Barbara Sikorska - CDN ?....
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
Skoro zgodnie z przesłaniem wcześniejszego kawałka smutnego by nie rzec "zgoła żałosnego" pierrota - show must go on - płynnie przeskakujemy do następnego chyba najsłynniejszego show - Muppet Show. Wśród wielu ówczesnych "gwiazd" i herosów estrady - Leo Sayer również się załapał... specyficzny był to program i o dziwo tu poczciwina Leo nad wyraz doskonale pasował. Czyżby minął nieświadomie z powołaniem i powinien właśnie śpiewać głównie dla dzieciaków i występować wyłącznie w programach do nich skierowanych ?. Sam był w swojej aurze "dziecinny"
https://www.youtube.com/watch?v=wyreul5Cvsw
Na marginesie dodam, że od małego byłem wręcz obok Braci Marx, Pythona, Za Chwilę Dalszy Ciąg Programu i Spotkanie z Ballada - oddanym fanatykiem Muppet Show - prawie 80 % gagów i żartów trafiało do mnie bez problemu. Może niekiedy miałem zastrzeżenie do doboru obsady zaproszonych gości - pachniało to taką grzeczniejszą formą dla milusińskich formatu Saturday Night Live - niby szanowano i ceniono gości ale mimo wszystko próbowano ich ociupinę ośmieszyć lub osadzić w takim wzbudzającym zakłopotanie kontekście - jak było w przypadku np. Marka Hammila czy Stalone`a. Zappa też z zażenowaniem wspominał występ swój w Saturday że próbowano zrobić z niego wała a skecz z hipisami pytającymi co napisał pod wpływem dragów był tak żałosny, że nie ukrywał krzywej miny. Na szczęście Muppet Show nie mierzyło a aż takimi problemami - ale z wielu piosenek potrafili genialnie zakpić np. jak gang świń w skórach walczy o wpływy i teren z gangiem kurczaków od Gonza do piosenki Macho Man Village People - arcy genialne. A wracając do biedaczyny Sayera - stać go było na dystans do samego siebie - wiedział chyba, że wielu sobie kpi z niego podobnie jak w mniej więcej tamtym czasie kpiono z jeszcze bardziej poczciwego i prostodusznego Gilberta O`Sullivana co czynił chociażby Benny Hill. Tu w swoim najsłynniejszym (i wkurzającym wielu podobnie jak Feelings ) hicie - When I Need You:
https://www.youtube.com/watch?v=2cHZQNWp9yI
ps. Sikorska nie wie co straciła że nie miała szansy wystąpić i być zaproszoną do Muppet Show ile to by problemów rozwiązało....
https://www.youtube.com/watch?v=wyreul5Cvsw
Na marginesie dodam, że od małego byłem wręcz obok Braci Marx, Pythona, Za Chwilę Dalszy Ciąg Programu i Spotkanie z Ballada - oddanym fanatykiem Muppet Show - prawie 80 % gagów i żartów trafiało do mnie bez problemu. Może niekiedy miałem zastrzeżenie do doboru obsady zaproszonych gości - pachniało to taką grzeczniejszą formą dla milusińskich formatu Saturday Night Live - niby szanowano i ceniono gości ale mimo wszystko próbowano ich ociupinę ośmieszyć lub osadzić w takim wzbudzającym zakłopotanie kontekście - jak było w przypadku np. Marka Hammila czy Stalone`a. Zappa też z zażenowaniem wspominał występ swój w Saturday że próbowano zrobić z niego wała a skecz z hipisami pytającymi co napisał pod wpływem dragów był tak żałosny, że nie ukrywał krzywej miny. Na szczęście Muppet Show nie mierzyło a aż takimi problemami - ale z wielu piosenek potrafili genialnie zakpić np. jak gang świń w skórach walczy o wpływy i teren z gangiem kurczaków od Gonza do piosenki Macho Man Village People - arcy genialne. A wracając do biedaczyny Sayera - stać go było na dystans do samego siebie - wiedział chyba, że wielu sobie kpi z niego podobnie jak w mniej więcej tamtym czasie kpiono z jeszcze bardziej poczciwego i prostodusznego Gilberta O`Sullivana co czynił chociażby Benny Hill. Tu w swoim najsłynniejszym (i wkurzającym wielu podobnie jak Feelings ) hicie - When I Need You:
https://www.youtube.com/watch?v=2cHZQNWp9yI
ps. Sikorska nie wie co straciła że nie miała szansy wystąpić i być zaproszoną do Muppet Show ile to by problemów rozwiązało....
