochodu. Nie tak jak kiedyś ale żre. Tyle że kiedyś żarła na początku a teraz bardziej Spiral Architect, Looking for Today i przede wszystkim bodaj najlepsza na płycie Sabbra Cadabra. Who Are You o ile tekstowo wciąż ciekawy to syntezatorowy motyw mocno trąci myszką... a może tak ma być?
Kiedyś wydawała mi się ta płyta lekko wygładzona ale jednak esencjonalna dla zespołu. Teraz wydaje mi się jednak za mocno wygładzona, pomimo kanonicznych riffów szczególnie w tytułowym czy A National Acrobat to jednak ciut zbyt gładko. Jednak po latach się odwróciło, wolę wracać do bardziej bluesowego i dzikiego debiutu.
autor: Gacek
19.12.2024, 01:10
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Widzę że temat pana Pabla się mocno przebił.
Jako że trzeba mówić ludziom oczywistości to powiem że każdy ma prawo do swojego zdania i do jego wyrażania i myślę że każdy się z tym zgadza i nie piszmy tego już. Po to jest forum, po to internet, po to tu jesteśmy. Jednak jak ktoś pisze teksty i je upublicznia to one też podlegają ocenie. Czasem może się niektórym wydawać że te oceny tekstów dosięgają samego autora i ja czasem mam też takie sugestie że ktoś ma jakiś przysłowiowy problem i musi wszystkim dookoła coś udowodnić co oczywiście nie znaczy że chciałbym tą osobę obrazić czy jakoś tam dotknąć.

I tu właśnie dochodzimy do tego co mnie strasznie irytuje w tych recenzjach, Stawianie 1 i mieszanie z błotem kanonicznych płyt czy całej twórczości Gunsów czy RAMONES to dla mnie dziecinada choć sam fanem tych zespołów nie jestem. Być może sam po latach bym na chłodno napisał mocno stonowaną recenzję ale nie siliłbym się na udowodnienie światu że to muzyczny śmietnik nie warty funta kłaków.
Najbardziej mnie irytuje i tu mój zarzut do autora i ogóle autorów takich recenzji. Jeżeli ktoś pisze o sobie na każdym kroku że jest osłuchany, pisze ładnym językiem i tym podpiera swoje recenzje to wymagam od takiej osoby profesjonalizmu. Pomijam takie kapiszony jak wspomniałem ale żeby o takiej płycie jak baranek napisać kilka zdań na kolanie... tu fajnie, tu za szybko a później fajna piosenka a potem bym wywalił całą resztę.
Poważnie ? To jest recenzja kanonicznej, trudnej w gruncie rzeczy płyty, mglistego zawiłego konceptu złożonego z abstrakcyjnych obrazów? Może z 15 lat temu sam bym tak napisał, nie wiem ale ja nie byłem i nie jestem osłuchany i nie aspiruję do takiego miana.
Doceniam upór autora bo natrzaskał tych recenzji furę ale w gruncie rzeczy to mam takie przemyślenia jak napisałem. Nie chce mi się tego czytać bo trudno traktować poważnie kogoś kto kanoniczne zespoły metalowe czy hard rockowe i w ogóle kanoniczne płyty ocenia na 5 albo 6 a później jeszcze dywaguje w komentarzach że tak jest bo "jestem osłuchany" i "wszystko napisałem w recenzji". Sam nie zgadzam się z wieloma peanami nad klasycznymi płytami.. z wieloma ale nie prawie ze wszystkimi.
W dodatku autor działa według schematu, który napisałem wcześniej i usilnie pisze o muzyce która mu się po prostu nie podoba. Wydłubie sobie jeden album, zglanuje zespół po całości i pyk odhaczony. IMO słabo to wygląda.

