Uporządkowanie i poznanie dyskografii Felka chodziło za mną już od dawna, bardzo dawna...Pierwsza próba była podjęta jeszcze w epoce pączkującego internetu i ściągania dyskografii z emula, jak się okazało zupełnie nie takiej jak należy. Potem było różnie, ale zawsze gdzieś Fela był blisko. Przyznaję, że niestety w czasie naszej zabawy w Plebiscyty nie doceniłem należycie poszczególnych płyt Feli - teraz byłoby jednak już inaczej. Pewną inspiracją do tego co robię teraz była próba ogarnięcia chyba przez Pawła wespół z Crazym w którymś roczniku (chyba 75 lub 76) wszystkich płyt, które jak wiemy mało czym się różnią. Ciągle jakoś to za mną chodziło po głowie. Ale jak się okazało ON nagrał prawdopodobnie 46 płyt, często bardzo podobnych do siebie, o afrykańskich tytułach. Dobra, szkoda chrzanienia. Będzie jeszcze czas na pisanie o różnych sprawach związanych zarówno z życiem, jak i twórczością i muzyką.
Generalnie chciałbym w ten sposób oddać hołd Felkowi. Łapy mu już nie uścisnę, ale w trudnym okresie życia bardzo jego muzyka mi pomogła. I mam też wrażenie, że różne rzeczy będą odchodziły w zapomnienie, a stopniowo kult Feli i jego muzyki będzie rósł i dojrzewał, bo to jest genialna muza. Mimo to, że być może jest to ta sama wersja jednego utworu zagrana 200 razy z innym tekstem.
W kolejnych wpisach będę opisywał kolejne płyty - często bardzo lakonicznie, bo sam nie wiem co o nich napisać. Po prostu w przypadku niektórych, jak np. RofoRofo Fight czy Gentelman wystarczy samo: czysta magia! Jeśli macie ochotę to dzielcie się również swoimi wspomnieniami z Felkiem, przesłuchanymi płytami, ciekawostkami.
Sam nie wiem czy dam radę. Obecnie jestem na nr 10 czyli Gentelman. Oczywiście znam również różne późniejsze, ale obecnie staram się odsłuchiwać chronologicznie, choć jest pokusa, żeby skakać do tych znanych, które sprawiły największą przyjemność.
Jeszcze tylko powiem, że bardzo podoba mi się pasja, żar i zaangażowanie Feli. I wydaje mi się, że Polska byłaby dużo lepszym krajem, gdyby ludzie więcej słuchali Feli, i tańczyli, a słowa wcielali w życie (np. jak zwykle aktualny temat szkolnictwa: "Teacher Don't Teach Me Nonsense".)
Albo jeszcze więcej grali w pingponga
