The Beatles

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: Bartosz, Dobromir, gharvelt, Moderatorzy

Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5610
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Bitle, to mocno przereklamowany zespół, podobnie jak Stonesi :P
Awatar użytkownika
starman5695
cylinder Edisona
Posty: 17
Rejestracja: 11.08.2020, 13:37
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: starman5695 »

crescent pisze:Bitle, to mocno przereklamowany zespół, podobnie jak Stonesi :P
Szanuję każdą opinię, choć z Tobą absolutnie się nie zgadzam. Mam znajomego, który uznaje zespół Cactus za najlepszy w historii a Pink Floydów za niesmaczny kaprys znudzonych kolesi i też ma do tego prawo. Piękne jest to, że każdy może mieć swój świat i nikt i nic tego nie zmieni.
Pozdrawiam
..And so dear friends
You'll just have to carry on
The dream is over...

John Lennon
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5610
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Jasne, ale jeszcze fajniej i piękniej jest, gdy ktoś poklepie po ramieniu albo powie/napisze: ja też, ja też...

Nie mam i nie miałem nigdy zamiaru deprecjonować twórczości The Beatles. Kwestia przereklamowania to zupełnie inny temat i nię chcę tego rozwijać.

Miłego pobytu! :wink:
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5674
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

starman5695 pisze:absolutnie się nie zgadzam
ja też, ja też...! ;-)

Bitelsi górą! Kiedyś ze znajomymi chcieliśmy zrobić mecz piłkarski The Beatles vs. Pink Floyd, w sensie kto którą kapelę woli, ten się zaciąga do odpowiedniej drużyny. Nie bez ciężkiego serca, ale raczej bez wahania wybrałem Bitelsów. Do meczu niestety nie doszło :-(
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Yer Blue
remaster
Posty: 2298
Rejestracja: 17.09.2007, 13:30
Lokalizacja: Bielsk Podlaski

Post autor: Yer Blue »

starman5695 pisze: Dodaję ciekawą recenzję Bartka Koziczyńskiego "Abbey Road" z TerazMuzyka
Koziczyński ma lekkie pióro i zawsze świetnie się go czyta, chociaż rozpływanie się przy przeciętnym "Maxwellu" a pomijanie takiego arcydzieła jak "Because" trochę mi zgrzyta przy jego recenzji "Abbey Road".
Polecam tekst o wspomnianej płycie (a także innych, są zalinkowane na dole) autorstwa Macieja Hena, który drobiazgowo rozłożył każdy utwór:

https://beatles.kielce.com.pl/?action=n ... ewsid=6809
Awatar użytkownika
starman5695
cylinder Edisona
Posty: 17
Rejestracja: 11.08.2020, 13:37
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: starman5695 »

Yer Blue pisze:
starman5695 pisze: Dodaję ciekawą recenzję Bartka Koziczyńskiego "Abbey Road" z TerazMuzyka
Koziczyński ma lekkie pióro i zawsze świetnie się go czyta, chociaż rozpływanie się przy przeciętnym "Maxwellu" a pomijanie takiego arcydzieła jak "Because" trochę mi zgrzyta przy jego recenzji "Abbey Road".
Polecam tekst o wspomnianej płycie (a także innych, są zalinkowane na dole) autorstwa Macieja Hena, który drobiazgowo rozłożył każdy utwór:

https://beatles.kielce.com.pl/?action=n ... ewsid=6809
Z dużą przyjemnością przeczytałem recenzję "Abbey Road" autorstwa Macieja Hena - z dużą skrupulatnością potraktował temat, czuć i znawstwo i pasję. Dzięki za udostępnienie. Zgadzam się z twoimi uwagami nt Maxwella i Because, którą to kompozycję Lennon skomponował słuchając, jak Yoko gra na fortepianie Sonatę księżycową Beethovena...
..And so dear friends
You'll just have to carry on
The dream is over...