Ja się zawsze rozpisuję jak głupi a często trafną diagnozę w jednym zdaniu ma Wojtek.
WOJTEKK pisze: 17.12.2024, 19:58 Hipsterstwo. Chociaż akurat też uważam że może pisać sobie co chce. Jego blog jego małpy, on się pod tym podpisuje. A że pisze trochę z innego matriksu ...
Chyba najcelniejsze podsumowanie całej sytuacji 8)

Zdecydowanie przyjemniejsze i ciekawsze wydają mi się teksty pewnego znanego popa :lol:
Tyle że trochę nie zawsze moje rejony muzyczne ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Leptir pisze: 17.12.2024, 15:10 Cóż, o „Baranku" pisałem tu kiedyś sporo - i zdania nie zmieniłem. Nadal uważam, że jednocześnie jest to album, który zawiera bodaj najlepsze fragmenty muzyczne w dorobku Genesis - ale także i że pomysłów na pełne dwie płyty tu zabrakło. Pisanie, że „najlepiej ograniczyć go do jednej płyty" uważam za przesadę - ale np. czwarta strona winylowego wydania jest boleśnie już wymuszona i zawiera albo rzeczy mniej ciekawe - albo wtórne (jak The Light Dies Down on Broadway - który muzycznie jest przearanżowanym utworem tytułowym). Nie odnoszę się tu jednak do konceptu całego albumu - może się on podobać lub nie.
Myślę że jest to album wyjątkowo wymykający się jednoznacznej ocenie. Po latach z płyty ze znakiem zapytania, takiej będącej trochę na peryferiach klasycznego Genesis urósł u mnie do miana dzieła niemal doskonałego, również ze względu na swoje niedoskonałości i swego rodzaju niedostępność. Nie da się wchłonąć tej płyty i polubić tak szybko jak wcześniejszych.
Może i The Light Dies Down on Broadway jest wtórne ale czy można go tak jednoznacznie potraktować jeżeli jest częścią konceptu? Podobnie można by powiedzieć o niektórych momentach The Wall ale na tym polega istota tego typu wydawnictw. Zresztą na Selling England też był motyw spinający początek i koniec albumu. Czy to wada?
A koncept to jest najbardziej fascynująca część układanki. O czym ten album jest a o czym nie jest? Czy to jakiś strumień świadomości?
Trochę jak z większością filmów Lyncha. Czuć podskórnie że to coś wyjątkowego choć czasem ciężko to uchwycić i opisać.
Muszę kiedyś przysiąść nad tekstami.
autor: Gacek
17.12.2024, 12:59
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Monstrualny Talerz pisze: 17.12.2024, 11:16 Mnie nieodmiennie bawi - i muszę przyznać, że głównie z tego powodu podczytuję blog kolegi Rory`ego, bo o nim tu mowa - kompletna niekonsekwencja.
Nie poczytuję choć przejrzałem trochę pod wpływem dyskusji. Wręcz przeciwnie. Schemat, który najwyraźniej się sprawdza. Peany na temat płyt które zna 15 osób, zaniżanie ocen większości kanonicznych wydawnictw, totalne glanowanie pojedynczych płyt wywołujące ożywioną dyskusję (GnR, RAMONES), glanowanie zespołów na podstawie jednej płyty (autor celowo wybiera tę najgorszą w swoim mniemaniu o czym później pisze w komentarzu, zespół zglanowany i odhaczony) albo dla odmiany recenzje połowy dyskografii zespołu, którego się nie lubi i szukanie przy każdej płycie kwadratowych jaj żeby jakoś wytłumaczyć swoją niechęć.
