to oczywiście znam tę szkołę myślenia (w skrócie prawdziwa Armia = z Brylem), ale cóż, całkowicie się z nią nie zgadzam, mimo że jestem "legendowcem" i jest to dla mnie numer jeden wszystkiego. Triodante i Ducha mam jednak za arcydzieła skończone. Potem może rzeczywiście spuścili z tonu, choć ja oczywiście ogromnie lubię różne rzeczy, a swoją drogą Prozess to jednak jest z najgórniejszej półki. Ale wiadomo, że jeżeli szukamy świeżości, zadziora, to szukajmy jej w młodości zespołu. To, co jest potem, to tzw. twórczość dojrzała - jeden będzie narzekał, że brakuje już siły, drugi będzie podziwiał właśnie dojrzałość.
I to samo jest z głosem Budzyńskiego. Zmienił się bardzo wyraźnie, jeżeli chodzi o sposób frazowania, o barwę też. Czy się podoba, czy nie, to jego obecne śpiewanie, to inna sprawa (zarzut kościelnego zawodzenia wcale nie wydaje mi się z dupy, mimo że mi się to podoba), jedno jest jednak pewne: Budzyński obecnie ma pełną kontrolę nad głosem, śpiewa dokładnie tak, jak sobie zaplanował, a co ważne, a nawet imponujące: potrafi to również utrzymać na żywo i to na całkiem długim występie. Dla mnie to jest wokal owszem bez tej atakującej siły, którą miał kiedyś, ale nadal potężny, tylko może bardziej statycznie potężny.
Muzycznie fajnie napisał Talerz o tym przyłożeniu, które zaskakuje u Stanisława. Prawdę mówiąc, od czasu odejścia Krzyżyka i Kmiety patrzyłem na wszystkie składy Armii dość krzywo, w sensie, że grają okej, ale bardziej akompaniują, niż wnoszą coś naprawdę. Ale może ten skład, który naprawdę długo już ze sobą gra, a teraz wspólnie stworzyli nowy materiał, właśnie osiągnął swoje apogeum i brzmi to naprawdę bardzo dobrze?
Jasna sprawa. Ja z kolei tak dawnej Armii nie znałem - pierwsze moje zetknięcie na żywo, to był koncert w Medyku promujący Triodante, no i to była też taka potęga, i taka mistyka jednocześnie, że cóż tu dużo powiedzieć. Wszyscy, których znam, którzy tam byli (wtedy nikogo nie znałem, ale potem wielu poznałem!) powiedzieliby, że to też był taki koncert, który skutecznie wbił się w pamięć na zawsze chyba.
Jednak między tymi czasami (i "Twoimi", i "moimi") a chwilą obecną minęło ogromnie dużo czasu, a pomiedzy dużo się działo. Ciekaw jestem, czy / jakie miałeś doświadczenia z Der Prozess? To chyba ostatni moment Armii, o którym można by powiedzieć, że wielki zastrzyk siły, że wokal maksymalnie energetyczny (kurde, nawet jak sobie teraz to przypomnę...

I wiadomo, że to nie był młodzieńczy poryw, ale to był szał dojrzałego człowieka, który jeszcze ma bardzo dużo siły.