Smutna wiadomość - tacy jak Poznakowski wydają się wieczni....
In Memoriam....(`).....
Znaleziono 4022 wyniki
- 02.12.2024, 08:50
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Supertramp
- Odpowiedzi: 18
- Odsłony: 1709
Re: Supertramp
Owszem - może to nie jest "progresywność" z ery Gabriela czy duetu Trick & Wind ale jak dla mnie w/w trójka to są progresywne propozycje. Ok, to temat rzeka - co niby jest "progresywne" a co nie - idąc tym tropem to samo można napisać o Brother, jego długość i obecność gościa specjalnego - Gilmoura nie świadczą o "progresywności"
- 29.11.2024, 08:12
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.discogs.com/release/3549971 ... 9yDBFfLyGg
Zostawmy Szekspira i tragicznych kochanków z Werony. Co jakiś czas wraca temat pewnego innego inspirującego projektu z mroku dziejów - a konkretnie 1978 zarejestrowany w Radio Katowice. W dalszym ciągu nie doczekał się wznowienia na CD (że o kolorowym winylu nie wspomnę ) - a szkoda. Niekiedy np. Radio Katowice o dość "osobliwych" porach nadaje jakieś z niego skrawki a w necie też nie jest łatwo upolować kopię mp3. Dla miłośników nie tylko Alicji Majewskiej (która brzmi niekiedy jak "... Ewa Demarczyk śpiewająca bossa novę i latino..." ) ale i np. miłośników czeskich big bandów Gustava Broma, który jej dzielnie akompaniuje. Uważny słuchacz wyłapie pewne zasiane ziarenka, które wydały przyszły plon w postaci "synth-popu" i scenicznych kreacji Sikorskiej . Nie wiem jak wyglądają kwestie praw autorskich do tego materiału ale nie jestem odosobniony w opinii , że warto się nad tym pochylić by wydać oraz stosownie opisać w książce - dla "dobra Sikorskiej" O Walorach muzycznych nie ma sensu wspominać, doskonałe aranżacje, liczne smaczki, wysmakowana melodia a Majewska (której Barbara była wielką fanką) niemalże w życiowej formie.
Zostawmy Szekspira i tragicznych kochanków z Werony. Co jakiś czas wraca temat pewnego innego inspirującego projektu z mroku dziejów - a konkretnie 1978 zarejestrowany w Radio Katowice. W dalszym ciągu nie doczekał się wznowienia na CD (że o kolorowym winylu nie wspomnę ) - a szkoda. Niekiedy np. Radio Katowice o dość "osobliwych" porach nadaje jakieś z niego skrawki a w necie też nie jest łatwo upolować kopię mp3. Dla miłośników nie tylko Alicji Majewskiej (która brzmi niekiedy jak "... Ewa Demarczyk śpiewająca bossa novę i latino..." ) ale i np. miłośników czeskich big bandów Gustava Broma, który jej dzielnie akompaniuje. Uważny słuchacz wyłapie pewne zasiane ziarenka, które wydały przyszły plon w postaci "synth-popu" i scenicznych kreacji Sikorskiej . Nie wiem jak wyglądają kwestie praw autorskich do tego materiału ale nie jestem odosobniony w opinii , że warto się nad tym pochylić by wydać oraz stosownie opisać w książce - dla "dobra Sikorskiej" O Walorach muzycznych nie ma sensu wspominać, doskonałe aranżacje, liczne smaczki, wysmakowana melodia a Majewska (której Barbara była wielką fanką) niemalże w życiowej formie.
- 28.11.2024, 09:42
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=PXqppmbNVrk
Pozostając w klimatach "szekspirowskich" czy zwyczajnie w dalszym ciągu w kręgu zainteresowań "nieszczęśliwej i tragicznej miłości" Romea i Julii nie możemy przeoczyć innego niezwykle udanego przedsięwzięcia, które zaowocowało nijako "parodią" czy "Romeo i Julią" na wesoło - czyli Gnomeo i Julia . Jego sukces i powodzenie nie tylko zawdzięcza nieobecności Sikorskiej ale przede wszystkim tego, że w tym przypadku Józefowicz się nie wtrącał Podobno miał takie zakusy ale skutecznie go zablokowano i nie wpuszczono do studia (pod groźbą opublikowania pewnych kompromitujących materiałów video z lat 80). To doprawdy szalony pomysł by postacie Romea i Julii przedstawić jako krasnale ogrodowe , będące ozdobą dwojga stetryczałych niecierpiących się sąsiadów rywalizujących ze sobą miłośników ogrodnictwa. W tym szaleństwie była metoda. Głosy były również fenomenalnie i z artystyczną intuicją dobrane - w oryginalnej główne role to Emily Blunt i Jamec McAvoy u nas odpowiednio Natasza Urbańska i Maciej Stuhr. W pozostałych rolach same gwiazdy: Michael Caine, Maggie Smith, Jason Statham (fenomenalny Tybalt), Hulk Hogan czy sam Ozzy Osbourne jako "patologiczny jelonek Fawn" . U nas nie najgorzej - Piotr Fronczewski, Seniuk, Borys Szyc ( nieco skacowany Tybalt), Pazura, Adamczyk jako geniusz botaniki i przycinania żywopłotu Parys oraz Bilguun jako "patologiczny jelonek Fawn" . U Józefowicza "niania" to była jakaś pseudo-Ukrainka (chodzi o udawany akcent a nie o pochodzenie ) - tu jako żaba ogrodowa Dżaneta - w kaskaderskiej kreacji Olgi Omeljaniec. A skoro za ścieżkę dźwiękową służyły przeboje Eltona Johna a nie Stokłosy - nie mogło być mowy o klapie - to jedna z najgenialniejszych scen i kłania nawet American Beauty
https://www.youtube.com/watch?v=A7yrwyBg8vI
