Muzyka dawna, klasyczna i współczesna

Forum podstawowe.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

pratt
kaseta FeCr
Posty: 226
Rejestracja: 17.11.2021, 19:22
Lokalizacja: Łódź

Post autor: pratt »

Buszując pośród mojej muzyki zgromadzonej na nośnikach fizycznych jak i w postaci plików w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na dzisiejsze wczesne popołudnie wzrok mój zatrzymał się na Ein deutsches Requiem. Olśniło mnie – oczywiście, mam ochotę na Brahmsa i oczywiście, spomiędzy jego wielu przewybitnych dzieł na Ein deutsches Requiem właśnie. Wyjaśnię obie te „oczywistości” – Brahms dlatego, że w dzisiejszym Płytowym Trybunale Dwójki oceniany miał być jego I Koncert Fortepianowy w wykonaniach klasycznych (a ja mam dwa takie, które uważam za absolutnie topowe), Requiem zaś dlatego, że nigdy do tej pory go nie słyszałem (sic!). Mam je w wersji SACD pod Markiem Janowskim z radiową orkiestrą i chórem z Berlina. Jestem pod ogromnym wrażeniem po wysłuchaniu czterech pierwszych części. Przede wszystkim dlatego, że dzieło, wbrew nazwie nie ma charakteru mszy żałobnej (nie ma zatem Dies irae, które zwykle powoduje, że słuchając ukradkowo, z głową wtuloną pomiędzy barki zaczynam rozglądać się wokół w oczekiwaniu nieuchronnie spadającego gorejącego miecza…), choć Brahms pisał je będąc w żałobie. Jest bardziej optymistyczne, radosne, rzekłbym, w odbiorze. Mnie to akurat bardziej odpowiada. Dwie pierwsze części chóralne, zrazu spokojnie, „wprowadzajaco”, śpiewnie aż po kapitalne i potężne frazy w rytmie marsza (żałobnego?) (tu przecudne crescenda i fantastyczne zwieńczenie głównego tematu na kotłach). Ale jak to brzmi, jak to niesamowicie brzmi! Inżynierka w tym nagraniu jest najwyższej próby. Wszystko brzmi detalicznie, wszystkie głosy dochodzą stąd, skąd powinny, żaden (sztucznie) nie dominuje, chór nie zagłusza orkiestry i „viceversja”. A niskie smyki…palce lizać.

Sobotnia joga wchodziła, jak nie przymierzając porter z Widawy.

Po niej gładko przeszedłem ponownie do Brahmsa (tym bardziej gładko, że wszystkie jego cztery koncerty instrumentalne uważam za absolutnie i niepodważalnie topowe w całej historii muzyki). I co? I okazało się, że oba wykonania brahmsowskiego, wczesnego koncertu fortepianowego, które są w moim posiadaniu zajęły ex aequo pierwsze miejsce (to w Trybunale Płytowym nieczęsto się zdarza). I one faktycznie mi się najbardziej podobają spośród tych wszystkich, które słyszałem. Nie jestem w stanie opisać ich w sposób tak fachowy, jak czynią to muzykolodzy/muzycy goszczący u Hawryluka. Po prostu te właśnie najbardziej przykuły moją uwagę. Jeden z dzisiejszych gości użył słowa „drajw” w odniesieniu do tych wykonań. I tak, ja się z tym identyfikuję.
Wykonania te to Gilels z Filharmonikami Berlińskimi pod Jochumem oraz Curzon z LSO pod Szellem.
To drugie (co jest niejako added value) w remasteringu HDTT.
Wszystkim miłośnikom oba te dzieła w tych wykonaniach z czystym sercem rekomenduję. One zrobiły mój dzisiejszy dzień.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Dzięki!!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
pratt
kaseta FeCr
Posty: 226
Rejestracja: 17.11.2021, 19:22
Lokalizacja: Łódź

Post autor: pratt »

A w dzisiejszej powtórce, tym razem z wydaniami nieco bardziej współczesnymi wygrał Schiff z Orkiestrą Wieku Oświecenia (ex aequo z Zimermanem) na płycie wydanej przez Manfreda Eichera. Trzeba będzie zanabyć.
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Post autor: mahavishnuu »

JOSQUIN DES PRÉS – FAULTE D'ARGENT

Capella Sancti Michaelis

Wielcy kompozytorzy i pieniądze. Temat cokolwiek kontrowersyjny. Czasami czytając o losach wybitnych artystów dowiadujemy się o tym, że kwestie finansowe były dla nich bardzo istotne. Niejednemu może to zburzyć wizerunek twórcy zamkniętego w wieży z kości słoniowej.