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
Skoro mowa o artystach wkurzających innych czy irytujących lub tych, którzy stanowili wdzięczny obiekt kpin, żartów i docinek - wpływową i zasłużoną formacją była REO Speedwagon. Jej wyznacznikiem był wysoce charakterystyczny niepowtarzalny głos słodziaka i innego podobnie jak Sammy Hagar "jurnego" chłopa - czyli Kevina Cronina. Przyznam, iż chłopaków z REO nawet lubiłem i kilka hitów mieli ok - choć trudno było ich całkiem traktować serio czy powstrzymać samemu od paru kpin bo zwyczajnie inaczej się nie dało - to było silniejsze od człowieka. Niekiedy gdy mnie coś naszło próbowałem imitować manierę i barwę Kevina...ale średnio mi to wychodziło
https://www.youtube.com/watch?v=wJzNZ1c5C9c
A wracając do wątku "jurności" - nie było tajemnicą, że chłopcy ze Speedwagona mieli niepohamowany i iście imponujący apetyt na "owsiankę" - co było bardzo pozytywnym i pożytecznym zjawiskiem w ówczesnym społeczeństwie. Wyprzedzali w tekście Keep the Fire Burning - kwestię którą później próbowano wyleczyć specyfikiem Braveran reklamowany hasłem "Gdy konar nie chce ci zapłonąć" - oni zachęcali, że warto przez całą noc podsycać ten płomień - nie tylko dla konara
https://www.youtube.com/watch?v=9gY_SbSIG0U
https://www.youtube.com/watch?v=wJzNZ1c5C9c
A wracając do wątku "jurności" - nie było tajemnicą, że chłopcy ze Speedwagona mieli niepohamowany i iście imponujący apetyt na "owsiankę" - co było bardzo pozytywnym i pożytecznym zjawiskiem w ówczesnym społeczeństwie. Wyprzedzali w tekście Keep the Fire Burning - kwestię którą później próbowano wyleczyć specyfikiem Braveran reklamowany hasłem "Gdy konar nie chce ci zapłonąć" - oni zachęcali, że warto przez całą noc podsycać ten płomień - nie tylko dla konara
https://www.youtube.com/watch?v=9gY_SbSIG0U
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=Hphwfq1wLJs
W kwestii niezaprzeczalnej "jurności" w latach 70 i 80 nikt nie był w stanie stanąć w zawody z Rodem Stewartem - który również ma ogromne zasługi w kreowaniu synth-popu ale to dopiero w dekadzie lat 80 np dość udany aczkolwiek łzawy Young Tukrs:
https://www.youtube.com/watch?v=zQ41hqlV0Kk
Ale jesteśmy w dekadzie 70 i nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Trochę jędrnego i stymulującego funky-disco i ekipa Roda - wysmażyła hit wszech czasów a jednocześnie obiekt analiz, kpin, parodii i niekończących się inspiracji dla innych wykonawców - w dużej mierze weselnych - Do Ya Thin I`m Sexy O siłach witalnych Roda szczególnie w dekadzie 70 krążyły najfantastyczniejsze legendy i można nakręcić nie jeden kapitalny film Nie jest tajemnicą "poliszynszyla", że wyjątkowo upodobał sobie i brał na cel blond amerykanki - ich "przerobiona stosownie" liczba oscyluje w granicach kilkutysięcy - chociażby ta modelowa z teledysku Do Ya. Pamiętam jak to się oglądało z wypiekami na twarzy w latach 80 gdy nadawali to już po najpóźniejszej panoramie. Stewart miał ciekawy zespół a już wybijała się mistrzowska sekcja z Carmine`m Appice i Philem Chenem. Ten drugi swoimi figurami basowymi bajecznie napędza całość - co prawda to stylistyka o lata świetlne odległa od tego co robił z Jeffem Beckiem na Blow By Blow. W środku utworu mamy niezły funkowy fragmencik a Phil i Rod udowadniają jacy są giętcy i wygimnastykowani - specyficzne ruchy nie pozostawiają wątpliwości o co w tym "całym rock`n`rollu chodzi" . Szczególnie wokalista - jak on się rusza !!! - ale dzięki temu to nam daje jakieś pojęcie o preferowanej "formie konsumpcji owsianki" i techniki "żniw i młócenia". A bas Chena to do dziś obiekt wnikliwych studiów.
A rozwijając wątek wypływających z Sexy inspiracji dla późniejszych twórców i wykonawców - w tym weselnych. Nieziemską wizję utworu zaprezentowali twórcy filmu Poślubiłem Morderczynię - a poczciwy Mike Myers wcielił w uroczego i nieśmiałego Charliego jak również w jego gburowatego ojca Stuarta - zaskakująca zbieżność. Pamiętam jak oglądałem to lata temu i scena mnie zwaliła z nóg - prawie nokaut - przerobić klasyk disco funku na okropne zapijaczone zaprawione folklorem szkockim mamrotanie - nie ukrywam, że gdy mnie niekiedy ponosi po kilku drinkach sam zabieram się za takie śpiewanie - moment gdy ogłasza, że "kobziarz / dudziarz padł" doprowadza mnie do łez wcześniej odgrywa na swojej kobzie główny motyw - sprytnie podmieniając oryginalne molowe akordy na durowe.
https://www.youtube.com/watch?v=-e1dYIWu2ME
W kwestii niezaprzeczalnej "jurności" w latach 70 i 80 nikt nie był w stanie stanąć w zawody z Rodem Stewartem - który również ma ogromne zasługi w kreowaniu synth-popu ale to dopiero w dekadzie lat 80 np dość udany aczkolwiek łzawy Young Tukrs:
https://www.youtube.com/watch?v=zQ41hqlV0Kk
Ale jesteśmy w dekadzie 70 i nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Trochę jędrnego i stymulującego funky-disco i ekipa Roda - wysmażyła hit wszech czasów a jednocześnie obiekt analiz, kpin, parodii i niekończących się inspiracji dla innych wykonawców - w dużej mierze weselnych - Do Ya Thin I`m Sexy O siłach witalnych Roda szczególnie w dekadzie 70 krążyły najfantastyczniejsze legendy i można nakręcić nie jeden kapitalny film Nie jest tajemnicą "poliszynszyla", że wyjątkowo upodobał sobie i brał na cel blond amerykanki - ich "przerobiona stosownie" liczba oscyluje w granicach kilkutysięcy - chociażby ta modelowa z teledysku Do Ya. Pamiętam jak to się oglądało z wypiekami na twarzy w latach 80 gdy nadawali to już po najpóźniejszej panoramie. Stewart miał ciekawy zespół a już wybijała się mistrzowska sekcja z Carmine`m Appice i Philem Chenem. Ten drugi swoimi figurami basowymi bajecznie napędza całość - co prawda to stylistyka o lata świetlne odległa od tego co robił z Jeffem Beckiem na Blow By Blow. W środku utworu mamy niezły funkowy fragmencik a Phil i Rod udowadniają jacy są giętcy i wygimnastykowani - specyficzne ruchy nie pozostawiają wątpliwości o co w tym "całym rock`n`rollu chodzi" . Szczególnie wokalista - jak on się rusza !!! - ale dzięki temu to nam daje jakieś pojęcie o preferowanej "formie konsumpcji owsianki" i techniki "żniw i młócenia". A bas Chena to do dziś obiekt wnikliwych studiów.