Pozostając w klimatach "szekspirowskich" czy zwyczajnie w dalszym ciągu w kręgu zainteresowań "nieszczęśliwej i tragicznej miłości" Romea i Julii nie możemy przeoczyć innego niezwykle udanego przedsięwzięcia, które zaowocowało nijako "parodią" czy "Romeo i Julią" na wesoło - czyli Gnomeo i Julia . Jego sukces i powodzenie nie tylko zawdzięcza nieobecności Sikorskiej ale przede wszystkim tego, że w tym przypadku Józefowicz się nie wtrącał Podobno miał takie zakusy ale skutecznie go zablokowano i nie wpuszczono do studia (pod groźbą opublikowania pewnych kompromitujących materiałów video z lat 80). To doprawdy szalony pomysł by postacie Romea i Julii przedstawić jako krasnale ogrodowe , będące ozdobą dwojga stetryczałych niecierpiących się sąsiadów rywalizujących ze sobą miłośników ogrodnictwa. W tym szaleństwie była metoda. Głosy były również fenomenalnie i z artystyczną intuicją dobrane - w oryginalnej główne role to Emily Blunt i Jamec McAvoy u nas odpowiednio Natasza Urbańska i Maciej Stuhr. W pozostałych rolach same gwiazdy: Michael Caine, Maggie Smith, Jason Statham (fenomenalny Tybalt), Hulk Hogan czy sam Ozzy Osbourne jako "patologiczny jelonek Fawn" . U nas nie najgorzej - Piotr Fronczewski, Seniuk, Borys Szyc ( nieco skacowany Tybalt), Pazura, Adamczyk jako geniusz botaniki i przycinania żywopłotu Parys oraz Bilguun jako "patologiczny jelonek Fawn" . U Józefowicza "niania" to była jakaś pseudo-Ukrainka (chodzi o udawany akcent a nie o pochodzenie ) - tu jako żaba ogrodowa Dżaneta - w kaskaderskiej kreacji Olgi Omeljaniec. A skoro za ścieżkę dźwiękową służyły przeboje Eltona Johna a nie Stokłosy - nie mogło być mowy o klapie - to jedna z najgenialniejszych scen i kłania nawet American Beauty
https://www.youtube.com/watch?v=A7yrwyBg8vI
- 27.11.2024, 09:51
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Exodus, Władysław Komendarek
- Odpowiedzi: 59
- Odsłony: 120325
Re: Exodus, Władysław Komendarek
Sprawiono wielką frajdę fanom naszego czołowego speca od muzyki elektronicznej. Właśnie ukazała się jego "biografia" w formie wywiadu rzeka. Autor Dawid Brykalski dość pewnie prowadzi dialog z Władysławem "Gudonisem" Komendarkiem. Obok Marka Bilińskiego czy Józefa Skrzeka jeden z moich ulubionych krajowych "czarodziejów keyboardów". No może jeszcze warto jako "czwartego" dodać Łosowskiego - ale z tych wcześniejszych lat. Nie będzie przesady gdy napiszę, że poniekąd "wychowałem" się na jego muzyce - winylowe krążki Promenada czy Dotyk Chmur. Książka stylowo, pięknie wydana w twardej oprawie z bonusem w postaci płytki z przerobionymi na elektroniczną modłę utworami Chopina. Podobno to "limitowana edycja" ok 500 egzemplarzy i tylko ta pierwsza partia będzie w takiej formie. Czas pokaże czy wydawcy dotrzymają słowa bo u nas doprawdy różnie z tym bywa. Artysta w wypowiedziach łączy konkret, twarde stąpanie po ziemi z niekiedy zadziwiającym poczuciem humoru, ciepłem, pewnym zdrowym dystansem ale również taktem, wysoką kulturą osobistą i ostrożnością by jakąś zbyt emocjonalną czy szczerą do bólu wypowiedzią kogoś nie urazić. Wartość książki podnosi mnóstwo bezcennych archiwalnych zdjęć - szczególnie te z okresu współpracy z Exodusem jak i wczesnych solowych nagrań - np. mistrz z keyboardem na łonie przyrody. Niespodzianką są też wypowiedzi innych muzyków - bo to generalnie "inni" świadczą o nas a nie nasze "przechwałki" - pojawia np. perkusista Fyk, Przemysław Rudź i przede wszystkim inny "szalony elektronik" - Marek Biliński. Nie wiem jakim cudem udało się zachęcić Pawła Birulę by chciał podzielić swoimi refleksjami i opinią o Komendarku. Od lat bowiem kontakt z nim jest utrudniony, odciął dawno od przeszłości i żyje zupełnie innym pozamuzycznym życiem w Stanach. Niestety jego słowa choć znów nacechowane wysoką kulturą przepełnione niekiedy goryczą i smutkiem gdy wspomina, że brak perspektyw, dalszego rozwoju, poczucie niedocenienia czy wręcz pomijanie go jako autora w późniejszym okresie działalności grupy Exodus skłoniły go emigracji i dosłownie "zabiły chęć tworzenia i muzykowania". Szczęśliwie główny bohater zachowuje pogodę ducha co wyczuwa się z każdej strony książki. Mnie rozbawiły określenia na wcześniejsze melodyjne kompozycje mistrza że to "ambientowe pościelówy" . Komendarek chętnie opowiada o swoim dzieciństwie, przygodach z Milicją czy Wojskiem (jak z przyjacielem zakradli się na teren lotniska), wspomina niezapomniane show na festiwalu w Jarocinie i nawet zaprasza do swojej kuchni wymieniając długą, imponująca i ekscentryczną listę produktów, które spożywa dzięki czemu jak dumnie deklaruje nigdy nie musiał chodzić do lekarza. Naturalnie można się z pewnymi spostrzeżeniami odnośnie kierunku w jakim jego zdaniem zmierza świat, ludzkość, społeczeństwo, technologia - zgadzać lub nie, ale jak już nadmieniłem - Pana Władzia cechuje trzeźwy osąd i nigdy nie buja w obłokach czy nie próbuje być prowokatorem. Murowana książka na półkę. Podobać się może nie aż tak jak w niektórych przypadkach zajadły "antykomunizm" czy pozowanie na "muzycznego kombatanta". Jeśli czegoś mi zabrakło i na siłę miałbym "ponarzekać" to szkoda, iż nie ma więcej pytań o okoliczności powstania czy inspiracje do poszczególnych płyt czy utworów - choć gdyby pytać o wszystkie to powstałoby chyba 500 stronicowe mega tomisko i dla niektórych mogło to okazać się nudne. Mnie jako miłośnika syntezatorów wciągnęły opisy dawnych jak i obecnych instrumentów. Mistrz opowiada o nich chętnie np. jak osobiście wyremontował i przerobił stareńkiego Hammonda. Od czasu do czasu żartuje i kpi z samego siebie np. gdy wspomina jak dalsza rodzina mu "wypomina", iż jest "ożeniony ze swoimi syntezatorami" (nie ma żony ani dzieci) - na co odparował, iż owszem, doczekał się z nimi "dzieci" w postaci kaset, płytek, dyskietek itd . Nad wyraz przyjemna i wciągająca lektura - czyta się jednym tchem a do wielu fragmentów wraca po raz kolejny. Podobno świetnie się sprzedaje i lada moment ten pierwszy nakład się wyczerpie.
