Wreszcie ktoś napisał to, co zawsze o "Disintegration" myślałem - dobra płyta, ale nie tak dobra, za jaką się ją powszechnie uważa.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Wreszcie ktoś napisał to, co zawsze o "Disintegration" myślałem - dobra płyta, ale nie tak dobra, za jaką się ją powszechnie uważa.
"Kiss Me" to moja ulubiona płyta The Cure, najbardziej bogata w nastroje, najciekawsza zwyczajnie. Godzi mroczne klimaty i melancholię z pewną dozą optymizmu i szalenie pięknych melodii. Fajnie to się wszystko przeplata, nie wiadomo co za chwilę się wydarzy (w przeciwieństwie do jednostajnie smutnego "Disentigration", choć równie genialnego jednak).
Tu bym się jednak nie zgodził, bo jeśli tzw. "zwykły słuchacz" kojarzy The Cure - to z dużym prawdopodobieństwem dzięki Friday I'm in Love. Swoją drogą - kiedyś za tym kawałkiem nie przepadałem, a teraz uważam, że to całkiem fajna piosenka - starzeje się człowiek...