Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: Bartosz, Dobromir, gharvelt, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Fela Aníkúlápó Kútì (urodzony jako Olufela Olusegun Oludotun Ransome-Kuti; 15 October 1938 – 2 August 1997)

Uporządkowanie i poznanie dyskografii Felka chodziło za mną już od dawna, bardzo dawna...Pierwsza próba była podjęta jeszcze w epoce pączkującego internetu i ściągania dyskografii z emula, jak się okazało zupełnie nie takiej jak należy. Potem było różnie, ale zawsze gdzieś Fela był blisko. Przyznaję, że niestety w czasie naszej zabawy w Plebiscyty nie doceniłem należycie poszczególnych płyt Feli - teraz byłoby jednak już inaczej. Pewną inspiracją do tego co robię teraz była próba ogarnięcia chyba przez Pawła wespół z Crazym w którymś roczniku (chyba 75 lub 76) wszystkich płyt, które jak wiemy mało czym się różnią. Ciągle jakoś to za mną chodziło po głowie. Ale jak się okazało ON nagrał prawdopodobnie 46 płyt, często bardzo podobnych do siebie, o afrykańskich tytułach. Dobra, szkoda chrzanienia. Będzie jeszcze czas na pisanie o różnych sprawach związanych zarówno z życiem, jak i twórczością i muzyką.

Generalnie chciałbym w ten sposób oddać hołd Felkowi. Łapy mu już nie uścisnę, ale w trudnym okresie życia bardzo jego muzyka mi pomogła. I mam też wrażenie, że różne rzeczy będą odchodziły w zapomnienie, a stopniowo kult Feli i jego muzyki będzie rósł i dojrzewał, bo to jest genialna muza. Mimo to, że być może jest to ta sama wersja jednego utworu zagrana 200 razy z innym tekstem.

W kolejnych wpisach będę opisywał kolejne płyty - często bardzo lakonicznie, bo sam nie wiem co o nich napisać. Po prostu w przypadku niektórych, jak np. RofoRofo Fight czy Gentelman wystarczy samo: czysta magia! Jeśli macie ochotę to dzielcie się również swoimi wspomnieniami z Felkiem, przesłuchanymi płytami, ciekawostkami.

Sam nie wiem czy dam radę. Obecnie jestem na nr 10 czyli Gentelman. Oczywiście znam również różne późniejsze, ale obecnie staram się odsłuchiwać chronologicznie, choć jest pokusa, żeby skakać do tych znanych, które sprawiły największą przyjemność.

Jeszcze tylko powiem, że bardzo podoba mi się pasja, żar i zaangażowanie Feli. I wydaje mi się, że Polska byłaby dużo lepszym krajem, gdyby ludzie więcej słuchali Feli, i tańczyli, a słowa wcielali w życie (np. jak zwykle aktualny temat szkolnictwa: "Teacher Don't Teach Me Nonsense".)

Albo jeszcze więcej grali w pingponga

Obrazek
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

A tu będę stopniowo dodawał uporządkowaną dyskografię Felka, starając się ogarnąć wszystko chronologicznie oraz dodając własną ocenę. Na razie jej nie daję, im będę dalej tym sobie to jakoś wyskaluję do Felkowych potrzeb. I tak większość będzie na 8/10 9/10.

Na razie wg różnych posklejanych źródeł wychodzi 46 płyt studyjnych.

1971a Fela's London Scene
1971b Fela Fela Fela
1971c Na Poi
1971d Open & Close
1971e Why Black Man Dey Suffer
1971f Live!
1972a Roforofo Fight
1972b Shakara
1973a Afrodisiac
1973b Gentleman
Ostatnio zmieniony 26.07.2024, 23:46 przez Monstrualny Talerz, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Generalnie pierwsze sześć płyt: "Fela's London Scene", "Fela Fela Fela", "Na Poi", "Open & Close", "Why Black Man Dey Suffer" i "Live!" to rozgrzewka, gorąco i magicznie i naprawdę grooviasto zaczyna robić się od "Roforofo Fight" przez "Shakarę", "Afrodisiac" i "Gentlemana". A co będzie dalej? Zobaczymy!
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5754
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Crazy »

Wspaniale, że takie coś tu zrobiłeś! Mnie atencją do Feli zaraził nie kto inny, jak Tomasz Budzyński. Był on zawsze wielkim fanem, znaczy nie tyle zawsze, co od okolic roku 2007, kiedy to jeżdżąc po Polsce w ramach wspólnej trasy Armia + Lao Che, słuchali tam Fela Kuti w samochodzie i o ile się nie mylę, Budzy wtedy łyknął bakcyla. Potem zaczął na forum wypisywać, że słucha bez przerwy i namiętnie :D A potem oczywiście również w audycji Melodramat można się było nasłuchać.