- 27.11.2024, 08:19
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=9WaSK56Ynro
Jachim Presents swego czasu miał ze sceny PAKI wygłosić taki komunikat, który powinniśmy wziąć sobie do serca: "... dziękuję Panu Poniedzielskiemu za to, iż dawał mi lekcje dynamiki i ekspresji scenicznej, a Panu Bałtroczykowi.... podziękować, że żadnych lekcji mi nie dawał...." . Sikorska powinna być dozgonnie wdzięczna, że okrutny los NIE-zetknął jej z toksyczną i generalnie szkodliwą działalnością Janusza Józefowicza . Przy okazji wydania kolejnej w tym duchu co poprzednie płyty Dance into the light krytyka muzyczna pisała nie owijając w bawełnę: "... Phil Collins powinien zrozumieć jak bardzo zaczyna męczyć nas Phil Collins..." Chyba z Józefowiczem było podobnie. Człowiek "nieomylny" w swoich artystycznych wyborach - przynajmniej wedle swojego uznania. Jego wesoła kompania i Sikorska się w cudowny wręcz sposób wyminęli -z korzyścią dla tej ostatniej. Nie miała okazji wystąpić i zostać zwerbowana do obsady "kultowego" Metra. Jak występy naszych krajan oceniono na Broadwayu - wszyscy pamiętamy - choć sam Janusz robił wszystko by zniszczyć wszelkie ślady recenzji w duchu "... niech ktoś tym biedakom kupi stek i bilet powrotny do domu...". Te należały do najłagodniejszych, były jeszcze bardziej obelżywe ale już się tak nie znęcajmy. Strach pomyśleć gdyby Sikorska została skuszona i wystąpiła w kolejnym wynalazku niezmordowanego tandemu "skazanych na sukces" - Józefowicz / Stokłosa (o wybrykach syna tego ostatniego też można by nakręcić fajny serial ) czyli musicalu Romeo i Julia. Pamiętam jaka towarzyszyła temu medialna histeria i zawyrokowano, że to "murowany sukces" i hit - zanim ktokolwiek - nie licząc Janusza i jego świty miał okazję to obejrzeć. Wedle legendy Julię znaleziono stosunkowo szybko ( Sikorska była niestety za stara) ale z Romeo sprawa nie była taka prosta. Castingi odbywały się w całym kraju - ja akurat byłem zajęty i związany innymi kontraktami, więc się nie zgłosiłem . W końcu się udało i dzieło było gotowe do prezentacji. Uczucia miło prób "terroru" ze strony autora nie przyjmujący żadnej krytyki od osób "nie znających się" - były mieszane - można powiedzieć, że wyszło 50/50/50 - czyli połowa była zachwycona, połowa zażenowana a trzecia połówka totalnie obojętna. Stokłosa po raz nie wiem który udowodnił, że mimo solidnego warsztatu i pracowitości (tego mu nikt nie odmówi) niestety nie ma boskiego daru, talentu do pisania murowanych hitów jak Dębski, Lipko (z jednym wyjątkiem) czy inny gigant musicali Andrew LLoyd Webber. Janusz & Janusz (jakby chodziło o rodzinną piekarnie czy zakład pogrzebowy ) nie potrafili pozbyć się inklinacji do sięgania po ograne do bólu oczywiste rozwiązania, frazesy, oklepane chwyty czy wyeksploatowane melodie... o tych ostatnich trudno mówić bo na dobrą sprawę ich nie było. W najbardziej sadystycznych więzieniach nie brano nawet pod uwagę czy puszczać to w trakcie przesłuchań więźniom bo są jakieś ludzkie granice . Młodzi się starali ale nie mogli ulepić z tych wątłych melodyjek nic przekonującego - nie było nawet czego lepić... sytuację próbowała ratować ekspertka od uwodzenia cudzych mężów Natasza Urbańska wtedy muza pierwszego Janusza (uwielbiam jej wyjaśnienie: "... Janusz był dużym chłopcem i sądziłam, że wie co robi..." ) wcielająca w królową nocnego klubowego życia Rosalinę do której na początku wzdycha Romeo (wtedy jeszcze wolał starsze) - skandowała kuriozalny tekst ... - a przyjrzyjmy mu się na chwilę:
"... kochaj mnie, patrz jak się bawię,
wezmę cię a potem znów zostawię,
ciało moje to moja sprawa,
to nie są czasy na wielką miłość..."
Ta ostatnia refleksja i konstatacja mnie dosłownie rozerwała na kawałki jak poezja zaproszonego ZED`a z Akademii Policyjnej.
Potem jest jeszcze ciekawiej - mamy tarzanie się w deszczu - a to akurat mogło się wszystkim podobać - grupowe sceny nauki walk mieczem samurajskim - nie pytajcie dlaczego tak - tego nawet spółka z.o.o. Janusz & Janusz nie potrafi wyjaśnić. Niby wierność literackiemu oryginałowi jest zachowana - bo w istocie po kopniaku w tyłek ( w końcu rzecz uwspółcześniono) Tybalt zabija Merkucja ( choć ich obecność wzbudza taką obojętność, że zupełnie nikogo to nie rusza ) a "wkurzony" Romeo zrzuca Tybalta z wieży machając mu swoją repliką miecza przed nosem co z kolei powoduje wkurzenie Ojca Kapuleta - który w Tybalcie widział ewentualnie swego potencjalnego przyszłego zięcia. A skoro mowa o p. Kapulet - biedny Emilian Kamiński również nie uratował przedstawienia i tego tonącego "u-boota" - pamiętna jest jego Aria ze Krzykiem gdzie na imitacji jachtu próbuje przerazić nas odą do wkurzającej go i niewdzięcznej Julii (która Tybalta miała za wała)
"... dość już nie wytrzymam, dość, przesadziła ta dziewczyna..."
Trudno to oglądać z kamienną miną czy z grymasem niesmaku.
