https://www.youtube.com/watch?v=dnetd83XF6Q
Pojawiają się niekiedy zaskakujące korelacje i podobieństwa między niektórymi dziełami (do dziś niektórzy święcie wierzą w metafizyczne i między wymiarowe połączenie między Alicją w Krainie Czarów Lewisa a Dark Side of the Moon Floydów ). Nasi krajowi autorzy nie raz czuli się gorzko zawiedzeni, iż "ktoś z zachodu już ich sprytnie ubiegł" jeśli chodzi by wpaść na jakiś pomysł na kapitalną melodię i murowany hit . Genialnie to przedstawiono w scenie filmu Mocne Uderzenie ale o tym już wielokrotnie wspominaliśmy. A wracając do Sikorskiej - można się zdziwić ile jest punktów stycznych między całkiem sympatyczną i o dziwo "nie wkurzającą" Bartelik i jej Sen na Pogodne Dni z innym asem uznanym za jeden z najbardziej udanych synth-pop-rockowych kawałków lat 80 i to zaiste był wielki przebój, który nawet na moment wysiudał samego George`a Harrisona. Melodia w refrenie podobnie się wije i mamy zbliżone kulminacje. Trudno dziś wskazać który kawałek powstał pierwszy - a może choć raz to zachodni artyści bezczelnie "zerżnęli" coś naszych oryginalnych autorów ? . A odświeżmy sobie China in your hand T`Pau. U nas niektórzy byli gotów przysięgać, że to w rzeczywistości coś o Chinach . Autorzy - tandem Carol Decker i Ron Rogers niekiedy sami mocno gubili się w tropach i mieli ogromne problemy przypomnieć sobie "o co mogło im pierwotnie chodzić". Wyszedł trochę tak przez nas hołubiony w tym wątku "strumień świadomości" - skojarzeń, które prowadzą do kolejnych luźnych skojarzeń . Na pewno najwięcej było nawiązań do Frankensteina Mary Shelley ale też retrospekcje spotkań z matkami trzymającymi porcelanową filiżankę pod słońce i prześwitującej kobiecej dłoni. Zaprawdę to wszystko mgliste i niejasne ale jaki nośny refren - wypisz wymaluj jak u Beaty i Barbary :
https://www.youtube.com/watch?v=T4sV3lqzKqQ
Tekstu nie mogłoby zabraknąć:
".... It was a theme she had
On a scheme he had
Told in a foreign land
To take life on earth
To the second birth
And the man was in command
It was a flight on the wings
Of a young girl's dreams
That flew too far away
And we could make the monster live again
Oh hands move and heart beat on
Now life will return in this electric storm
A prophecy for a fantasy
The curse of a vivid mind
Don't push too far
Your dreams are china in your hand
Don't wish too hard
Because they may come true
And you can't help them
You don't know what you might
Have set upon yourself
China in your hand
Come from greed
Never born of the seed
Took a life from a barren hand
Oh eyes wide
Like a child in the form of man
A story told
A mind of his own
An omen for our time
Don't push too far
Your dreams are china in your hand
Don't wish too hard
Because they may come true
And you can't help them
You don't know what you might
Have set upon yourself
China in your hand
Oh your hand
Your dreams are china in your hand, wooah
Here in your hand
China in your hand, woh oh oh woh oh oh woh oh
Here in your hand
Woh! You take a flight on the wings of fantasy
Then you push too far
And make your dreams reality
Yeah! For the china in your hand
But you shouldn't push too hard
You take a flight on the wings of fantasy
Then you push too hard
You make those dreams reality
Yeah! China in your hands
But they're only dreams...".
A nie mogę sobie odmówić by nie wyróżnić najlepszych fragmentów (tak, dokładnie, to te, które rozrywają duszę na kawałki) :
"... It was a flight on the wings
Of a young girl's dreams
That flew too far away
And we could make the monster live again..."
"... Come from greed
Never born of the seed
Took a life from a barren hand... "
"... You take a flight on the wings of fantasy
Then you push too hard
You make those dreams reality..."
O korelacji CDN z innym zachodnim hitem mogę napisać tylko tyle, iż pracę nad rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego nadal trwają i najznakomitsi muzykolodzy i badacze przenikania się kultur łamią sobie nad tym głowę Bóg jeden wie od jak dawna ale uważam, że warto podjąć taki wysiłek - a jakie będą z tego profity
Kilka innych zagadek udało się rozwiązać i to niby szarym obywatelom i "prostaczkom" - choć tego ostatniego wyrażenia lepiej przy tym gościu nie używać - Wade, czyli Deadpool czyli Ryan Raynolds oglądając z ukochaną przy boku ukochanej kultowy i stareńki Yent z Barbarą Streisand ( pewne podobieństwa do wspomnianej Lady Oscar - czyli by przetrwać w brutalnym świecie i zyskać szacunek mimo talentu, wiedzy i odwagi - trzeba przebrać się za mężczyznę ) doznał "olśnienia" - mruczana przez BARBARĘ ( cenny i ważny trop) - melodia nasunęła mu znacznie późniejszy hit - Do You Want to Build a Snowman ? - czyli nasze Chcesz Zbudować Dziś Bałwana ? - z Krainy Lodu - co śpiewa mała Anna przez dziurkę od klucza do Elzy - bardzo to wzruszające (nawet taki zabijaka jak Wade się szczerze wzruszył do łez ) i mimo wszystko podnoszące na duchu.
