A co to jest literatura ambitna?
Przy muzyce o literaturze
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 26445
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Re: Przy muzyce o literaturze
Re: Przy muzyce o literaturze
Łukasz Grzesiczak: Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki
Przydatna, choć momentami nieco tendencyjna i być może napisana ze zbyt małą dawką życzliwości ilustracja współczesnej Słowacji. Autor bardzo trafnie diagnozuje wiele ze słowackich cech narodowych, dociera do źródeł słowackich kompleksów, tłumaczy skąd w tym kraju rekordowe, na tle reszty Europy umiłowanie do teorii spiskowych, populizmu i ponadprzeciętna (delikatnie mówiąc) sympatia do Rosji, ale mimo tego, że zgadzam się z większością tez autora, to odniosłem wrażenie, że cała narracja jest jednak zbyt jednostronna i zbyt spłycona. Wydaje się, że autor próbuje zdać egzamin z wiedzy o Słowacji tak, jak większość studentów slawistyki próbuje zdać egzaminy na studiach, szczególnie w ich pierwszych latach - czyli traktując dany przedmiot trochę po łebkach, bazując na streszczeniach i jeszcze nie do końca wiedząc, co jest interesujące, a co nie.
W kategorii reportażu/zbioru felietonów - zdecydowanie bardziej polecam doskonałą pozycję Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji Andreja Bána, która podniosła poprzeczkę na tyle wysoko, że trudno będzie następcom jej nie strącić. Ale ogólnie, początkującym, którzy chcą się czegoś o naszych południowych sąsiadach dowiedzieć, polecam.
Przydatna, choć momentami nieco tendencyjna i być może napisana ze zbyt małą dawką życzliwości ilustracja współczesnej Słowacji. Autor bardzo trafnie diagnozuje wiele ze słowackich cech narodowych, dociera do źródeł słowackich kompleksów, tłumaczy skąd w tym kraju rekordowe, na tle reszty Europy umiłowanie do teorii spiskowych, populizmu i ponadprzeciętna (delikatnie mówiąc) sympatia do Rosji, ale mimo tego, że zgadzam się z większością tez autora, to odniosłem wrażenie, że cała narracja jest jednak zbyt jednostronna i zbyt spłycona. Wydaje się, że autor próbuje zdać egzamin z wiedzy o Słowacji tak, jak większość studentów slawistyki próbuje zdać egzaminy na studiach, szczególnie w ich pierwszych latach - czyli traktując dany przedmiot trochę po łebkach, bazując na streszczeniach i jeszcze nie do końca wiedząc, co jest interesujące, a co nie.
W kategorii reportażu/zbioru felietonów - zdecydowanie bardziej polecam doskonałą pozycję Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji Andreja Bána, która podniosła poprzeczkę na tyle wysoko, że trudno będzie następcom jej nie strącić. Ale ogólnie, początkującym, którzy chcą się czegoś o naszych południowych sąsiadach dowiedzieć, polecam.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Re: Przy muzyce o literaturze
https://wydawnictwodwiesiostry.pl/katal ... ruchu.html
Informacja o tym wydawnictwie ucieszyła mnie potrójnie.
Po pierwsze - bo to Grabiński.
Po drugie - bo wydają go Dwie Siostry
Po trzecie - bo ukazuje się w serii Świeżym Okiem, której jestem wielkim fanem i która łączy bardzo dobrą literaturę z jeszcze lepszymi ilustracjami (ach, ta Inwazja Jaszczurów!)
Informacja o tym wydawnictwie ucieszyła mnie potrójnie.
Po pierwsze - bo to Grabiński.
Po drugie - bo wydają go Dwie Siostry
Po trzecie - bo ukazuje się w serii Świeżym Okiem, której jestem wielkim fanem i która łączy bardzo dobrą literaturę z jeszcze lepszymi ilustracjami (ach, ta Inwazja Jaszczurów!)
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Re: Przy muzyce o literaturze
„Obwołano Stefana Grabińskiego >>twórcą horroru kolejowego<<" Wydaje mi się, że na tym polu trudno będzie PKP przeskoczyć.
„Inwazję jaszczurów" mam jeszcze w wydaniu Wydawnictwa Literackiego z 1975 r. Może więc już czas nabyć coś nowszego.
„Inwazję jaszczurów" mam jeszcze w wydaniu Wydawnictwa Literackiego z 1975 r. Może więc już czas nabyć coś nowszego.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Re: Przy muzyce o literaturze
Spójrzmy na to jako na potencjalną możliwość doświadczenia czegoś głębszego - wyobraźmy sobie czytanie Grabińskiego podczas podróży PKP…;)
To nowe wydanie Inwazji Jaszczurów polecam chociażby dla znakomitych ilustracji. Ich autor, Hans Ticha, bywa określany „jedynym popartystą w NRD” - brzmi egzotycznie, ale coś w tym jest.
Mała próbka ilustracji: https://www.zeitkunstgalerie.de/hans-ticha/
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Re: Przy muzyce o literaturze
Ba!
