Wojtek Groborz

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Inkwizytor
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4108
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Wojtek Groborz

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/2522091 ... ter-Action

https://www.youtube.com/watch?v=n-2vGwcXGnU

https://www.youtube.com/watch?v=5m77u7vaAR0


Skoro zadufani w sobie, zakochani we własnej "legendzie" decydenci młodego pokolenia - którzy chociażby w "Lizzardzie" lubowali się w wywarzaniu otwartych drzwi a obecnie - jak to u "kolegów z tej samej piaskownicy i boiska" - jeden drugiemu cytuje, "lajkuje", wyróżnia recenzje i niczym w pracach "naukowych" doktorantów z IPN czy KUL - ci sami ludzi powołują na własne "osiągnięcia" i "dokonania" - od lat skutecznie ignorują i pomijają ten album - nie szczególnie zainteresowani jego wznowieniem na CD, trudno - trzeba sobie radzić samemu i budować, umacniać własny prywatny "kanon".


Parę lat temu minęła okrągła 35 rocznica ukazania tego wybitnego krążka, podobnie jak 65 urodziny lidera - subtelnego i niedocenianego pianisty Wojciecha Groborza, podobnie jak bajecznego basisty - drugiego "cichego bohatera" albumu Antoniego Dębskiego. W sumie całe trio to ta sama generacja - różnica dosłownie 2/3 lat - "najmłodszy" w tym gronie był perkusista Jacek Pelc - jako "skromny" rocznik 59. Panowie znali się doskonale od lat - najpierw w Extra Ballu śp. Jarka Śmietany przy okazji promocji albumu Go Ahead z 79 - choć wtedy zmieniali perkusiści - ba... na prestiżowej - będącej wyróżnieniem trasie po Stanach w 80 grał Jan Budziaszek ze Skaldów - kojarzony z diametralnie odmienną stylistyką ale w skrytości ducha kochający stary dobry akustyczny jazz - ale bliżej mu było chociażby do Benny Goodmana i Gene`a Krupy - Jacek Pelc był o niebo bardziej nowocześniejszy i technicznie lepszy, inna metryka. Potem był pierwszy solowy nowoczesny - będący wynikiem przetrawienia amerykańskich wojaży i wpływów - Talking Guitar - gdzie Groborz obok Piana Fendera zagrał "plamy" i "atmosferyczne pejzaże" na Korgu Polysix.


Sekcja Dębski / Pelc nie przypadkiem była w tamtym czasie uznawana za najlepszą w kraju. Nagrana wedle adnotacji w październiku w 86 w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej Im. Fryderyka Chopina W Warszawie plus notka:
"... Nagranie akustyczne, włącznie z użyciem naturalnego pogłosu sali, bez dodatkowych urządzeń technicznych. = Acoustic recording, including the use of the natural reverberation of the hall, without any additional technical devices...."
Intrygującym zabiegiem było użycie w tak "tradycyjnej jazzowej formule tria z fortepianem" - elektrycznego basu - który o ironio gra niezwykle "akustycznie" , ciepło, głęboko i właśnie - "drewnianie". Niczym w legendarnym trio Billa Evansa z Motianem ( Pelc nie unika i nie ucieka od jego cieniowania i rytmicznych niedopowiedzeń ) i LaFaro - sporo miejsca na After Action zajmują melodyjne, ciekawie skonstruowane i brzmieniowo, artykulacyjnie i sonorystycznie uwodzące sola / improwizacje Dębskiego. To musiała być swoją drogą ciekawa odskocznia dla Antoniego - gdyż w tamtym czasie w rewelacyjnym i wzbudzającym zachwyt projekcie Śmietany Sounds and Colours prezentował nieco odmienną część swojej muzycznej osobowości, wrażliwości i temperamentu. Tu wywija jak rasowy bopper, nie brak nawiązań do Rona Cartera czy najbardziej progresywnego i nieustannie bajecznie balansującego między kategoriami, stylistykami - niby akustycznego ale nowoczesnego i "pełnego głębi" - melodyjnego i chwytliwego do szaleństwa - hołubionego Eddie Gomeza - ze Steps Ahead czy projektów Chicka Corei. A skoro mowa o pianiście - zabawne - bo nie szukając na siłę analogii - doszło do niezwykłej paradoksalnej sytuacji - gdyż doskonale się rozumiejące, zintegrowane, współbrzmiące trio Groborza - nijako nieświadomie "wyprzedziło" - święcący triumfy parę lat później Akoustic Band Chicka Corei - tam z zabijającą każdego słuchacza sekcją młodych gniewnych - Weckl i Patitucci - tam a akustycznym mimo wszystko basem - tu z elektrycznym ale z nad wyraz ciepłym tonem Dębskiego. Akoustic Band na dobre zaczął koncertować dopiero bodajże w 87 - a pierwszy świetny album wydał w marcu 89. Szkoda - gdyż gdyby trio Wojtka miało prężnych managerów - i przy odpowiedniej promocji i reklamie - na festiwalach w Europie czy Stanach w tamtym czasie - mogło zrobić furorę i nieźle namieszać - grając podobnie jak Akoustic Band " akustyczne fusion" ? - było coś takiego w ogóle możliwe czy to bluźnierstwo, wynik obłędu czy klasyczny oksymoron ?. Nie siląc na analogie - jeśli ktoś pokochał ( jak Ja ) Akoustic Band czy wcześniejsze Tria Corei lub Hancocka - z pewnością Trio After Action będzie miłą niespodzianką i regularnie będzie lądował na talerzu adaptera. Jest w wielu miejscach przemycany subtelny wysublimowany latynoski feeling. Groborz może nie jest aż tak ekspresyjnym i fantazyjnym pianistą, sugestywnym jak Gogolewski - bardziej zawsze spełniał się jako akompaniator - lecz gdy ma czas, przestrzeń, dobrych partnerów - wznosi się na wyżyny i wychodzi ze swojej skorupy - najlepszy przykład ? - " El Lapis Esta Sobre La Mesa" - roztańczona la fiesta.


Podobnie jak Corea - Groborz nie unika osobliwej interpretacji standardów - Parkera - stanowiące klamrę albumu, Heatha, Monka, Sama Jonesa. Nawet w autorskich kompozycjach robi ukłon w stronę tradycji - w warstwie lirycznej nawiązując do Tolkiena i elfowego języka - Bellon / Przyjaciel - melodia zdradza silny wpływ Cole`a Portera - So In Love


Bardzo dobre granie - znów zdziwienie - że w drugiej połowie lat 80 można było grać, nagrywać i wydawać taką muzykę - dziś nie do pomyślenia. Smutne, iż nadal nie znalazło uznania "by uznać za stosowne" i utrwalić na srebrnym krążku". A tak daleko temu albumowi do jazzowego muzeum czy coraz bardziej trącącej myszką serii Polish Jazz. Soczyste brzmienie, mocny bas. Niby "nagranie studyjne" lecz brzmi niczym dobry natchniony recital. Kolejny z moich upolowanych czarnych krążków - zgranych dzięki anielskiej i nieocenionej technicznej pomocy ojca - który również był pod wrażeniem soczystej produkcji oryginału - Bogu dzięki trafił mi się nie zdrachany i nie wytrzebiony egzemplarz. Muzyka jazzowa ale nad wyraz przystępna i licząca z potencjalnym słuchaczem.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
ODPOWIEDZ