wielki gitarzysta

Grant Green urodził się 6 czerwca 1935 roku w St Louis. Zaczął grać zarobkowo, gdy miał 13 lat. Na początku było to boogie woogie i rock`n`roll, ale fascynacja nagraniami Charliego Christiana i Charliego Parkera pchnęła go w stronę jazzu. Pierwsze nagrania Greena to sesja dla saksofonisty Jimmy`ego Forresta, w którego zespole perkusistą był Elvin Jones.
Granta grającego w barze w St Louis wyhaczył Lou Donaldson i po wspólnej trasie zarekomendował go Alfredowi Lionowi z Blue Note Records w Nowym Yorku, dokąd muzyk przeniósł się w 1960r. Dla tej firmy gitarzysta pracował w latach 1961-1966, nagrywając zarówno płyty jako lider, jak i jako sideman - dla takich artystów jak m.in. Hank Mobley, Ike Quebec, Stanley Turrentine, Harold Vick czy Larry Young. W tym okresie nikt inny nie nagrał dla Blue Note tylu płyt, co Grant.
Pierwszą solową płytą gitarzysty był album Grant's First Stand z 1961r. Na koniec 1962 r. Green miał już na końcie 6 albumów pod własnym nazwiskiem i tytuł nowej gwiazdy w rocznym rankingu magazynu Down Beat, co sprawiło, że stał się znany również poza Nowym Yorkiem. W tym okresie największe uznanie przyniosły Grantowi albumy Idle Moments (1963) i Solid (1964), na których usłyszeć można muzyków tej miary, co Joe Henderson czy Bobby Hutcherson (a na Solid gra sekcja rytmiczna Coltrane`a). Wiele doskonałych nagrań z tego okresu miało ukazać się dopiero wiele lat później
W 1966 gitarzysta odszedł z Blue Note, a w latach 1967-1969 zawiesił muzyczną aktywność w wyniku problemów osobistych i uzależnienia od narkotyków.
Powrócił w 1969r., wiążąc się znowu z Blue Note, tyle że w Detroit. Jego muzyka stała się bardziej funky. Odniósł sukces komercyjny płytami Green Is Beautiful (1970) i The Final Comedown (1971) - soundtrackiem do klasycznego filmu nurtu blaxploitation.
W 1974r. Grant ponownie opuścił Blue Note i nagrywał dla kilku innych wytwórni.
Jego stan zdrowia się pogarszał, co było zapewne wynikiem "rozrywkowego" trybu życia; większość 1978r. spędził w szpitalu. Wbrew poradom lekarzy, wrócił do pracy. Zmarł na atak serca 31 stycznia 1979r. w Nowym Jorku.
Pozostawił sześcioro dzieci i ponad 90 albumów, nie licząc składanek.
Wiele jego płyt wartych jest polecenia miłośnikom jazzowego mainstreamu. Grant gra na nich ładne melodie, bardzo klimatyczne, zabarwione bluesem improwizacje, najczęściej bardzo starannie i precyzyjnie artykulując dźwięki. Jednocześnie jego grze towarzyszy wspaniałe wyczucie rytmu. Efektem jest najczęściej muzyka wspaniała i prosta w odbiorze. Dotyczy to także późniejszego, funkowo-soulowego okresu.
Wśród moich ulubionych płyt Granta Greena są krążki, takie jak Idle Moments, Matador czy Green Is Beautiful. Świetna, relaksująca muzyka. Polecam!