Znaleziono 3521 wyników

autor: Inkwizytor
27.09.2023, 18:24
Forum: Wykonawcy
Temat: Frank Zappa
Odpowiedzi: 272
Odsłony: 347170

Re: Frank Zappa

Niekiedy mam nieodparte wrażenie - że "tym wątpiącym" w talent i siłę rażenia strony stricte sprośno-kabaretowej Franka - powinno się zafundować taką "terapię szokową" :D - DeLarge`owi pomogło i efekty były zdumiewające w przypadku studia YaYo:

https://www.youtube.com/watch?v=KzQ-FrkKGHs

Ja sobie to również zafundowałem słuchając kilkadziesiat godzin non stop pewnej "ornitologicznej" wokalistki i się w końcu przekonałem do jej geniuszu i w końcu pokochałem ale i też niczym Alex krzyczałem " stop.....aaaaa...... i beg youuuuuu......" :D . Mówię serio ? - nie, no co wy - jajcowałem:

https://www.youtube.com/watch?v=o8N1qUVebgA

https://www.youtube.com/watch?v=KCjAbDmZrYk

A na poważnie - polecam wątpiącym koncert z Philly 76 - w super składzie - lider, Bozzio, O`hearn, Jobson, White i lady Bianca - jej potężny soulowy głos do dziś robi piorunujące wrażenie - już kilka wersów w Titties and Beer z nieco innym niż później tekstem i innym tytułem:

https://www.youtube.com/watch?v=o7uMSz5gVcc

Czy jedną z najlepszych wersji Black Napkins ( solo Eddiego - choć wersja z Bostonu 24.10 - jest chyba jeszcze lepsza ):

https://www.youtube.com/watch?v=hfMtYvFRBbc
autor: Inkwizytor
25.09.2023, 18:47
Forum: Wykonawcy
Temat: Frank Zappa
Odpowiedzi: 272
Odsłony: 347170

Re: Frank Zappa

Już o tym wspominałem - kto ma "prawicowo-republikańsko-katolickie" sympatie i "odchylenia" - niech sobie Zappę odpuści - tak jak dawniej się spieraliśmy że skoro kogoś oburza Żywot Briana Pythonów lub wiele scen i piosenki o spermie w Sensie Życia - to nie jest twórczość dla nich. Frank potrafił mnie rozbawić jak nikt - lata świetlne temu - gdy zgarniałem dosłownie wszystkie bootlegi - powaliła mnie przypadkiem poznana wersja I`ve Been in You - uzupełniony i introdukcję słowną Boutique Girl - to już harcior totalny ale zabawny jak jasna cholera - jak Zappa nawet śpiewa krótki fragmencik Autobahn Kraftwerk, wspomina o plakatach Teda Nugenta i Tangerine Dream jako wystrój pokoju dziewczyny pracującej w Boutique, która nie była już w stanie mówić po niemiecku :wink: - z "katolickimi dziewuszkami" rozliczył się przy innej okazji :D

https://www.youtube.com/watch?v=6Wl9RqBWa7A
autor: Inkwizytor
25.09.2023, 18:29
Forum: Wykonawcy
Temat: Frank Zappa
Odpowiedzi: 272
Odsłony: 347170

Re: Frank Zappa

Jest taka anegdota nie wiem czy pamiętam dokładnie - ale lata temu jakiś dentysta miał napisać / skontaktować się z Keithem Jarrettem i wyłożyć problem - że lubi jego muzykę, fortepian ale jego "podśpiewywanie" w trakcie gry irytuje pacjentów czy wręcz "bolą ich od tego zęby" gdy im to puszcza w gabinecie :D - łatwo sobie wyobrazić reakcję Keitha - "to po co im to puszczasz ? - puść im coś innego".

