Ale czy to jest opus magnum rocznika to inna sprawa

Nową Armię masz na Tubie. Nie ma na co czekać a płytę zawsze można kupić.
Świetna płyta. Dawno nie słuchałem. Muszę do niej wrócić.
Ja bym dał może ze 3.Crazy pisze: ↑18.01.2025, 16:08Wolę kilka innych filmów, ale ten minusik to chyba jednak przesadaGłowa do wycierania (Eraserhead), rok 1976
ocena: * * * * * -
najlepsza scena: kobieta zza kaloryfera miażdżąca robaki na scenie (ale to brzmi), czyli W niebie wszystko będzie dobrze
W tym filmie każdy najmniejszy szczegół wydaje się być wyjęty prosto z głowy reżysera i pokazany dokładnie tak, jak tego reżyser chciał. Formalnie jest więc doskonały, a do tego jego stylistyka, nastrój i wszechogarniające poczucie dziwności świata - tak, to jest moja bajka! Jedynym mankamentem (stąd minusik) jest pewna beztreściowość, tzn. fabuła jest szczątkowa a interpretacyjnie nie umiem tu znaleźć pola do popisu. Wydaje mi się jednak, że właśnie to niewerbalizowalne wrażenie świata, które przenika film, stanowi tak naprawdę jego treść...![]()
Bardzo fajny film. Taki Lynch light, bez przegięć ale z tym specyficznym klimatem.Blue Velvet - dawno nie widziałem, ale chyba nigdy mi się nie podobało
Bo tu jest tylko część klimatu miasteczka, ta mroczna. W tym filmie pokazane jest całe zło z bliska. Bardzo dobry film jako suplement. Dużo mocnych scen, Bowie, elektryczność, bardzo gęsty klimat. Muszę sobie to znów obejrzeć. Do tego kilka scen wycięto, są dostępne w Missing Pieces. Zresztą sama ścieżka dźwiękowa jest genialna i daje też namiastkę tego co jest w filmie.Ogniu Krocz Za Mną - jak dla mnie okropne, zupełnie bez klimatu pierwotnego TP (również zbyt wiele zła jest w tym filmie, w serialu jednak jakoś było to kamuflowane)
A to chyba najbardziej Lynchowski film ze wszystkich. Choć za pierwszym razem zanim wszystko skumałem miałem mieszane uczucia. Znów powiem - kilka scen jest tak chorych i odrealnionych jak z koszmaru.Mullholland Drive - nie podobał mi się, ale widziałem 20 lat temu, natomiast nie miałem żadnej potrzeby zobaczyć znów
Chyba najcelniejsze podsumowanie całej sytuacji
Myślę że jest to album wyjątkowo wymykający się jednoznacznej ocenie. Po latach z płyty ze znakiem zapytania, takiej będącej trochę na peryferiach klasycznego Genesis urósł u mnie do miana dzieła niemal doskonałego, również ze względu na swoje niedoskonałości i swego rodzaju niedostępność. Nie da się wchłonąć tej płyty i polubić tak szybko jak wcześniejszych.Leptir pisze: ↑17.12.2024, 15:10 Cóż, o „Baranku" pisałem tu kiedyś sporo - i zdania nie zmieniłem. Nadal uważam, że jednocześnie jest to album, który zawiera bodaj najlepsze fragmenty muzyczne w dorobku Genesis - ale także i że pomysłów na pełne dwie płyty tu zabrakło. Pisanie, że „najlepiej ograniczyć go do jednej płyty" uważam za przesadę - ale np. czwarta strona winylowego wydania jest boleśnie już wymuszona i zawiera albo rzeczy mniej ciekawe - albo wtórne (jak The Light Dies Down on Broadway - który muzycznie jest przearanżowanym utworem tytułowym). Nie odnoszę się tu jednak do konceptu całego albumu - może się on podobać lub nie.