Josquin des Prés, genialny twórca doby renesansu, miał opinię osoby, z którą bardzo trudno się współpracuje. Był uparty, kapryśny, poza tym wysoko się cenił. Kiedy książę Ferrary rozważał kandydaturę Josquina na stanowisko dworskiego kompozytora, książęcy sekretarz radził by zamiast niego zaangażować Isaaca. Tamten, wedle niego, miał wiele przymiotów – był bardziej spolegliwy, komponował więcej niż Josquin i, co istotne, był gotów pracować za 120 dukatów, podczas gdy Josquin żądał 200 dukatów. Książę wiedział jednak, że Josquin był geniuszem, dlatego bez namysłu wyłożył większą kwotę pieniędzy. Kompozytor potrafił dobrze dbać o swoje interesy. Kiedy znudziło mu się czekanie na obiecaną przez króla Francji podwyżkę postanowił skomponować motet do tekstu „Pamiętaj o słowie danym słudze Twemu”. Wszystko wskazuje na to, że król świetnie zrozumiał aluzję, bo muzyk rychło dostał obiecane pieniądze. To nie koniec historii. Josquin, z typowym dla siebie poczuciem humoru, szybko skomponował nowy motet „Panie, postąpiłeś łaskawie w stosunku do sługi Twego”. Jedną z najlepszych i najbardziej znanych chansons kompozytora jest „Faulte d'argent”. Opowiada o tym, jak źle człowiekowi jest bez pieniędzy. W tekście można znaleźć zdanie „Jeśli tak powiadam, to dlatego, że wiem”.


https://www.youtube.com/watch?v=eODh4xOa460
Awatar użytkownika
Adi
epka kompaktowa
Posty: 1097
Rejestracja: 07.09.2017, 19:52
Lokalizacja: Nowe Miasto nad Wartą

Post autor: Adi »

Nie wszedłem jeszcze w muzykę dawną, klasyczną i poważną, ale dzisiaj słuchałem naszego rodaka Krzysztofa Pendereckiego, i nagranie pod tytułem Jutrznia. Szczerze? Troszkę mnie przytłoczyło, nie spodziewałem się tego, a jestem przecież zaznajomiony z free jazzem chociażby. Niemniej, muzyka niesamowita :)
@mahavishnuu Co byś polecił od Pendereckiego? :)
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Post autor: mahavishnuu »

Krzysztof Penderecki to mój TOP 3, jeśli chodzi o polskich „poważnych” kompozytorów, dlatego trudno jest mi polecić kilka utworów. Jeżeli chcesz wejść w świat muzyki „poważnej”, to nie wiem czy akurat Penderecki jest dobry na początek. Chyba, że lubisz zaczynać od skoku do głębokiej wody.

Wybierając na początek Pendereckiego masz do wyboru dwie drogi. Najprościej rzecz ujmując:
- awangardowa (circa 1959-1974
- nieco bardziej tradycyjna, z czasem coraz silniej odwołująca się do idiomu postromantycznego – od połowy lat 70. do śmierci kompozytora

Tak naprawdę proces odchodzenia od awangardy był skomplikowany. Można spotkać się z różnymi cezurami. Podałem tylko swój wariant. Zwolennicy „twardej” awangardy oskarżali Pendereckiego o zdradę już po premierze „Pasji wg Św. Łukasza” (1966). Nie mam pojęcia, które oblicze kompozytora może być dla Ciebie ciekawsze. Osobiście zdecydowanie wolę „awangardowe”. Z lat 1959-1974 łatwiej byłoby mi wymienić, co nie jest jazdą obowiązkową.

Na początek warto poznać:

Tren – Ofiarom Hiroszimy (1960)
Fluorescencje (1961)
Passio Et Mors Domini Nostri Jesu Christi Secundum Lucam (1965-1966 )


Jako miłośnik jazzu możesz spokojnie sięgnąć po „Actions” (1971), choć , moim zdaniem, z tego okresu znacznie ciekawsze są:

Dies Irae (1967)
Jurznia
(dwie części z lat 1969-1971), to już znasz, podaję tylko, gdyby temat zainteresował inne osoby, tak przy okazji, jeśli chodzi o dorobek Pendereckiego, to ulubiony utwór Franka Zappy
Kosmogonia (1970)
Canticum Canticorum Salomonis (1970-1973)
Magnificat (1973-1974)


Z drugiego okresu twórczości szczególnie poleciłbym dwie monumentalne kompozycje:

Polskie Requiem (1980 -2005)
VII Symfonia Siedem bram Jerozolimy (1996)


W przypadku muzyki „poważnej” bardzo ważne są interpretacje. Na tle innych nagrań prawie zawsze dobrze prezentują się polskie premiery pierwotnie wydane na płytach analogowych. Bez trudu znajdziesz kompaktowe reedycje.

Gdybym miał polecić konkretny album kompaktowy:

Matrix 5: Threnody to the Victims of Hiroshima; Canticum canticorum Salomonis; De natura sonoris Nos. 1 & 2.