A wracając do Franka - te wstawki i skecze to była dobra okazja by upuścić nieco pary i dać luz wszystkim - weźmy choćby kultowy odtwarzany w okresie współpracy z de facto "pierwszym frontmanem" - Napoleonem Murphy Brockiem - Room Service - świetnie się tego słucha i ogląda - to była okazja by człowiek o wielkim poczuciu humoru jak Brock - mógł trochę się "odegrać" i ciut "zemścić" na wymagającym liderze za te próby i trudną muzykę do zagrania - "Nappy" niekiedy za punkt honoru obierał sobie by "ugotować" Franka - by ten tak parsknął śmiechem by na chwilę ten mógł "triumfować" - taka niby przyjacielska przekomarzanka ale mająca pewne ślady "męskiej rywalizacji czy walki na polu estradowego komizmu".

https://www.youtube.com/watch?v=3FOztOsXtr8
autor: Inkwizytor
25.09.2023, 18:08
Forum: Wykonawcy
Temat: Frank Zappa
Odpowiedzi: 272
Odsłony: 347170

Re: Frank Zappa

Poczucie humoru, pastisz, parodia i zgrywa ( podobnie jak nieustanna prowokacja w sferze obyczajowej - chodzi o ostre teksty ) to nieodłączne elementy świata muzycznego i "przesłania" Zappy - kto tego nie rozumie lub unika - może lepiej dać sobie z nim spokój i posłuchać czegoś innego. W końcu nikt niczego "nie musi" ( słuchać). Frank miał cały wszechświat do zaoferowania - jeśli kogoś rażą te "wydurniania się" - może sięgnąć po Hot Rats, Waka / Wazzoo - są bardzo dobre koncerty z tego okresu czy legendarne z Roxy 73 czy Road Tapes z Helsinek 73 i Helsinki 74. Wybór bez końca. Jak mawiał Wielki Szu " każda gra ( każdy koncert ) to osobne przedstawienie". Franka to również dotyczy. Pewnych artystów trzeba brać z całym dobrodziejstwem inwentarza - mam wiele zrozumienia - poczucie humoru każdy ma inne. Ja jak ognia unikam okresu z Volmanem i Kaylanem - drażnią mnie ci dwaj - jeśli oni są cicho i zamykają paszczę a band gra - to wypada świetnie - wtedy był i Dunbar, Underwood, Duke czasem Preston. Ta dwójka zaczynała piać lub opowiadać i rozmiarach penisów - chciałem to wyłączyć.

Inną Zappowską zgrywę uwielbiam np. Titties and Beer ( tekstu sam nauczyłem się rekordowo szybko - chyba już w trakcie drugiego przesłuchania) :

https://www.youtube.com/watch?v=WzzWEeiUf3Y

Za każdym razem gdy to słyszę sporą część muszę śpiewać razem z liderem - tak mi się to podoba i takie to wszystko absurdalne :D

Czy z jednego z ulubionych stanowiących 2 tomowe dzieło trasy z 88 - The Best Band You Never Heard in Your Life i Make a Jazz Noise - szczyt szczytów ewolucji Franka - podsumowanie wtedy ponad 20 letniego dorobku - tam nawet kawałki instrumentalne brzmią zabawnie - są ludzie na zachodzie wielbiących pod niebiosa przemycony dowcip. U nas niby dziennikarze porkoju Weisa nie kumali tego ni w ząb i próbowali to określić i sprzedać mniej świadomym - że to "słabe", "niezrozumiałe", "schyłkowe", "marginalne" - że "lider się pogubił a jego dowcipasy nieśmieszne". Ja mimo upływu lat nadal ryczę ze śmiechu gdy puszczam najlepszy lek na doły, smuteczki czyli po kolei The Best Band i Make a Jazz Noise - ile tam jest odjechanego grania - począwszy od Ring of Fire te wstawki Franka " Yes, it`s the same verse again, It`s one way of learning English".... czy na koniec ".... Johny would never know what he`ve missed...."


https://www.youtube.com/watch?v=X5OJOKpBtfg

Cały skład gra w konwencji najgorszej knajpiarnej grupy czy niczym na stypie gdzie wszyscy się totalnie zaprawili - tym młodszym uświadamiam - to żaden BANAŁ tylko celowy zabieg - oni tak właśnie chcieli zabrzmieć i by to brzmiało tak okropnie a przez to zabawnie ;-)

https://www.youtube.com/watch?v=X5OJOKpBtfg

Czy moja ukochana wersja Lonesome Cowboy Burt - jazda po bandzie i dobra zabawa ( też lek na wszelkie depresje - najlepiej dać się porwać i śpiewać razem z zespołem) :

https://www.youtube.com/watch?v=FVtm_HCxdXY


No chyba, że kogoś rażą kpiny ze świętoszkowatego zakłamanego porno-kaznodziei Jima Swaggarta - owszem, można w duchu naszego krajowego Ryśka Makowskiego:

https://www.youtube.com/watch?v=3xr1T3SXvqY

https://www.youtube.com/watch?v=KKR5XAm1CdE
autor: Inkwizytor
23.09.2023, 19:48
Forum: Wykonawcy
Temat: Pat Metheny
Odpowiedzi: 208
Odsłony: 343818