https://www.youtube.com/watch?v=ovZTI7PB6ZA
https://www.youtube.com/watch?v=QwCPAo5e_F8
https://www.youtube.com/watch?v=TeQ_TTyLGMs
Znaleziono 4024 wyniki
- 05.12.2024, 08:11
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
- 03.12.2024, 08:31
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=e9NkyorIxCM
Ptaszki ćwierkają i nie jest tajemnicą "poliszynszyla" , że wiatry wieją lub zapowiadają się, iż powieją ze strony szeroko rozumianego a nawet skrajnie awangardowego free jazzu. Nie mamy pełnego obrazu i na tyle przekonujących informacji by jednoznacznie orzec, iż gdyby projekt Sesja 72 istniał powiedzmy pod koniec lat 80 lub się wtedy reaktywował to zamiast Igi Cembrzyńskiej za mikrofonem stanęłaby Sikorska . To mało prawdopodobne choćby ze smutnego faktu, że dobry duch tego przedsięwzięcia, łagodny i cichy buntownik jak go niekiedy określano - nieodżałowany Andrzej Bieżan już nie żył. Zginął w 1983 w wypadku samochodowym a miał "zaledwie" 38 lat. Kto wie jaką muzykę dziś by tworzył i jak daleko by zaszedł. W trakcie studiów był "prześladowany" przez profesora zwanego "Czarnym Piotrusiem" czy "Piekielnym Piotrusiem" - za swoje wywrotowe koncepcje kompozytorskie. Sztuka performance podobnie jak u Jamiego Muira - była jego drugą a może pierwszą naturą. Człowiek o wielkim uroku osobistym, niepoprawny romansowicz, babiarzyna, na pewno jurności mu nie brakowało - z czego sam pokpiwał pisząc utwór poniekąd o tym traktujący: Polygamy Uwielbiany przez studentów, nie unikał muzyki elektronicznej czy tej jednoznacznie kojarzącej się ze Studiem Eksperymentalnym czy generalnie Warszawską Jesienią. Podobno jego performance`y były niezapomniane. Nie brakuje osób wskazujących, iż to Bieżan był "wrażliwością i duszą" Sesji - próbował nadać jej bardziej ludzką twarz i więcej czułości i delikatności. Niezapomniane miały być ekscentryczne koncerty Sesji 72, potem jako Sesja 73. Tam bardziej "męskie granie" prezentowali silnie nabuzowani testosteronem "Wielki Helmut" Nadolski, homorzasty Przybielski oraz niekiedy nie rozumiany przez nikogo Władysław Jagiełło - z tym ostatnim zgodnie z krążącymi w środowisku legendami prawie nikt nie chciał grać. Śmietana i Pelc będąc zaproszonymi do jego mieszkania byli świadkami w środku nocy jego indywidualnego popisu - każdą kończyną grając coś zupełnie przeciwstawnego, tak cicho, iż niemalże nie dotykając bębnów - osłupieni stwierdzili, że ktokolwiek inny Jagielle nie był na tym etapie potrzebny. Za rok Bieżan świętowałby 80 urodziny. Jakiś czas temu ukazała się jego biografia odsłaniająca na ile to możliwe kulisy, działalność, fascynacje, niedoceniony dorobek elektroniczny, który w sposób niezamierzony dał owoce i plon w postaci naszego krajowego synth-popu i co za tym idzie Sikorskiej A by nie odbiegać od tematu - album, który nie doczekał się wznowienia na CD - Four Dialogues With Conscience ma w niektórych środowiskach status "kultowy" - co prawda mało kto rozumie co czterej panowie i Iga na nim "grają", co "wykonują" i o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. Może zgodnie z tytułem to "istny strumień świadomości", żywioł, podążanie za instynktem i mglistymi ideami. Można polemizować czy próba łączenia poezji, aleatoryki, free-jazzu, warszawskiej jesieni i performance`u było dobrym kierunkiem i dziś zafascynuje młodsze pokolenia
https://www.discogs.com/release/4022546 ... Conscience
Ptaszki ćwierkają i nie jest tajemnicą "poliszynszyla" , że wiatry wieją lub zapowiadają się, iż powieją ze strony szeroko rozumianego a nawet skrajnie awangardowego free jazzu. Nie mamy pełnego obrazu i na tyle przekonujących informacji by jednoznacznie orzec, iż gdyby projekt Sesja 72 istniał powiedzmy pod koniec lat 80 lub się wtedy reaktywował to zamiast Igi Cembrzyńskiej za mikrofonem stanęłaby Sikorska . To mało prawdopodobne choćby ze smutnego faktu, że dobry duch tego przedsięwzięcia, łagodny i cichy buntownik jak go niekiedy określano - nieodżałowany Andrzej Bieżan już nie żył. Zginął w 1983 w wypadku samochodowym a miał "zaledwie" 38 lat. Kto wie jaką muzykę dziś by tworzył i jak daleko by zaszedł. W trakcie studiów był "prześladowany" przez profesora zwanego "Czarnym Piotrusiem" czy "Piekielnym Piotrusiem" - za swoje wywrotowe koncepcje kompozytorskie. Sztuka performance podobnie jak u Jamiego Muira - była jego drugą a może pierwszą naturą. Człowiek o wielkim uroku osobistym, niepoprawny romansowicz, babiarzyna, na pewno jurności mu nie brakowało - z czego sam pokpiwał pisząc utwór poniekąd o tym traktujący: Polygamy Uwielbiany przez studentów, nie unikał muzyki elektronicznej czy tej jednoznacznie kojarzącej się ze Studiem Eksperymentalnym czy generalnie Warszawską Jesienią. Podobno jego performance`y były niezapomniane. Nie brakuje osób wskazujących, iż to Bieżan był "wrażliwością i duszą" Sesji - próbował nadać jej bardziej ludzką twarz i więcej czułości i delikatności. Niezapomniane miały być ekscentryczne koncerty Sesji 72, potem jako Sesja 73. Tam bardziej "męskie granie" prezentowali silnie nabuzowani testosteronem "Wielki Helmut" Nadolski, homorzasty Przybielski oraz niekiedy nie rozumiany przez nikogo Władysław Jagiełło - z tym ostatnim zgodnie z krążącymi w środowisku legendami prawie nikt nie chciał grać. Śmietana i Pelc będąc zaproszonymi do jego mieszkania byli świadkami w środku nocy jego indywidualnego popisu - każdą kończyną grając coś zupełnie przeciwstawnego, tak cicho, iż niemalże nie dotykając bębnów - osłupieni stwierdzili, że ktokolwiek inny Jagielle nie był na tym etapie potrzebny. Za rok Bieżan świętowałby 80 urodziny. Jakiś czas temu ukazała się jego biografia odsłaniająca na ile to możliwe kulisy, działalność, fascynacje, niedoceniony dorobek elektroniczny, który w sposób niezamierzony dał owoce i plon w postaci naszego krajowego synth-popu i co za tym idzie Sikorskiej A by nie odbiegać od tematu - album, który nie doczekał się wznowienia na CD - Four Dialogues With Conscience ma w niektórych środowiskach status "kultowy" - co prawda mało kto rozumie co czterej panowie i Iga na nim "grają", co "wykonują" i o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. Może zgodnie z tytułem to "istny strumień świadomości", żywioł, podążanie za instynktem i mglistymi ideami. Można polemizować czy próba łączenia poezji, aleatoryki, free-jazzu, warszawskiej jesieni i performance`u było dobrym kierunkiem i dziś zafascynuje młodsze pokolenia
https://www.discogs.com/release/4022546 ... Conscience
Re: [']['][']
Smutna wiadomość - tacy jak Poznakowski wydają się wieczni....
In Memoriam....(`).....
In Memoriam....(`).....
- 02.12.2024, 08:50
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Supertramp
- Odpowiedzi: 18
- Odsłony: 1792
Re: Supertramp
Owszem - może to nie jest "progresywność" z ery Gabriela czy duetu Trick & Wind ale jak dla mnie w/w trójka to są progresywne propozycje. Ok, to temat rzeka - co niby jest "progresywne" a co nie - idąc tym tropem to samo można napisać o Brother, jego długość i obecność gościa specjalnego - Gilmoura nie świadczą o "progresywności"
- 29.11.2024, 08:12
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.discogs.com/release/3549971 ... 9yDBFfLyGg
Zostawmy Szekspira i tragicznych kochanków z Werony. Co jakiś czas wraca temat pewnego innego inspirującego projektu z mroku dziejów - a konkretnie 1978 zarejestrowany w Radio Katowice. W dalszym ciągu nie doczekał się wznowienia na CD (że o kolorowym winylu nie wspomnę ) - a szkoda. Niekiedy np. Radio Katowice o dość "osobliwych" porach nadaje jakieś z niego skrawki a w necie też nie jest łatwo upolować kopię mp3. Dla miłośników nie tylko Alicji Majewskiej (która brzmi niekiedy jak "... Ewa Demarczyk śpiewająca bossa novę i latino..." ) ale i np. miłośników czeskich big bandów Gustava Broma, który jej dzielnie akompaniuje. Uważny słuchacz wyłapie pewne zasiane ziarenka, które wydały przyszły plon w postaci "synth-popu" i scenicznych kreacji Sikorskiej . Nie wiem jak wyglądają kwestie praw autorskich do tego materiału ale nie jestem odosobniony w opinii , że warto się nad tym pochylić by wydać oraz stosownie opisać w książce - dla "dobra Sikorskiej" O Walorach muzycznych nie ma sensu wspominać, doskonałe aranżacje, liczne smaczki, wysmakowana melodia a Majewska (której Barbara była wielką fanką) niemalże w życiowej formie.