Dla mnie pierwszą płytą, którą poznałem i pokochałem było Zombie z 1977 - zresztą w tym ikonicznym roczniku, z którym na sztandarze wszedłem na to forum, umieściłem ten album na miejscu drugim (zaraz po wiadomo czym ;-)). Być może prawo pierwosłuchu może tu być nawet szczególnie silne, jako że słusznie ujął rzecz autor wątku:
Monstrualny Talerz pisze: 26.07.2024, 23:31 Mimo to, że być może jest to ta sama wersja jednego utworu zagrana 200 razy z innym tekstem.
więc to, co poznane jako pierwsze, ma wszelkie szanse, aby utkwić w głowie jako podstawa, na której budowane były te kolejne dwusetne wariacje. Ale zawsze u Feli były - wsród tych niby takich samych utworów - takie perełki, które chwytały szczególnie mocno. Ja bym tu wymienił takie utwory, jak:

Zombie i Kalakuta Show, i Unknown Soldier - trzy niemiernie mocne protest songi - rozliczenia z katastrofą w Kalakucie w wyniku której została zabita jego mama: Them kill my mama, political mama, them throw my mama from window...
Gentleman - dobitny i można powiedzieć, charyzmatyczny, atak na mentalność postkolonialną
Water No Get Enemy - cudownie buja!!!
no i oba utwory Lady / Shakara z płyty z roku 1972.
I wiele innych ;-)

Napisałem tu w swoich początkach, przy plebiscycie 1972:
Crazy pisze: 29.08.2019, 13:38 zawsze słuchałem pojedynczymi utworami, a nie płytami (w sumie one takie długie, że każdy utwór to prawie epka ;-)); chyba dotąd nigdy nie słuchałem świadomie w całości żadnej jego płyty. Więc tym bardziej dzięki za rekomendację - Shakara super!
Nie była to prawda, bo płytę Zombie znałem już dużo wcześniej, natomiast słuchanie płytami zacząłem na poważnie dzięki temu forum (tu oczywiście też gorące pozdro dla Pawła!), właśnie od Shakary, która wydaje mi się dziełem w ogóle doskonałym!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1449
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Paweł »

Talerzu, dzięki za ten inspirujący i bardzo potrzebny temat! Będzie on stanowił dobrą motywację do dalszego zgłębiania twórczości Czarnego Prezydenta. Z czasem zapewne napiszę tu więcej. Na pewno będę z zainteresowaniem czytał.

Wraz z Crazym (pozdro!) uważnie przestudiowaliśmy dorobek Feli z lat 1974-76 (13 płyt). Znam też trochę innych rzeczy, ale wcześniej także słuchałem głównie pojedynczymi utworami. :) Moim ulubionym kawałkiem nigeryjskiego muzyka jest Water No Get Enemy, albumem zaś Expensive Shit (był to bodaj mój pierwszy kontakt z Mistrzem afrobeatu, co — jak słusznie zauważył Crazy — może być nie bez znaczenia).

Monstrualny Talerz pisze: 26.07.2024, 23:41 Generalnie pierwsze sześć płyt: "Fela's London Scene", "Fela Fela Fela", "Na Poi", "Open & Close", "Why Black Man Dey Suffer" i "Live!" to rozgrzewka, gorąco i magicznie i naprawdę grooviasto zaczyna robić się od "Roforofo Fight" przez "Shakarę", "Afrodisiac" i "Gentlemana".