John Lennon
Awatar użytkownika
Quasarsphere
epka kompaktowa
Posty: 1085
Rejestracja: 29.04.2010, 09:54
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Quasarsphere »

Dla mnie fawortytem w Abbey Road zawsze było I Want You (She So Heavy), zwłaszcza jeśli chodzi o dłuższy fragment instrumentalny pokazujący świetne umiejętności improwizacyjne muzyków.
Awatar użytkownika
greg66
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4185
Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: greg66 »

THE BEATLES - LOVE

Obrazek

Gdy przystępowano do renowacji fresków Michała Anioła na suficie Kaplicy Sykstyńskiej wśród miłośników sztuki i krytyków na całym świecie wybuchło prawdziwe oburzenie. Płakali, że fałszowanie tak ukochanego arcydzieła jest bluźnierstwem, ale kiedy kurz i niedoskonałości wieków zostały
usunięte, na freskach pojawiły się nowe warstwy głębi i koloru, których nikt wcześniej nie zauważył. Zarówno krytycy jak i fani płakali, gdy okazało się, że oryginalne nagrania Beatlesów zostaną wykorzystane jako ścieżka dźwiękowa do nowego programu Cirque de Soleil na Vegas Strip. Klasyczne utwory z katalogu zespołu zostały zremiksowane i zremasterowane co w oczach fanów The Beatles jest akcją równoznaczną ze zdradą. Jednak pomimo krytyki, Sir George Martin, producent nagrań Beatlesów, był zdeterminowany, aby stworzyć nową wizję znanych numerów zespołu. Pozostający wiernie w duchu Johna, Paula, George’a i Ringo album „Love”, jest wielkim dziełem George’a Martina i jego syna, Gilesa a także wspaniałym hołdem dla zmarłych Johna Lennona i George’a Harrisona.
„Love” to kawałki i fragmenty ponad 130 nagrań Beatle wykorzystanych do stworzenia pięknego kolażu dźwiękowego, który płynie od otwarcia do zamknięcia.

więcej na blogu
Awatar użytkownika
Sariusz
szpula
Posty: 71
Rejestracja: 08.11.2011, 08:48

LOVE and Hate ;-)

Post autor: Sariusz »

greg66 pisze:
Gdy przystępowano do renowacji fresków Michała Anioła na suficie Kaplicy Sykstyńskiej (...)
Sorry Gregg,

ale to obrazowe porównanie pasowałoby lepiej do pracy nad remasteringiem pierwszych albumów Fab Four, niż do modernistycznego soundtracku sporządzonego przez duo producenckie Martinów na potrzeby spektaklu Cirque du Soleil (który nawiasem mówiąc w 2020 ogłosił upadłośc z powodu lockdownu).

Pamiętam druzgocącą ocenę zawartą w recenzji Weissa w numerze Teraz Rocka z wkładką poświęconą TB. Rozumiem dezaprobatę dla takich zabiegów, jak przeniesienie gitarowego sola do innego utworu, ale mi przypadły do gustu przynajmniej dwa mixy nagrań (najbardziej "I want to hold Your Hand" z dołożonym odgłosem publiczności).

Pozdrawiam!
Inter arma silent Musae
Awatar użytkownika
greg66
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4185
Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: greg66 »

Ale wiesz co?
Ciekawe jest takie spojrzenie na twórczość grupy, która już nie ma nic do odkrycia. Owszem można się zastanowić czy to by miało akceptację całej czwórki ale myślę, że tak. Natomiast dla mnie jako fana muzyki to podejście jest bardzo nowatorskie. Znam nagrania The Beatles już na pamięć tak że po kolei mogę zanucić większość materiału z poszczególnych płyt. Tak więc tutaj utwory podane w inny sposób mnie wręcz zachwyciły.
Wolę takie podejście niż słuchanie coverów, których tych intrygujących i naprawdę fajnych jest mało. i nie dotyczy to tylko The Beatles.
I właśnie co ciekawe to nasze redaktory wszędzie skrytykowały to podejście Martinów, na szczęście mnie to zupełnie nie obchodzi. Liczy się, że mi się podoba i Tobie chyba też :)
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5674
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

I mi też! :D
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
greg66
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4185
Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: greg66 »

Crazy na Ciebie to zawsze można liczyć :)

A tu dalsza część opisu płyty.

Piosenki są ze sobą połączone, linie wokalne i aranżacje symfoniczne tworzą karmelowe pola a odrębne utwory przenikają się jedne w drugie. Efekt jest taki, że tworzy się jeden ciągły krajobraz dźwiękowy, od pierwszych nut po szczyt Lata Miłości.

Znajomość płyt The Beatles jest jak przysłowiowa mapa zapisana liniami na dłoniach i jest zawsze pod ręką. Nawet przypadkowi słuchacze, świadomie lub nie, mają większość katalogu zespołu osadzoną w swojej podświadomości. To, że nowe miksy Martinów znajdują głosy i instrumenty w niewłaściwych miejscach nic nie szkodzi tylko dodaje posmaku gdy uświadomimy sobie, że wszystkie one wywodzą się ze wszechświata Abbey Road.