Zostawmy Szekspira i tragicznych kochanków z Werony. Co jakiś czas wraca temat pewnego innego inspirującego projektu z mroku dziejów - a konkretnie 1978 zarejestrowany w Radio Katowice. W dalszym ciągu nie doczekał się wznowienia na CD (że o kolorowym winylu nie wspomnę ) - a szkoda. Niekiedy np. Radio Katowice o dość "osobliwych" porach nadaje jakieś z niego skrawki a w necie też nie jest łatwo upolować kopię mp3. Dla miłośników nie tylko Alicji Majewskiej (która brzmi niekiedy jak "... Ewa Demarczyk śpiewająca bossa novę i latino..." ) ale i np. miłośników czeskich big bandów Gustava Broma, który jej dzielnie akompaniuje. Uważny słuchacz wyłapie pewne zasiane ziarenka, które wydały przyszły plon w postaci "synth-popu" i scenicznych kreacji Sikorskiej . Nie wiem jak wyglądają kwestie praw autorskich do tego materiału ale nie jestem odosobniony w opinii , że warto się nad tym pochylić by wydać oraz stosownie opisać w książce - dla "dobra Sikorskiej" O Walorach muzycznych nie ma sensu wspominać, doskonałe aranżacje, liczne smaczki, wysmakowana melodia a Majewska (której Barbara była wielką fanką) niemalże w życiowej formie.
- 28.11.2024, 09:42
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=PXqppmbNVrk
Pozostając w klimatach "szekspirowskich" czy zwyczajnie w dalszym ciągu w kręgu zainteresowań "nieszczęśliwej i tragicznej miłości" Romea i Julii nie możemy przeoczyć innego niezwykle udanego przedsięwzięcia, które zaowocowało nijako "parodią" czy "Romeo i Julią" na wesoło - czyli Gnomeo i Julia . Jego sukces i powodzenie nie tylko zawdzięcza nieobecności Sikorskiej ale przede wszystkim tego, że w tym przypadku Józefowicz się nie wtrącał Podobno miał takie zakusy ale skutecznie go zablokowano i nie wpuszczono do studia (pod groźbą opublikowania pewnych kompromitujących materiałów video z lat 80). To doprawdy szalony pomysł by postacie Romea i Julii przedstawić jako krasnale ogrodowe , będące ozdobą dwojga stetryczałych niecierpiących się sąsiadów rywalizujących ze sobą miłośników ogrodnictwa. W tym szaleństwie była metoda. Głosy były również fenomenalnie i z artystyczną intuicją dobrane - w oryginalnej główne role to Emily Blunt i Jamec McAvoy u nas odpowiednio Natasza Urbańska i Maciej Stuhr. W pozostałych rolach same gwiazdy: Michael Caine, Maggie Smith, Jason Statham (fenomenalny Tybalt), Hulk Hogan czy sam Ozzy Osbourne jako "patologiczny jelonek Fawn" . U nas nie najgorzej - Piotr Fronczewski, Seniuk, Borys Szyc ( nieco skacowany Tybalt), Pazura, Adamczyk jako geniusz botaniki i przycinania żywopłotu Parys oraz Bilguun jako "patologiczny jelonek Fawn" . U Józefowicza "niania" to była jakaś pseudo-Ukrainka (chodzi o udawany akcent a nie o pochodzenie ) - tu jako żaba ogrodowa Dżaneta - w kaskaderskiej kreacji Olgi Omeljaniec. A skoro za ścieżkę dźwiękową służyły przeboje Eltona Johna a nie Stokłosy - nie mogło być mowy o klapie - to jedna z najgenialniejszych scen i kłania nawet American Beauty
https://www.youtube.com/watch?v=A7yrwyBg8vI
Pozostając w klimatach "szekspirowskich" czy zwyczajnie w dalszym ciągu w kręgu zainteresowań "nieszczęśliwej i tragicznej miłości" Romea i Julii nie możemy przeoczyć innego niezwykle udanego przedsięwzięcia, które zaowocowało nijako "parodią" czy "Romeo i Julią" na wesoło - czyli Gnomeo i Julia . Jego sukces i powodzenie nie tylko zawdzięcza nieobecności Sikorskiej ale przede wszystkim tego, że w tym przypadku Józefowicz się nie wtrącał Podobno miał takie zakusy ale skutecznie go zablokowano i nie wpuszczono do studia (pod groźbą opublikowania pewnych kompromitujących materiałów video z lat 80). To doprawdy szalony pomysł by postacie Romea i Julii przedstawić jako krasnale ogrodowe , będące ozdobą dwojga stetryczałych niecierpiących się sąsiadów rywalizujących ze sobą miłośników ogrodnictwa. W tym szaleństwie była metoda. Głosy były również fenomenalnie i z artystyczną intuicją dobrane - w oryginalnej główne role to Emily Blunt i Jamec McAvoy u nas odpowiednio Natasza Urbańska i Maciej Stuhr. W pozostałych rolach same gwiazdy: Michael Caine, Maggie Smith, Jason Statham (fenomenalny Tybalt), Hulk Hogan czy sam Ozzy Osbourne jako "patologiczny jelonek Fawn" . U nas nie najgorzej - Piotr Fronczewski, Seniuk, Borys Szyc ( nieco skacowany Tybalt), Pazura, Adamczyk jako geniusz botaniki i przycinania żywopłotu Parys oraz Bilguun jako "patologiczny jelonek Fawn" . U Józefowicza "niania" to była jakaś pseudo-Ukrainka (chodzi o udawany akcent a nie o pochodzenie ) - tu jako żaba ogrodowa Dżaneta - w kaskaderskiej kreacji Olgi Omeljaniec. A skoro za ścieżkę dźwiękową służyły przeboje Eltona Johna a nie Stokłosy - nie mogło być mowy o klapie - to jedna z najgenialniejszych scen i kłania nawet American Beauty
https://www.youtube.com/watch?v=A7yrwyBg8vI
- 27.11.2024, 09:51
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Exodus, Władysław Komendarek
- Odpowiedzi: 59
- Odsłony: 120383
Re: Exodus, Władysław Komendarek
Sprawiono wielką frajdę fanom naszego czołowego speca od muzyki elektronicznej. Właśnie ukazała się jego "biografia" w formie wywiadu rzeka. Autor Dawid Brykalski dość pewnie prowadzi dialog z Władysławem "Gudonisem" Komendarkiem. Obok Marka Bilińskiego czy Józefa Skrzeka jeden z moich ulubionych krajowych "czarodziejów keyboardów". No może jeszcze warto jako "czwartego" dodać Łosowskiego - ale z tych wcześniejszych lat. Nie będzie przesady gdy napiszę, że poniekąd "wychowałem" się na jego muzyce - winylowe krążki Promenada czy Dotyk Chmur. Książka stylowo, pięknie wydana w twardej oprawie z bonusem w postaci płytki z przerobionymi na elektroniczną modłę utworami Chopina. Podobno to "limitowana edycja" ok 500 egzemplarzy i tylko ta pierwsza partia będzie w takiej formie. Czas pokaże czy wydawcy dotrzymają słowa bo u nas doprawdy różnie z tym bywa. Artysta w wypowiedziach łączy konkret, twarde stąpanie po ziemi z niekiedy zadziwiającym poczuciem humoru, ciepłem, pewnym zdrowym dystansem ale również taktem, wysoką kulturą osobistą i ostrożnością by jakąś zbyt emocjonalną czy szczerą do bólu wypowiedzią kogoś nie urazić. Wartość książki podnosi mnóstwo bezcennych archiwalnych zdjęć - szczególnie te z okresu współpracy z Exodusem jak i wczesnych solowych nagrań - np. mistrz z keyboardem na łonie przyrody. Niespodzianką są też wypowiedzi innych muzyków - bo to generalnie "inni" świadczą o nas a nie nasze "przechwałki" - pojawia np. perkusista Fyk, Przemysław Rudź i przede wszystkim inny "szalony elektronik" - Marek Biliński. Nie wiem jakim cudem udało się zachęcić Pawła Birulę by chciał podzielić swoimi refleksjami i opinią o Komendarku. Od lat bowiem kontakt z nim jest utrudniony, odciął dawno od przeszłości i żyje zupełnie innym pozamuzycznym życiem w Stanach. Niestety jego słowa choć znów nacechowane wysoką kulturą przepełnione niekiedy goryczą i smutkiem gdy wspomina, że brak perspektyw, dalszego rozwoju, poczucie niedocenienia czy wręcz pomijanie go jako autora w późniejszym okresie działalności grupy Exodus skłoniły go emigracji i dosłownie "zabiły chęć tworzenia i muzykowania". Szczęśliwie główny bohater zachowuje pogodę ducha co wyczuwa się z każdej strony książki. Mnie rozbawiły określenia na wcześniejsze melodyjne kompozycje mistrza że to "ambientowe pościelówy" . Komendarek chętnie opowiada o swoim dzieciństwie, przygodach z Milicją czy Wojskiem (jak z przyjacielem zakradli się na teren lotniska), wspomina niezapomniane show na festiwalu w Jarocinie i nawet zaprasza do swojej kuchni wymieniając długą, imponująca i ekscentryczną listę produktów, które spożywa dzięki czemu jak dumnie deklaruje nigdy nie musiał chodzić do lekarza. Naturalnie można się z pewnymi spostrzeżeniami odnośnie kierunku w jakim jego zdaniem zmierza świat, ludzkość, społeczeństwo, technologia - zgadzać lub nie, ale jak już nadmieniłem - Pana Władzia cechuje trzeźwy osąd i nigdy nie buja w obłokach czy nie próbuje być prowokatorem. Murowana książka na półkę. Podobać się może nie aż tak jak w niektórych przypadkach zajadły "antykomunizm" czy pozowanie na "muzycznego kombatanta". Jeśli czegoś mi zabrakło i na siłę miałbym "ponarzekać" to szkoda, iż nie ma więcej pytań o okoliczności powstania czy inspiracje do poszczególnych płyt czy utworów - choć gdyby pytać o wszystkie to powstałoby chyba 500 stronicowe mega tomisko i dla niektórych mogło to okazać się nudne. Mnie jako miłośnika syntezatorów wciągnęły opisy dawnych jak i obecnych instrumentów. Mistrz opowiada o nich chętnie np. jak osobiście wyremontował i przerobił stareńkiego Hammonda. Od czasu do czasu żartuje i kpi z samego siebie np. gdy wspomina jak dalsza rodzina mu "wypomina", iż jest "ożeniony ze swoimi syntezatorami" (nie ma żony ani dzieci) - na co odparował, iż owszem, doczekał się z nimi "dzieci" w postaci kaset, płytek, dyskietek itd . Nad wyraz przyjemna i wciągająca lektura - czyta się jednym tchem a do wielu fragmentów wraca po raz kolejny. Podobno świetnie się sprzedaje i lada moment ten pierwszy nakład się wyczerpie.
- 27.11.2024, 08:19
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=9WaSK56Ynro
Jachim Presents swego czasu miał ze sceny PAKI wygłosić taki komunikat, który powinniśmy wziąć sobie do serca: "... dziękuję Panu Poniedzielskiemu za to, iż dawał mi lekcje dynamiki i ekspresji scenicznej, a Panu Bałtroczykowi.... podziękować, że żadnych lekcji mi nie dawał...." . Sikorska powinna być dozgonnie wdzięczna, że okrutny los NIE-zetknął jej z toksyczną i generalnie szkodliwą działalnością Janusza Józefowicza . Przy okazji wydania kolejnej w tym duchu co poprzednie płyty Dance into the light krytyka muzyczna pisała nie owijając w bawełnę: "... Phil Collins powinien zrozumieć jak bardzo zaczyna męczyć nas Phil Collins..." Chyba z Józefowiczem było podobnie. Człowiek "nieomylny" w swoich artystycznych wyborach - przynajmniej wedle swojego uznania. Jego wesoła kompania i Sikorska się w cudowny wręcz sposób wyminęli -z korzyścią dla tej ostatniej. Nie miała okazji wystąpić i zostać zwerbowana do obsady "kultowego" Metra. Jak występy naszych krajan oceniono na Broadwayu - wszyscy pamiętamy - choć sam Janusz robił wszystko by zniszczyć wszelkie ślady recenzji w duchu "... niech ktoś tym biedakom kupi stek i bilet powrotny do domu...". Te należały do najłagodniejszych, były jeszcze bardziej obelżywe ale już się tak nie znęcajmy. Strach pomyśleć gdyby Sikorska została skuszona i wystąpiła w kolejnym wynalazku niezmordowanego tandemu "skazanych na sukces" - Józefowicz / Stokłosa (o wybrykach syna tego ostatniego też można by nakręcić fajny serial ) czyli musicalu Romeo i Julia. Pamiętam jaka towarzyszyła temu medialna histeria i zawyrokowano, że to "murowany sukces" i hit - zanim ktokolwiek - nie licząc Janusza i jego świty miał okazję to obejrzeć. Wedle legendy Julię znaleziono stosunkowo szybko ( Sikorska była niestety za stara) ale z Romeo sprawa nie była taka prosta. Castingi odbywały się w całym kraju - ja akurat byłem zajęty i związany innymi kontraktami, więc się nie zgłosiłem . W końcu się udało i dzieło było gotowe do prezentacji. Uczucia miło prób "terroru" ze strony autora nie przyjmujący żadnej krytyki od osób "nie znających się" - były mieszane - można powiedzieć, że wyszło 50/50/50 - czyli połowa była zachwycona, połowa zażenowana a trzecia połówka totalnie obojętna. Stokłosa po raz nie wiem który udowodnił, że mimo solidnego warsztatu i pracowitości (tego mu nikt nie odmówi) niestety nie ma boskiego daru, talentu do pisania murowanych hitów jak Dębski, Lipko (z jednym wyjątkiem) czy inny gigant musicali Andrew LLoyd Webber. Janusz & Janusz (jakby chodziło o rodzinną piekarnie czy zakład pogrzebowy ) nie potrafili pozbyć się inklinacji do sięgania po ograne do bólu oczywiste rozwiązania, frazesy, oklepane chwyty czy wyeksploatowane melodie... o tych ostatnich trudno mówić bo na dobrą sprawę ich nie było. W najbardziej sadystycznych więzieniach nie brano nawet pod uwagę czy puszczać to w trakcie przesłuchań więźniom bo są jakieś ludzkie granice . Młodzi się starali ale nie mogli ulepić z tych wątłych melodyjek nic przekonującego - nie było nawet czego lepić... sytuację próbowała ratować ekspertka od uwodzenia cudzych mężów Natasza Urbańska wtedy muza pierwszego Janusza (uwielbiam jej wyjaśnienie: "... Janusz był dużym chłopcem i sądziłam, że wie co robi..." ) wcielająca w królową nocnego klubowego życia Rosalinę do której na początku wzdycha Romeo (wtedy jeszcze wolał starsze) - skandowała kuriozalny tekst ... - a przyjrzyjmy mu się na chwilę:
"... kochaj mnie, patrz jak się bawię,
wezmę cię a potem znów zostawię,
ciało moje to moja sprawa,
to nie są czasy na wielką miłość..."