A rozwijając wątek wypływających z Sexy inspiracji dla późniejszych twórców i wykonawców - w tym weselnych. Nieziemską wizję utworu zaprezentowali twórcy filmu Poślubiłem Morderczynię - a poczciwy Mike Myers wcielił w uroczego i nieśmiałego Charliego jak również w jego gburowatego ojca Stuarta - zaskakująca zbieżność. Pamiętam jak oglądałem to lata temu i scena mnie zwaliła z nóg - prawie nokaut - przerobić klasyk disco funku na okropne zapijaczone zaprawione folklorem szkockim mamrotanie - nie ukrywam, że gdy mnie niekiedy ponosi po kilku drinkach sam zabieram się za takie śpiewanie - moment gdy ogłasza, że "kobziarz / dudziarz padł" doprowadza mnie do łez wcześniej odgrywa na swojej kobzie główny motyw - sprytnie podmieniając oryginalne molowe akordy na durowe.
https://www.youtube.com/watch?v=-e1dYIWu2ME
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
Bym zapomniał, że rozochocony ojciec specjalnie nie przejmuje się trzymaniem oryginalnego tekstu i co rusz wrzuca inne kwiatki, smaczki i cytaty z kawałków, które mu po ogromnych ilościach szkockiej przyjdą do głowy - padłem jak nieżywy gdy wykrzyczał "... Let`s Get Physical.." Olivii Newton-John - stąd jej uzasadniona obecność kilka postów wstecz.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=9q4OAY399Ts
Szkocko-zapijaczona wersja Do Ya Think I`m Sexy doskonale łączy się z inną wyborną i wysmakowaną pod względem literackim parodią klasyka - Róbmy Swoje Młynarskiego - w tym przypadku o wiele bardziej sugestywne i dobitne - Masz Za Swoje.... a przy okazji przypomnijmy sobie tekst:
".... Raz kiedyś pewien statek był
Olbrzymi maszt jak sosna
A na nim pływał majtek szczyl
Jak również stary bosman
Aż kiedyś nadszedł straszny sztorm
I majtka zmyła fala
Bo zamiast trzymać się to on
Się brał i obcyndalał
A bosman spojrzał w wody toń
I sam przypięty krzyknął doń
Tak właśnie krzyknął bosman
Masz za swoje
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Gdybyś złapał czegoś trzymał
Nie takie rzeczy byś przetrzymał
A tak to masz za swoje masz za swoje
I se teraz może wiesz
Początek zwrotki tej niech cię
Widownio nie zniechęci
Bo oto człowiek gałąź rżnie
Sam siedząc na gałęzi
By nie spaść człowiek trzyma się
Gałęzi jedną ręką
Po chwili trach jebudu
Z piłką z nim z gałęzią
A dzięcioł z góry spojrzał nań
I z pnia mu treść refrenu zdał
Tak właśnie powiedział dzięcioł
Masz za swoje
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Choć dobrze żeś się trzymał czegoś
Trzymałeś durniu się nie tego
Co trzeba masz za swoje masz za swoje
I se teraz może wiesz
Oponą dla mnie zwrotka jest
Zawierać musi dętkę
Tąże tu zawieram więc
Czyli w piosnce puentkę
Dziewczyno słuchaj chłopcze mój
Bo świta mi maksyma
Jak już wybierasz wybieraj dobrze
A potem się tego trzymaj
A wtedy nikt nie powie ci
Refrenu który brzmi
Jak? No jak? Tak jest
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Posłuchaj Wujka Dobra Rada
Co niby śpiewa ale gada
I radzi róbmy swoje róbmy swoje
Posłuchajcie mnie bo wiem
I sobie także radę jedną z miłą chęcią dam
Niech się trzymam tego
By nie radzić wam
Bo stało mi się coś takiego
Pouczać wszystkich chciałbym wciąż dlatego
Na sam koniec coś wam powiem
Szaba daba daba
Łubu dubu dubu
Rebe debe debe dinks...".
Mnie śmieszy i porywa końcówka - wbrew pozorom to żaden bełkot, dadaizm czy zgrywa ale głębokie wyrosłe z tradycji nauk humanistycznych przesłanie - trochę jak w piosence Pythona Erica Idle`a - Always Look on the Bright Side of Life :
"... Szaba daba daba
Łubu dubu dubu
Rebe debe debe dinks..."
