

Moderatorzy: Bartosz, Dobromir, gharvelt, Moderatorzy
O Masce, Bogdanovicha z 85, myślisz? Ten, który był solidnym pokazem wstrzemięźliwości wobec sentymentalizmu, o twarzy nieznikającej w wyniku montażowego mistrzostwa, który owszem widziałem, ale też, ten jeden seans był tym, wypełniającym sens kontaktu.
Też tak mam!Leptir pisze: ↑23.05.2024, 11:03 Obejrzałem wczoraj "Challengers" Luki Guadagnino ...
Otóż - główną rolę żeńską gra tam Zendaya i to jest mój problem. Po raz kolejny oglądam film z tą dziewczyną, po raz kolejny czytam i słyszę komplementy pod adresem jej talentu aktorskiego i po raz kolejny zupełnie tego nie widzę.
Polecam znakomity komiks o Masce (niedawno wyszły świetne tomy zbiorcze), na podstawie którego powstał właśnie film (równie świetny, zgoda). Można się lekko zdziwić, bo film przy komiksie to bajka dla grzecznych dzieci.
Cóż, ładna dziewczyna, ale niestety bez zdolności aktorskich. W rozmowach o Diunie często słyszę jako główne narzekanie właśnie jej występ. Podobne przypadki już miały miejsce. Np. Milla Jovovich w Piątym Elemencie jeszcze dawała radę, bo nie musiała się odzywać, ale w późniejszych filmach już słabiutko. W tym kontekście miałem też ostatnio napisać (ale zapomniałem) o filmie Valerian i miasto tysiąca planet tegoż Luca Bessona. Dziwne, bo w roku 2017 kompletnie ten film przegapiłem, a wydaje się, że to był hit, albo zapowiadał się na duży hit. Niemniej jest to jakaś powtórka po 20 latach z Piątego Elementu, tyle, że na hypersterydach i dopingu. Pod względem wizualnym, efektów, także pomysłów na świat przyszłości: absolutna rewelacja. Ale gra aktorska straszna, w czym właśnie wina głównej z dwojga bohaterów Cary Delevingne - ładna, nawet bardzo, ale straszliwie drewniana. To Zenaday przy niej to jakaś maestria aktorska. Jej partner, drugi główny bohater też fatalny: Dane DeHaan. Miało między nimi iskrzyć, jakiś międzygwiezdny związek miłosny, ale bardzo słabiutko to wypadło. Musiałbym przeczytać komiks, żeby sprawdzić jak tam to wygląda, na razie jednak nie miałem przyjemności, co też jest dziwne - niby to legenda komiksów, a nigdy na swej drodze nie napotkałem. Film jako całość: pod względem wizualnym majstersztyk, ale fabuła, scenariusz niezwykle pusty.
Tak, trzeba przyznać, że to nie było złe, w jakiś sposób nielogiczne albo film klasy C, po prostu przelatuje jak woda. Myślę, że jakby się miało 12 - 14 lat to mogłoby się podobać - zresztą moim dzieciom się właśnie podobało.
Bardzo dobra rzecz - do przemyślenia. Przez większość filmu się zastanawiamy - został zabity czy nie? Reżyserka myli tropy i nie daje jednoznacznej odpowiedzi właściwie do końca. A w gruncie rzeczy - okazuje się, że nie miało to wielkiego znaczenia. Niezwykły film...