Z tych pierwszych sześciu płyt w całości znam tylko Na Poi. Ten krążek faktycznie brzmi "rozgrzewkowo" — nagranie tytułowe w zdecydowanie lepszej wersji można usłyszeć na albumie Yellow Fever.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

No właśnie ja chyba raczej też przez te wszystkie lata słuchałem utworami, tym bardziej, że często pierwszy długas na płycie to jest ten przewodni, o ważnym tytule, który da się zrozumieć, a na drugiej stronie są już te jakby mniej ważne, o tytułach afykańskich, które są mniej znane np na youtubach. Zabawne, ale i zastanawiające, że nie mam ani jednego Feli na jakimkolwiek nośniku fizycznym, żadnym cd, kasecie, lp. Nigdy chyba też nie widziałem żadnej płyty tegoż w jakimkolwiek sklepie.

Ja poznałem Fela przypadkiem i najgorsze jest to co pisze Crazy, o prawie pierwosłuchu: u mnie przez pomyłkę tym pierwszym utworem Felka, który pokochałem był tak naprawdę utwór Malik zespołu Lafayette AfroRock Band. Na składance Afrobeatu, która ściagnąłem w okolicy roku 2005 utwory były źle podpisane i tenże Malik był podpisany jako Fela Kuti Expensive Shit. Ponieważ muzyka idealnie pasowała do tytułu to zażarło idealnie, a w internetach doczytałem jeszcze o historii Felka i stałem się jego wielkim fanem i admiratorem. No więc mój pierwszy i najlepszy utwór Fela Kuti to kawałek zupełnie innego zespołu. To jest dopiero konfuzja!!! O tych złych podpisach skapłem się dopiero po wielu latach.

Próbowałem potem pozyskać różne płyty i dyskografie, i do tegoż całego mojego wymyślonego Expensive Shit i zupełnie mi to wszystko nie pasowało. Pisałem już o tym, że z emula ściągnąłem całą dyskografię (co trwało wtedy ze dwa tygodnie, około roku 2007), jak się okazało to był niestety kompletny misz masz, również z pomylonymi utworami, nie istniejącymi płytami. To też wprowadziło mnie w dalszą konfuzję, bo ja dalej szukałem mojego idealnego utworu Malik i dziwiłem się, że ten Fela nie nagrywa takich fajnych utworów.

Dodatkowo uważałem, że całą dyskografię mam już ściągniętą i nie trzeba się tym kłopotać, tylko, że ilekroć do tego próbowałem się zabierać to wpadałem znów w konfuzję. Dopiero pobyt na forum i podsłuchiwanie płyt Feli do Plebiscytów oraz wpisy kolegów sprawiło, że zacząłem powoli kumać, że nie tędy droga. Musze przyznać, że bardzo też pomogło słuchanie poszczególnych kawałków na YT, tamtejsze podpowiedzi oraz wpisy żarliwych wyznawców w komentarzach.
Ostatnio zmieniony 29.07.2024, 09:02 przez Monstrualny Talerz, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

A dalszą konfuzję wprowadziło jeszcze to, że z początku słucha się tych najpopularniejszych przebojów, a potem stopniowo, w ostatnich latach coraz bardziej rozszerzałem te słuchalność na te inne, prawie takie same. I teraz cholera sam już nie pamiętam które słuchałem, a które nie.

Jednym z zadań niniejszego projektu będzie odkrycie, dlaczego jednak z pośród tych kilkuset podobnych utworów jedne wchodzą lepiej, drugie nieco mniej, co w rezultacie powoduje zwiększoną słuchalność tych pierwszych. Mam już kilka koncepcji, które jednak zahaczają o rejony mechaniki kwantowej, wiary, przesądów i tym podobne.

Np. teraz leci chyba zupełnie mi nieznany Alagbon Close, który jest po prostu świetny. Zobaczymy co będzie dalej, ale może się okazać, że Fela ma jedną z najbardziej równych dyskografii, nie tylko bez słabych płyt, ale jeszcze właściwie każda z nich może być oceniana bardzo wysoko.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5754
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Crazy »

