Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Najciekawsze - najsilniejszych.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Crazy »

Białystok pisze: 18.11.2022, 23:17
To też mój ulubiony album The Police. Perfekcyjne połączenie ambicji artystycznych z melodyką, doskonale wyprodukowane i zagrane.

Zeszli ze sceny niepokonani w idealnym momencie. Ale czy to wystarczy tu do TOP 30 to nie jestem pewien. :roll:
Zgadzamy się jak rzadko. I też nie jestem wcale pewien...

Talerzu, dzięki za przypomnienie Clannad - Legend! Jak generalnie lubię ten Clanad wczesny, perełka folku, a te późniejsze z syntezatorami i sapaniem, podchodzą mi o tyle, o ile, to muzyka do Robin Hooda jest dla mnie cudownością. Nawet na tej starej liście, co ją częściowo wkleiłem, widać, bo Now Is Here było w pierwszej setce ever :-)
Ta płyta ma u mnie murowane miejsce i mimo wszystko będzie powyżej Synchronicity.
Białystok pisze: 19.11.2022, 10:40 Pop też nie jest przesadnie wyeksponowany.
Właśnie!! Lionel Richie - Can't Slow Down! Perła popu! Heloł!
Też mam wątpliwości, czy się zmieści :|
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Clive Codringher
epka analogowa
Posty: 830
Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Clive Codringher »

Faktycznie na liście wstępnej brak popu, więc dorzucę parę propozycji:

Przede wszystkim moje ukochane Yello:
Solid Pleasure (1980) - genialny debiut! Elektroniczna mieszanka awangardy z popem - jedyna w swoim rodzaju.
Claro Que Si (1981) - trochę gorzej niż debiut, ale nadal nieźle
You Gotta Say Yes to Another Excess (1983) - tu już się zaczyna kończyć awangarda, a zaczyna się pop
Stella (1985) - pierwsze przeboje - pop pełną gębą, ale z milionem smaczków Yellowych
One Second (1987) - nowe brzmienie i nowe przeboje
Flag (1988) - tu jest The Race!

Geniusz gitary, doskonały wokalista, znakomity multiinstrumentalista i niezwykle płodny autor czyli Prince:
Dirty Mind (1980) - lekko nowofalowo, już kontrowersyjnie
Controversy (1981) - początki własnego stylu
1999 (1982) - pierwsze przeboje i sukcesy. Dużo instrumentalnego grania przez 70 minut
Purple Rain (1984) - megahit i jeden z albumów wszechczasów
Around the World in a Day (1985) - znakomita próba odnalezienia się po sukcesie. Ciekawy, odmienny brzmieniowo album
Parade (1986) - tu jest Kiss!
Sign'O'The Times (1987) - magnum opus, absolutne wyżyny talentu Prince'a
Lovesexy (1988) - paskudna okładka, ale znakomita płyta
Batman (1989) - świetna ścieżka dźwiękowa do świetnego filmu

No i znakomity wokalista, znany niegdyś z bardziej rockowych brzmień - Peter Gabriel:
III (1980) - moja ulubiona. Radykalna zmiana stylu i brzmienia, bardzo dobra zmiana.
IV (1982) - kontynuacja poprzedniczki, trochę więcej afro-brzmień
Birdy (1985) - piękny soundtrack, bardzo ambientowy
So (1986) - no i skok na pozycję megagwiazdy z mnóstwem przebojów. Świetna płyta.
Passion (1989) - kolejny przepiękny soundtrack, jedna z częściej samplowanych płyt

No i nie mogę polecić całego katalogu Dead Can Dance - cudownego dziecka 4AD:
Dead Can Dance (1984) - nowofalowo i rockowo! Tylko tutaj tak grali
Spleen and Ideal (1985) - początku klasycznego stylu DCD
Within the Realm of a Dying Sun (1987) - muszę coś o tym pisać? Absolutne arcydzieło
The Serpent's Kiss (1988) - początek dodatków tribalowych

Niezłe jest też Cocteau Twins, ale lubię tylko parę pozycji:
Treasure (1984) - fajny album
Victorialand (1986) - bardzo wyciszony i łagodny
Moją ulubioną pozycją CT jest Tiny Dynamine/Echoes in a Shallow Bay (1985), ale to składak dwóch EPek, więc raczej odpada.