Być może masz inne przemyślenia bo pewnie znasz dokładniej te teksty. Ja tak powierzchownie widzę schemat tej strony.
Dla mnie szkoda czasu na czytanie recenzji które mnie tylko irytują bo dla autora miarą wielkości muzyki jest to im większy ktoś zrobi muzyczny śmietnik. Ja tam nadal widać jestem nieosłuchany bo włączenie za każdym razem Trout Mask Replica budzi we mnie salwę śmiechu i kołaczące się w głowie pytanie... co to do jasnej ch... jest? :lol: Podejrzewam że Captain zrobił to dla jaj a ludzie wzięli na poważnie i tyle :lol: szczególnie że i później i wcześniej nagrał trochę dobrej muzyki.
Choć kiedyś zadawałem sobie to pytanie ale się nie śmiałem. To ja już może się osłuchuję :shock:
Ale tak już bez złośliwości, fajnie czyta się recenzje z których wynosi się jakieś mądre zdanie, przemyślenie autora, gdzie ktoś ocenia muzykę którą rozumie a nie kijem zawraca Wisłę.
Crazy pisze: 17.12.2024, 11:34 Mmm, z tym o Snow Goose to całkiem mogę się zgodzić :P Przy czym jeżeli dał 6/10, to znaczy, że przy tych wadach mimo wszystko całkiem fajne. I z tym też się zgadzam, w końcu nawet kupiłem w Biedronce!
Też nie przepadam za Snow Goose choć mam ją na półce. Rozumiem jednak tych co mają inne zdanie, po prostu do mnie ta płyta całościowo nie trafia. Nie tak jak np genialny Mirage.
Crazy pisze: 17.12.2024, 11:34 Takoż Baranek czy Wall mogą być lepsze gorsze skrócić o połowę wydłużyć razy dwa - to faktycznie rzecz gustu. Ja zresztą nigdy nie mówię "o gustach się nie dyskutuje"
A Czas Apokalipsy też byś skrócił o połowę?
Crazy pisze: 17.12.2024, 11:34
Gacek pisze: 17.12.2024, 00:59 O co tak naprawdę chodzi? Czy muzycy są aż tak przekonani o swoim geniuszu? Rozumiem w przypadku koncertówek, im więcej materiału tym lepiej ale z nowymi wydawnictwami? Czy oni naprawdę myślą że nagrywają najlepszą płytę w życiu?
wydaje się boleśnie zasadne.
Nie wierzę że wszyscy tak nagle myślą. Wiem że w wywiadach artyści tak mówią... ale czy kiedyś mówili inaczej :?:
Raczej bym tu podejrzewał jakieś siły nieczyste z zewnątrz. Ja tylko nie mogę wyjść z podziwu że żaden z nich się nigdy nie zastanowił ile słuchacz może wytrzymać łupanki? To tak jakby uczniom z 45 minut zmienić godziny lekcyjne na 70. To się nie może udać.
Zresztą wyobraźmy sobie że Master ma nie 54 tylko 70 minut. Czy to by się mogło udać? Czy byłoby z korzyścią dla płyty? Oczywiście mówimy o czasach kiedy zespół był w najwyższej formie.

