W tym roku we wrześniu będziemy obchodzić równe 80 urodziny tego niezwykłego człowieka, piosenkarza, artystę, kompozytora, absolutnego władcę sceny lub raczej "estrady"

, bożyszcze kobiet - rekordzista w setkach milionów sprzedanych płyt, otrzymanych złotych, diamentowych płyt. Przez jakiś czas za młodu z powodzeniem występował jako bramkarz samego Realu Madryt - kontuzja spowodowała, że zmienił branże i to z jakim powodzeniem. Artysta u nas również ceniony i ubóstwiany - w latach 80 nie było Koncertu Życzeń, audycji radiowych - gdzie nie puszczano jego utworów - również w kurortach, na dansingach, przy basenach, kawiarniach ach.... można wymieniać w nieskończoność. Szczególnie ten kawałek z mistrzowską aranżacją - te liczne smaczki, smyczki, chórki, funkowy podkład - piękna melodia a wokal samego Julio - cudo i perła sama w sobie i ten jedyny i niepowtarzalny uśmiech - nie dziwię się, że płeć piękna ścieliła mu się do stóp. Kompozycja ma też prawie równe 40 lat. Nieziemsko pogodna pozytywna aura, jakby przepełniona tym egzotycznym odświeżającym powietrzem egzotycznej roślinności, morską bryzą, jak w paru minutach zawarto ten klimat, który działa jak gdyby wehikuł czasu i człowiek błyskawicznie jest przeniesiony a inny bajeczny roztańczony świat, gdziekolwiek się znajduje, to więcej niż egzotyczna palmiarnia, te aromaty, kolory, aż może się zakręcić w głowie. Iglesias bywa traktowany z lekkim przymrużeniem oka - a niesłusznie.
https://www.youtube.com/watch?v=CRA9l1Inpas