Jego "teatralna" żona - wtedy będąca nijako na "fali wznoszącej" Joanna Liszowska - "Lisza" dla przyjaciół - też swoim niby sztucznym "wyrachowaniem" nie wzbudziła zaufania widowni - tekst również fatalny - coś że "... to tylko gra i pożądanie nas ratuje czy namiętność..." (sama będąca wręcz patologiczną zakupoholiczką - rzecz jasna w przedstawieniu) Co prawda to mogło nasuwać skojarzenia z dawnym urokliwym filmem z młodym babiarzyną Gogolewskim "Mistrz" - gdy spiera się ze starym z demencją pasjonatem Makbeta - co pchało głównego bohatera do zbrodni, to stary krzyczał w ektazie - że "... namiętność, namiętność, nie ustąpię..." Później Lisza odnalazła się w Tańcu z Gwiazdami i to jej wyszło na dobre. Niestety musical nie okazał sukcesem - nie pojawił żaden hit - żadna lokomotywa - nie poszerzyło kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Pozostały nam w dalszym ciągu w naszej wersji językowej przeróbki zagranicznych dzieł z Cats , Evita czy Jesus Christ Superstar na czele. Sikorska może czuć się szczęściarą, że ją to nie dotyczyło Niestety płyta z piosenkami z tego oryginalnego musicalu z 2004.... jest w dalszym ciągu dostępna i nie ma problemów by na allegro ją sobie kupić za 8 zł. Więc w tym przypadku wznowienie nie jest aż takie palące... chyba że na kolorowym winylu
Jachim Presents swego czasu miał ze sceny PAKI wygłosić taki komunikat, który powinniśmy wziąć sobie do serca: "... dziękuję Panu Poniedzielskiemu za to, iż dawał mi lekcje dynamiki i ekspresji scenicznej, a Panu Bałtroczykowi.... podziękować, że żadnych lekcji mi nie dawał...." . Sikorska powinna być dozgonnie wdzięczna, że okrutny los NIE-zetknął jej z toksyczną i generalnie szkodliwą działalnością Janusza Józefowicza . Przy okazji wydania kolejnej w tym duchu co poprzednie płyty Dance into the light krytyka muzyczna pisała nie owijając w bawełnę: "... Phil Collins powinien zrozumieć jak bardzo zaczyna męczyć nas Phil Collins..." Chyba z Józefowiczem było podobnie. Człowiek "nieomylny" w swoich artystycznych wyborach - przynajmniej wedle swojego uznania. Jego wesoła kompania i Sikorska się w cudowny wręcz sposób wyminęli -z korzyścią dla tej ostatniej. Nie miała okazji wystąpić i zostać zwerbowana do obsady "kultowego" Metra. Jak występy naszych krajan oceniono na Broadwayu - wszyscy pamiętamy - choć sam Janusz robił wszystko by zniszczyć wszelkie ślady recenzji w duchu "... niech ktoś tym biedakom kupi stek i bilet powrotny do domu...". Te należały do najłagodniejszych, były jeszcze bardziej obelżywe ale już się tak nie znęcajmy. Strach pomyśleć gdyby Sikorska została skuszona i wystąpiła w kolejnym wynalazku niezmordowanego tandemu "skazanych na sukces" - Józefowicz / Stokłosa (o wybrykach syna tego ostatniego też można by nakręcić fajny serial ) czyli musicalu Romeo i Julia. Pamiętam jaka towarzyszyła temu medialna histeria i zawyrokowano, że to "murowany sukces" i hit - zanim ktokolwiek - nie licząc Janusza i jego świty miał okazję to obejrzeć. Wedle legendy Julię znaleziono stosunkowo szybko ( Sikorska była niestety za stara) ale z Romeo sprawa nie była taka prosta. Castingi odbywały się w całym kraju - ja akurat byłem zajęty i związany innymi kontraktami, więc się nie zgłosiłem . W końcu się udało i dzieło było gotowe do prezentacji. Uczucia miło prób "terroru" ze strony autora nie przyjmujący żadnej krytyki od osób "nie znających się" - były mieszane - można powiedzieć, że wyszło 50/50/50 - czyli połowa była zachwycona, połowa zażenowana a trzecia połówka totalnie obojętna. Stokłosa po raz nie wiem który udowodnił, że mimo solidnego warsztatu i pracowitości (tego mu nikt nie odmówi) niestety nie ma boskiego daru, talentu do pisania murowanych hitów jak Dębski, Lipko (z jednym wyjątkiem) czy inny gigant musicali Andrew LLoyd Webber. Janusz & Janusz (jakby chodziło o rodzinną piekarnie czy zakład pogrzebowy ) nie potrafili pozbyć się inklinacji do sięgania po ograne do bólu oczywiste rozwiązania, frazesy, oklepane chwyty czy wyeksploatowane melodie... o tych ostatnich trudno mówić bo na dobrą sprawę ich nie było. W najbardziej sadystycznych więzieniach nie brano nawet pod uwagę czy puszczać to w trakcie przesłuchań więźniom bo są jakieś ludzkie granice . Młodzi się starali ale nie mogli ulepić z tych wątłych melodyjek nic przekonującego - nie było nawet czego lepić... sytuację próbowała ratować ekspertka od uwodzenia cudzych mężów Natasza Urbańska wtedy muza pierwszego Janusza (uwielbiam jej wyjaśnienie: "... Janusz był dużym chłopcem i sądziłam, że wie co robi..." ) wcielająca w królową nocnego klubowego życia Rosalinę do której na początku wzdycha Romeo (wtedy jeszcze wolał starsze) - skandowała kuriozalny tekst ... - a przyjrzyjmy mu się na chwilę:
"... kochaj mnie, patrz jak się bawię,
wezmę cię a potem znów zostawię,
ciało moje to moja sprawa,
to nie są czasy na wielką miłość..."
Ta ostatnia refleksja i konstatacja mnie dosłownie rozerwała na kawałki jak poezja zaproszonego ZED`a z Akademii Policyjnej.
Potem jest jeszcze ciekawiej - mamy tarzanie się w deszczu - a to akurat mogło się wszystkim podobać - grupowe sceny nauki walk mieczem samurajskim - nie pytajcie dlaczego tak - tego nawet spółka z.o.o. Janusz & Janusz nie potrafi wyjaśnić. Niby wierność literackiemu oryginałowi jest zachowana - bo w istocie po kopniaku w tyłek ( w końcu rzecz uwspółcześniono) Tybalt zabija Merkucja ( choć ich obecność wzbudza taką obojętność, że zupełnie nikogo to nie rusza ) a "wkurzony" Romeo zrzuca Tybalta z wieży machając mu swoją repliką miecza przed nosem co z kolei powoduje wkurzenie Ojca Kapuleta - który w Tybalcie widział ewentualnie swego potencjalnego przyszłego zięcia. A skoro mowa o p. Kapulet - biedny Emilian Kamiński również nie uratował przedstawienia i tego tonącego "u-boota" - pamiętna jest jego Aria ze Krzykiem gdzie na imitacji jachtu próbuje przerazić nas odą do wkurzającej go i niewdzięcznej Julii (która Tybalta miała za wała)
"... dość już nie wytrzymam, dość, przesadziła ta dziewczyna..."
Trudno to oglądać z kamienną miną czy z grymasem niesmaku.