A na to się załapałeś? Fenomenalna pozycja!
https://wydawnictwodwiesiostry.pl/katal ... razni.html
A Grabiński ostatnio jest często wznawiany. Godny polecenia jest też wielgachny wybór wydany przez Vesper (również opowiadania z Demona ruchu):
https://vesper.pl/zapowiedzi/1398-muzeu ... 15217.html
(Przy czym ja mam wcześniejszą edycję Vesper, z ładniejszą okładką - nie wiem, czy zawartość się różni).
Re: Przy muzyce o literaturze
Tak! Ale nie było łatwo, bo pierwsze wydanie rozeszło się chyba w przedsprzedaży, co przegapiłem i miałem trochę stresu czekając na dodruk, ale udało się. Mam też kilka(naście) pozycji z serii Mistrzowie Ilustracji, niestety tu też trochę zaspałem i nie udało mi się zdobyć wszystkiego, co zdobyć planowałem. Pozostaje rynek wtórny (ale tu ceny bywają srogie).akond pisze: ↑09.12.2024, 14:36
A na to się załapałeś? Fenomenalna pozycja!
https://wydawnictwodwiesiostry.pl/katal ... razni.html
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Re: Przy muzyce o literaturze
Nie wiem czy mój organizm to wytrzyma, mam już swoje lata...
„Popartysta w NRD" - biorę to w ciemno!Maciek pisze: ↑09.12.2024, 14:33 To nowe wydanie Inwazji Jaszczurów polecam chociażby dla znakomitych ilustracji. Ich autor, Hans Ticha, bywa określany „jedynym popartystą w NRD” - brzmi egzotycznie, ale coś w tym jest.
Mała próbka ilustracji: https://www.zeitkunstgalerie.de/hans-ticha/
P.S. Po przejrzeniu obrazków stwierdzam, że to określenie zdecydowanie ma sens.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Re: Przy muzyce o literaturze
Ciekawe rzeczy tu piszecie! A Grabiński to od lat kojarzy mi się najbardziej z ARMIĄ, jako że Budzy był fanem i w okresie, gdy tworzyli film "Podróż na wschód", inspiracje były podawane wprost (i już wcześniej, bo przecież tytuł utworu Grot The Engine Driver z Freaka jest wprost zapożyczony od Grabińskiego).
W tym wszystkim najgłupsze jest to, że... nigdy nic z tego nie przeczytałem! Ale co się odwlecze, ma szansę nie uciec. Sporo ciekawych rzeczy w tym roku się udało przeczytać, a jako że na bieżąco jakoś nie zawsze się chwaliłem, to pewnie tradycyjnie na przełomie roku stworzę jakiś spis. Ostatnio przybył kolejny świetny Singer, był też istotny komiks, a chwilowo czytam z duża przyjemnością:
Kir Bułyczow - Opowiadania guslarskie/
W tym wszystkim najgłupsze jest to, że... nigdy nic z tego nie przeczytałem! Ale co się odwlecze, ma szansę nie uciec. Sporo ciekawych rzeczy w tym roku się udało przeczytać, a jako że na bieżąco jakoś nie zawsze się chwaliłem, to pewnie tradycyjnie na przełomie roku stworzę jakiś spis. Ostatnio przybył kolejny świetny Singer, był też istotny komiks, a chwilowo czytam z duża przyjemnością:
Kir Bułyczow - Opowiadania guslarskie/
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Re: Przy muzyce o literaturze
Dla mnie ten rok był czytelniczo nadal dobry i z wielu rzeczy jestem bardzo zadowolony. Książka roku nie będzie aż takim atakiem na czołówkę życiową, jak w ostatnich latach...
(2023: Toni Morrison - Beloved
2022: Hrabal - Zbyt głośna samotność
2021: Faulkner - Wściekłość i wrzask
2020: Anthony Burgess - A Clockwork Orange)
... ale jest to Książka Roku w pełnym tego słowa znaczeniu, a okoliczności, w których najwięcej czytałem (Góry Stołowe!) sprawiły, że było to doświadczenie jeszcze bardziej niezwykłe, a zatem:
Moja książka roku:
Cormac McCarthy - The Road (Droga) - podróż po ruinach świata, który spłonął, okrutna i dobijająca, ale za sprawą Ojca z Synem, którzy tytułową drogą niosą symboliczny ogień jest to opowieść piękna i przejmująca. Lektura do zapamiętania na całe życie.
Tym razem nie dam osobnych wyróżnień, bo oba najbardziej zasługujące (Zasada trójek i Singer) lepiej mi się wkomponują w całość wpisu.