Re: Pat Metheny

https://www.youtube.com/watch?v=dJQ8ImmgeIE

Jasna Anielcia - co się z tym niegdyś zabójczo przystojnym gościem porobiło - czas nikogo nie oszczędza :D - Paul Wertico wspomina początek współpracy z Patem - rozbawiło mnie gdy mówi o drakońskich cenach rozmów międzynarodowych podczas tras w Europie - sweetaśny młodziutki Pedro Aznar prawie się popłakał gdy dostał rachunek w recepcji za wieczorną rozmowę z bliskimi :wink:
autor: Inkwizytor
23.09.2023, 19:21
Forum: Wykonawcy
Temat: Iron Maiden
Odpowiedzi: 251
Odsłony: 238285

Re: Iron Maiden

https://www.youtube.com/watch?v=WGp92o4dbC8

Piękna wspominkowa i wielce uduchowiona wersja Alexander the Great z Krakowa - nadal zazdroszczę tym, którzy byli na widowni - niestety ja nie dałem rady - nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, że to NAPRAWDĘ zagrali - cudeńko. Od początku błyszczy gitara Adriana.
autor: Inkwizytor
21.09.2023, 18:13
Forum: Muzyka
Temat: [']['][']
Odpowiedzi: 5672
Odsłony: 1005733

Re: [']['][']

John Marshall ? - nawet o tym nie słyszałem, bardzo smutne bo niezwykle lubiłem jego grę - wiele wniósł w Soft Machine - mimo, że o kilka lat starszy od poprzedników - grał o niebo bardziej nowocześnie i z zębem. Fenomenalny technik i feeling. Uwielbiam dwie pierwsze Nucleusy - jego bębnienie to niezwykle mocny punkt brzmienia zespołu - pamiętam jak próbowałem powtórzyć jego zagrywki choćby z Song for Bearded Lady - później zaadoptowane przez Softów na Hazard Profile:

https://www.youtube.com/watch?v=44xW325H2ac

Czy byłem pod wielkim wrażeniem jego kontrapunktów w Softs - Tale of Taliesin:

https://www.youtube.com/watch?v=fbaJ9UZ2Obs

In Memoriam Mistrzu - (`)....... :(

ps. nie wszyscy pamiętają, że był uczniem Philly Joe Jonesa - to zobowiązywało.
autor: Inkwizytor
20.09.2023, 18:34
Forum: Wykonawcy
Temat: Weather Report
Odpowiedzi: 38
Odsłony: 27342

Re: Weather Report

Może lepiej skupić na Weather Report i nie rozmywać dyskusji na inne wybitne zespoły fusion bo dojdzie do "pomieszania z poplątaniem". Niech każdy zespół odpowiada za siebie i swoje "grzechy" :wink:

Jedynie skoro wspomniano Mahavishnu - to im na debiucie udało się osiągnąć dokładnie to o co im chodziło - był wykrystalizowany, wcale nie przypadkowy skład, uznawany za najlepszy i "kanoniczny", był gotowy doskonały repertuar, styl, kierunek artystyczny, wypracowany dzięki ciężkiej ponad rocznej pracy materiał - kryształ, diament, ideał - nadal "poszukiwali" i eksperymentowali ale doskonale byli ŚWIADOMI dokąd zmierzają , jak to osiągnąć i jakimi środkami. Krytykom i fanom szczęki opadły i wielu pospadało z krzeseł. Czego mimo szacunku o debiucie Weather Report powiedzieć nie można. Błądzili, szukali ale raczej nie-znajdywali, działali nieco po omacku, dużo chaosu, a na koncertach jeszcze więcej bałaganiarstwa. Gravatt uznawany za wielki niewykorzystany i zaprzepaszczony na dobrą sprawę talent - niestety tylko jeszcze zagmatwał sytuację. O ile są obiecujące momenty na debiucie - to na Body Electric panuje już totalna "radosna twórczość" i wielokierunkowość, zagubienie i złe emocje, warczące najeżone dysonansami i abstrakcją brzmienia.... Tak dalej się nie dało. Zawinul po latach tak oceniał swoją pozycję i podejście jako lidera - "... Wayne (Shorter ) pozwala by rzeczy działy się w zespole same - ja nie pozwalam, gdy to jest dobre - pozwalam... a gdy to jest nie dobre - nie pozwalam....". Na początku kariery "Pogodynek" rzeczy za nadto "działy się same" i nie było to dobre. To słychać. Owszem - to kwestia subiektywna i wysoce indywidualna. Dla niektórych, dla ich wrażliwości artystycznej - brzmiało to OK, i to należy uszanować. Nijak ma się to do najlepszych dokonań zespołu - lub chociażby tych świetnych kompozycji jak Nubian Sundance czy Man in the Green Shirt - ja również poznawałem nijako WR "od środka" - Traveller czy Tale Spinnin mnie zachwyciły. Ostatnie kilka lat zbierania i katowania bootlegów też zrobiły swoje. WR z 71/72 - to raczej ciekawostka, próby i chęć przeczołgania się w poszukiwaniu tego co być może Joe i Wayne mieli w głowie - niektórym udawało się to osiągnąć za pierwszym albumem - im zajęło to conajmniej 3 i na Travellerze wskoczyli na właściwe tory. O Boogie Woogie Waltz już pisałem :D
autor: Inkwizytor
17.09.2023, 19:11
Forum: Wykonawcy
Temat: Weather Report
Odpowiedzi: 38
Odsłony: 27342

Re: Weather Report

Cała sytuacja skojarzyła mi się z kultową sceną Świata Według Kiepskich - gdy zamyślonego Ferdka zagaduje Halinka - "... a ty o czym tak dumasz bo na pewno nie o nowej robocie ? - a o niczym, o Kamasutrze.....aaaa...... Kamasutra - no to wysoko mierzysz ...." ;-) . Fajnie, że pewne wydawnictwa wysoko mierzą - z pewnością to dobry kierunek o niebo lepszy niż klimaty i zainteresowania - "ornitologiczne" ;-) . A na poważnie - nie jestem entuzjastą czy pasjonatem baaaaardzo wczesnego Weather Report. Dziwiły mnie wstawki, niby kpiny czy "żarciki" - że zanim zespół pojawił w Midnight Special ( jakby było w tym coś złego lub nagannego - nie jeden i nie jedna by chciała ), zanim pojawiło latino. Birdland ( w domyśle ), era gwiazdora "Dżako", zespół eksperymentował, uprawiał "sztukę" lub "męskie granie" - więcej free, pierwiastki trzeciego nurtu no i byli goście i to nie byle jacy. Właśnie - to był jeszcze nie zespół ale pewien "projekt" w embrionalnej fazie, poszukujący, głównie jeden wielki "EKSPERYMENT". Nawet lider Zawinul nie specjalnie go cenił - wystarczy sobie poczytać źródła. Nie było kierunku i wizji kompozytorskiej, jakiejś busoli czy profilu artystycznego - był tygiel, magma, za dużo free czy najeżenia dysonansami. Joe wspominał, że na początku czy z Gravattem grając i próbując - jedynie czasami wychodziła magiczna muzyka - częściej błądzili po omacku i się rozłaziło, brzmiało okropnie. Czyżby jego syn lepiej obecnie wiedział jak było i czy dokonał odpowiednich przewartościowań i zapoczątkował nową i stosowną erę na Sweet Nighter z Boogie Woogie Waltz ?. Za chaos i konfuzję "obwiniano" Vitousa - że on nie pasował do zespołu i on generalnie nie chciał muzyki rytmicznej, opartej na funkowej bazie i powtarzalnych riffach - znów - jakby było w tym coś złego. Jako pierwszy został w mało eleganckich okolicznościach usunięty - czyli jako w pewnym sensie "hamulcowy" zmian, które były konieczne. Pojawił kapitalny Gregg Errico, Boogie Woogie Waltz - potem boski Alphonso. Stylistyka pos-bitches brew poszła w zapomnienie a zespół nadal pozostał wielkim eksperymentatorem. Nawet "popularny" , "ludyczny" Heavy Weather wbrew pozorem jest na to dowodem. Wcześniej Zawinul i Shorter nie potrafili nawet wykorzystać tak świetnego grającego z szaleńczym drivem bębniarza jakim był Mouzon - sam o sobie z dumą mawiał, że grał rock z jazzowym zacięciem - stąd dla rockmanów bywał zbyt jazzowy a dla jazzmanów nazbyt rockowy, ale czyniło go unikatowym. Może był zbyt młody lub trafił pechowo na "zły" okres WR - gdyby pojawił na Black Market historia mogła potoczyć inaczej.