Dawno nie słuchałem, ale:
Białystok pisze: 21.06.2020, 21:35 99. Kuti, Fela – Alagbon Close – 68 pkt
(Paweł – 35 pkt, Crazy – 33 pkt)
Zażarło w 1974 okrutnie!
Monstrualny Talerz pisze: 29.07.2024, 08:52 No więc mój pierwszy i najlepszy utwór Fela Kuti to kawałek zupełnie innego zespołu.
:mrgreen:
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Docieram powoli do rejonów Expernsive Shit. Jestem pozytywnie zbudowany jak dobre są te "wypełniacze" pomiędzy bardziej znanymi płytami w rodzaju Algabon Close pomiędzy Gentelmanem, a Confusion oraz cykl od Confusion do ES, czyli Before i Jump, Everything Scatter i Excuse O. Naprawdę dobre, z mocnym bitem, bardzo taneczne. Szkoda że ciężko cokolwiek o tych płytach napisać, zrecenzować. O, takie Everything Scatter to jedyne co przychodzi mi do głowy, że jest bardzo...scaterowe! Cokolwiek by to znaczyło. Cieszę się również, że jestem już w rejonach, które dzielnie opisywał Crazy z Pawłem i nie czuję się tak samotny ;)

Nie wiem co mi się zdarzyło w głowę, że na poszczególne Felki w Plebiscytach nie głosowałem.
Paweł pisze: 28.07.2024, 12:28
Znam też trochę innych rzeczy, ale wcześniej także słuchałem głównie pojedynczymi utworami. :) Moim ulubionym kawałkiem nigeryjskiego muzyka jest Water No Get Enemy
Tak, Water jest świetny. W sam raz na koniec jakiejś afrobeatowej imprezy. Ale takich "ulubionych" kawałków jest tu zdecydowanie więcej, i kto wie czy lepszym systemem nie byłoby wyłowienie spośród tej dyskografii najlepszych utworów i zrobienie sobie długaśnej playlisty. Radio Fela. Na razie nie potrafię ocenić czy jakiekolwiek znaczenie ma w przypadku Felka słowo płyta, tym bardziej że de facto to są co najwyżej EP w naszym rozumieniu tego słowa. Zamienianie poszczególnych elementów płyt chyba niewiele by zmieniało, choć może jednak? Nie wiem, na razie się nie znam :)
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1449
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Paweł »

Crazy pisze: 29.07.2024, 12:25 Dawno nie słuchałem, ale:
Białystok pisze: 21.06.2020, 21:35 99. Kuti, Fela – Alagbon Close – 68 pkt
(Paweł – 35 pkt, Crazy – 33 pkt)
Zażarło w 1974 okrutnie!

Właściwie mógłbym napisać dokładnie to, co Ty — zresztą solidarnie i hojnie przyznaliśmy temu tytułowi punkty w stosownym plebiscycie. Alagbon Close to dla mnie istotna płyta również z tego względu, że jako pierwsza uzmysłowiła mi, że nie warto ograniczać się wyłącznie do najbardziej znanych wydawnictw Feli, bo gdzie indziej także można znaleźć świetne rzeczy. Żeby daleko nie szukać kolejnych przykładów:

Monstrualny Talerz pisze: 30.07.2024, 08:36 (...) cykl od Confusion do ES, czyli Before i Jump, Everything Scatter i Excuse O (...)

O Everything Scatter napisałem swego czasu na FD, że to album minimalnie tylko słabszy od Expensive Shit (sic!). Excuse O także bardzo cenię (umieściłem tę płytę w TOP 20 roku 1975). Jedynie z Before I Jump Like Monkey Give Me Banana trochę mniej się polubiłem — cztery lata temu stwierdziłem: słucha się jej przyjemnie, ale po odsłuchu nic z niej w człowieku nie zostaje. Cóż, na pewno przyjdzie czas, żeby tę niezbyt entuzjastyczną opinię zweryfikować!
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Paweł pisze: 01.08.2024, 14:15 Jedynie z Before I Jump Like Monkey Give Me Banana trochę mniej się polubiłem — cztery lata temu stwierdziłem: słucha się jej przyjemnie, ale po odsłuchu nic z niej w człowieku nie zostaje. Cóż, na pewno przyjdzie czas, żeby tę niezbyt entuzjastyczną opinię zweryfikować!
Lepsza - moim zdaniem dużo - wersja utworu Before I Jump Like Monkey Give Me Banana znajduje się na ostatnie płycie Felka czyli Underground System, tylko nie wiedzieć dlaczego nazywa się tu Pansa, Pansa. W ogóle rewelacyjnie się ten kawałek rozpoczyna, takim zupełnie szalonym, dysonansowym, awangardowym dźwiękiem, być może najbardziej szalonym z dżwiękoświatu Felka. Ostatnio jechaliśmy sobie autem z kościoła i chciałem ten utwór zaprezentować dzieciom, bo ja go sobie ciągle podśpiewywałem i nie wierzyli mi, że może istnieć piosenka z takim tekstem. Małżonka była zbulwersowana, bo generalnie nie lubi wszystkiego co nie jest "zwykłą piosenką", natomiast gdy dotarliśmy do tych słów "Give me banana, give me banana" to i ja dzieci popłakaliśmy się ze śmiechu, przy piorunującym wzroku małżonki. Musiałem auto zatrzymać i nieco się uspokoić. Słowem więc: była to zabawna sytuacja i ... Pansa, Pansa!
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1449
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Paweł »