A ten "dinks" jest absolutnie kluczowy do właściwego zinterpretowania i zrozumienia całości. Nie wiadomo do końca czy Młynarski, który sam był w swojej prezencji scenicznej "zgoła karykaturalny i śmieszny" widział i znał tę przeróbkę - mógł być dumny ale i jako osoba zmagająca z poważną chorobą afektywną dwubiegunową czuć lekko "dotknięty", że robią sobie z niego jaja - ale podkreślam - JAJA ale z KLASĄ.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Szkocko-zapijaczona wersja Do Ya Think I`m Sexy doskonale łączy się z inną wyborną i wysmakowaną pod względem literackim parodią klasyka - Róbmy Swoje Młynarskiego - w tym przypadku o wiele bardziej sugestywne i dobitne - Masz Za Swoje.... a przy okazji przypomnijmy sobie tekst:
".... Raz kiedyś pewien statek był
Olbrzymi maszt jak sosna
A na nim pływał majtek szczyl
Jak również stary bosman
Aż kiedyś nadszedł straszny sztorm
I majtka zmyła fala
Bo zamiast trzymać się to on
Się brał i obcyndalał
A bosman spojrzał w wody toń
I sam przypięty krzyknął doń
Tak właśnie krzyknął bosman
Masz za swoje
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Gdybyś złapał czegoś trzymał
Nie takie rzeczy byś przetrzymał
A tak to masz za swoje masz za swoje
I se teraz może wiesz
Początek zwrotki tej niech cię
Widownio nie zniechęci
Bo oto człowiek gałąź rżnie
Sam siedząc na gałęzi
By nie spaść człowiek trzyma się
Gałęzi jedną ręką
Po chwili trach jebudu
Z piłką z nim z gałęzią
A dzięcioł z góry spojrzał nań
I z pnia mu treść refrenu zdał
Tak właśnie powiedział dzięcioł
Masz za swoje
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Choć dobrze żeś się trzymał czegoś
Trzymałeś durniu się nie tego
Co trzeba masz za swoje masz za swoje
I se teraz może wiesz
Oponą dla mnie zwrotka jest
Zawierać musi dętkę
Tąże tu zawieram więc
Czyli w piosnce puentkę
Dziewczyno słuchaj chłopcze mój
Bo świta mi maksyma
Jak już wybierasz wybieraj dobrze
A potem się tego trzymaj
A wtedy nikt nie powie ci
Refrenu który brzmi
Jak? No jak? Tak jest
Trzeba było trzymać się
Ja to mówię
A jak mówię no to wiem
Posłuchaj Wujka Dobra Rada
Co niby śpiewa ale gada
I radzi róbmy swoje róbmy swoje
Posłuchajcie mnie bo wiem
I sobie także radę jedną z miłą chęcią dam
Niech się trzymam tego
By nie radzić wam
Bo stało mi się coś takiego
Pouczać wszystkich chciałbym wciąż dlatego
Na sam koniec coś wam powiem
Szaba daba daba
Łubu dubu dubu
Rebe debe debe dinks...".
Mnie śmieszy i porywa końcówka - wbrew pozorom to żaden bełkot, dadaizm czy zgrywa ale głębokie wyrosłe z tradycji nauk humanistycznych przesłanie - trochę jak w piosence Pythona Erica Idle`a - Always Look on the Bright Side of Life :
"... Szaba daba daba
Łubu dubu dubu
Rebe debe debe dinks..."
A ten "dinks" jest absolutnie kluczowy do właściwego zinterpretowania i zrozumienia całości. Nie wiadomo do końca czy Młynarski, który sam był w swojej prezencji scenicznej "zgoła karykaturalny i śmieszny" widział i znał tę przeróbkę - mógł być dumny ale i jako osoba zmagająca z poważną chorobą afektywną dwubiegunową czuć lekko "dotknięty", że robią sobie z niego jaja - ale podkreślam - JAJA ale z KLASĄ.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=U-NWs8DelKM
Warto wrócić ponownie na scenę niemiecką, która tak wybornie kreowała odpowiednie ścieżki i brzmienia w synth-popie i najbardziej wypływowych artystów. Tu co prawda z okolic byłego NRD ale artyzm i sztuka na najwyższym poziomie, że doprawdy nie pojmuję jak ktoś jawiący jako "wytrawny koneser" dobrej muzyki lub "muzyki-dobrej" nie mógłby nie posiadać w swoich zbiorach płyty Moniki Herz i regularnie do niej nie wracać. Z pewnością dla niej powinien zostać poświęcony osobny rozdział w polskiej publikacji traktującej o źródłach, dalszym rozwoju i inspiracjach krajowego synth-popu. Urocza Monika była ulubienicą publiczności z NRD, regularnie zapraszana do programów telewizyjnych, nagrywała od wczesnych lat 70 a w 80 flirtowała i to z powodzeniem z elektroniką, odrobinę "zaostrzyła" image, dodała więcej lakieru do włosów, make-upu (nie mylić z "Mein Kampfem") oraz migotliwych światełek i mieliśmy niemalże "nową religię" . Nagrała również podobnie jak u nas Majka (ofiara przemocy domowej) płytę dla dzieci a w późniejszych latach występowała z synem Davidem - ciut jak nasza Arnal ( z tą małą różnicą, że ta akurat z córką ale jaka to różnica )czy na krótki moment Agneta ex-Abba (również ofiara w przemocowym i toksycznym związku). Tyle faktów historycznych o więcej z pewnością dowiemy się z szykowanej książki . Ale wróćmy do przeuroczej Moniki. Doskonale zinterpretowała bezpretensjonalny tekst o miłości zatopionej w kosmicznych metaforach i aluzjach. Z pewnością stanowiło to inspirację i punkt odniesienia dla CDN Sikorskiej - nie wierze, że Basiunia nie podziwiała w skrytości serca sukcesów Herzowej ( u nas zawsze nasuwało to skojarzenia z reklamą Pythonowej reklamy "Heart-Attacko" - odpowiednik naszej rodzimej Margaryny "Herz-Klekoty" ) - a śp. Romuald nie śledził harmonii jej kawałków. Zresztą wczytajmy się w tekst będący kosmiczno-miłosnym wyznaniem:
"... Liebe mich, solang ich lebe,
Ist es wahr, ich hab's gesagt.
Auch, dass ich ihm alles gebe,
Aber das, war sehr gewagt.
Heute sag ich, dass ich gehe,
Nicht sehr stolz und nicht sehr laut,
Weil ich vieles anders sehe,
Keiner kann aus seiner Haut.
Alles, was ich noch erkläre,
Hat er sicher längst gespürt.