Obrazek
Awatar użytkownika
Adi
epka kompaktowa
Posty: 1097
Rejestracja: 07.09.2017, 19:52
Lokalizacja: Nowe Miasto nad Wartą

Post autor: Adi »

mahavishnuu pisze:Na początek warto poznać:
Dzięki, obadam coś jutro :)
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Awatar użytkownika
Maciek
box
Posty: 8801
Rejestracja: 15.04.2007, 02:31

Re: Muzyka dawna, klasyczna i współczesna

Post autor: Maciek »

Czy ktoś z was zna może ten album i mógłby napisać o nim parę słów?
Zuzana Růžičková - Encore Album: https://www.discogs.com/release/1151419 ... core-Album
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Muzyka dawna, klasyczna i współczesna

Post autor: Crazy »

Może powinienem napisać w relacjach z koncertów, ale jakoś mi się to tutaj ułożyło:

Wczoraj poszliśmy do Filharmonii na koncert dla mnie nietypowy pod kilkoma względami:

1) na scenie ogromna armia ludzi, orkiestra i chór, łącznie sto kilkadziesiąt osób
2) orkiestra Sinfonia Iuventus jest orkiestrą składającą się ze studentów i niedawnych absolwentów, limit wieku: 30 lat! - młodość i świeżość tego chóru bardzo mi odpowiadała
3) wszystkie trzy pozycje repertuarowe były nam wcześniej nieznane

W pierwszej części ukraińska dyrygentka Natalia Ponomarczuk poprowadziła z ogniem Tryptyk huculski ukraińskiego kompozytora Myrosława Skoryka, a potem wiolonczelista Rafał Kwiatkowski zagrał z nie mniejszym ogniem koncert wiolonczelowy Saint-Saënsa. Obie rzeczy były bardzo fajne, ale dla mnie clue programu stanowiła jednak Sinfonia Antarctica brytyjskiego kompozytora Ralpha Vaughna Williamsa, o którym nic wcześniej nie słyszałem. Rzeczona symfonia zainspirowana podobno była antarktyczną wyprawą kapitana Scotta i momentami rzeczywiście wiało mrozem, zwłaszcza gdy jeden z perkusjonalistów robił odgłos polarnego wichru przy pomocy takiego bębna obrotowego - zawsze wtedy też śpiewali swoje wokalizy chór i sopranistka. W ogóle niesamowita była różnorodność instrumentów i środków wyrazu. Jak dla mnie pierwsze skrzypce grała sekcja dęta - mi w każdym razie wydali się wiodący, bo smyczki, choć ustawione z przodu, odebrałem bardziej jako akompaniament. Najbardziej ekscytująca jednak była dla mnie robota sekcji perkusyjnej - była ich piątka i obsługiwali dużo różnorakiego sprzętu od wielkich kotłów po różne, za przeproszeniem, cymbałki. Z boku sceny usadowiona była harfistka, pianista i pani grają na czeleście - tych jednak niemal nie słyszałem i właściwie nie wiem, co robili. Całość z niezwykłą dynamiką, bogactwem dźwięków, ale zero kakofonii i różnych dziwnych eksperymentów, które często zniechęcają mnie do nowoczesnego grania muzyki poważnej. Znakomity koncert!

Mam zamiar posłuchać sobie tych utworów osobno i z uwagą, najchętniej też w wersjach wideo, żeby lepiej zobaczyć, co tam kto robi (może usłyszę czelestę?). Jeżeli mi się uda, będę się tu dzielił, być może nie tylko dla mnie są to mało rozpoznane rejony muzyki "poważnej".
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Muzyka dawna, klasyczna i współczesna

Post autor: Okechukwu »

Zazdroszczę Ci tego koncertu! Vaughan Williams należy moich ulubionych XX-wiecznych kompozytorów, wolę go i od Elgara i od Brittena. Mam sporo płyt z jego kompozycjami, ale nigdy nie widziałem interpretacji na żywo. "Antarktyczna" ma kapitalną "chłodną" instrumentację - właśnie te wszystkie cymbałki, kotły, czelesty, przeszywające sopranowe wokalizy robią świetny klimat. Jeśli Ci podeszło, to warto wgryźć się dalej - dla wszystkich kompozycji Vaughana charakterystyczne jest połączenie nowoczesnej, żywej orkiestracji z tradycyjną melodyką. Z symfonii super brzmią Pastoralna i Piąta. Z innych tytułów - Fantazja na tematy Tallisa i The Lark Ascending (którym inspirował się Fripp na wiadomej płycie). Nie polecam tylko 1 symfonii "Morskiej", która mimo efektownego tytułu jest przyciężkawą kantatą z rzadko milknącym bombastycznym chórem.
ODPOWIEDZ