Poza tym oczywiście popieram Laibach, The Young Gods i Ministry z tamtych lat.
Nie może też zabraknąć The Sisters of Mercy:
Gift (1986) - znakomity skok w bok, pod nazwą The Sisterhood
Floodland (1987) - klasyk gotyckiego rocka

Poleciłbym też parę klasycznych rockowych albumów i wykonawców:

Hawkwind - parę pozycji mają naprawdę dobrych:
Levitation (1980) - chyba moja ulubiona ich płyta
Sonic Attack (1981) - ciekawa kontynuacja poprzednika
The Chronicle of the Black Sword (1985) - fajna adaptacja książek Michaela Moorcocka
Reszty płyt Hawkwind z lat 80-tych nie polecam :-)

Rush - spora zmiana brzmienia w połowie dekady zaowocowała dwoma niepolecanymi przeze mnie albumami (Hold Your FIre i Presto), ale reszta nawet ujdzie:
Permanent Waves (1980) - absolutnie genialny album
Moving Waves (1981) - zwieńczenie progresywnego okresu
Signals (1982) - nowe brzmienia
Grace Under Pressure (1984) - kontynuacja brzmień
Power Windows (1985) - szczyt plastikowych brzmień :-)

Jane's Addiction - oni są zdecydowanie lepsi niż Guns'N'Roses:
Jane's Addiction (1987) - niby koncert, ale taki jakiś zbyt gładki. Znakomite granie.
Nothing's Shocking (1988) - magnum opus zespoły. Hard rock najwyższej próby!

Voo Voo - znakomite początki, późniejsze nagrania już mi średnio podchodzą:
Voo Voo (1986) - cudowny debiut, jedyny w swoim rodzaju rock
Sno-powiązałka (1988) - kontynuacja debiutu, tym razem już z saksofonem
Z Środy...Na Czwartek (1989) - dodano klawisze, wyszło to różnie, ale nadal ciekawie

No i jeszcze jeden album Soundgarden zasługuje na uwagę - Louder Than Love (1989) - jeszcze nie grunge'owy, bardziej metalowy, ale naprawdę niezły.

Poleciłbym też kilka pozycji z bogatego katalogu Tangerine Dream:
Exit (1981) - poczatek plastikowych brzmień i krótszych kompozycji
White Eagle (1982) - kontynuacja trendu, ale w lepszym wydaniu
Hyperborea (1983) - ostatni album wydany dla Virgin i świetne kompozycje

Nie może też zabraknąć Marka Bilińskiego:
Ogród Króla Świtu (1983)
E=mc2 (1984)


Last but not least - kolorowy tryptyk King Crimson - wszystkie płyty świetne.
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
Awatar użytkownika
Clive Codringher
epka analogowa
Posty: 830
Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Clive Codringher »

Zapomniałem jeszcze dodać dwie pozycje:
Nine Inch Nails - Pretty Hate Machine (1989) - oczywista oczywistość
Ozric Tentacles - Pungent Effulgent (1989) - debiut (choć nie do końca) Ozrików na normalnym nośniku. Znakomita rzecz, od początku wiedzieli czego chcą
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

Bardzo dobry wpis! Oby takich więcej.
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

A ja jestem ciekawy jak poradzi sobie ten album: Bacamarte - Depois Do Fim z Brazylii :!:

Chyba zacząć trzeba od tego, że jego obecność w tym plebiscycie jest zupełnie "przypadkowa", gdyż wynika wyłącznie z daty wydania (1983) a nie nagrania (bodajże 1978) i muzycznej treści.