Z piosenkami też jest trochę podobnie. Znaczy się jest Bohemian Rhapsody, które trwa tyle ile trwa i jest to w pełni uzasadnione bo to małe (w sumie nie takie małe :lol: ) arcydzieło. Dalej nie trzeba szukać bo chociażby Money For Nothing też trwa swoje a samo intro to ponad półtorej minuty. Zresztą dla mnie bez tego intra to kompozycja traci ogromnie.
Sporo byśmy pewnie takich kompozycji mogli wskazać ale to jednak są wyjątki. Przynajmniej kiedyś tak było.

Internet to dziwne miejsce:
Obrazek
https://www.youtube.com/watch?v=SDfw9tlJd9E
Posłuchajcie tego. To naprawdę świetne covery sabbsów :lol:
Dawno się przy niczym tak nie ubawiłem. Nie wiem czy ktoś to nagrywał czy to sztuczna inteligencja ale jest to cudowne. Paranoid czy Fairies Wear Boots są świetne. Zresztą popatrzcie ludzie na tą okładkę.
Elecric Funeral w tym wydaniu to by mogła być ścieżka dźwiękowa do gry Fallout 8)
autor: Gacek
17.12.2024, 10:07
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Monstrualny Talerz pisze: 17.12.2024, 08:26 Może wytwórnie/producenci na nich to wymuszają "bo wszyscy tak robią to i wy musicie"? Dobrym przykładem w druga stronę jest ostatni The Cure, czy oczywiście Blackstar, gdzie płyty te wygrywają umiarem. Ostatnio wróciłem do klasycznych jazzów i właśnie też zauważyłem, że tu jest nawet jeszcze lepiej: 35 minut - Empyrean Isles, 38 min - Red Clay, 39 minut - In A Silent Way, przykłady można długo mnożyć. Krótko, zwięźle, konkretnie, jednocześnie, przełomowo, odkrywczo, z Bożą iskrą.
Chlubne wyjątki są i zawsze były ale podejrzewam że zdarzają się tak często jak kiedyś. Czyli są nadal wyjątkami.
Widzę że nie tylko mnie nurtuje pytanie dlaczego?
Jeszcze miałem kiedyś taką myśl że artyści skoro kiedyś dopasowywali się do winyla to teraz mogą dopasowywać się do długości CD. Innymi słowy bo mogą ale zdaje mi się to słabym wytłumaczeniem. Podejrzewam że nie dowiemy się nigdy dlaczego ale zapewne nie jest to wina samych artystów.
gharvelt pisze: 17.12.2024, 08:44 Nieładnie przyklejać takie łatki, i to jeszcze koledze, który tu kiedyś pisywał :roll: Czy nie lepiej założyć, że ktoś ma odmienną perspektywę, inny gust?
Wszyscy mamy inne gusta. Sam pewnie bym znalazł kilku artystów których fenomenu bym trochę uszczknął ale też są pewne granice. Jak ktoś na siłę szuka kwadratowych jaj to je znajdzie. Przyjrzałem się komentarzom gdzie ktoś kwestionował ocenę... ja się znam, ja jestem osłuchany a ty nie jesteś, posłuchaj Art Bears oni są najlepszym zespołem na świecie bo nigdy nie osiągnęli sukcesu 8)
Nie wiem czy gość ten pisywał na forum. Nie znam. Wyskakuje mi jego recenzja po wpisaniu nazwy płyty czyli jakieś zasięgi widać ma. Sorry ale z wielu jego wpisów wylewa się dyletanctwo (albo może zwykłe wyrachowanie?), skoro chce być kontrowersyjny na siłę to jest no i tyle. Specjalnie glanuje niektóre klasyczne albumy w niesprawiedliwy sposób po to żeby się dowartościować i zrobić gównoburzę. A może gość wie jak się kółka (znaczy wyświetlenia) kręcą ? 8) Raczej obstawiam właśnie to.

Sam bym kiedyś może napisał o baranku podobnie... ale on podobno jest osłuchany jak pieron i się zna. To ja się nie znam ale się osłuchuję i baranek z biegiem lat mozolnie zyskuje w moich oczach i powoli, pomimo że to nie jest łatwy album staje się najlepszym Genesisem i jednym z najlepszych w ogóle. No ale jakby ją oberwać z całej otoczki, mistycyzmu, zlać całą pokręconą historię to można napisać takie zdanie jak podlinkowany recenzent. Tylko pytanie czy poważny słuchacz powinien w przypadku takich płyt zlewać ich kluczowe elementy? To tak jakby odnosić się do The Wall czysto muzycznie i pomijać warstwę tekstową i w ogóle genezę powstania albumu albo stwierdzić że Blackstar to taki se album bo Bowie nie wymyślił po raz setny siebie na nowo pomijając zupełnie całą otoczę (choć tu czasem bywa odwrotnie, czasem otoczka przesłania).
autor: Gacek
17.12.2024, 00:59
Forum: Muzyka
Temat: Czego teraz słuchacie?
Odpowiedzi: 50984
Odsłony: 7028158

Re: Czego teraz słuchacie?