Nie poczytuję choć przejrzałem trochę pod wpływem dyskusji. Wręcz przeciwnie. Schemat, który najwyraźniej się sprawdza. Peany na temat płyt które zna 15 osób, zaniżanie ocen większości kanonicznych wydawnictw, totalne glanowanie pojedynczych płyt wywołujące ożywioną dyskusję (GnR, RAMONES), glanowanie zespołów na podstawie jednej płyty (autor celowo wybiera tę najgorszą w swoim mniemaniu o czym później pisze w komentarzu, zespół zglanowany i odhaczony) albo dla odmiany recenzje połowy dyskografii zespołu, którego się nie lubi i szukanie przy każdej płycie kwadratowych jaj żeby jakoś wytłumaczyć swoją niechęć.Monstrualny Talerz pisze: ↑17.12.2024, 11:16 Mnie nieodmiennie bawi - i muszę przyznać, że głównie z tego powodu podczytuję blog kolegi Rory`ego, bo o nim tu mowa - kompletna niekonsekwencja.
Też nie przepadam za Snow Goose choć mam ją na półce. Rozumiem jednak tych co mają inne zdanie, po prostu do mnie ta płyta całościowo nie trafia. Nie tak jak np genialny Mirage.
A Czas Apokalipsy też byś skrócił o połowę?
Nie wierzę że wszyscy tak nagle myślą. Wiem że w wywiadach artyści tak mówią... ale czy kiedyś mówili inaczej
Chlubne wyjątki są i zawsze były ale podejrzewam że zdarzają się tak często jak kiedyś. Czyli są nadal wyjątkami.Monstrualny Talerz pisze: ↑17.12.2024, 08:26 Może wytwórnie/producenci na nich to wymuszają "bo wszyscy tak robią to i wy musicie"? Dobrym przykładem w druga stronę jest ostatni The Cure, czy oczywiście Blackstar, gdzie płyty te wygrywają umiarem. Ostatnio wróciłem do klasycznych jazzów i właśnie też zauważyłem, że tu jest nawet jeszcze lepiej: 35 minut - Empyrean Isles, 38 min - Red Clay, 39 minut - In A Silent Way, przykłady można długo mnożyć. Krótko, zwięźle, konkretnie, jednocześnie, przełomowo, odkrywczo, z Bożą iskrą.
Wszyscy mamy inne gusta. Sam pewnie bym znalazł kilku artystów których fenomenu bym trochę uszczknął ale też są pewne granice. Jak ktoś na siłę szuka kwadratowych jaj to je znajdzie. Przyjrzałem się komentarzom gdzie ktoś kwestionował ocenę... ja się znam, ja jestem osłuchany a ty nie jesteś, posłuchaj Art Bears oni są najlepszym zespołem na świecie bo nigdy nie osiągnęli sukcesu
No właśnie nie wiem. Czy artyści tego kalibru oglądali by się na wyświetlenia?Crowley pisze: ↑16.12.2024, 15:02Pełna zgoda. To jest zresztą szerszy problem, bo można go przenieść na grunt filmowy. Ludzie zapomnieli, że materiał źródłowy trzeba pociąć i zmontować tak, żeby zostało tylko to, co niezbędne i najlepsze. Nie wiem, czy producenci/montażyści boją się powiedzieć twórcom, że coś trzeba wywalić, wyciąć, skrócić? Chociaż może z muzyką chodzi o to, że więcej utworów, to więcej odtworzeń na Spotifajach? Jestem pewien, że tam powstał podział utworów na ostatniej płycie Marillionu, gdzie jest 7 kompozycji, ale aż 18 sztucznie wydzielonych "utworów".
Ale tu nie chodzi o to że czas jest zły ani nawet o to że heavy metal (choć to racja, ile można słuchać łupanki?!). Oni wszyscy już najlepsze płyty nagrali i nie trwały one 70 czy 80 minut więc po co teraz takie wydawnictwa?