12 groszy * * * * 3/4
ulubiona piosenka: 12 groszy
ulubiony tekst: ... (co tu dużo mówić)... Nie mam nogi!

O, ten epos to ja bardzo czytać lubię! Tytułowy utwór jest dla mnie ucieleśnieniem tego, co wtedy w twórczości Kazika się działo: jest już potężna dawka chaosu, właściwie nie bardzo wiadomo, o co chodzi - ale jeszcze skrzy się to od pomysłów, od humoru, od jakże celnych one (lub two)-linerów, jeszcze zmysł obserwacji jest na najwyższym poziomie wyostrzenia. Muzycznie słychać coraz wyraźniejsze wpływy Mazzolla i yassu, które generalnie nie będą tym, co lubię, ale też: na 12 groszach brzmi to wszystko niezwykle świeżo.
I w ogóle cała płyta jest dla mnie eksplozją pomysłów z ogromną dozą humoru i energii. Kręci się ziemia wokół słońca, dostać można szału z gorąca!



Las maquinas de la muerte
ulubiona piosenka: Las maquinas de la muerte
ulubiony tekst: nooo... W południe

Z tą płytą jest taki problem, że gdzieś tak do utworu Łysy jedzie do Moskwy mógłbym nawet dać pięć gwiazdek. Czad jest niemiłosierny, grają jak z nut (szczytowa forma tego składu!), piosenka co jedna, to lepsza, teksty super (nawet jeżeli moim ulubionym tekstem jest tu nie Staszewski, lecz Grześkowiak!)... i dlaczego to się wtedy nie kończy?! "Łysy..." chociaż niby taki politycznie zakorzeniony, można by go oskarżać o partykularyzm, a jednak jest protest songiem o wielkiej sile, no i jak ten Litza tu znowu gra (!).
Ale potem... to co dzieje się tam - makabra, i pozostawmy to bez komentarza

Melassa * * *
ulubiona piosenka: Komandor Tarkin
ulubiony tekst: Mars napada
I tu mamy sytuację identyczną, tylko trochę gorszą: płyta bardzo dobra do pewnego momentu (Wiek XX), ale też dopiero OD pewnego momentu, bo początek dość taki sobie. Natomiast po "Wieku XX" zaczynają się odpady z sesji, z przewagą odpadów, i to znaczną. Są tu jedne z najgorszych piosenek, jakie mam w domu, taka jest prawda, lecz nie mówmy o nich. Jest tu wcześniej sporo bardzo fajnych piosenek, choć po prawdzie słychać powoli zjadanie własnego ogona. Ale są i fajne podróże sentymentalne (Gdybym wiedział...), i udane żarciki (he he, Mazzi was a soccer player), i świetne teksty i frazy, które weszły mi do języka codziennego...
To stan na kwiecień 2000 i zakończona moja rola (choć będzie jeszcze post scriptum, ale nie wiadomo kiedy