Jego "teatralna" żona - wtedy będąca nijako na "fali wznoszącej" Joanna Liszowska - "Lisza" dla przyjaciół - też swoim niby sztucznym "wyrachowaniem" nie wzbudziła zaufania widowni - tekst również fatalny - coś że "... to tylko gra i pożądanie nas ratuje czy namiętność..." (sama będąca wręcz patologiczną zakupoholiczką - rzecz jasna w przedstawieniu) Co prawda to mogło nasuwać skojarzenia z dawnym urokliwym filmem z młodym babiarzyną Gogolewskim "Mistrz" - gdy spiera się ze starym z demencją pasjonatem Makbeta - co pchało głównego bohatera do zbrodni, to stary krzyczał w ektazie - że "... namiętność, namiętność, nie ustąpię..." Później Lisza odnalazła się w Tańcu z Gwiazdami i to jej wyszło na dobre. Niestety musical nie okazał sukcesem - nie pojawił żaden hit - żadna lokomotywa - nie poszerzyło kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Pozostały nam w dalszym ciągu w naszej wersji językowej przeróbki zagranicznych dzieł z Cats , Evita czy Jesus Christ Superstar na czele. Sikorska może czuć się szczęściarą, że ją to nie dotyczyło Niestety płyta z piosenkami z tego oryginalnego musicalu z 2004.... jest w dalszym ciągu dostępna i nie ma problemów by na allegro ją sobie kupić za 8 zł. Więc w tym przypadku wznowienie nie jest aż takie palące... chyba że na kolorowym winylu
- 26.11.2024, 08:25
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=a-LLpwIHW7k
Kontynuując niezmiennie "śląskie" klimaty i "śląski" wpływ na kształtowanie się synth-popu - musimy wspomnieć o grupie Jorgusie. Zgodnie z oficjalnymi danymi prężnie funkcjonują od 1983. Skład się zmieniał - nie wiadomo mi czy kiedykolwiek ścieżki Sikorskiej z nimi się przecięły i czy dzielili razem scenę - nie jest wykluczone, że TAK, ale jest wielce prawdopodobne, że NIGDY . Jorgusie byli zaprzyjaźnieni z ekipą od Masztalskiego - niejednokrotnie gościli w ich programie. O ile się nie mylę wtedy mieli inną wokalistkę - o zachrypniętym, "przechalnym" głosie ale gdzieś "zaginęła w mrokach dziejów" - dalsze losy nie są do końca znane . Jej rola jest zbliżona do Bianki Thonrnton u Zappy . Formacja rejestrowała Miss Familoków na przestrzeni lat i wersji było całkiem sporo - a radiowych dla regionalnej Katowice czy Radia Katowice jeszcze więcej . Pamiętam jak słuchałem tego namiętnie z kaseciaka dla Masztalskich - tradycyjnie nie rozumiałem ani słowa - z wyjątkiem refrenu ale zabawa była przednia. A i tak kapitalny jest sam tekst:
"... Hilda to tako skromno baba
ale se chopa w ręce czimie
chop musi lotać tak jak trzeba
żeby nie prasła nim ło ziymia
ale prócz tego z nim pożycio
lubi sie dycki wyrychtować
bo mo tyż w planie w prziszłym roku
na miss polonia wystartować
REF
Miss polonia Miss polonia
ty sie nie dej zrobić w konia
ino komuś ślyp zasłonia
to łostaniesz miss polonia
2 zwr
Hilda sie nad tym nie nerwuje
wie że w tych sprawach ich bujajom
kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom
choć to jest tako skromno baba
to mo sposoby jak zadziałać
i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała
3 zwr
Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje
wie że niy łolyj mierzom w głowie
ani tyż inksze babskie wdzięki
liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Koniecznie trzeba wyróżnić największe "smaczki" i "majonezy" w tym literackim eposie - moje faworyty to niezmiennie:
"... kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom..."
"... i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała..."
"... Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje..."
I absolutny asior na koniec - nawiązujący to przewijającego się tu problemu: "... przerobienia całego repertuaru..."
"... liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Czyli jednak głosowanie na Partię Norweską nie jest takie bezpodstawne. Tamte paniynki nie wymagają przeszkolenia - podobnie jak obywatelki Czech / dawnej Czechosłowacji, które od lat niepodzielnie swoimi wdziękami dzielą i rządzą w "pewnej branży" . Wymienione z imienia bohaterki tej piosenki o Miss Polonia - nasuwają skojarzenie z raczej pozbawionymi wdzięków ale nie pozbawionych innych "zalet" chłopakami z songu Edek Duetu Gremplina. Tematu Miss Polonia nie unikało środowisko z Poznania z TEY na czele - gdy Laskowik pytał Pelagię / Smolenia - "... czy Pani nie nazywała się Polonia - a gdzie tam - Polonia to już stara felcetuta...". Ta "felcetuta" była słowem kluczem do zrozumienia całego przesłania. A w przypadku Jorgusiów to ich "... szuwary, szuwary, wary, wary, szarawary....".
Kontynuując niezmiennie "śląskie" klimaty i "śląski" wpływ na kształtowanie się synth-popu - musimy wspomnieć o grupie Jorgusie. Zgodnie z oficjalnymi danymi prężnie funkcjonują od 1983. Skład się zmieniał - nie wiadomo mi czy kiedykolwiek ścieżki Sikorskiej z nimi się przecięły i czy dzielili razem scenę - nie jest wykluczone, że TAK, ale jest wielce prawdopodobne, że NIGDY . Jorgusie byli zaprzyjaźnieni z ekipą od Masztalskiego - niejednokrotnie gościli w ich programie. O ile się nie mylę wtedy mieli inną wokalistkę - o zachrypniętym, "przechalnym" głosie ale gdzieś "zaginęła w mrokach dziejów" - dalsze losy nie są do końca znane . Jej rola jest zbliżona do Bianki Thonrnton u Zappy . Formacja rejestrowała Miss Familoków na przestrzeni lat i wersji było całkiem sporo - a radiowych dla regionalnej Katowice czy Radia Katowice jeszcze więcej . Pamiętam jak słuchałem tego namiętnie z kaseciaka dla Masztalskich - tradycyjnie nie rozumiałem ani słowa - z wyjątkiem refrenu ale zabawa była przednia. A i tak kapitalny jest sam tekst:
"... Hilda to tako skromno baba
ale se chopa w ręce czimie
chop musi lotać tak jak trzeba
żeby nie prasła nim ło ziymia
ale prócz tego z nim pożycio
lubi sie dycki wyrychtować
bo mo tyż w planie w prziszłym roku
na miss polonia wystartować
REF
Miss polonia Miss polonia
ty sie nie dej zrobić w konia
ino komuś ślyp zasłonia
to łostaniesz miss polonia
2 zwr
Hilda sie nad tym nie nerwuje
wie że w tych sprawach ich bujajom
kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom
choć to jest tako skromno baba
to mo sposoby jak zadziałać
i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała
3 zwr
Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje
wie że niy łolyj mierzom w głowie
ani tyż inksze babskie wdzięki
liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Koniecznie trzeba wyróżnić największe "smaczki" i "majonezy" w tym literackim eposie - moje faworyty to niezmiennie:
"... kożdy typuje na nojlepsze
a łoni jędze wybierajom..."