Crowley pisze: 16.12.2024, 15:02Pełna zgoda. To jest zresztą szerszy problem, bo można go przenieść na grunt filmowy. Ludzie zapomnieli, że materiał źródłowy trzeba pociąć i zmontować tak, żeby zostało tylko to, co niezbędne i najlepsze. Nie wiem, czy producenci/montażyści boją się powiedzieć twórcom, że coś trzeba wywalić, wyciąć, skrócić? Chociaż może z muzyką chodzi o to, że więcej utworów, to więcej odtworzeń na Spotifajach? Jestem pewien, że tam powstał podział utworów na ostatniej płycie Marillionu, gdzie jest 7 kompozycji, ale aż 18 sztucznie wydzielonych "utworów".
No właśnie nie wiem. Czy artyści tego kalibru oglądali by się na wyświetlenia?
Popatrzyłem przed chwilą na czasy trwania płyt kiedyś i dziś.
Peace Sells... trwało 35 minut
Ride the Lightning 47 min
Killers 38 min
Seventh Son 44 min
In Trance 37 min
British Steel 35 min
Painkiller 46 min
Machine Head 37 min
Clutchi:ng at Straws (najdłuższa płyta z rybą) 49 min
A teraz:
Fuck Everyone and Run 67 min
Now What?! 58 min
Senjutsu 81 min !
72 Seasons 77 min !
Firepower 58 min
To są przykłady z czapy. Nie sprawdzalem który album ile dokładnie trwa. Chodzi o zasadę. Klasyka kontra nowe wydawnictwa.
O co tak naprawdę chodzi? Czy muzycy są aż tak przekonani o swoim geniuszu? Rozumiem w przypadku koncertówek, im więcej materiału tym lepiej ale z nowymi wydawnictwami? Czy oni naprawdę myślą że nagrywają najlepszą płytę w życiu? :shock:

Dla porównania dwa gigantyczne koncept albumy:
The Lamb Lies Down on Broadway 94 minuty
The wall 81 minut (czyli tyle co Senjutsu )
Paweł pisze: 16.12.2024, 19:44 Bardzo prawdopodobna hipoteza. Wprawdzie w innym wątku chwalę płytę Mount Eerie, która trwa ponad 80 minut, ale w przypadku heavy metalu trzy kwadranse to może być górna granica mojej przychylności.
Ale tu nie chodzi o to że czas jest zły ani nawet o to że heavy metal (choć to racja, ile można słuchać łupanki?!). Oni wszyscy już najlepsze płyty nagrali i nie trwały one 70 czy 80 minut więc po co teraz takie wydawnictwa?

Trochę mi się nudziło w pracy i tak trochę w nawiązaniu do wcześniejszej rozmowy wyszperałem ciekawą audycję w radiu (program 2) na temat baranka któremu pykło właśnie 50 lat !
A więc :
Obrazek
Kiedyś uważałem ten album za najbardziej przekombinowany z ery Gabrysia. Po latach za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. Baranek cały czas awansuje nie tylko w Genesisowej lidze. Zarówno tekstowo jak i muzycznie to jest cudo. Taki cukierek którego trzeba odpakować ale on ma wiele warstw. Kiedyś myślałem że to już schyłkowe Genesis, że już nie ma tu tego co na wcześniejszych płytach a tu jest wszystko to co było i wiele więcej. Czuję że jeszcze tej płyty nie odkryłem do końca. Opus magnum progresywnego rocka. Chyba wiem czym się Lynch inspirował :lol:
A dziś wklepałem z ciekawości w googla i wyskoczyła mi strona gdzie jakiś facet kijem wisłę zawraca...
Ale album zdecydowanie powinien zostać okrojony do pierwszej płyty (na której miejsce "Hairless Heart" mógłby zająć "The Lamia"), bo druga praktycznie nie wnosi już nic ciekawego,
Może i jestem ignorantem ale to są już Himalaje :shock:
Trout Mask Replica dla odmiany dostała 10/10 :roll: