Set-Off

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Set-Off

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/5014151-Set-Off-Set-Off



W ubiegłym roku minęło równo 35 lat wydania tego znakomitego albumu - kompletnie zapomnianej formacji Set Off - dowodzonej przez wybornego skrzypka - Macieja Strzelczyka, którego już niestety nie ma wśród nas - odszedł ok 2 lat temu na wylew. Warto przypomnieć, że ten instrumentalista - rocznik 59 w rodzinnym mieście Łodzi uczył się gry na skrzypcach w Średniej Szkole Muzycznej i rozpoczął naukę w PWSM, ale studiów nie ukończył. Jako skrzypek jazzowy debiutował w 1983 roku na Jazz Juniors. Dwa lata później wywalczył Złoty Smyczek na Międzynarodowym Festiwalu Skrzypków Jazzowych im. Zbigniewa Seiferta w Szczecinie. W 1986 r. uhonorowany został prestiżową nagrodą dla najlepszego instrumentalisty na festiwalu Jazz nad Odrą oraz Kluczem do Kariery na Pomorskiej Jesieni Jazzowej. Jako lider grupy Set Off otrzymał II nagrodę na Festiwalu Jazzowym w Hoeilaart w Belgii.



W latach 1995 - 2001 Maciej Strzelczyk zwyciężał jako najlepszy polski skrzypek jazzowy w dorocznych ankietach Jazz Top magazynu JAZZ FORUM. Był trzykrotnie nominowany do nagrody Fryderyka 1998, ’99, ’01 w kategorii Jazzowy Artysta Roku oraz jako autor Jazzowego Albumu Roku (z Krzysztofem Wolińskim i Piotrem Rodowiczem) za trzy płyty The World String Trio – „Live In Rabarbar”, „Live In Kiev” oraz „Grappelling” (1998).
Z niezwykłym pięknym tonem, nieziemskim wyczuciem swingu, akustycznym frazowaniem i wrażliwością wywiedzionym wprost od Stephane`a Grappelly zetknąłem najpierw w trio - w którym grał z Wolińskim i Rodowiczem - pięknym albumem dołączonym do Jazz Forum - Live in Kiev. Później całkiem przypadkiem wertując niestety topniejące zasoby wydziału audio-video biblioteki miejskiej w Bytomiu - wpadł mi w ręce ten czarny krążek. Nie należy oceniać książki po okładce - nie inaczej jest w przypadku winyli. Fakt, iż okładka nie zachęca - może kojarzyć z nieco kiczowatymi i odpustowymi afiszami z prowincjonalnych mini festiwali. Po raz nie wiem który dzięki nieocenionej technicznej pomocy ojca - nijako "w ciemno" zgrałem na CDR by mój na spokojnie delektować muzyką kompletnie nieznaną - choć może nie do końca - bo kompozycję "Pikador" lidera - słyszałem na doskonałej płycie Kazia Jonkisza Top Six Outsider - ale to inna historia.


O tym projekcie natknąłem się w świetnej książce - Historia Jazzu w Polsce Krystiana Brodackiego. Niestety w necie nie ma prawi nic na ich temat - w wycinkach prasowych czy książkach podobnie - jeśli cokolwiek - że niestety nie spełnili pokładanych w nich ogromnych nadziei - wyróżniani, nagradzani - widziano w nich nowy String Connection - skład nawet dość podobny co na kultowym Workoholic - no może wyjąwszy brak klawiszy i bardziej wyeksponowaną rolę gitary - jednego z braci Gąssowskich - drugi basista również udzielał w projekcie Jonkisza. Przewijające wspólne partie, unisona, dialogi, frazowanie skrzypiec elektrycznych i saksofonu mogą nasuwać skojarzenia z najlepszymi dokonaniami i wspólnie wypracowanym charakterystycznym soundem Dębskiego i Olejniczaka - choćby już w otwierającym całość kapitalnym Pikador - po ostrym motywie na początku - pojawia charakterystyczny przekładaniec akordowy zaczerpnięty z wielkiego evergreenu Pata Metheny - Phase Dance - choć to może tylko czysty zbieg okoliczności.