Ta ostatnia refleksja i konstatacja mnie dosłownie rozerwała na kawałki jak poezja zaproszonego ZED`a z Akademii Policyjnej.
Potem jest jeszcze ciekawiej - mamy tarzanie się w deszczu - a to akurat mogło się wszystkim podobać - grupowe sceny nauki walk mieczem samurajskim - nie pytajcie dlaczego tak - tego nawet spółka z.o.o. Janusz & Janusz nie potrafi wyjaśnić. Niby wierność literackiemu oryginałowi jest zachowana - bo w istocie po kopniaku w tyłek ( w końcu rzecz uwspółcześniono) Tybalt zabija Merkucja ( choć ich obecność wzbudza taką obojętność, że zupełnie nikogo to nie rusza ) a "wkurzony" Romeo zrzuca Tybalta z wieży machając mu swoją repliką miecza przed nosem co z kolei powoduje wkurzenie Ojca Kapuleta - który w Tybalcie widział ewentualnie swego potencjalnego przyszłego zięcia. A skoro mowa o p. Kapulet - biedny Emilian Kamiński również nie uratował przedstawienia i tego tonącego "u-boota" - pamiętna jest jego Aria ze Krzykiem gdzie na imitacji jachtu próbuje przerazić nas odą do wkurzającej go i niewdzięcznej Julii (która Tybalta miała za wała)
"... dość już nie wytrzymam, dość, przesadziła ta dziewczyna..."
Trudno to oglądać z kamienną miną czy z grymasem niesmaku.
Jego "teatralna" żona - wtedy będąca nijako na "fali wznoszącej" Joanna Liszowska - "Lisza" dla przyjaciół - też swoim niby sztucznym "wyrachowaniem" nie wzbudziła zaufania widowni - tekst również fatalny - coś że "... to tylko gra i pożądanie nas ratuje czy namiętność..." (sama będąca wręcz patologiczną zakupoholiczką - rzecz jasna w przedstawieniu) Co prawda to mogło nasuwać skojarzenia z dawnym urokliwym filmem z młodym babiarzyną Gogolewskim "Mistrz" - gdy spiera się ze starym z demencją pasjonatem Makbeta - co pchało głównego bohatera do zbrodni, to stary krzyczał w ektazie - że "... namiętność, namiętność, nie ustąpię..." Później Lisza odnalazła się w Tańcu z Gwiazdami i to jej wyszło na dobre. Niestety musical nie okazał sukcesem - nie pojawił żaden hit - żadna lokomotywa - nie poszerzyło kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Pozostały nam w dalszym ciągu w naszej wersji językowej przeróbki zagranicznych dzieł z Cats , Evita czy Jesus Christ Superstar na czele. Sikorska może czuć się szczęściarą, że ją to nie dotyczyło Niestety płyta z piosenkami z tego oryginalnego musicalu z 2004.... jest w dalszym ciągu dostępna i nie ma problemów by na allegro ją sobie kupić za 8 zł. Więc w tym przypadku wznowienie nie jest aż takie palące... chyba że na kolorowym winylu
Jachim Presents swego czasu miał ze sceny PAKI wygłosić taki komunikat, który powinniśmy wziąć sobie do serca: "... dziękuję Panu Poniedzielskiemu za to, iż dawał mi lekcje dynamiki i ekspresji scenicznej, a Panu Bałtroczykowi.... podziękować, że żadnych lekcji mi nie dawał...." . Sikorska powinna być dozgonnie wdzięczna, że okrutny los NIE-zetknął jej z toksyczną i generalnie szkodliwą działalnością Janusza Józefowicza . Przy okazji wydania kolejnej w tym duchu co poprzednie płyty Dance into the light krytyka muzyczna pisała nie owijając w bawełnę: "... Phil Collins powinien zrozumieć jak bardzo zaczyna męczyć nas Phil Collins..." Chyba z Józefowiczem było podobnie. Człowiek "nieomylny" w swoich artystycznych wyborach - przynajmniej wedle swojego uznania. Jego wesoła kompania i Sikorska się w cudowny wręcz sposób wyminęli -z korzyścią dla tej ostatniej. Nie miała okazji wystąpić i zostać zwerbowana do obsady "kultowego" Metra. Jak występy naszych krajan oceniono na Broadwayu - wszyscy pamiętamy - choć sam Janusz robił wszystko by zniszczyć wszelkie ślady recenzji w duchu "... niech ktoś tym biedakom kupi stek i bilet powrotny do domu...". Te należały do najłagodniejszych, były jeszcze bardziej obelżywe ale już się tak nie znęcajmy. Strach pomyśleć gdyby Sikorska została skuszona i wystąpiła w kolejnym wynalazku niezmordowanego tandemu "skazanych na sukces" - Józefowicz / Stokłosa (o wybrykach syna tego ostatniego też można by nakręcić fajny serial ) czyli musicalu Romeo i Julia. Pamiętam jaka towarzyszyła temu medialna histeria i zawyrokowano, że to "murowany sukces" i hit - zanim ktokolwiek - nie licząc Janusza i jego świty miał okazję to obejrzeć. Wedle legendy Julię znaleziono stosunkowo szybko ( Sikorska była niestety za stara) ale z Romeo sprawa nie była taka prosta. Castingi odbywały się w całym kraju - ja akurat byłem zajęty i związany innymi kontraktami, więc się nie zgłosiłem . W końcu się udało i dzieło było gotowe do prezentacji. Uczucia miło prób "terroru" ze strony autora nie przyjmujący żadnej krytyki od osób "nie znających się" - były mieszane - można powiedzieć, że wyszło 50/50/50 - czyli połowa była zachwycona, połowa zażenowana a trzecia połówka totalnie obojętna. Stokłosa po raz nie wiem który udowodnił, że mimo solidnego warsztatu i pracowitości (tego mu nikt nie odmówi) niestety nie ma boskiego daru, talentu do pisania murowanych hitów jak Dębski, Lipko (z jednym wyjątkiem) czy inny gigant musicali Andrew LLoyd Webber. Janusz & Janusz (jakby chodziło o rodzinną piekarnie czy zakład pogrzebowy ) nie potrafili pozbyć się inklinacji do sięgania po ograne do bólu oczywiste rozwiązania, frazesy, oklepane chwyty czy wyeksploatowane melodie... o tych ostatnich trudno mówić bo na dobrą sprawę ich nie było. W najbardziej sadystycznych więzieniach nie brano nawet pod uwagę czy puszczać to w trakcie przesłuchań więźniom bo są jakieś ludzkie granice . Młodzi się starali ale nie mogli ulepić z tych wątłych melodyjek nic przekonującego - nie było nawet czego lepić... sytuację próbowała ratować ekspertka od uwodzenia cudzych mężów Natasza Urbańska wtedy muza pierwszego Janusza (uwielbiam jej wyjaśnienie: "... Janusz był dużym chłopcem i sądziłam, że wie co robi..." ) wcielająca w królową nocnego klubowego życia Rosalinę do której na początku wzdycha Romeo (wtedy jeszcze wolał starsze) - skandowała kuriozalny tekst ... - a przyjrzyjmy mu się na chwilę:
"... kochaj mnie, patrz jak się bawię,
wezmę cię a potem znów zostawię,
ciało moje to moja sprawa,
to nie są czasy na wielką miłość..."