"... i by musiała być nojszpetniejszo
żeby konkursu nie wygrała..."
"... Hilda trynuje aerobik
i inksze szporty tyż trynuje
no i jak przidzie co do czego
to wszystkie baby zdystansuje..."
I absolutny asior na koniec - nawiązujący to przewijającego się tu problemu: "... przerobienia całego repertuaru..."
"... liczy sie próba za kurtynom
łona przeszkoli te paniynki..."
Czyli jednak głosowanie na Partię Norweską nie jest takie bezpodstawne. Tamte paniynki nie wymagają przeszkolenia - podobnie jak obywatelki Czech / dawnej Czechosłowacji, które od lat niepodzielnie swoimi wdziękami dzielą i rządzą w "pewnej branży" . Wymienione z imienia bohaterki tej piosenki o Miss Polonia - nasuwają skojarzenie z raczej pozbawionymi wdzięków ale nie pozbawionych innych "zalet" chłopakami z songu Edek Duetu Gremplina. Tematu Miss Polonia nie unikało środowisko z Poznania z TEY na czele - gdy Laskowik pytał Pelagię / Smolenia - "... czy Pani nie nazywała się Polonia - a gdzie tam - Polonia to już stara felcetuta...". Ta "felcetuta" była słowem kluczem do zrozumienia całego przesłania. A w przypadku Jorgusiów to ich "... szuwary, szuwary, wary, wary, szarawary....".
- 25.11.2024, 09:07
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=32xLh-_ioFM
Najpierw tekst - choć jest tak doskonale wszystkim znany, iż przytaczać go to wręcz nie wypada:
"... W chlewiku mi stoi te cudo
A nad nim huśtają się kury
Jak mi się zapolić go udo
To mogom powoniać sie z rury
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sześć sznitow i tasza na klocek
Powiesza sie przy kierownicy
Jak zrobia przez tydzień sześć nocek
To pełno mom drzewa w piwnicy
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sto chopa stoi na mrozie
Kopalnia przyzywo motykom
Sto chopa sie gniecie w przewozie
A jo sie po lekku zapykom
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Bo głupio przepuszczać wypłata
A ciężko na nia harować
Niy tydzień, miesiące, a lata
Na moplik żech musioł szporować
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty..."
Wracając z powrotem do naszego kraju i w śląskie klimaty. Nie mogło zabraknąć Krzysia Hanke i jego hiciora wszech czasów - Moplik. Występujący czasem solo, wielokrotnie w ramach kabaretu RAK, z inną wielce zasłużoną dla synth-popu i Sikorskiej - formacji Antyki czy Jorgusie do których jeszcze wrócimy. Pomijam pierwszy nieco kontrowersyjny wers "... w chlewiku mi stoi..." Ale i podczas kolejnego prezentowania na żywo tego arcydzieła przewijały się i były przez Krzysia "erosomana-gawędziarza" ( lata praktyki i przesiąkania specyficznym humorem a la Karczma Piwna, Barbórka czy Babski Comber )wrzucane niby-to-przypadkiem liczne para-erotomańskie i świntuszne aluzje np pod koniec "... chłopy !!!, stanął mi !!!..." - na co Makula go ganil - "... ty się hamuj...." na co Hanke - "... motorower mi stanął...". Moją ulubioną wstawką między zwrotkami było: ".... pod każda górka żech wjechoł....- gdym go pocisnął..." Cieszy mnie ogromnie, że książka o nich się pisze i rozjaśni nieco zaciemnione umysły jak wielkie oddali sztuce, piosence, Sikorskiej zasługi.
Najpierw tekst - choć jest tak doskonale wszystkim znany, iż przytaczać go to wręcz nie wypada:
"... W chlewiku mi stoi te cudo
A nad nim huśtają się kury
Jak mi się zapolić go udo
To mogom powoniać sie z rury
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sześć sznitow i tasza na klocek
Powiesza sie przy kierownicy
Jak zrobia przez tydzień sześć nocek
To pełno mom drzewa w piwnicy
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Sto chopa stoi na mrozie
Kopalnia przyzywo motykom
Sto chopa sie gniecie w przewozie
A jo sie po lekku zapykom
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Bo głupio przepuszczać wypłata
A ciężko na nia harować
Niy tydzień, miesiące, a lata
Na moplik żech musioł szporować
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty
Moplikiem se jedzie na szychta
Moplikem se wraco z roboty
Na gowie mo gogle carrera
Zicherkom mo spiete galoty
Moplikiem se jada na szychta
Moplikiem se wracom z roboty
Na gowie mom gogle carrera
Zicherkom mom spięte galoty..."
Wracając z powrotem do naszego kraju i w śląskie klimaty. Nie mogło zabraknąć Krzysia Hanke i jego hiciora wszech czasów - Moplik. Występujący czasem solo, wielokrotnie w ramach kabaretu RAK, z inną wielce zasłużoną dla synth-popu i Sikorskiej - formacji Antyki czy Jorgusie do których jeszcze wrócimy. Pomijam pierwszy nieco kontrowersyjny wers "... w chlewiku mi stoi..." Ale i podczas kolejnego prezentowania na żywo tego arcydzieła przewijały się i były przez Krzysia "erosomana-gawędziarza" ( lata praktyki i przesiąkania specyficznym humorem a la Karczma Piwna, Barbórka czy Babski Comber )wrzucane niby-to-przypadkiem liczne para-erotomańskie i świntuszne aluzje np pod koniec "... chłopy !!!, stanął mi !!!..." - na co Makula go ganil - "... ty się hamuj...." na co Hanke - "... motorower mi stanął...". Moją ulubioną wstawką między zwrotkami było: ".... pod każda górka żech wjechoł....- gdym go pocisnął..." Cieszy mnie ogromnie, że książka o nich się pisze i rozjaśni nieco zaciemnione umysły jak wielkie oddali sztuce, piosence, Sikorskiej zasługi.
- 23.11.2024, 09:42
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Krzyszfot Ścierański - The King is in town.