Na szczęście szybko znalazł uznanie i "pocieszenie" w dziś lekko zapomnianym Eleventh House Larry Coryella - jako założyciel, jeden z co-liderów i kompozytor - choćby będącego odpowiedzią na Boogie Woogie Waltz - Funky Waltz:

https://www.youtube.com/watch?v=EayXixpOHEc

Na warsztat wziął go nawet nasz krajowy Krzak z fajnym rezultatem. Wczesny Eleventh House miał nawet aspiracje być "super grupą". Obok Mouzona, Coryella, Mike Mandell ( nie wiedziałem przez lata że był niewidomy ), Danny Trifan i Randy Brecker - szkoda, że ci ostatni szybko odeszli.


No i sama ozdoba albumu otwierający zagrany więcej niż kaskadersko - Birfingers - panowie na chwilę zdeklasowali Weather Report a Alphonse Mouzen udowodnił, że Joe & Wayne nie wiedzieli co stracili w jego skromnej osobie ( lub w embrionalnym WR niewiele sensownego miał do zagrania czy udowodnienia swojego kunsztu). Jego partie rozwalają słuchacza na kawałki.

https://www.youtube.com/watch?v=KmCsvQdKxNM
autor: Inkwizytor
17.09.2023, 18:47
Forum: Wykonawcy
Temat: SBB
Odpowiedzi: 1661
Odsłony: 786109

Re: SBB

Jedynie mam ciut "zastrzeżeń" do strony graficznej czyli okładki - Zdzisław Byczek znakomicie się odnajdywał w konwencji ilustracji dziecięcych, jego nasycona jesienną nostalgią kreska cudownie kreowała świat książeczek i urokliwych historyjek w ramach serii "Poczytaj Mi Mamo" - sam się zastanawiałem skąd ja to znam - lecz konwencja fantasy czy sci-fi - w której również gustował i miał okazję się wykazać - do mnie nie przemawiała i wydaje słabsza i w przypadku okładki SBB Ryslinge - "doczepiona na siłę".... ale to baaaardzo subiektywne odczucie.
autor: Inkwizytor
17.09.2023, 18:40
Forum: Wykonawcy
Temat: SBB
Odpowiedzi: 1661
Odsłony: 786109

Re: SBB

Już po wnikliwej lekturze koncertowego Ryslinge. Szczególnie w konfrontacji z moim dotychczasowym bootlegiem, który mam od parunastu lat. Na dwóch dyskach otrzymujemy ponad 2 godziny muzyki a najciekawiej robi na drugim. Mój bootleg kończył się na zaledwie "zasygnalizowaniu" tematu Follow My Dream. Potem jest ekspresyjny jam "Happy" - w sumie mało wyszukany tytuł ale trudno czepiać takich detali - bo sama muzyka jest znakomita. Cały zespół rozwija skrzydła a najwięcej ma okazję sobie pograć Antymos. Główny motyw wydawał mi się jakby znajomy - poszperałem i okazało się, że melodia / motyw / riff zostały nijako powtórzone by dalej być rozwijane na kolejnym koncercie z tej trasy - co dokumentuje bootleg z Aarhus - prawie 46 minutowej improwizacji. Niespodzianką i okrasą Live Cuts Ryslinge jest materiał z Soundcheck - już przy okazji zremasterowanej edycji Sopotu 79 nie mogłem się nachwalić, jaki to wyborny pomysł. Dowód jacy wówczas panowie mimo permanentnego zmęczenia i nieludzkiego eksploatowania na koncertach i studio - byli nadal wulkanem / gejzerem kreatywności. Mamy okazję posłuchać wprawki/ wstępnego przymierzenia się do pomysłów na kompozycję, która zaświtała w głowie Apostolisa. W komentarzu czytamy, że nigdy nie zostało to należycie rozwinięte i więcej muzycy po to nie sięgnęli a szkoda - dla mnie mamy zalążek "wizytówki" gitarzysty - czegoś co wyewoluowało w stronę "Drzewka Oliwnego" - bardziej znany w interpretacji grupy Krzak. Sekwencja akordowa wydaje również dziwnie znajoma - mnie najbardziej się to skojarzyło z Pat Metheny Group - Lakes - wystarczy posłuchać:

https://www.youtube.com/watch?v=lEMzDM5zD48

https://www.youtube.com/watch?v=byZuuPF8ric

Choć sama progresja akordowa jest na tyle charakterystyczna, że sięgało po nią wielu - np we fragmencie Atlantis Suite grupy Mech, brzmi również zadziwiająco podobnie. Nie ma w tym żadnego zarzutu czy oskarżenia - to znak lat 70 - grup fusion, progresywnych, rockowych - wielki tygiel w którym nieustannie buzowało, mieszało się wszystko ze wszystkim a wszyscy inspirowali i potrafili zaczerpnąć od pozostałych. Swoją drogą ciekawe kiedy tak na serio Antymos zainteresował i w ogóle zetknął się ze stylistyką PMG - już dawniej wskazywałem American Garage i otwierajacy Cross the Heartland jako jedno z najsilniejszych inspiracji dla późniejszych kompozycji i grania Apostolisa z Drzewkiem Oliwnym na czele. Czy w latach 78/79 SBB w trakcie niekończących się tras po Europie spotkali z PMG ? - którzy również koncertowali szalenie intensywnie nie tylko w Stanach ale i zawitali na stary kontynent z RFN na czele. Bardzo dobry koncert - wysoko oceniany od lat przez fanów, kolekcjonerów i bootlegerów. Mocne "wejście smoka" na początek - Danish Intro czy drapieżna, rozszalała wariacja na temat Deszcz Kroplisty / Silver Rain - czyli King of Rain. Ptaszki ćwierkają i "tajemnicze poliszynszyle" - że w listopadzie możemy się spodziewać jeszcze dwóch Live Cuts.
autor: Inkwizytor
17.09.2023, 18:15
Forum: Wykonawcy
Temat: Pat Metheny
Odpowiedzi: 208
Odsłony: 343818

Re: Pat Metheny

https://richardniles.com/working-on-ame ... roup-1979/


Bardzo ciekawy artykuł traktujący o chyba najbardziej niedocenianym z wczesnego okresu albumie American Garage - autorstwa współpracownika w tym czasie Dr. Richarda Nilesa. Z pewnością sam Pat najbardziej dystansuje od tego krążka - czasem z przekąsem, czasem z humorem określa że " to wynik młodzieńczej fantazji i naiwności - że muzycy mieli wtedy po 22/23 lata i to słychać". Prawdę mówiąc mieli nieco więcej a Egan około 28 stąd trudno słowa Metheny`ego brać do końca serio. Miło czyta się wspomnienia Nilesa - choćby o śp. Mays, który z pasją grał w szachy na sesji - sam ze sobą :D czy genezie i okolicznościach najbardziej "fusion" kawałka w karierze PMG - czyli The Epic - który pierwotnie wcale nie miał trafić na album - pojawił trochę przypadkiem, trochę z przekory, trochę jako "podpucha" czy próba przełamania monopolu na dobór repertuaru właściciela ECM Manfreda - Pat miał się śmiać głośno na sugestię jego wykorzystania - że "nie sądzi, iż Eicher na coś takiego w ogóle się zgodzi w swojej wytwórni" - co można traktować jako zapowiedź już wtedy sygnalizowanej chęci zmian, wybicia się na wolność przez gitarzystę i nie ograniczania do etykietki "ecm jazz". Z tej przyczyny m.in później przeszedł do Geffen.
autor: Inkwizytor
14.09.2023, 19:13
Forum: Pozostałe
Temat: Przy muzyce o futbolu
Odpowiedzi: 11145
Odsłony: 1178256