Brzmienie bowiem to wypadkowa włoskiego prog rocka plus Renessaince, Strawbs czy Camel / Barclay James Harvest. Inni słyszą też wpływy Genesis, Yes i EL&P. W każdym bądź razie mamy do czynienia z bogato zaaranżowanym rockiem progresywnym (symfonicznym) o różnorakiej stylistyce (folk, jazz, klasyczna gitara) i przede wszystkim cudownej melodyce. Zwracają uwagę świetne różnorakie klawisze, piękne partie fletu i bardzo dobra produkcja. Do tego trzeba dodać oryginalną wokalistkę, która może się kojarzyć z Florą Purim bądź Sonją Cristiną a mnie ostatnio po obejrzeniu "Nakarmić kruki" z niejaką Jeanette od Porque te vas. Chociaż śpiewająca tu Jane Duboc oczywiście używa portugalskiego języka.

To jedyna płyta z Ameryki Południowej jaką mam. TOP 500 to chyba będzie jednak tu sukcesem, mimo że obecnie na PROG ARCHIVES album zajmuje 65 lokatę najlepszych albumów ever. Nie ma tu bowiem takiej reklamy jak BUBU :wink:
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6320
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: MirekK »

Album Bacamarte nie ma tu na FD takiej reklamy jak Bubu, bo nie ma takiej mocy jak "Anabelas".
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

MirekK pisze: 21.11.2022, 13:16 Album Bacamarte nie ma tu na FD takiej reklamy jak Bubu, bo nie ma takiej mocy jak "Anabelas".
A to już kwestia niejednoznaczna, patrz rankingi :)
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6320
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: MirekK »

Na Twoim ulubionym portalu do oceniania płyt, "Anabelas" jest wyżej. :-)
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

MirekK pisze: 21.11.2022, 13:43 Na Twoim ulubionym portalu do oceniania płyt, "Anabelas" jest wyżej. :-)
Na RYM 3,76 do 3,75. Niemal remis...

Na prog archives Bacamarte 65 miejsce, Bubu 97 miejsce!

No i w Brazylii w piłkę gra się jednak trochę lepiej :P
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6320
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: MirekK »

Akurat w tym temacie nie jest ważne co jest lepsze Bubu czy Bacamarte. Jakoś nigdy nie połączyłbym tej płyty z Twoim gustem muzycznym. Czyli co, wokal po portugalsku Tobie nie przeszkadza? Tylko z wokalem po włosku masz jakiś problem? Jak to jest z tymi wokalami nie-anglosaskimi u ciebie?

W każdym bądź razie możesz na mnie liczyć jeśli chodzi o Bacamarte. Solidna płyta. Znałem Brazylijczyka, z którym wymienialiśmy się kompaktami. On kupował mi brazylijskie wydania (m.in wydawnictwa firmy płytowej Rock Symphony), a ja wysyłałem mu amerykańskie. Do czasu jak moja paczka została zagubiona przez brazylijski urząd pocztowy. 😞
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

MirekK pisze: 21.11.2022, 15:03 Czyli co, wokal po portugalsku Tobie nie przeszkadza? Tylko z wokalem po włosku masz jakiś problem? Jak to jest z tymi wokalami nie-anglosaskimi u ciebie?
Na tej płycie jakoś nie. :) Na Light as a Feather zaś tak. Miałem kiedyś Modulo 1000 przez chwilę ale tam wszystko było amatorskie. Innych z portugalskim nie pamiętam teraz, ale chyba Airto mi nie pasował.
Awatar użytkownika
Clive Codringher
epka analogowa
Posty: 830
Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Clive Codringher »

Dorzucę jeszcze parę pozycji do wczorajszej listy. Szczególnie tego popu :-)