Wenn ich mich dagegen wehre,
Ahne ich doch, wohin das führt.
Jeder muss sich selbst erkennen,
Hoffentlich versteht er das,
Denn ich will mich von ihm trennen
Ohne Zorn und ohne Hass.
Wer die Liebe kennt,
Weiß, sie ist ein Feuer,
Und solang' sie brennt,
Hat sie es nicht schwer.
Wer die Liebe kennt,
Weiß sie ist ein Feuer,
Doch wie lang' sie brennt,
Weiß man nie vorher...."
Warto wrócić ponownie na scenę niemiecką, która tak wybornie kreowała odpowiednie ścieżki i brzmienia w synth-popie i najbardziej wypływowych artystów. Tu co prawda z okolic byłego NRD ale artyzm i sztuka na najwyższym poziomie, że doprawdy nie pojmuję jak ktoś jawiący jako "wytrawny koneser" dobrej muzyki lub "muzyki-dobrej" nie mógłby nie posiadać w swoich zbiorach płyty Moniki Herz i regularnie do niej nie wracać. Z pewnością dla niej powinien zostać poświęcony osobny rozdział w polskiej publikacji traktującej o źródłach, dalszym rozwoju i inspiracjach krajowego synth-popu. Urocza Monika była ulubienicą publiczności z NRD, regularnie zapraszana do programów telewizyjnych, nagrywała od wczesnych lat 70 a w 80 flirtowała i to z powodzeniem z elektroniką, odrobinę "zaostrzyła" image, dodała więcej lakieru do włosów, make-upu (nie mylić z "Mein Kampfem") oraz migotliwych światełek i mieliśmy niemalże "nową religię" . Nagrała również podobnie jak u nas Majka (ofiara przemocy domowej) płytę dla dzieci a w późniejszych latach występowała z synem Davidem - ciut jak nasza Arnal ( z tą małą różnicą, że ta akurat z córką ale jaka to różnica )czy na krótki moment Agneta ex-Abba (również ofiara w przemocowym i toksycznym związku). Tyle faktów historycznych o więcej z pewnością dowiemy się z szykowanej książki . Ale wróćmy do przeuroczej Moniki. Doskonale zinterpretowała bezpretensjonalny tekst o miłości zatopionej w kosmicznych metaforach i aluzjach. Z pewnością stanowiło to inspirację i punkt odniesienia dla CDN Sikorskiej - nie wierze, że Basiunia nie podziwiała w skrytości serca sukcesów Herzowej ( u nas zawsze nasuwało to skojarzenia z reklamą Pythonowej reklamy "Heart-Attacko" - odpowiednik naszej rodzimej Margaryny "Herz-Klekoty" ) - a śp. Romuald nie śledził harmonii jej kawałków. Zresztą wczytajmy się w tekst będący kosmiczno-miłosnym wyznaniem:
"... Liebe mich, solang ich lebe,
Ist es wahr, ich hab's gesagt.
Auch, dass ich ihm alles gebe,
Aber das, war sehr gewagt.
Heute sag ich, dass ich gehe,
Nicht sehr stolz und nicht sehr laut,
Weil ich vieles anders sehe,
Keiner kann aus seiner Haut.
Alles, was ich noch erkläre,
Hat er sicher längst gespürt.
Wenn ich mich dagegen wehre,
Ahne ich doch, wohin das führt.
Jeder muss sich selbst erkennen,
Hoffentlich versteht er das,
Denn ich will mich von ihm trennen
Ohne Zorn und ohne Hass.
Wer die Liebe kennt,
Weiß, sie ist ein Feuer,
Und solang' sie brennt,
Hat sie es nicht schwer.
Wer die Liebe kennt,
Weiß sie ist ein Feuer,
Doch wie lang' sie brennt,
Weiß man nie vorher...."
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=KYomvTA ... rt_radio=1
Kolejną gwiazdą synth-popu szeroko rozumianego była Inka z domu Bause, urodzona w Lipsku, gwiazda najpierw TV i estrad z NRD, bynajmniej nie mająca żadnych związków ze Stasi , w późniejszych latach gwiazda wielu niemieckich kanałów jak ZDF, ARD, wystąpiła w filmach komediowych i serialach, wokalistka, producentka, skrzypaczka a następnie pianistka z wykształcenia, udzielająca na niwie dobroczynności, licznych akcjach charytatywnych - ambasadorka hospicjum dla dzieci, patronka akcji wspierania zdrowia psychicznego u dzieci i młodzieży, założycielka dwóch ( a nieoficjalnie znacznie więcej ) przedszkoli w Nepalu, ambasadorska hospicjum serca w Berlinie, wspiera szkoły muzyczne, taneczne oraz dla dzieci z upośledzeniem. Zaliczyła drobne "załamania" kariery ale comebacki zawsze były nad wyraz udane ku uciesze najwierniejszych fanów. A dla zamieszkałych byłe tereny NRD znaczy nie mniej ni więcej ale jednak znacznie więcej niż Sikorska dla tych z byłych terenów zaboru Pruskiego - jest kobietą symbolem, kobietą instytucją, mimo rozwodu. Pochodzi z wielce umuzykalnionej rodziny - jej ojciec Arndt skomponował wiele szlagierów, szlagerów i hiciorów popu z byłego NRD w latach 60 i 70. Ale dość czerpania z cudzej wiedzy .
Jej absolutny hit Schritte - który tekst powinniśmy poddać dogłębnej analizie:
"... Ich werd nicht allein sein
Hast Du mir gesagt
Es vergingen Stunden und ich warte
Dämmerlicht und Schatten
Wände starr'n mich an
Fremde kalte Wächter meiner Einsamkeit
Und auf dem Zifferblatt der Uhr
Leuchtet dunkelgrün die Zeit
Und die Nacht ist nicht mehr weit
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
So als wärst Du hier
So als wärst Du hier
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
So als wärst Du hier
So als wärst Du hier..."