Album zaczyna ciche świergotanie ptaków, po czym eteryczne harmonie wokalne „Because” nadają scenie delikatną, magiczną wyrazistość. Kontrapunkt jest bardzo celny. Początkowy akord „A Hard Days Night” płynnie przechodzi w jedyne solo perkusyjne Starra ( w karierze?) aby za chwilę w jakiś sposób zmienić się w „Get Back”. Tutaj zdajesz sobie sprawę, czego możesz się spodziewać po całej płycie a raczej czym może ekipa Martinów cię zaskoczyć. Muzyka The Beatles jest tak głęboko wchłonięta przez naszą świadomość, że możemy odtwarzać piosenki w naszych głowach, kiedy tylko zechcemy. Dlatego pomysł, by ktoś zrobił coś nowego z katalogiem – miksowanie i dopasowywanie różnych piosenek, łączenie całości w epicki zestaw – jest ekscytujący. Każda próba bawienia się tą muzyką jest jak dalekosiężna operacja mózgu. Zgniecione fragmenty są tutaj tylko przyprawą, sporadycznym drażniącym efektem, który przypomina nam, że nie siedzimy tylko i słuchamy The Beatles. Dzięki tym subtelnym zmianom tu i ówdzie, „I am the Walrus” lśni jak arcydzieło awangardowego zapomnienia. Posłuchajcie co dzieje się w „Drive My Car”. Rejestracja zestawienia zajmuje chwilę, znajome są nam zarówno dęciaki jak i refren a potem poszarpane solo gitarowe McCartneya z „Taxman” zastępuje solówkę z „Drive My Car”, a następnie przechodzi z powrotem do solówki z pierwotnego numeru. To dowcipna sztuczka, która ma doskonały sens konstrukcyjny. Ale chwila zwątpienia. Czy to się naprawdę właśnie wydarzyło? A może to zawsze się zdarzało, przez lata, lata i niezliczone ilości słuchania, a ja dopiero teraz to zauważam?

Nie. W swojej największej i najbardziej zuchwałej sztuczce Sir Martin wykorzystuje metodę wycinania i wklejania, aby nasycić niektóre utwory lśniącym obłoczkiem. Każdy z muzyków The Beatles ma swoje materiały wzięte na warsztat przez Martinów. McCartney ma tutaj mnóstwo swojego podstawowego materiału, Lennon nie stroni od bardziej abstrakcyjnych, kwaśnych kawałków (w tym akustyczna wersja demo „Strawberry Fields Forever”). Tego wszystkiego można się spodziewać, ale miło jest widzieć, że sam Harrison przeszedł przesłuchanie z dużą ilością materiału no a Starkey. Cóż, można oczekiwać, że jego kompozycja „Octopus’s Garden” zdobędzie pozytywną ocenę aby zawitać na „Love”. No i wersja tego numeru nigdy nie brzmiała lepiej dzięki sprytnemu nowemu otwarciu (fragment „Good Night”) a także połączeniu go z efektami dźwiękowymi z „Yellow Submarine”. Z pewnością wysunięta na pierwszy plan gra Ringo na perkusji jest ogromną atrakcją i chciałbym zobaczyć jego twarz, gdy chichotał z nostalgią podczas premiery. Połączenie różnych części „Tomorrow Never Knows” i „Without You/Without You” pokazuje wpływ wschodniego mistycyzmu z brzęczącym sitarem i tekstami inspirowanymi Tybetańską Księgą Umarłych. Wygląda na to, że George Harrison i Ringo Starr w końcu dostają swoją zasługę na tej płycie po wszystkich latach pozostawania w cieniu Johna i Paula. Okrojona akustyczna wersja „While My Guitar Gently Weeps” ujawnia duchowy cud i tęsknotę Harrisona, stając się lśniącym diamentem na linii horyzontu.

Jeśli nadal nie wiesz o co chodzi, w zasadzie wszystko, co musisz wiedzieć, to jedno: to jedna gigantyczna mieszanka piosenek The Beatles, ułożona warstwowo, biegnąca od jednego utworu do drugiego z gracją i bez wysiłku. Na przykład spowolnione intro do „Lucy in the Sky of Diamonds” czyli jak „Blackbird” w cudowny sposób staje się „Yesterday”. A czy właśnie usłyszałem riff gitarowy „Hey Bulldog” w „Lady Madonna”? a świetny „Being for the Benefit of Mr. Kite” wpada bezpośrednio w potężny refren „I Want You(She’s So Heavy)”, który dodatkowo wzmocniony jest przez dodanie wokali z „Helter Skelter”. Jest parę rzeczy, które Martinowie zostawili prawie w stanie dziewiczym. Ale posłuchaj „Hey Jude”. Przecież wspaniale jest usłyszeć rundę epickiego refrenu z samym głosem i perkusją. To są nieprzewidywalne ozdoby wydobytych nut spoza migocących świateł latarni.