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 14874
Re: Krzyszfot Ścierański - The King is in town.
https://www.youtube.com/watch?v=vI_jR_iZHpo
Wczorajszy koncert w Legionowie Ścierańskiego do obejrzenia online - polecam - znakomity
Wczorajszy koncert w Legionowie Ścierańskiego do obejrzenia online - polecam - znakomity
Re: [']['][']
Nie trzeba również wspominać, iż występował w "silverowskich" Messengersach - na legendarnej płycie Live At Birdland - sygnowanej niby jako Art Blakey Quintet ale i tak prawie wszyscy uważają to za album Messengersów - mamy tu obok Arta, Silvera, Clifforda Browna i samego Donaldsona - w późniejszych latach grał np z Lonnie Smithem (ten w turbanie).
- 22.11.2024, 09:55
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=dSOqHzFs998
Tu piosenka znów w wykonaniu Marii Winiarskiej na zakończenie przygód poczciwiny aczkolwiek nieco łatwowiernej Pani Łyżeczce z gburowatym mężem. Trudno uwierzyć jaki głos młodej Winiarskiej jest tutaj radosny, czysty i eksplodujący dziecięcą chęcią przygody. Los dość okrutnie doświadczył obie siostry - więc zostawmy ich życie osobiste, rodzinne i zdrowotne w spokoju. Lepiej pamiętać i skupić na stronie czysto muzyczno-rozrywkowo-estradowej. Może rozpłynięcie się Sikorskiej "we mgle" zapomnienia i niepamięci spowodowany był swoistym "osamotnieniem" na scenie ? - gdyby miała wsparcie drugiej - by uruchomić wyobraźnię - "Siostry Sikorskie" to brzmi pewnie, mocno, dumnie i "jędrnie". Mogło wypalić. Nie ukrywam, że dzieciństwo niekiedy kojarzę przez pryzmat wygłupów scenicznych i naturalnej, bezpretensjonalnej błazenady Sióstr Winiarskich (pierwszorzędne zgrywuski) - na przełomie lat 70 i 80 były na fali i w mediach a tym bardziej programach dziecięcych i nie tylko było ich sporo:
https://www.youtube.com/watch?v=Xwu_KFAay6g
Były dobre w wodewilu, pastiszu,music hallu, burlesce i miały parodystyczne zacięcie.
https://www.youtube.com/watch?v=WBsSWpufvLE
Doczekaliśmy się nawet krajowego dalekiego echa "Let`s Get Physical" Newton John i kpin z mody na aerobik
Niestety Barbary Winiarskiej od 2002 nie ma już wśród nas - to wielka strata. Jestem wielkim entuzjastą ich talentu wokalnego i sądzę, że zasłużyliśmy na solidny wysyp i zbiór ich wszelkich piosenek ze szczególnym naciskiem na te nieznane i niepublikowane. Miały podobnie jak Majka (ofiara przemocy) Jeżowska swój wśród dzieci hit - czyli Żaboraba. Nie raz występowały z tym "numerkiem" w rozlicznych programach - ucząc dzieciaki w studio melodii, tekstu i kaskaderskiej choreografii (zwykle nikt nic nie kumał a te dwie biedaczki się nieludzko namordowały). Nikt nie wiedział co chodzi do jasnej anielki z ta "żaboraba", dzieciaki generalnie brały to z "dobrodziejstwem inwentarza", trochę jak później Kabaret Nowaki ze wspomnianą już "Kobietą Samotną" i drapieżną Adrianną Borek/ Martynką - gdy w jednym skeczu mówili o "scoobiedoya", scoobiedoya, co to jest ta "scoobiedooya" ? - to jest przecież pies, ja doprawdy nie wiem co On z tym psem chce robić
https://www.youtube.com/watch?v=QbQ6tjZDAA8
Tu piosenka znów w wykonaniu Marii Winiarskiej na zakończenie przygód poczciwiny aczkolwiek nieco łatwowiernej Pani Łyżeczce z gburowatym mężem. Trudno uwierzyć jaki głos młodej Winiarskiej jest tutaj radosny, czysty i eksplodujący dziecięcą chęcią przygody. Los dość okrutnie doświadczył obie siostry - więc zostawmy ich życie osobiste, rodzinne i zdrowotne w spokoju. Lepiej pamiętać i skupić na stronie czysto muzyczno-rozrywkowo-estradowej. Może rozpłynięcie się Sikorskiej "we mgle" zapomnienia i niepamięci spowodowany był swoistym "osamotnieniem" na scenie ? - gdyby miała wsparcie drugiej - by uruchomić wyobraźnię - "Siostry Sikorskie" to brzmi pewnie, mocno, dumnie i "jędrnie". Mogło wypalić. Nie ukrywam, że dzieciństwo niekiedy kojarzę przez pryzmat wygłupów scenicznych i naturalnej, bezpretensjonalnej błazenady Sióstr Winiarskich (pierwszorzędne zgrywuski) - na przełomie lat 70 i 80 były na fali i w mediach a tym bardziej programach dziecięcych i nie tylko było ich sporo:
https://www.youtube.com/watch?v=Xwu_KFAay6g
Były dobre w wodewilu, pastiszu,music hallu, burlesce i miały parodystyczne zacięcie.
https://www.youtube.com/watch?v=WBsSWpufvLE
Doczekaliśmy się nawet krajowego dalekiego echa "Let`s Get Physical" Newton John i kpin z mody na aerobik
Niestety Barbary Winiarskiej od 2002 nie ma już wśród nas - to wielka strata. Jestem wielkim entuzjastą ich talentu wokalnego i sądzę, że zasłużyliśmy na solidny wysyp i zbiór ich wszelkich piosenek ze szczególnym naciskiem na te nieznane i niepublikowane. Miały podobnie jak Majka (ofiara przemocy) Jeżowska swój wśród dzieci hit - czyli Żaboraba. Nie raz występowały z tym "numerkiem" w rozlicznych programach - ucząc dzieciaki w studio melodii, tekstu i kaskaderskiej choreografii (zwykle nikt nic nie kumał a te dwie biedaczki się nieludzko namordowały). Nikt nie wiedział co chodzi do jasnej anielki z ta "żaboraba", dzieciaki generalnie brały to z "dobrodziejstwem inwentarza", trochę jak później Kabaret Nowaki ze wspomnianą już "Kobietą Samotną" i drapieżną Adrianną Borek/ Martynką - gdy w jednym skeczu mówili o "scoobiedoya", scoobiedoya, co to jest ta "scoobiedooya" ? - to jest przecież pies, ja doprawdy nie wiem co On z tym psem chce robić
https://www.youtube.com/watch?v=QbQ6tjZDAA8
Re: [']['][']
Dopiero parę dni temu się dowiedziałem - 9go listopada w Fort Lauderdale na Florydzie zmarła inna "legenda" jazzu - gigant tenoru - może niekiedy pomijany gdy wymienia się tych najlepszych z najlepszych - również nie sposób wymienić z kim grał - ja np. lubię i cenię te, gdzie gościnnie się udzielał u Jimmy Smitha - Lou Donaldson - też długowieczny, ilu młodszych przeżył - miał 98 lat
In Memoriam Mistrzu.....(`)......