Mamy rodem z Polańskiego, Antonioniego i Bergmana atmosferę zaszczucia, klaustrofobii i poczucia przytłoczenia przez otoczenie:
"... Wände starr'n mich an ... " - ściany się na mnie gapią - mocne....
"... Fremde kalte Wächter meiner Einsamkeit..." - dziwni, zimni strażnicy / obserwatorzy mojej samotności - to już dla odmiany egzystencjalizm i spora szczypta wichrów i rozszalałych morskich wirów, otchłani Kierkegaarda
"... Słyszę kroki za drzwiami..." - kłania atmosfera paranoi 1984 Orwella i Procesu Kafki - żadnej wokalistce z NRD nie udało się uchwycić tej ulotnej materii.
Podobnie jak u Sikorskiej, dla której Inka z pewnością nie mogła by nie być inspiracją - mamy odrobinę miłosnego kosmosu:
"... Leuchtet dunkelgrün die Zeit..."
Czas świeci na ciemnozielono... czyli jakaś kosmiczna zielona poświata nas nawiedza - kłania "uduchowiony" Fox Mulder z Archiwum X . Spostrzegawczy i entuzjaści wdzięków niewieścich (bynajmniej nie "cnót niewieścich" - choć na temat skandalicznego ewentualnego prowadzenia się Inki - nic nie wiemy - czyli było bez zarzutu ) pewnie trafnie zawyrokowali, że Inka reprezentowała ten typ urody, który trafiał w lubieżne gusta "jurnego" Roda Stewarda - więc znów mamy łącznik i uzasadnienie wcześniejszych postów
Kolejną gwiazdą synth-popu szeroko rozumianego była Inka z domu Bause, urodzona w Lipsku, gwiazda najpierw TV i estrad z NRD, bynajmniej nie mająca żadnych związków ze Stasi , w późniejszych latach gwiazda wielu niemieckich kanałów jak ZDF, ARD, wystąpiła w filmach komediowych i serialach, wokalistka, producentka, skrzypaczka a następnie pianistka z wykształcenia, udzielająca na niwie dobroczynności, licznych akcjach charytatywnych - ambasadorka hospicjum dla dzieci, patronka akcji wspierania zdrowia psychicznego u dzieci i młodzieży, założycielka dwóch ( a nieoficjalnie znacznie więcej ) przedszkoli w Nepalu, ambasadorska hospicjum serca w Berlinie, wspiera szkoły muzyczne, taneczne oraz dla dzieci z upośledzeniem. Zaliczyła drobne "załamania" kariery ale comebacki zawsze były nad wyraz udane ku uciesze najwierniejszych fanów. A dla zamieszkałych byłe tereny NRD znaczy nie mniej ni więcej ale jednak znacznie więcej niż Sikorska dla tych z byłych terenów zaboru Pruskiego - jest kobietą symbolem, kobietą instytucją, mimo rozwodu. Pochodzi z wielce umuzykalnionej rodziny - jej ojciec Arndt skomponował wiele szlagierów, szlagerów i hiciorów popu z byłego NRD w latach 60 i 70. Ale dość czerpania z cudzej wiedzy .
Jej absolutny hit Schritte - który tekst powinniśmy poddać dogłębnej analizie:
"... Ich werd nicht allein sein
Hast Du mir gesagt
Es vergingen Stunden und ich warte
Dämmerlicht und Schatten
Wände starr'n mich an
Fremde kalte Wächter meiner Einsamkeit
Und auf dem Zifferblatt der Uhr
Leuchtet dunkelgrün die Zeit
Und die Nacht ist nicht mehr weit
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
So als wärst Du hier
So als wärst Du hier
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
Ich höre nur Schritte - nur Schritte
Ich höre Schritte vor der Tür
So als wärst Du hier
So als wärst Du hier..."
Mamy rodem z Polańskiego, Antonioniego i Bergmana atmosferę zaszczucia, klaustrofobii i poczucia przytłoczenia przez otoczenie:
"... Wände starr'n mich an ... " - ściany się na mnie gapią - mocne....
"... Fremde kalte Wächter meiner Einsamkeit..." - dziwni, zimni strażnicy / obserwatorzy mojej samotności - to już dla odmiany egzystencjalizm i spora szczypta wichrów i rozszalałych morskich wirów, otchłani Kierkegaarda
"... Słyszę kroki za drzwiami..." - kłania atmosfera paranoi 1984 Orwella i Procesu Kafki - żadnej wokalistce z NRD nie udało się uchwycić tej ulotnej materii.
Podobnie jak u Sikorskiej, dla której Inka z pewnością nie mogła by nie być inspiracją - mamy odrobinę miłosnego kosmosu:
"... Leuchtet dunkelgrün die Zeit..."
Czas świeci na ciemnozielono... czyli jakaś kosmiczna zielona poświata nas nawiedza - kłania "uduchowiony" Fox Mulder z Archiwum X . Spostrzegawczy i entuzjaści wdzięków niewieścich (bynajmniej nie "cnót niewieścich" - choć na temat skandalicznego ewentualnego prowadzenia się Inki - nic nie wiemy - czyli było bez zarzutu ) pewnie trafnie zawyrokowali, że Inka reprezentowała ten typ urody, który trafiał w lubieżne gusta "jurnego" Roda Stewarda - więc znów mamy łącznik i uzasadnienie wcześniejszych postów
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=vV0pcIRgcOk
Innym "zapomnianym" artystą i jedną z upadłych gwiazd lat 70 był Harpo - czyli Jan Torsten Svensson - ot klasyczne nazwisko klasycznego "Szwedesa" . W kategorii "tych, którym najchętniej byś nakopał" ( co w przewrotny sposób się spełniło i miało miejsce - o czym będzie poniżej) niewiele ustępował wspomnianemu Leo Sayerowi. Miał dwa hiciory - w/w Movie Star i Horoscope:
https://www.youtube.com/watch?v=8TT57sAC5LA
W sumie dość do siebie podobne - łzawe i generalnie irytujące ale swoich fanów zdobył. Harpo, który ksywę sceniczną zapożyczył od jednego z Braci Marx - próbował jak Sayer nieco "błazeńskiego" image`u, ba... sprawił sobie laskę z dzwonkiem rowerowym, miał też podobno z trąbką - ale głównie działał ludziom na nerwy. Zaczynał jako dziecięcy aktor, potem bardzo pragnął jak nasza "ofiara Komana" - czyli Majka - koniecznie nagrać płytę dla dzieci - co jest zapuszczeniem się na grząski teren a la Sadowski. Był bliski nawiązania współpracy z tandemem Anderson / Ulvaeus pod patronatem trudnego we współpracy Stiga Andersona ( Phil Collins po latach przyznał, że przy okazji współpracy nad albumem Fridy - pijackie i chamskie zachowanie Stiga spowodowało, że sam o mało co mu nie przywalił ) - niestety (lub na szczęście - kwestia semantyki) nic z tego nie wyszło ale nawiązane kontakty nie poszły na marne bo Frida miała mu w paru kawałkach robić "chórki". Jak mawiał boski i przeuroczy Prezydent Snow ( nieodżałowany Donald Sutherland ) - "... to co kochamy najmocniej może nas najbardziej zabić...". Harpo jako znawca i hodowca koni miał przykry wypadek gdy jeden z jego pupili tak mu sieknął z kopyta że stracił węch i wzrok w jednym oku.... Przed lata przewijał w niemieckich wszelkiej maści "Oldi-But-Goldi Hit Parade" - Gottschaków itd . Podobno występuje do dziś. To też protoplasta naszego krajowego synth-popu.
Innym "zapomnianym" artystą i jedną z upadłych gwiazd lat 70 był Harpo - czyli Jan Torsten Svensson - ot klasyczne nazwisko klasycznego "Szwedesa" . W kategorii "tych, którym najchętniej byś nakopał" ( co w przewrotny sposób się spełniło i miało miejsce - o czym będzie poniżej) niewiele ustępował wspomnianemu Leo Sayerowi. Miał dwa hiciory - w/w Movie Star i Horoscope:
https://www.youtube.com/watch?v=8TT57sAC5LA
W sumie dość do siebie podobne - łzawe i generalnie irytujące ale swoich fanów zdobył. Harpo, który ksywę sceniczną zapożyczył od jednego z Braci Marx - próbował jak Sayer nieco "błazeńskiego" image`u, ba... sprawił sobie laskę z dzwonkiem rowerowym, miał też podobno z trąbką - ale głównie działał ludziom na nerwy. Zaczynał jako dziecięcy aktor, potem bardzo pragnął jak nasza "ofiara Komana" - czyli Majka - koniecznie nagrać płytę dla dzieci - co jest zapuszczeniem się na grząski teren a la Sadowski. Był bliski nawiązania współpracy z tandemem Anderson / Ulvaeus pod patronatem trudnego we współpracy Stiga Andersona ( Phil Collins po latach przyznał, że przy okazji współpracy nad albumem Fridy - pijackie i chamskie zachowanie Stiga spowodowało, że sam o mało co mu nie przywalił ) - niestety (lub na szczęście - kwestia semantyki) nic z tego nie wyszło ale nawiązane kontakty nie poszły na marne bo Frida miała mu w paru kawałkach robić "chórki". Jak mawiał boski i przeuroczy Prezydent Snow ( nieodżałowany Donald Sutherland ) - "... to co kochamy najmocniej może nas najbardziej zabić...". Harpo jako znawca i hodowca koni miał przykry wypadek gdy jeden z jego pupili tak mu sieknął z kopyta że stracił węch i wzrok w jednym oku.... Przed lata przewijał w niemieckich wszelkiej maści "Oldi-But-Goldi Hit Parade" - Gottschaków itd . Podobno występuje do dziś. To też protoplasta naszego krajowego synth-popu.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3993
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=mr4_R3qrKEc
Nie tak dawno swoją "retro-nostalią" i "retro-szturmem" nieźle na krajowej scenie soul-synth-popowej namieszał Mrozu (nie wiem doprawdy co on ma wspólnego z Sikorską ale to taka pojemna formuła, że dosłownie każdy może się załapać i coś znaczyć). Zastosował sprytny fortel bo całość (celowo i z premedytacją) sprawia wrażenie, że "gdzieś się to słyszało" lub że "przecież to doskonale znamy...." tylko nie wiadomo skąd Z drugiej strony czy to nie jest domena tych, którzy wiedzą jak napisać murowany przebój ( z wyjątkiem przechodzących niekiedy kryzysy procentowo-miłosne Chojnackiego i Kościkiewicza - nie raz im się "pewna" noga podwinęła i skończyło blamażem, którego udają, że nie było ) i jak porwać za sobą widownię plus stać się takim głosem konkretnego pokolenia - wystarczy obejrzeć teledysk oraz poczytać ( miejmy nadzieję, że nie podpłacone ) komentarze poniżej. Osobną sprawą i trochę wstydliwą jest tekst - o ile jeszcze się broni w zwrotkach - to poległ w refrenie bo Mrozu uparł się, że koniecznie musi być do rymu - te wrzutki - że "słowo", "złoto", "wolność", równie dobrze mógł śpiewać - "... pornoooo...." - dlaczego nie ?, rymuje się i zawiera jakieś "przesłanie" A zresztą zerknijmy poniżej:
".... Ten to nigdy nie dorośnie
Tak się tu martwili o mnie
Pełny plecak, pusty portfel
Nie ma nic na horyzoncie
Ciągle pod tym szarym blokiem
Ręce w dziurawych kieszeniach
łatwo było snuć opowieść
O tym że się nic nie zmienia
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto
Świat się jednak bez nas kręci
A nie chcieliśmy w to wierzyć
Nad głowami szklany sufit
Ktoś go musiał w końcu przebić
Szklanki do połowy puste
Wychylaliśmy przy stołach
Ciągle w gabinecie luster
Aż wybuchliśmy od środka
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto
La, la, la, la, la, la
La, la, la, la, la, la
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto...".