Psychodeliczne zabawy Lennona nigdy nie były obce Martinowi. A tutaj poszło jeszcze dalej. „Strawberry Fields Forever” cyklicznie przechodzi przez różne nagrania demo, zanim rozkwita w oficjalnie znanej wersji, no i dodanie orkiestrowego przerywnika „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”, solo na fortepianie z „In My Life”, solo na trąbkę z „Penny Lane”, klawesyn i wiolonczela z „Piggies” a na koniec koda z „Hello Goodbye”. Te nowe edycje i zestawienia nie są wykonywane wyłącznie ze względu na eksplozję dźwięku. Harmonia stylistyczna i tematyczna odgrywa dużą rolę w dokładnym dopasowaniu poszczególnych utworów. W miarę jak album się wyczerpuje, piosenki stają się perłami i tworzone są samodzielnie.

Dźwiękowy wir wypełniający „Love” powoli się uspokaja. Ale nie kończy się na orkiestrowej fali z góry do dołu z „A Day in the Life, która byłaby boleśnie oczywista i odpowiednia. Martinowie zamykają drzwi przed mroczniejszym, bardziej artystycznym aspektem Beatlesów, pozwalając aby podnoszący na duchu zespół popowy wprowadził słoneczny klimat na ostatnią część albumu. „Życie jest łatwe z zamkniętymi oczami i niezrozumieniem wszystkiego, co widzisz”. Triumfalny „All You Need is Love” doskonale zamyka album. To wszechogarniająca deklaracja racji bytu dająca Miłość i Wiarę w lepsze jutro.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5674
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Coś bym dopisał, ale co tu można dopisać!! Wzruszyłem się, czytając to - nie słuchałem Love już dawno, ale wtedy, gdy wyszło, od razu bardzo mi się spodobało, a z różnymi osobami, co też Bitelsów kochają, pokochaliśmy ten album, bo jest piękny. I bo (co świetnie też widać w Twoim tekście) przenika go miłość do dzieła The Beatles, i doskonała wprost znajomość tego dzieła. I wspaniała wyobraźnia, która pozwoliła zrobić takie rzeczy, jak:
greg66 pisze:świetny „Being for the Benefit of Mr. Kite” wpada bezpośrednio w potężny refren „I Want You(She’s So Heavy)”, który dodatkowo wzmocniony jest przez dodanie wokali z „Helter Skelter”
- mój ulubiony moment płyty. I te wszystkie inne.
A jednocześnie nawet jeżeli nie rozpoznasz tych wszystkich smaczków, to co? One są tylko wartością dodaną, zabawą, ukłonem, może trochę popisówą... ale nie, bo one właśnie nie przysłaniają tego, co najważniejsze: że mamy do czynienia z najwspanialszymi piosenkami, jakie kiedykolwiek napisano i one takie po prostu są, nawet jeżeli nie usłyszymy miksów i remiksów i domiksów.

Nie słuchałem Love dobrych parę lat, ale pora wyjąć z szafki!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
kłapouch
epka analogowa
Posty: 956
Rejestracja: 18.10.2010, 20:13

Post autor: kłapouch »

Nową płytę wydał ostatnio Paul, a wczoraj do sprzedaży trafiła EP-ka Ringo Starra "Zoom In". Pięć utworów muzyka, który już nic nikomu nie musi udowadniać. Zaskakiwać może jedynie kawałek w stylu reggae. Płyta nagrywana głównie na odległość, czyli różni muzycy w różnych studiach nagrywali swoje partie. Nazwiska fajne, bo wśród gości m.in. Steve Lukather, Paul McCartney, Joe Walsh, Dave Grohl, Lenny Kravitz, a nawet Robby Krieger.
Obrazek
Awatar użytkownika
Retromaniak
japońska edycja z bonusami
Posty: 3237
Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz

The Beatles

Post autor: Retromaniak »

Tez sluchalem tej EPki i przyznaje ci racje... Nie wiem czy znasz ostatni singel Paula "The Kiss Of Venus". Ukazal sie 11 marca, a remiksowal go niejaki Dominic Fike. Super rozrywkowy kawalek!!
Największe muzyczne archiwum na Spotify
ODPOWIEDZ