W sprawie Jego płyt z lat 60, to po latach, przychylam się do opinii, iż Shorter był <skazany> na Shortera. Nie zarzucam Mu twórczej stagnacji, ale też zmiany jakie się dokonywały w muzycznej osobowości, nie były z tych rewolucyjnych. Były raczej detaliczne, tak to słyszę. Wszedł do świata jazzu jako silnie uformowana osobowość.
W związku z wpisem @jay.dee, założyłem sobie odsłuchy wskazanych przez Niego tytułów ( niektóre, nieznane wcześniej

Na pierwszy ogień, poszedł właśnie, Shorter i stąd wygłoszona powyżej opinia (chociaż w sieci, stykałem się już z poglądem, wyrażonym) mnie trudniej było odkryć progresję w intencji porzucania tradycyjnych podejść.
Jest, niewątpliwie, autorem kilku ,właściwe, standardów ( ten, mój ulubiony to Nefertiti) i z ten atut, wpływa na Jego wizerunek, bardzo silnie. Ale wystarczy posłuchać, też wskazywanego przez jay. dee, Riversa by podważyć pogląd o... hmm... otwieraniu się na nowe.
Dopiero Weather Report, stworzy podglebie dla odważniejszych wyborów (sic!).