Wielu ciekawi, że muzycznie i środowiskowo - Mrozu umiejscowił akcję na siatce rozpiętej między wczesnym Gierkiem, późniejszym Gierkiem i wczesno-środkowym Jaruzelskim. Nikt doprawdy nie wie czy to jest afirmacja, gloryfikacja czy może kpina z tych czasów i idealizowanego przez wielu okresu młodości - "że wtedy to się żyło, wszystko miało inny smak a trawa bardziej zielona". Niezła zagwozdka - podobnie trudno do końca "rozgryźć" osoby, które z jednej strony masowo i z powodzeniem wydają kulturowy materiał i dorobek z czasów PRL a z drugiej nie unikają krytycznego spojrzenia i wyrażają to w nie zawsze przemyślany sposób. Pythoni tak samo - uprawiali satyrę na streszczanie na czas Prousta w Poszukiwaniu Straconego Czasu czy relacje ze stadionu gdy kibice piłkarscy z zapartym tchem śledzą pracującego ciężko nad nową powieścią Thomasa Hardy (ale nie tego zabijaki z filmów, którego mało kto jest w stanie zrozumieć - może dlatego jako nowy Mad Max niewiele się odzywa - podobno też pisze.... bo kto nie ? ).
Nie tak dawno swoją "retro-nostalią" i "retro-szturmem" nieźle na krajowej scenie soul-synth-popowej namieszał Mrozu (nie wiem doprawdy co on ma wspólnego z Sikorską ale to taka pojemna formuła, że dosłownie każdy może się załapać i coś znaczyć). Zastosował sprytny fortel bo całość (celowo i z premedytacją) sprawia wrażenie, że "gdzieś się to słyszało" lub że "przecież to doskonale znamy...." tylko nie wiadomo skąd Z drugiej strony czy to nie jest domena tych, którzy wiedzą jak napisać murowany przebój ( z wyjątkiem przechodzących niekiedy kryzysy procentowo-miłosne Chojnackiego i Kościkiewicza - nie raz im się "pewna" noga podwinęła i skończyło blamażem, którego udają, że nie było ) i jak porwać za sobą widownię plus stać się takim głosem konkretnego pokolenia - wystarczy obejrzeć teledysk oraz poczytać ( miejmy nadzieję, że nie podpłacone ) komentarze poniżej. Osobną sprawą i trochę wstydliwą jest tekst - o ile jeszcze się broni w zwrotkach - to poległ w refrenie bo Mrozu uparł się, że koniecznie musi być do rymu - te wrzutki - że "słowo", "złoto", "wolność", równie dobrze mógł śpiewać - "... pornoooo...." - dlaczego nie ?, rymuje się i zawiera jakieś "przesłanie" A zresztą zerknijmy poniżej:
".... Ten to nigdy nie dorośnie
Tak się tu martwili o mnie
Pełny plecak, pusty portfel
Nie ma nic na horyzoncie
Ciągle pod tym szarym blokiem
Ręce w dziurawych kieszeniach
łatwo było snuć opowieść
O tym że się nic nie zmienia
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto
Świat się jednak bez nas kręci
A nie chcieliśmy w to wierzyć
Nad głowami szklany sufit
Ktoś go musiał w końcu przebić
Szklanki do połowy puste
Wychylaliśmy przy stołach
Ciągle w gabinecie luster
Aż wybuchliśmy od środka
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto
La, la, la, la, la, la
La, la, la, la, la, la
Daję słowo
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Reszta jest historią
Wszystko było po coś
To co traci kolor
Zamienimy w złoto
Złoto, złoto...".
Wielu ciekawi, że muzycznie i środowiskowo - Mrozu umiejscowił akcję na siatce rozpiętej między wczesnym Gierkiem, późniejszym Gierkiem i wczesno-środkowym Jaruzelskim. Nikt doprawdy nie wie czy to jest afirmacja, gloryfikacja czy może kpina z tych czasów i idealizowanego przez wielu okresu młodości - "że wtedy to się żyło, wszystko miało inny smak a trawa bardziej zielona". Niezła zagwozdka - podobnie trudno do końca "rozgryźć" osoby, które z jednej strony masowo i z powodzeniem wydają kulturowy materiał i dorobek z czasów PRL a z drugiej nie unikają krytycznego spojrzenia i wyrażają to w nie zawsze przemyślany sposób. Pythoni tak samo - uprawiali satyrę na streszczanie na czas Prousta w Poszukiwaniu Straconego Czasu czy relacje ze stadionu gdy kibice piłkarscy z zapartym tchem śledzą pracującego ciężko nad nową powieścią Thomasa Hardy (ale nie tego zabijaki z filmów, którego mało kto jest w stanie zrozumieć - może dlatego jako nowy Mad Max niewiele się odzywa - podobno też pisze.... bo kto nie ? ).
...Nobody expects the Spanish inquisition !