By unikać myślowych gotowców ale jednocześnie zachęcić opornych lub nieuświadomionych - muzyka Set Off obok w/w String Connection zdradza inspirację innym naszym wielkim skrzypkiem - Urbaniakiem ( a można tego w ogóle uniknąć ? ) i jego późniejszymi bardziej "rozrywkowymi" i "tanecznymi" pogodnymi dokonaniami z pięknym Serenade for the City na czele. Doskonałe zgranie i porozumienie na linii Strzelczyk / Staroniewicz jest równie wyborne jak innego "którego duch unosi dumnie nad ich dokonaniami" - wielkiego skrzypka - również od kilku lat nieżyjącego Didiera Lockwooda i jak czuł się z Bobem Malachem. Pozostali muzycy np Tomasz Gąsowski mają swoje okienka i okazję do świetnych solówek a la Randy Jackson, Relphe Armstrong czy Darryl Jones od Milesa Davisa ( "Przyjaciel Domu"). Gitarzysta zdradza fascynacje i inklinacje innymi ówczesnymi wybornymi współpracownikami Davisa - Mikiem Sternem, akustycznymi Johnem Scofieldem i Robbenem Fordem - również w popisowym "Przyjacielu Domu" - mamy luźne echa Decoy czy You`re Under Arrest. Pełne ekstazy, narastajaće i frenetyczne partie saxu Staroniewicza pachną czasem Breckerem ze ostrzejszego Stepps Ahead i gdy u Davisa zameldował wtedy uznany za objawienie - Kenny Garrett.



Utwory na Set-Off są generalnie krótkie lecz niebywale treściwe - a to wielka sztuka - szczególnie dla młodych gniewnych muzyków by narzucić sobie dyscyplinę, w raptem kilku minutach zaprezentować główny motyw, siebie i kolegów jako improwizatorów / solistów, dojść do pewnej kulminacji , budować klimat i wrócić do głównego motywu. Album może nie rzuca na kolana od razu - wymaga kilku przesłuchań ale sporo z niego zostaje w głowie - np. przyjemna pogodna, wyluzowana i klimatyczna balladka - później również chętnie przypominana w Trio z Wolińskim i Rodowiczem - Szklana Dziewczyna - przywołuje stylistykę Urbaniaka ( te charakterystyczne zagrywki, glissanda, wicie się jak wąż w górę i w dół skali ) i późniejszego Jeana Luca Ponty z przełomu lat 70 i 80. Jest funkująca nowoczesna z popisami prawie wszystkich instrumentalistów Rdza, zagrany z prędkością światła Ohio Express z be-bopową środkową sekcją - gdzie Strzelczyk czaruje piorunującą techniką i hołdem dla starych czarnych mistrzów skrzypiec - ale wkradają się frazy a la Seifert czy akustyczny Lockwood z New World. Felter Blues - to jak sama nazwa wskazuje - ukłon dla bluesowych fascynacji gitarzysty Gąssowskiego - który znów zdradza jak wielkie wrażenie na ówczesnym świecie jazzowym zrobił swoją grą, pomysłami i frazowaniem John Scofield, kawałek i charakterystyczny trącący "turpizmem" główny snujący mrocznymi zaułkami miasta motyw nie pozostawiają złudzeń. Zamykające Super Shaker i Markietanka to ciąg dalszy nowoczesnego elektrycznego szeroko rozumianego jazzu - jak panowie pojmowali, przetrawiali, przepuszczali przez pryzmat własnych pomysłów, wrażliwości i fantazji język elektrcznego jazz-funku, który w drugiej połowie lat rozbudowane zespoły Davisa doprowadziły do perfekcji, trudno było być na to obojętnym.



Album w dalszym ciągu dostępny jedynie na winylu i osiąga poważne ceny na aukcjach internetowych. Zapomniany i niedoceniony. Pojawiają się głosy - że band owszem, miał klasę, styl, cios i pomysły ... ale nad którymi należało jeszcze popracować. Nie wiem jak ekipa wypadała na koncertach - czy były jeszcze bardziej porywające, swobodniejsze i rozimprowizowane, czy grali również standardy i covery zagranicznych mistrzów ?. Niestety projekt szybko się rozpadł i muzycy udali swoją drogą. Lider w Trio z Wolińskim i Rodowiczem - skierował ku bardziej akustycznym rejonom i stylistyce składając hołd dla Grappelly`ego i Django. Set-Off bezdyskusyjnie zasługuje by ukazać WRESZCIE na CD - a tym bardziej, że winyl nie brzmi zbyt dobrze - nie wiem czy to kwestia nośnika czy słabej jakości surowca - do produkcji nieco surowej ( co bywa zaletą - fakt ) można mieć ciut zastrzeżenia - może to wina przeciętnego wyposażenia studia Radia Szczecin.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
ODPOWIEDZ