Muzyka polska

Forum podstawowe.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Maciek
box
Posty: 8801
Rejestracja: 15.04.2007, 02:31

Post autor: Maciek »

alternativepop pisze:Już Nie Żyjesz
Dostałem kiedyś na stoisku Requiem Records ich Nieświat, jako prezent. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła ta płyta, posłuchałem jej kilka razy z dużą przyjemnością. Ale gdybym chciał poszukać w muzyce czegoś głębszego i wielowymiarowego (rzecz jasna ta głębia i wielowymiarowość nie jest każdej muzyce potrzebna!), to jednak wypiłbym mocną kawę i wziąłbym się za Trupę. :)
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Awatar użytkownika
alternativepop
remaster
Posty: 2206
Rejestracja: 29.11.2021, 19:00
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: alternativepop »

Maciek pisze: Dostałem kiedyś na stoisku Requiem Records ich Nieświat, jako prezent. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła ta płyta, posłuchałem jej kilka razy z dużą przyjemnością. Ale gdybym chciał poszukać w muzyce czegoś głębszego i wielowymiarowego (rzecz jasna ta głębia i wielowymiarowość nie jest każdej muzyce potrzebna!), to jednak wypiłbym mocną kawę i wziąłbym się za Trupę. :)
No i właśnie moim zdaniem ta wielowymiarowość nie jest potrzebna w takiej muzyce jaką tworzą Trupa czy Już Nie Żyjesz. Dlatego Trupa jest ciężkostrawna, a Już Nie Żyjesz to petarda.

p.s. ale nowa płyta Trupa Trupa całkiem ciekawa jest. Wysłuchałem bez przykrości.

p.p.s. ale nie chwyta za (moje) serce.
Awatar użytkownika
Maciek
box
Posty: 8801
Rejestracja: 15.04.2007, 02:31

Post autor: Maciek »

Dla mnie to jednak zupełnie różne estetyki i inne okoliczności.
Już nie żyjesz jest trochę jak picie żołądkowej z gwinta, podczas ogniska w letni wieczór, z fajną ekipą. Czyli miło, o ile nie przegrzeje się tematu. ;)
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3064
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Post autor: I&I »

Nagranie wczesnego ( w miarę) Izraela z 1985 r. Udostępnione pewnie przez Gdańszczankę z epoki, która wyświdrowala do Szwecji, paląc mosty za komuną.

Wolny naród musi być 🙂

Wolny
Awatar użytkownika
alternativepop
remaster
Posty: 2206
Rejestracja: 29.11.2021, 19:00
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: alternativepop »

I&I pisze: Może na szczęście to tylko kwestia gustu. Nie wojny.
Na pewno gustu, bo jakiej wojny? Ale nie ukrywam, że jestem uczulony na takie wtręty, z których wychodzą kompleksy niektórych Polaków wobec Zachodu. Ja rozumiem, że 30 czy nawet 20 lat temu były jeszcze jakieś podstawy. Bo wyraźnie odstawaliśmy w sferze społeczno-gospodarczej od krajów zachodnich. Ale obecnie? Prawie w niczym nie jesteśmy gorsi. Wiadomo, że bogactwem jeszcze trochę odstajemy, ale nie jest tak źle.

Natomiast kulturowo czy szczególnie muzycznie, to nawet w czasach PRL wcale nie odstawaliśmy od Zachodu. To fakt, że sporo rzeczy docierało do nas z opóźnieniem, że polskie grupy zaczynały od kopiowania zespołów z "Zachodu", że brakowało sprzętu. Ale mimo tych wszystkich przeciwności powstały takie perełki jak płyty Republiki, Siekiery, Aya Rl czy muzyka Aurory i sceny rzeszowskiej.