Ta ostatnia refleksja i konstatacja mnie dosłownie rozerwała na kawałki jak poezja zaproszonego ZED`a z Akademii Policyjnej.
Potem jest jeszcze ciekawiej - mamy tarzanie się w deszczu - a to akurat mogło się wszystkim podobać - grupowe sceny nauki walk mieczem samurajskim - nie pytajcie dlaczego tak - tego nawet spółka z.o.o. Janusz & Janusz nie potrafi wyjaśnić. Niby wierność literackiemu oryginałowi jest zachowana - bo w istocie po kopniaku w tyłek ( w końcu rzecz uwspółcześniono) Tybalt zabija Merkucja ( choć ich obecność wzbudza taką obojętność, że zupełnie nikogo to nie rusza ) a "wkurzony" Romeo zrzuca Tybalta z wieży machając mu swoją repliką miecza przed nosem co z kolei powoduje wkurzenie Ojca Kapuleta - który w Tybalcie widział ewentualnie swego potencjalnego przyszłego zięcia. A skoro mowa o p. Kapulet - biedny Emilian Kamiński również nie uratował przedstawienia i tego tonącego "u-boota" - pamiętna jest jego Aria ze Krzykiem gdzie na imitacji jachtu próbuje przerazić nas odą do wkurzającej go i niewdzięcznej Julii (która Tybalta miała za wała)
"... dość już nie wytrzymam, dość, przesadziła ta dziewczyna..."
Trudno to oglądać z kamienną miną czy z grymasem niesmaku.
Jego "teatralna" żona - wtedy będąca nijako na "fali wznoszącej" Joanna Liszowska - "Lisza" dla przyjaciół - też swoim niby sztucznym "wyrachowaniem" nie wzbudziła zaufania widowni - tekst również fatalny - coś że "... to tylko gra i pożądanie nas ratuje czy namiętność..." (sama będąca wręcz patologiczną zakupoholiczką - rzecz jasna w przedstawieniu) Co prawda to mogło nasuwać skojarzenia z dawnym urokliwym filmem z młodym babiarzyną Gogolewskim "Mistrz" - gdy spiera się ze starym z demencją pasjonatem Makbeta - co pchało głównego bohatera do zbrodni, to stary krzyczał w ektazie - że "... namiętność, namiętność, nie ustąpię..." Później Lisza odnalazła się w Tańcu z Gwiazdami i to jej wyszło na dobre. Niestety musical nie okazał sukcesem - nie pojawił żaden hit - żadna lokomotywa - nie poszerzyło kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Pozostały nam w dalszym ciągu w naszej wersji językowej przeróbki zagranicznych dzieł z Cats , Evita czy Jesus Christ Superstar na czele. Sikorska może czuć się szczęściarą, że ją to nie dotyczyło Niestety płyta z piosenkami z tego oryginalnego musicalu z 2004.... jest w dalszym ciągu dostępna i nie ma problemów by na allegro ją sobie kupić za 8 zł. Więc w tym przypadku wznowienie nie jest aż takie palące... chyba że na kolorowym winylu
- 26.11.2024, 08:25
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=a-LLpwIHW7k
Kontynuując niezmiennie "śląskie" klimaty i "śląski" wpływ na kształtowanie się synth-popu - musimy wspomnieć o grupie Jorgusie. Zgodnie z oficjalnymi danymi prężnie funkcjonują od 1983. Skład się zmieniał - nie wiadomo mi czy kiedykolwiek ścieżki Sikorskiej z nimi się przecięły i czy dzielili razem scenę - nie jest wykluczone, że TAK, ale jest wielce prawdopodobne, że NIGDY . Jorgusie byli zaprzyjaźnieni z ekipą od Masztalskiego - niejednokrotnie gościli w ich programie. O ile się nie mylę wtedy mieli inną wokalistkę - o zachrypniętym, "przechalnym" głosie ale gdzieś "zaginęła w mrokach dziejów" - dalsze losy nie są do końca znane . Jej rola jest zbliżona do Bianki Thonrnton u Zappy . Formacja rejestrowała Miss Familoków na przestrzeni lat i wersji było całkiem sporo - a radiowych dla regionalnej Katowice czy Radia Katowice jeszcze więcej . Pamiętam jak słuchałem tego namiętnie z kaseciaka dla Masztalskich - tradycyjnie nie rozumiałem ani słowa - z wyjątkiem refrenu ale zabawa była przednia. A i tak kapitalny jest sam tekst:
"... Hilda to tako skromno baba
ale se chopa w ręce czimie
chop musi lotać tak jak trzeba
żeby nie prasła nim ło ziymia
ale prócz tego z nim pożycio
lubi sie dycki wyrychtować
bo mo tyż w planie w prziszłym roku
na miss polonia wystartować
REF
Miss polonia Miss polonia
ty sie nie dej zrobić w konia
ino komuś ślyp zasłonia
to łostaniesz miss polonia
2 zwr
Hilda sie nad tym nie nerwuje
wie że w tych sprawach ich bujajom
kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom
choć to jest tako skromno baba
to mo sposoby jak zadziałać
i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała
3 zwr
Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje
wie że niy łolyj mierzom w głowie
ani tyż inksze babskie wdzięki
liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Koniecznie trzeba wyróżnić największe "smaczki" i "majonezy" w tym literackim eposie - moje faworyty to niezmiennie:
"... kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom..."
"... i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała..."
"... Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje..."
I absolutny asior na koniec - nawiązujący to przewijającego się tu problemu: "... przerobienia całego repertuaru..."
"... liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Czyli jednak głosowanie na Partię Norweską nie jest takie bezpodstawne. Tamte paniynki nie wymagają przeszkolenia - podobnie jak obywatelki Czech / dawnej Czechosłowacji, które od lat niepodzielnie swoimi wdziękami dzielą i rządzą w "pewnej branży" . Wymienione z imienia bohaterki tej piosenki o Miss Polonia - nasuwają skojarzenie z raczej pozbawionymi wdzięków ale nie pozbawionych innych "zalet" chłopakami z songu Edek Duetu Gremplina. Tematu Miss Polonia nie unikało środowisko z Poznania z TEY na czele - gdy Laskowik pytał Pelagię / Smolenia - "... czy Pani nie nazywała się Polonia - a gdzie tam - Polonia to już stara felcetuta...". Ta "felcetuta" była słowem kluczem do zrozumienia całego przesłania. A w przypadku Jorgusiów to ich "... szuwary, szuwary, wary, wary, szarawary....".