Monstrualny Talerz pisze: 02.08.2024, 10:47 Lepsza - moim zdaniem dużo - wersja utworu Before I Jump Like Monkey Give Me Banana znajduje się na ostatnie płycie Felka czyli Underground System, tylko nie wiedzieć dlaczego nazywa się tu Pansa, Pansa.

Drogi Talerzu, ale to są dwa odrębne utwory! :) Muzycznie różne — pewne podobieństwa są wynikiem ogólnej specyfiki twórczości Feli. Przede wszystkim zwróć jednak uwagę na teksty. Oba numery mają inne teksty, a w Pansa Pansa pojawiają się po prostu liczne autocytaty:

I sing this song
I sing Kalakuta Show
Kalakuta Show
I sing Zombie
I sing No Bread
(...)
I sing song Before I Jump Like Monkey Give Me Banana
(...)
I sing Go Slow
Go Slow
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Paweł pisze: 02.08.2024, 16:17 Drogi Talerzu, ale to są dwa odrębne utwory! :)
Może i tak być! Niestety tego właśnie się obawiam, że wiele spraw może pozostawać niezrozumiałych, np. że coś tam jest cytatem z czegoś, albo kolejną wersją którejś piosenki. Pewnie bardzo ważne są teksty, ale niestety te ich części które są w różnych językach afrykańskich pozostają niezrozumiałe.

Tak, słyszałem te autocytaty, czy po po prostu nazwy poszczególnych piosenek, ale myślałem, że to taki rodzaj freestajlu, wplątania słów do utworu głównego, opartego na Monkey. Z drugiej strony chyba Pansa, Pansa już wcześniej gdzieś była na którejś płycie, ale na razie nie znalazłem. Kiedyś dojedziemy do tych rejonów.

Miałem chwilowy zastój i przesyt, ale powoli wracam. W zeszłym tygodniu miałem kilka dłuższych tras samochodem, które przejechałem przy wiązankach płyt Feli - to był prawdziwy trans, świetnie się przy tym jedzie. Jednocześnie ułożona już w głowie punktacja dla poszczególnych płyt się rozsypała: dlaczego? Kurcze, wszystkie są po prostu na bardzo wysokim poziomie!
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1449
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Paweł »

W pewnym sensie Pansa Pansa można określić jako jakiś tam rodzaj tekstowego freestyle'u...

Numer był wykonywany na żywo już w 1976 roku (na YT można trafić na wersję z 1978 roku, z Berliner Jazztage — obecnie Jazzfest Berlin). Fela Kuti uderzał w nim w nigeryjskich przywódców wojskowych, z którymi miał na pieńku, przywołując w tekście inne utwory z tego okresu o tej samej tematyce.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4354
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Polskie Centrum Dziedzictwa Fela Kuti

Post autor: Monstrualny Talerz »

Podróż trwa.

Nr 3 z płyty He Miss Road pt. It`s no Possible to jak do tej pory jedna z najlepszych rzeczy jakie słyszałem od Fela. Kolejny długas, ale teraz taki prawdziwy, przywodzący na myśl najlepsze długasy z rocka progresywnego czy z jazzu. Może na wyrost, ale powiedziałbym takie Felkowe Echoes, oczywiście wciąż ściśle afrobeatowe. Genialna perkusja pod spodem, do tego solówki poszczególnych instrumentów. Klasa.
ODPOWIEDZ