A dzisiaj to już w ogóle nie ma o czym mówić. Jeśli mamy jakieś trudności, to może właśnie wynikają z tych kompleksów, które wynieśliśmy jako biedni krewni z czasów PRL a później w III RP cały czas "goniliśmy Zachód", choć dawno już nie mamy powodów do tych kompleksów.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Ja to w ogóle polską muzykę - jak i kino - cenię bardzo wysoko. I nie dam sobie wmówić, że to sentymenta czy coś. Myślę inaczej: że te najlepsze polskie zespoły to są/były takie, które były bardzo oryginalnie polskie - nie chodzi mi oczywiście o jakiś etos patriotyczny czy coś w tym stylu, tylko o oryginalność kulturową, że nie można mówić o przenoszeniu wzorców i spolszczaniu ich, tylko to jest stąd i tu. Jak moja ukochana Armia czy inny Kult, czy Brygada Kryzys, czy nazwy, które padły w poście powyżej, czy wczesny Maanam, Voo Voo, Lech Janerka... czy Lao Che, o którym ostatnio pisałem. I one są nie gorsze od zespołów z innych krajów, natomiast są bardziej moje, ja je lepiej, głębiej rozumiem i bynajmniej nie chodzi mi tu tylko o teksty.

W 2002 będę miał polskich że aż ho ho :-) Tylko pewnie jak zwykle niespecjalnie zbiegną się z wyborami innych, bo tak to jakoś tutaj jest, że z polską muzyką się nieco mijam gustami z większością tu.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3064
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Post autor: I&I »

alternativepop pisze:
I&I pisze: Może na szczęście to tylko kwestia gustu. Nie wojny.
Na pewno gustu, bo jakiej wojny? Ale nie ukrywam, że jestem uczulony na takie wtręty, z których wychodzą kompleksy niektórych Polaków wobec Zachodu. Ja rozumiem, że 30 czy nawet 20 lat temu były jeszcze jakieś podstawy. Bo wyraźnie odstawaliśmy w sferze społeczno-gospodarczej od krajów zachodnich. Ale obecnie? Prawie w niczym nie jesteśmy gorsi. Wiadomo, że bogactwem jeszcze trochę odstajemy, ale nie jest tak źle.

Natomiast kulturowo czy szczególnie muzycznie, to nawet w czasach PRL wcale nie odstawaliśmy od Zachodu. To fakt, że sporo rzeczy docierało do nas z opóźnieniem, że polskie grupy zaczynały od kopiowania zespołów z "Zachodu", że brakowało sprzętu. Ale mimo tych wszystkich przeciwności powstały takie perełki jak płyty Republiki, Siekiery, Aya Rl czy muzyka Aurory i sceny rzeszowskiej.

A dzisiaj to już w ogóle nie ma o czym mówić. Jeśli mamy jakieś trudności, to może właśnie wynikają z tych kompleksów, które wynieśliśmy jako biedni krewni z czasów PRL a później w III RP cały czas "goniliśmy Zachód", choć dawno już nie mamy powodów do tych kompleksów.
Ja nic o kompleksach nie mówiłem, wręcz odwrotnie.
Widać pismo nie równa się gadka we dwóch, a być może we dwoje😀.

Masz prawo do swojej oceny. Jak i ja.
To tylko internet - swawolny czasami. Nic wielkiego właściwie wobec paru rzeczy na świecie, które toczą ten garb uroczy.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Muzyka polska

Post autor: Crazy »

Ostatnio pojawiło się tu i ówdzie trochę ciekawych uwag na temat polskiej muzyki, do których chciałbym się odnieść tu.
Monstrualny Talerz pisze: 25.01.2023, 10:00 Z Polską muzyką i z polskimi płytami mam pewien dość duży problem, bo z jednej strony cenię i to strasznie, a z drugiej strony nie aż na tyle, żeby traktować jako jakiś niezwykły towar eksportowy i niech świat pada na kolana.
Z wielu przyczyn płyty z lat 70 i 80 mają wiele mankamentów:
- złe brzmienie,
- nierówny dobór materiału,
- coś co dla mnie ważne - często byle jakie, nieciekawe okładki (SBB - Memento z BT - przecież ta okładka woła o pomstę do nieba)
- irytujący mnie ogromnie fakt nietraktowania "płyty" jako skończonej całości, czyli co innego wyszło w 1982 r, co innego na kasecie tonpressu z 1987, a na reedycji CD z 1995 jeszcze całkiem co innego.
Jednocześnie język polski wydaje się na tyle nieprzystępny, że trudno mi sobie wyobrazić, że komuś spoza RP te utwory mogłyby się spodobać. A śpiewanie po angielsku odpada, bo to oszukistwo (vide Porter Band nie powinien się liczyć ani trochę).
Natomiast ładunek emocjonalny tekstów jest często tak ogromny, i do tego jeszcze zawiera w sobie coś co trudno wytłumaczyć, ale jednak jakiś nasz "narodowy kontekst". Doskonale rozumiem co śpiewają w Autobiografii czy Nie Pytaj o Polskę, bo każdy z nas to wszystko przeżył, to są historie nasze, naszych rodzin, znajomych, historie z Grudziądza, Bielska Białej czy bloków z Tarnowa. Ale czy dla obcokrajowca, który słyszy tylko szszszsz ą, bę, cę cokolwiek ta muzyka znaczy?
na co mamy ciekawą odpowiedź od Taribo:
Taribo West pisze: 25.01.2023, 12:27 I think it is just a matter of getting use to a new language, little bit when you discover food from other countries. At the begin Polish was little bit hostic to me, but now sound very good to me. I also think that Polish fix better with new wave/post punk band than prog. At the begin Niemen was quite hard to digest (now i love him), Republika were much easier to digest
A nieco wcześniej, m.in.:
Monstrualny Talerz pisze: 17.01.2023, 09:19 Mam z 10 - 15 polskich, które MUSZĄ się znaleźć, jednocześnie jednak mam świadomość, że to nie jest poziom światowy (ale wartość sentymentalna dla mnie - ogromna).
[to o płytach z lat 90., ale to w sumie bez znaczenia)

Jak wiadomo, występuję z pozycji dość radykalnego fana polskiej muzyki i zwłaszcza z tym ostatnim chciałbym polemizować, tzn. z tym podkreślaniem wartości sentymentalnej. Oczywiście, ona jest, dla nas osobiście jest ważna, ale wg mnie nie ona decyduje o wartości tej muzyki. Z kolei teksty - tak, one często ogromnie dużo dodają, są dobre, są ważne, są nasze, co słusznie zostało powyżej zauważone - ALE. Bez dobrej muzyki tekst się nie broni. To miałem pisać w wątku o tekstach, który zaniedbałem, a obiecałem :oops: , tym niemniej przynajmniej ja tak mam, że jeżeli muzyka jest dobra, to tekst może być BARDZO WAŻNĄ wartością dodaną. Ale jeżeli muzyka nie zatrybi, to tekst mi nawet do ucha nie wlatuje, nie mówiąc o wylatywaniu drugim. Dobry przykład: Kaczmarski: za Krzyk dałbym się pokroić, a Wojna postu z karnawałem kompletnie mnie nie rusza. Bo pierwszy mnie po prostu muzycznie porywa, przy całej poezji, maestrii słowa, ważkości tematów etc. A na drugim ziewam.

Więc. Sentymenty, teksty, wszystko tak. Ale mi się wydaje, że to, co najsilniejsze i to, co sprawia, że np. w moim topie 80s mam 4 polskie płyty, to nie kwestia sentymentów ani "dobrego rozumienia, o czym śpiewają". To jest rzeczywiście jakieś poczucie bliskości, że to jest "moje", że ja to lepiej rozumiem, ale na poziomie o wiele głębszym, niż same słowa, lyrics. Że to jest część dziedzictwa kulturowego, które mi jest w pewien sposób bliższe, niż to ogólnoświatowe.
Zrobię porównanie, może komuś się nie spodoba, ale nic złego nie mam na myśli, a chyba to będzie przejrzyste. Jak byliśmy w liceum, to z kolegami robiliśmy nie tylko listy najlepszych piosenek, ale wiele innych, m.in. najładniejszych koleżanek i takie tam :oops: I nie tylko koleżanek, ale też w ogóle wszelakich beautiful ladies. I te listy też spokojnie mieszały Kim Basinger i Cindy Crawford z Zosią z trzeciej gie albo starszą siostrą Filipa z sąsiedniej klatki. Myślę sobie, że zawsze są tacy, dla których najpiękniejsze to będą te piękności z ekranów i wybiegów, natomiast mi się z czasem zupełnie przestawiło i teraz jak myślę o kobietach, które mi się podobają, to w znacznej większości myślę o tych, które znam. Dlaczego? Bo ta znajomość wprowadza element takiej, nazwijmy to, chemii o wiele dalej idącej, niż sama wizualność. Dla mnie w tym jest o wiele więcej płaszczyzn, więcej życia po prostu, niż w oglądaniu obrazków choćby najpiękniejszych. Nie mam pojęcia, jak to się ma do "obiektywności" (w sensie: czy Zosia z 3g na ekranie też by była taka piękna?... a czy Cindy w tramwaju też sprawiałaby takie smashing wrażenie?...), ale też nie widzę wielkiej wartości w takim obiektywiźmie. Po prostu polska muzyka jest dla mnie bardzo żywa i ja żywiej na nią reaguję, dlatego i tyle jej na moich listach. Nie dlatego, że uważam ją za autentycznie tak bardzo "lepszą" od innych krajów, choć też nie uważam jej za gorszą. Mi jest bliższa, to pewne.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
japońska edycja z bonusami
Posty: 3997
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Muzyka polska

Post autor: Monstrualny Talerz »

Coś bym więcej chciał w tej sprawie dopowiedzieć, ale na razie nie chcę się to właściwie zwerbalizować.

Nigdy o tym nie myślałem, ale niewątpliwie część polskiej muzyki ma swoją szczególną specyfikę, i nie idzie to tylko o teksty. Może jest z tym trochę jak z Tytusem, Romkiem i Atomkiem - to prawdopodobnie najlepszy komiks na świecie, ale nie sposób go przenieść do innego kraju i przetłumaczyć, ten duch gdzieś wtedy ginie.

Ten Polski Top trochę jednak wstrzelił mi się w temat (a trochę nie wstrzelił), bo akurat jestem w trakcie procesu, trwającego już od dłuższego czasu, układania Polskiej Listy Niezastąpionych Przebojów, ale na razie bardziej dzieje się to jeszcze w sferze mentalnej. Kiedyś już u mnie taki zestaw powstał i nazywał się "Polskie Wspomnienie", ale nie wiedzieć czemu znalazły się tam również utwory Simply Red, The Cure, Sinead OConnorowej :) Natomiast ten pomysł zrodził się nieoczekiwanie z tego, że to syn poprosił mnie o taki zestaw - a to już wyzwanie o ogromnym znaczeniu.

Z tymi dziewczynami - piosenkami, teraz akurat przychodzi mi do głowy tylko ta scena z z "Ból i Blask", gdy Alberto prowadzi swój monolog i opowiada o ich miłości do kina i na ekranie pokazuje się twarz Marylin Monroe - czyli zawsze magia!

Ale to nie koniec tego tematu.
esforty
japońska edycja z bonusami
Posty: 3996
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Muzyka polska

Post autor: esforty »

Obrazek
Mateusz Pospieszalski – Tam I Sam 2020
.............................................................p. Mateusz ekologiczny;

Obrazek
Mateusz Pospieszalski – Koncert Fabryce 2021

............................................................ p. Mateusz industrialny;

Obrazek
Mateusz Pospieszalski – Psalmy Dawidowe 2022

............................................................. p. Mateusz cepeliowy;

Mateusz Pospieszalski... jest to nasz ostatni...
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re:

Post autor: Crazy »

Paweł pisze: 13.10.2020, 15:18 Dzięki za przypomnienie o Something Like Elvis. Ciekawy zespół. Przed laty mnie zainteresował, ale ostatecznie nigdy jakoś bardziej w temat się nie wgryzłem. A chyba warto.
Warto!

Something Like Elvis - Personal Vertigo (1997)

W 1997 debiutancką płytę wydała grupa pochodząca z Szubina koło Bydgoszczy, założona przez braci Kapsów.
Kuba i Bartek
zasiedli perkusją i basem swojej kapeli, i zapewnili jej światowej klasy sekcję rytmiczną, galopującą, gęstą, ale i grówiącą, i operującą melodią, żadnych kwadratyzmów. Muzycznie pierwsze wcielenie zespołu to niewątpliwie noiz - choć zetknąłem się kiedyś z bardzo adekwatnym tu określeniem "art noise" - więc wiadomo, że najgłośniej słychać gitary. Ale (!) pomysł na muzykę był tu dodatkowo taki, że zaproszono gościa z akordeonem. I tak jak waltornia w Armii, tak tutaj ten akordeon stał się wizytówką i zdefiniował brzmienie zespołu. Efekt - pierwszorzędny, bardzo oryginalny, nie dodający wprawdzie głębi brzmienia (jak ta waltornia), ale za to - głębi harmonicznej. Do dopełnienia układanki zostaje nam wokal i tutaj jest jedyne miejsce, gdzie dopadają mnie jakieś wątpliwości: powiedzmy, że wokalistę (-stów) nie dopisałbym do listy moich ulubionych; natomiast już sposób osadzenia tego wokalu w całości brzmienia i w poszczególnych utworach, bardzo mi się podoba. Wrócę jeszcze do tego.

Sama płyta Personal Vertigo, zbiór siedmiu piosenek - utworów - dzieł, to rzecz nie waham się powiedzieć: wybitna. Podobno wzbudziła większy entuzjazm na zachodzie, niż u nas, tego nie wiem tak naprawdę, ale możliwe, bo oni zupełnie nie brzmią, jak "zespół z Polski", przy czym nie muszę chyba tłumaczyć, że dla mnie "muzyka polska" to żaden obciach, bo aspiruję tu do pozycji głównego orędownika polskiej muzyki rockowej ;-) Ale - oni, chłopaki z Szubina, brzmią całkowicie światowo, tylko po akcencie można się kapnąć, że z jakiegoś nieanglojęzycznego kraju ;-)
Od pierwszych dźwięków zwraca uwagę - oprócz tego akordeonu - jak ważną rolę odgrywa w tej muzyce chwila ciszy. Bo noise, ściana dźwięku, łomot, tak, ale tam wszystko ma swoje miejsce i też ta cisza, choćby na moment. W niej wybrzmiewa z jeszcze większą intensywnością późniejszy krzyk, jak od razu w pierwszym utworze, pięcio- (e tam, sześcio!) gwiazdkowym Red River, pełnym napięcia, nerwowości, tego tytułowego szaleństwa i zawrotu głowy.
Red river flowing into my head... Rzeka czerwona przepływa mi przez głowę... może rzeka krwi to?
Debiut Something Like Elvis wali mnie po głowie właśnie tak.