Kontynuując niezmiennie "śląskie" klimaty i "śląski" wpływ na kształtowanie się synth-popu - musimy wspomnieć o grupie Jorgusie. Zgodnie z oficjalnymi danymi prężnie funkcjonują od 1983. Skład się zmieniał - nie wiadomo mi czy kiedykolwiek ścieżki Sikorskiej z nimi się przecięły i czy dzielili razem scenę - nie jest wykluczone, że TAK, ale jest wielce prawdopodobne, że NIGDY . Jorgusie byli zaprzyjaźnieni z ekipą od Masztalskiego - niejednokrotnie gościli w ich programie. O ile się nie mylę wtedy mieli inną wokalistkę - o zachrypniętym, "przechalnym" głosie ale gdzieś "zaginęła w mrokach dziejów" - dalsze losy nie są do końca znane . Jej rola jest zbliżona do Bianki Thonrnton u Zappy . Formacja rejestrowała Miss Familoków na przestrzeni lat i wersji było całkiem sporo - a radiowych dla regionalnej Katowice czy Radia Katowice jeszcze więcej . Pamiętam jak słuchałem tego namiętnie z kaseciaka dla Masztalskich - tradycyjnie nie rozumiałem ani słowa - z wyjątkiem refrenu ale zabawa była przednia. A i tak kapitalny jest sam tekst:
"... Hilda to tako skromno baba
ale se chopa w ręce czimie
chop musi lotać tak jak trzeba
żeby nie prasła nim ło ziymia
ale prócz tego z nim pożycio
lubi sie dycki wyrychtować
bo mo tyż w planie w prziszłym roku
na miss polonia wystartować
REF
Miss polonia Miss polonia
ty sie nie dej zrobić w konia
ino komuś ślyp zasłonia
to łostaniesz miss polonia
2 zwr
Hilda sie nad tym nie nerwuje
wie że w tych sprawach ich bujajom
kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom
choć to jest tako skromno baba
to mo sposoby jak zadziałać
i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała
3 zwr
Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje
wie że niy łolyj mierzom w głowie
ani tyż inksze babskie wdzięki
liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Koniecznie trzeba wyróżnić największe "smaczki" i "majonezy" w tym literackim eposie - moje faworyty to niezmiennie:
"... kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom..."
"... i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała..."
"... Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje..."
I absolutny asior na koniec - nawiązujący to przewijającego się tu problemu: "... przerobienia całego repertuaru..."
"... liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Czyli jednak głosowanie na Partię Norweską nie jest takie bezpodstawne. Tamte paniynki nie wymagają przeszkolenia - podobnie jak obywatelki Czech / dawnej Czechosłowacji, które od lat niepodzielnie swoimi wdziękami dzielą i rządzą w "pewnej branży" . Wymienione z imienia bohaterki tej piosenki o Miss Polonia - nasuwają skojarzenie z raczej pozbawionymi wdzięków ale nie pozbawionych innych "zalet" chłopakami z songu Edek Duetu Gremplina. Tematu Miss Polonia nie unikało środowisko z Poznania z TEY na czele - gdy Laskowik pytał Pelagię / Smolenia - "... czy Pani nie nazywała się Polonia - a gdzie tam - Polonia to już stara felcetuta...". Ta "felcetuta" była słowem kluczem do zrozumienia całego przesłania. A w przypadku Jorgusiów to ich "... szuwary, szuwary, wary, wary, szarawary....".
- 25.11.2024, 09:07
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=32xLh-_ioFM
Najpierw tekst - choć jest tak doskonale wszystkim znany, iż przytaczać go to wręcz nie wypada:
"... W chlewiku mi stoi te cudo
A nad nim huśtają się kury
Jak mi się zapolić go udo
To mogom powoniać sie z rury
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sześć sznitow i tasza na klocek
Powiesza sie przy kierownicy
Jak zrobia przez tydzień sześć nocek
To pełno mom drzewa w piwnicy
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sto chopa stoi na mrozie
Kopalnia przyzywo motykom
Sto chopa sie gniecie w przewozie
A jo sie po lekku zapykom
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Bo głupio przepuszczać wypłata
A ciężko na nia harować
Niy tydzień, miesiące, a lata
Na moplik żech musioł szporować
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty..."
Wracając z powrotem do naszego kraju i w śląskie klimaty. Nie mogło zabraknąć Krzysia Hanke i jego hiciora wszech czasów - Moplik. Występujący czasem solo, wielokrotnie w ramach kabaretu RAK, z inną wielce zasłużoną dla synth-popu i Sikorskiej - formacji Antyki czy Jorgusie do których jeszcze wrócimy. Pomijam pierwszy nieco kontrowersyjny wers "... w chlewiku mi stoi..." Ale i podczas kolejnego prezentowania na żywo tego arcydzieła przewijały się i były przez Krzysia "erosomana-gawędziarza" ( lata praktyki i przesiąkania specyficznym humorem a la Karczma Piwna, Barbórka czy Babski Comber )wrzucane niby-to-przypadkiem liczne para-erotomańskie i świntuszne aluzje np pod koniec "... chłopy !!!, stanął mi !!!..." - na co Makula go ganil - "... ty się hamuj...." na co Hanke - "... motorower mi stanął...". Moją ulubioną wstawką między zwrotkami było: ".... pod każda górka żech wjechoł....- gdym go pocisnął..." Cieszy mnie ogromnie, że książka o nich się pisze i rozjaśni nieco zaciemnione umysły jak wielkie oddali sztuce, piosence, Sikorskiej zasługi.
Najpierw tekst - choć jest tak doskonale wszystkim znany, iż przytaczać go to wręcz nie wypada:
"... W chlewiku mi stoi te cudo
A nad nim huśtają się kury
Jak mi się zapolić go udo
To mogom powoniać sie z rury
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sześć sznitow i tasza na klocek
Powiesza sie przy kierownicy
Jak zrobia przez tydzień sześć nocek
To pełno mom drzewa w piwnicy
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sto chopa stoi na mrozie
Kopalnia przyzywo motykom
Sto chopa sie gniecie w przewozie
A jo sie po lekku zapykom
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Bo głupio przepuszczać wypłata
A ciężko na nia harować
Niy tydzień, miesiące, a lata
Na moplik żech musioł szporować
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty..."
Wracając z powrotem do naszego kraju i w śląskie klimaty. Nie mogło zabraknąć Krzysia Hanke i jego hiciora wszech czasów - Moplik. Występujący czasem solo, wielokrotnie w ramach kabaretu RAK, z inną wielce zasłużoną dla synth-popu i Sikorskiej - formacji Antyki czy Jorgusie do których jeszcze wrócimy. Pomijam pierwszy nieco kontrowersyjny wers "... w chlewiku mi stoi..." Ale i podczas kolejnego prezentowania na żywo tego arcydzieła przewijały się i były przez Krzysia "erosomana-gawędziarza" ( lata praktyki i przesiąkania specyficznym humorem a la Karczma Piwna, Barbórka czy Babski Comber )wrzucane niby-to-przypadkiem liczne para-erotomańskie i świntuszne aluzje np pod koniec "... chłopy !!!, stanął mi !!!..." - na co Makula go ganil - "... ty się hamuj...." na co Hanke - "... motorower mi stanął...". Moją ulubioną wstawką między zwrotkami było: ".... pod każda górka żech wjechoł....- gdym go pocisnął..." Cieszy mnie ogromnie, że książka o nich się pisze i rozjaśni nieco zaciemnione umysły jak wielkie oddali sztuce, piosence, Sikorskiej zasługi.
- 23.11.2024, 09:42
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Krzyszfot Ścierański - The King is in town.