Pop:
Tears for Fears - Songs from the Big Chair (1985) - piękne granie, bogate aranże, ale zarazem nowoczesne brzmienie (wtedy). 5 przebojów!
Tears for Fears - The Seeds of Love (1989) - bardziej Beatlesowski album - mniej mi podchodzi. Ale ma swoje momenty!
George Michael - Faith (1987) - megaprzebojowy solowy debiut wokalisty Wham!
Frankie Goes to Hollywood - Welcome to the Pleasuredome (1984) - must have każdego fana Trevora Horna. Bogate aranże, ciekawe pomysły, wielkie hity. A jeszcze więcej działo się na singlach. Spokojnie można powiedzieć, że Trevor Horn wymyślił remiksy.
Frankie Goes to Hollywood - Liverpool (1986) - już nie takie fajnie i przełomowe jak debiut, ale nadal kawał porządnego grania.
The B-52's - Wild Planet (1980) - bardzo przyjemna płyta, szczególnie jak panie śpiewają na dwa głosy
The B-52'S - Whammy! (1983) - dużo więcej plastiku niż na Wild Planet, ale nadal przebojowo i interesująco
Jon & Vangelis - The Friends of Mr Cairo (1981) - jedyny album duetu który mi podchodzi. Absolutny klasyk!
Genesis - Genesis (1983) - zespół progrockowy przekabacony na pop rock. Strona A - genialna, Strona B - niestety już nie bardzo

Rock:
Yes - Drama (1980) - zwieńczenie grania w stylu lat 70-tych i zarazem początek brzmień lat 80-tych. Znakomita rzecz, czego, niestety, nie mogę powiedzieć o pozostałych dwóch albumach zespołu z lat 80-tych - szkoda na nie czasu.
Budgie - Nightflight (1981) - słaby album, ale błyszczy na nim I Turned to Stone
David Byrne & Brian Eno - My Life in the Bush of Ghosts (1981) - świetny duet, kolejny album mocno samplowany w późniejszych latach
Klaus Mitffoch - Klaus Mitffoch (1984) - jeden z polskich klasyków
Lech Janerka - Historia Podwodna (1986) - solowa płyta Janerki w niczym nie ustępuje Klausowi

Powinienem też wspomnieć o paru innych wykonawcach jak np. Art of Noise czy Propaganda, ale akurat żaden z ich albumów nie przypadł mi do gustu. Więc nie polecam.
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Białystok »

Clive Codringher pisze: 22.11.2022, 15:16 Frankie Goes to Hollywood - Welcome to the Pleasuredome (1984) - must have każdego fana Trevora Horna. Bogate aranże, ciekawe pomysły, wielkie hity. A jeszcze więcej działo się na singlach. Spokojnie można powiedzieć, że Trevor Horn wymyślił remiksy.
Jedna z pierwszych w moim życiu płyt, którą miałem nagraną w całości, na kasecie (2 x 45 minut).

W latach 80-tych bym dał to na podium obok Vienny i ...?
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6320
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: MirekK »

Clive Codringher -Podziękowania za te Twoje posty. Aż miło poczytać. Oby inni wzięli z ciebie przykład. Akurat jestem w podróży, ale obiecuję, że coś skrobnę po powrocie. Greg66 nie będzie zadowolony, ale przeglądając Twoje posty i listę propozycji dochodzę do wniosku, że dekada lat 80-tych miała więcej do zaoferowania niż lata 60-te. 😉
Oczywiście lata 70-te są nie do pobicia.
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
japońska edycja z bonusami
Posty: 3997
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Album dekady 1980-1989 (edycja 2022/2023)

Post autor: Monstrualny Talerz »

Clive Codringher pisze: 22.11.2022, 15:16
Tears for Fears - Songs from the Big Chair (1985) - piękne granie, bogate aranże, ale zarazem nowoczesne brzmienie (wtedy). 5 przebojów!

George Michael - Faith (1987) - megaprzebojowy solowy debiut wokalisty Wham!

Jon & Vangelis - The Friends of Mr Cairo (1981) - jedyny album duetu który mi podchodzi. Absolutny klasyk!
Patrzmy na listę wyników synthpopu szukając ewentualnych faworytów, zbieżności tam bowiem wiele. Myślę, że TFF bardzo ładnie nas zaskoczy, rok temu doskonałe miejsce piąte.

Friends of Mr. Cairo lubię bardzo, ale jeszcze bardziej Private Collection - to już kwestia nie muzyki, ale najczystszych uczuć.

George Michael - sądzę, że w latach 80 myślano - ot gwiazdeczka popu wydaje płytkę z przeboikami na lato. Ha!

Father Figure
https://www.youtube.com/watch?v=m_9hfHvQSNo
ODPOWIEDZ