Album bywa stawiany obok Kobonga jako przykład ambitnego polskiego grania w latach 90., które przeszło zupełnie obok nurtu głównego, bo było tak ambitne, nieskrępowane i łamiące granice, że aż nie wiedziano, co z nim zrobić. Porównanie słuszne i trafne, przy czym ja akurat z Kobongiem osobiście nie mogę się spotkać, bo a) stopień pokomplikowania przewraca mi w trzewiach ;-), b) nie lubię tam wokalu. I tutaj właśnie chciałem wrócić do tej sprawy: wokal w Kobongu wydaje mi się wręcz niepotrzebny - w moim odczuciu to jest muzyka w swoim charakterze instrumentalna, jako taka niesamowita (choć nie moja), owszem bardzo ustrukturyzowana, ale przecież muzyka instrumentalna nie musi być free-flowem, natomiast ta "piosenkowość" gdzieś mi się mija z sednem i wokal w żadnym właściwie momencie mi się nie podoba.
Inaczej w Something Like Elvis: tam mimo tych grzmiących złożonych form instrumentalnych, zdecydowanie piosenkowość czuję. I wokal, nawet jeżeli miałbym do niego jakieś zastrzeżenia, ten charakter prowadzi. "Vertigo" tworzone przez muzykę idzie w parze z szaleństwem emocji niesionych przez głos, często zresztą przepuszczony przez przetworniki i z dobrym efektem, bo brzmi to nieraz tak, że ciarki przechodzą (ten Scared Man, brrr!). Wokalista ma też wyraźne umiejętności teatralne, dzięki czemu kower Dad (Nomeansno) robi się wstrząsającą historią przemocy domowej, w mojej ocenie przewyższający nawet oryginał Kanadyjczyków (swoją drogą SLE towarzyszyli Nomeansno i Fugazi na trasach koncertowych w latach 90.).

Dla mnie: niewątpliwa nominacja w kategorii "najlepszy debiut w polskim rocku", nawet jeżeli wygrać tej kategorii nie ma szans, bo konkurencja jest totalna. Ale debiut lat 90.? Chyba tak!

A to utwór, o którym nie wspomniałem a chyba (?) zyskał najszersze uznanie:

Sometimes we make wars
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Muzyka polska

Post autor: Crazy »

Poddając refleksji sprawy związane z plebiscytem Taribo, wykombinowałem taką hipotezę:

wszystkie polskie zespoły z lat 80. wydały swój najlepszy materiał na debiutanckiej płycie

I co Państwo na taką prowokację? ;-)

Zaczynając od tych, którzy w ogóle wydali tylko jedną płytę i widocznie stwierdzili, że styknie i nic lepszego już nie pójdzie (Brygada, Klaus Mittfoch, Siekiera), poprzez klasyków w rodzaju Maanamu, TSA, Aya R.L., Lecha Janerki, Republiki, Voo Voo (w przypadku tych dwóch ostatnich ja się sam ze sobą nie zgadzam, ale brać forumowa dość zgodnie postawiła wszystko na Nowe sytuacje, a debiut Voo Voo powiedzmy że jest traktowany jako równy Sno-powiązałce, ale często wymienia się te dwie jako najlepsze), aż po ulubieńców Listy Trójki, jak Perfect i Lady Pank, a nawet, nie bójmy się tego słowa ;-), Sztywny Pal Azji, u których po pierwszej płycie było już tylko gorzej.

Moja hipoteza nie sprawdza się ewidentnie w przypadku Kultu, z całym szacunkiem dla pierwszej płyty, ale to był zespół rozwijający się. Zapewne nie sprawdza się również w wielu innych przypadkach ;-) Ale coś w tym jest, nie?
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
esforty
japońska edycja z bonusami
Posty: 3996
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Muzyka polska

Post autor: esforty »

Hipoteza może mieć sens!
...ale, najoględniej...
...generalnie to, patrząc na wymienione podmioty wykonawcze, mamy do czynienia z panteonem polskiej muzyki rozrywkowej lat 80' , gdyby nie TSA, które znacznie bardziej kojarzy się z peletonem.
Próba uczynienia z nich jakiegoś znaczącego przypadku jest jak, stosując ówczesną dialektykę, udowadnianie, że to partia pierwsza, dążyła do reform .
Do tej listy, wpisałbym Tilt i wziął poprawkę na Maanam, któren i za drugim i za trzecim razem piął się na szczyt, bardziej niż przy debiucie. Tak i Republika z Nieustannym tangiem wykazywała progresję, sensu stricte.
Ale co do zasady, ok.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
ODPOWIEDZ