Re: Przy muzyce o futbolu

https://weszlo.com/2022/03/14/felix-mag ... iekawostki

Jest u naszych zachodnich sąsiadów jeden intrygujący kandydat - legendarny Felix Magath - legendy krążą o jego metodach i pomysłowości "w terroryzowaniu", zastraszaniu i "prostowaniu" zawodników - tylko czy na zawodników reprezentacji to by wypaliło - pokazaliby mu środkowy palec i tyle - to chyba już nie te czasy - podobnie jak o metodach treningu w Górach Tyrolskich Maxa Merkela mówiono w latach 80 - że czasy sie zmieniły. Magath jest ciekawy kandydatem ale obawiam, że jeszcze bardziej zagmatwałby sytuację.
autor: Inkwizytor
14.09.2023, 19:07
Forum: Wykonawcy
Temat: King Crimson
Odpowiedzi: 1562
Odsłony: 967762

Re: King Crimson

https://disk.yandex.ru/d/JnTr1q9Bss4Xk

Podobnie jak komu tylko mogę polecam z Zurychu z 8`go kwietnia 73 - niekiedy krążący jako Dance of Death. Czasem i owszem - szlag mnie trafia, że wtedy Fripp i ska nie nagrywali wszystkich swoich show - bo "opłakując i liżąc rany po odejściu Muira" - wzięli się w garść i na żywo kreowali takie klimaty i potrafili z siebie wykrzesać niewyobrażalną magię - gdyby Dracula miał zespół rockowy i regularnie grał na jego zamku - brzmiał by właśnie tak. Crazy ma rację - tu potrzeba czasu, powiem więcej - niczym Hermina w Wilku Stepowym - tu trzeba "niezależności od czasu" - by w środku nocy w totalnych ciemnościach włożyć słuchawki i zatonąć w tych koncertach - dawniej tak było ze mną.

ps. a pisząc "hity" - zastosowałem "skrót myślowy" - mają na myśli popularne "radiowe" kawałki jak Epitph, Posejdona, Exiles, Court, Cadence, Dancing Water, Talk to the Wind - te rzeczy. Tak jest w przypadku mojego ojca - lubi akurat Crimson w takim wydaniu..... wyłącznie. Zetknąłem się również z wieloma fanami "dobrej muzyki" - którzy akurat w przypadku KC - nie chce im się słuchać tego całego "pukania i stukania", nie czują i nie rozumieją tych improwizacji - dla nich to strata czasu i działa im to na nerwy.
autor: Inkwizytor
14.09.2023, 18:48
Forum: Wykonawcy
Temat: King Crimson
Odpowiedzi: 1562
Odsłony: 967762

Re: King Crimson

Bardzo polecam - jeśli ktoś kocha i ceni Crim - to by sięgnąć po pierwsze z brzegu "oficjalne" rzeczy z Muirem - kolejno Newcastle, Guildford i Zoom Club - naturalnie dla pierwszego zauroczenia i efektu by potem sobie oficjalnie kupić w sklepie :wink: - by sezam się otworzył wystarczy "muro" i już ....

https://ulozto.net/file/UH5vTnGe9TnR/2-19b-zip


https://ulozto.net/file/9tUqBiJPoosZ/4-03c-zip


https://ulozto.net/file/990RDHfPXVm9/4-02c-zip

By uniknąć nieporozumień i zbędnego przekomarzania się - nigdy nie twierdziłem, że Larks to słabe, kiepskie, niepotrzebne czy drętwe - to troszkę jak w filmie Incepcja - jak główny bohater rozmawia z kumplem gdy próbują do swojego projektu skusić młodą zdolną naiwną studentkę Ariadne - niby na początku to wszystko ją zszokowało ale jeden mówi "... ona wróci, zwykły świat już nie będzie jej wystarczał....". Podobnie u mnie z koncertówkami i bootlegami Crimson 72/74 - "zwykłe" studyjne albumy przestaną mi wystarczać i będę chciał jeszcze i jeszcze.