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 14988
Re: Krzyszfot Ścierański - The King is in town.
https://www.youtube.com/watch?v=vI_jR_iZHpo
Wczorajszy koncert w Legionowie Ścierańskiego do obejrzenia online - polecam - znakomity
Wczorajszy koncert w Legionowie Ścierańskiego do obejrzenia online - polecam - znakomity
Re: [']['][']
Nie trzeba również wspominać, iż występował w "silverowskich" Messengersach - na legendarnej płycie Live At Birdland - sygnowanej niby jako Art Blakey Quintet ale i tak prawie wszyscy uważają to za album Messengersów - mamy tu obok Arta, Silvera, Clifforda Browna i samego Donaldsona - w późniejszych latach grał np z Lonnie Smithem (ten w turbanie).
- 22.11.2024, 09:55
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 345
- Odsłony: 35168
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=dSOqHzFs998
Tu piosenka znów w wykonaniu Marii Winiarskiej na zakończenie przygód poczciwiny aczkolwiek nieco łatwowiernej Pani Łyżeczce z gburowatym mężem. Trudno uwierzyć jaki głos młodej Winiarskiej jest tutaj radosny, czysty i eksplodujący dziecięcą chęcią przygody. Los dość okrutnie doświadczył obie siostry - więc zostawmy ich życie osobiste, rodzinne i zdrowotne w spokoju. Lepiej pamiętać i skupić na stronie czysto muzyczno-rozrywkowo-estradowej. Może rozpłynięcie się Sikorskiej "we mgle" zapomnienia i niepamięci spowodowany był swoistym "osamotnieniem" na scenie ? - gdyby miała wsparcie drugiej - by uruchomić wyobraźnię - "Siostry Sikorskie" to brzmi pewnie, mocno, dumnie i "jędrnie". Mogło wypalić. Nie ukrywam, że dzieciństwo niekiedy kojarzę przez pryzmat wygłupów scenicznych i naturalnej, bezpretensjonalnej błazenady Sióstr Winiarskich (pierwszorzędne zgrywuski) - na przełomie lat 70 i 80 były na fali i w mediach a tym bardziej programach dziecięcych i nie tylko było ich sporo:
https://www.youtube.com/watch?v=Xwu_KFAay6g
Były dobre w wodewilu, pastiszu,music hallu, burlesce i miały parodystyczne zacięcie.
https://www.youtube.com/watch?v=WBsSWpufvLE
Doczekaliśmy się nawet krajowego dalekiego echa "Let`s Get Physical" Newton John i kpin z mody na aerobik
Niestety Barbary Winiarskiej od 2002 nie ma już wśród nas - to wielka strata. Jestem wielkim entuzjastą ich talentu wokalnego i sądzę, że zasłużyliśmy na solidny wysyp i zbiór ich wszelkich piosenek ze szczególnym naciskiem na te nieznane i niepublikowane. Miały podobnie jak Majka (ofiara przemocy) Jeżowska swój wśród dzieci hit - czyli Żaboraba. Nie raz występowały z tym "numerkiem" w rozlicznych programach - ucząc dzieciaki w studio melodii, tekstu i kaskaderskiej choreografii (zwykle nikt nic nie kumał a te dwie biedaczki się nieludzko namordowały). Nikt nie wiedział co chodzi do jasnej anielki z ta "żaboraba", dzieciaki generalnie brały to z "dobrodziejstwem inwentarza", trochę jak później Kabaret Nowaki ze wspomnianą już "Kobietą Samotną" i drapieżną Adrianną Borek/ Martynką - gdy w jednym skeczu mówili o "scoobiedoya", scoobiedoya, co to jest ta "scoobiedooya" ? - to jest przecież pies, ja doprawdy nie wiem co On z tym psem chce robić
https://www.youtube.com/watch?v=QbQ6tjZDAA8
Tu piosenka znów w wykonaniu Marii Winiarskiej na zakończenie przygód poczciwiny aczkolwiek nieco łatwowiernej Pani Łyżeczce z gburowatym mężem. Trudno uwierzyć jaki głos młodej Winiarskiej jest tutaj radosny, czysty i eksplodujący dziecięcą chęcią przygody. Los dość okrutnie doświadczył obie siostry - więc zostawmy ich życie osobiste, rodzinne i zdrowotne w spokoju. Lepiej pamiętać i skupić na stronie czysto muzyczno-rozrywkowo-estradowej. Może rozpłynięcie się Sikorskiej "we mgle" zapomnienia i niepamięci spowodowany był swoistym "osamotnieniem" na scenie ? - gdyby miała wsparcie drugiej - by uruchomić wyobraźnię - "Siostry Sikorskie" to brzmi pewnie, mocno, dumnie i "jędrnie". Mogło wypalić. Nie ukrywam, że dzieciństwo niekiedy kojarzę przez pryzmat wygłupów scenicznych i naturalnej, bezpretensjonalnej błazenady Sióstr Winiarskich (pierwszorzędne zgrywuski) - na przełomie lat 70 i 80 były na fali i w mediach a tym bardziej programach dziecięcych i nie tylko było ich sporo:
https://www.youtube.com/watch?v=Xwu_KFAay6g
Były dobre w wodewilu, pastiszu,music hallu, burlesce i miały parodystyczne zacięcie.
https://www.youtube.com/watch?v=WBsSWpufvLE
Doczekaliśmy się nawet krajowego dalekiego echa "Let`s Get Physical" Newton John i kpin z mody na aerobik
Niestety Barbary Winiarskiej od 2002 nie ma już wśród nas - to wielka strata. Jestem wielkim entuzjastą ich talentu wokalnego i sądzę, że zasłużyliśmy na solidny wysyp i zbiór ich wszelkich piosenek ze szczególnym naciskiem na te nieznane i niepublikowane. Miały podobnie jak Majka (ofiara przemocy) Jeżowska swój wśród dzieci hit - czyli Żaboraba. Nie raz występowały z tym "numerkiem" w rozlicznych programach - ucząc dzieciaki w studio melodii, tekstu i kaskaderskiej choreografii (zwykle nikt nic nie kumał a te dwie biedaczki się nieludzko namordowały). Nikt nie wiedział co chodzi do jasnej anielki z ta "żaboraba", dzieciaki generalnie brały to z "dobrodziejstwem inwentarza", trochę jak później Kabaret Nowaki ze wspomnianą już "Kobietą Samotną" i drapieżną Adrianną Borek/ Martynką - gdy w jednym skeczu mówili o "scoobiedoya", scoobiedoya, co to jest ta "scoobiedooya" ? - to jest przecież pies, ja doprawdy nie wiem co On z tym psem chce robić
https://www.youtube.com/watch?v=QbQ6tjZDAA8
Re: [']['][']
Dopiero parę dni temu się dowiedziałem - 9go listopada w Fort Lauderdale na Florydzie zmarła inna "legenda" jazzu - gigant tenoru - może niekiedy pomijany gdy wymienia się tych najlepszych z najlepszych - również nie sposób wymienić z kim grał - ja np. lubię i cenię te, gdzie gościnnie się udzielał u Jimmy Smitha - Lou Donaldson - też długowieczny, ilu młodszych przeżył - miał 98 lat
In Memoriam Mistrzu.....(`)......
In Memoriam Mistrzu.....(`)......
Re: [']['][']
Zmarł gitarzysta w dużej mierze sesyjny Vic Flick w wieku 87 lat - dla mniej zorientowanych - to ON wykonał słynny złowieszczy niezapomniany riff z filmów o Jamsie Bondzie.
In Memoriam.... (`)....
In Memoriam.... (`)....