In Memoriam Mistrzu.....(`)......
Re: [']['][']
Zmarł gitarzysta w dużej mierze sesyjny Vic Flick w wieku 87 lat - dla mniej zorientowanych - to ON wykonał słynny złowieszczy niezapomniany riff z filmów o Jamsie Bondzie.
In Memoriam.... (`)....
In Memoriam.... (`)....
- 21.11.2024, 09:01
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 343
- Odsłony: 34966
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=A5OACsYJrpI
Już trochę uchyliłem rąbka tajemnicy odnośnie tego - jakich ścieżek dźwiękowych bajek możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości . Pozostajemy na półwyspie skandynawskim ale przenosimy jeszcze dalej na północ i trochę na zachód czyli do Norwegii (gdzie był m.in zakazany Żywot Briana, skąd też pochodzi słynna usychająca za Fiordami Norweska Błękitna i gdzie agitowano Brytyjczyków do głosowania na "Partię Norweską" zachwalając prężnie inwestycje, najwyższy dochód na obywatela oraz piękne dziewczyny, które są gotowe "przerobić cały repertuar"
https://www.youtube.com/watch?v=GYNJuP6m9JU
) . Na podstawie dzieła norweskiego pisarza Alfa Proysena mniej więcej w 83 powstała japońska (ale w dalszym ciągu zachowując ducha Norwegii i krainy pięknych fiordów) Pani Łyżeczka / Cudowny Talizman. W naszej wersji językowej głosu udzielała niedoszła Jagna, później specjalistka od najgorszych teściowych (aż palmę pierwszeństwa odebrała jej w Placu Zbawiciela Ewa Wencel - ale dla mnie i tak na zawsze zostanie Basieńką o orzechowych oczach w której kochał się Jurek malarz - czyli szalony babiarzyna Emilian Kamiński ) czy matron terroryzujących męża i dzieci - czyli Anna Seniuk (najlepsza Dulska) a wzruszającą piosenkę (znów przecinanie się folkloru skandynawskiego, popu, synth-popu i sam już nie wiem czego ) wykonywała Maria Winiarska z duetu Siostry Winiarskie do których jeszcze wrócimy. Główna bohaterka - drobna pulchna ale robotna kobiecina za sprawą magii została posiadaczką zaczarowanej tytułowej łyżeczki sprawiającej, iż w najgorszym momencie bohaterka malała i musiała sobie jakoś radzić. Co prawda podobnie jak anty-kościelny Nills Holgersson rozumiała mowę zwierząt ale generalnie musiała przed tymi większymi i drapieżnymi spieprzać ile sił w nogach co widać w czołówce . Pani Łyżeczka jak i mocno nastawione na elektroniczny pop Siostry Winiarskie (ale i ich życie nie zawsze było różowe, szczególnie jednej z powodu zmagania z chorobą córki) - lada moment mogą spodziewać istnej eksplozji ponownego zainteresowania manifestującego się wydawnictwami nostalgiczno-wspominkowymi, płytami, DVD, audycjami radiowymi itd
Już trochę uchyliłem rąbka tajemnicy odnośnie tego - jakich ścieżek dźwiękowych bajek możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości . Pozostajemy na półwyspie skandynawskim ale przenosimy jeszcze dalej na północ i trochę na zachód czyli do Norwegii (gdzie był m.in zakazany Żywot Briana, skąd też pochodzi słynna usychająca za Fiordami Norweska Błękitna i gdzie agitowano Brytyjczyków do głosowania na "Partię Norweską" zachwalając prężnie inwestycje, najwyższy dochód na obywatela oraz piękne dziewczyny, które są gotowe "przerobić cały repertuar"
https://www.youtube.com/watch?v=GYNJuP6m9JU
) . Na podstawie dzieła norweskiego pisarza Alfa Proysena mniej więcej w 83 powstała japońska (ale w dalszym ciągu zachowując ducha Norwegii i krainy pięknych fiordów) Pani Łyżeczka / Cudowny Talizman. W naszej wersji językowej głosu udzielała niedoszła Jagna, później specjalistka od najgorszych teściowych (aż palmę pierwszeństwa odebrała jej w Placu Zbawiciela Ewa Wencel - ale dla mnie i tak na zawsze zostanie Basieńką o orzechowych oczach w której kochał się Jurek malarz - czyli szalony babiarzyna Emilian Kamiński ) czy matron terroryzujących męża i dzieci - czyli Anna Seniuk (najlepsza Dulska) a wzruszającą piosenkę (znów przecinanie się folkloru skandynawskiego, popu, synth-popu i sam już nie wiem czego ) wykonywała Maria Winiarska z duetu Siostry Winiarskie do których jeszcze wrócimy. Główna bohaterka - drobna pulchna ale robotna kobiecina za sprawą magii została posiadaczką zaczarowanej tytułowej łyżeczki sprawiającej, iż w najgorszym momencie bohaterka malała i musiała sobie jakoś radzić. Co prawda podobnie jak anty-kościelny Nills Holgersson rozumiała mowę zwierząt ale generalnie musiała przed tymi większymi i drapieżnymi spieprzać ile sił w nogach co widać w czołówce . Pani Łyżeczka jak i mocno nastawione na elektroniczny pop Siostry Winiarskie (ale i ich życie nie zawsze było różowe, szczególnie jednej z powodu zmagania z chorobą córki) - lada moment mogą spodziewać istnej eksplozji ponownego zainteresowania manifestującego się wydawnictwami nostalgiczno-wspominkowymi, płytami, DVD, audycjami radiowymi itd
- 20.11.2024, 13:56
- Forum: Pozostałe
- Temat: Przy muzyce o futbolu
- Odpowiedzi: 12029
- Odsłony: 1245083
Re: Przy muzyce o futbolu
https://www.onet.pl/sport/wydawnictwo-s ... g,30bc1058
Mimo, że sprzed iluś tam lat - pasuje do obecnej sytuacji w krajowej piłce.
Mimo, że sprzed iluś tam lat - pasuje do obecnej sytuacji w krajowej piłce.