Proza:
Isaac Bashevis Singer - Odwiedziny - proza wyśmienita, odważna, bo wychodzimy z dobrze znanego półświatka, żeby dać się temu światu rozbić w drobny mak, wspaniale napisane jak zawsze, a bohaterowie głupi i źli, a jednak bardzo można się z nimi zżyć
Isaac Bashevis Singer - Ruda Kejla - z grubsza jak wyżej, ale ta pozycja nieco bardziej jednowymiarowa i może zbyt duże rozbicie narracyjne między trojgiem głównych bohaterów
Cormac McCarthy - No Country For Old Men - autor wróci tu jeszcze po raz trzeci, tymczasem tutaj, najłatwiejsza jego lektura z jaką się zmierzyłem, w zasadzie znowu bardzo dobra, ale ja mam jakiś problem z tą historią i tu (patrz piętro wyżej) rozbicie narracyjne między czworgiem nawet bohaterów sprawia, że trochę nie wiem, na czym się skupić
Markus Zusak - The Book Thief - mnie kupiła ta historia bez zastrzeżeń, śmierć jako narrator i jej powracające spotkania z główną bohaterką, dylematy wojenne, rezygnacja z taniego pocieszenia, ogólnie super
Stanisław Lem - Bajki robotów - przeczytane w całości po raz pierwszy, za to bardzo wnikliwie i w większości więcej niż raz, pod kątem zabawy w wybieranie najlepszych pozycji z zestawu; wkręciłem się, chociaż to nie jest mój świat
Sławomir Gortych - Schronisko, które przestało istnieć - bardzo udane czytadło, wciągające intryga a przede wszystkim świetnie narysowane Karkonosze, ich górskość i ich historia (ale językowo dość takie sobie)
Jacek Dukaj - Wroniec - bardzo podziwiam oryginalność tej książki i myślę, że dużo dobrego w edukacji młodzieży może zrobić, ale ja z trudem wchodzę w ten świat
Edmund Nizurski - Niezwykłe przypadki Cymeona Maksymalnego - ponownie rewelacja, jaki humor, jakie pomysły i jakie obrazki! tylko w końcówce dla mnie trochę zabrnęli nie tam, gdzie było najciekawiej
Kir Bułyczow - Opowiadania guslarskie - ostatnia tegoroczna lektura, świetne science fiction łamane na społeczną satyrę, zabawne a nie nadęte, tych kosmitów tam oszczędnie dawkują, ale ich (nie)obecność jest wciąż odczuwalna
Co nieco było w tym roku komiksów, na czele z jednym z bardziej niesłychanych...:
Tomasz Grządziela - Zasada trójek - co za totalny czad! Świat, w którym nie ma dwóch powtarzających się detali, na jego tle wzruszająca historia nieco gamoniowatych bohaterów. Eksplozja wyobraźni!
ponadto:
Tytus Romek i A'Tomek, księga 5 - to pierwsza przeczytana w 2024 rzecz, klasyk
Tomasz Samojlik - Ryjówka przeznaczenia / Norka zagłady / Powrót rzęsorka / Zguba zębiełków - pierwsze dwie (a może trzy?) dla przypomnienia i już były wytłuszczane w dawniejszych edycjach; szczególnie mi przypadła do gustu ostatnia część, bardzo to wszystko i zabawne, i zgrabne, i mądre
Joann Sfar - Kot rabina, cz. 1 (Bar Micwa) i cz. 2 (Malka Lwi Król) - klasyk, ale podchodzę do niego z umiarkowanym entuzjazmem
Guillaume Sorel, Laurent Seksik - Ostatnie dni Stefana Zweiga - wspaniałe dzieło graficzne, niezwykle smutne i jednoznacznie dołujące, ale zarówno względy wizualne, jak i oddanie ducha czasu, sprawiają, że to rzecz dużego formatu (format skądinąd też niemały)
Jirō Taniguchi - Szczyt bogów, cz. 1, 2 i 3 - miejscami wspaniałe, ale są też w tym cyklu rzecz, które mi nie leżą; no i jeszcze dwie części przede mną (za to pierwsze dwie przeczytałem właściwie po dwa razy, dla utrwalenia) - w tym roku nie wyróżniam, licząc, że za rok będę miał już przeczytaną całość cyklu, i wtedy
Stan Sakai - Usagi Yojimbo. Początek, księga 2 - nadal świetne, mógłbym skopiować wpis z zeszłego roku.
książki szeroko pojętego non-fiction, jak zwykle w małych ilościach:
Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem - w zeszłym roku moja Żona odkryła tę książkę i uznała ją za swoją książkę roku; bardzo jestem wdzięczny za polecenie, świetny pomysł na tę książkę, gdzie autor ciągle gdzie indziej jedzie i o czym innym pisze - ale wszystkiemu winien Herodot!
Krzysztof Potaczała - Bieszczady w PRL-u - trochę się pomęczyłem z tą książką, bo czytało mi się ją z różnych względów chropowato; ale ogólnie uważam, że było warto i dużo wrażeń mi z niej zostało
Beata Sabała-Zielińska - TOPR. O psie, który został ratownikiem - książka o psie, który jeździł helikoperem, przeznaczona dla dzieci, podobała mi się tak naprawdę bardziej, niż ta właściwa, dorosła; nadal nie lubię, jak ta pani pisze, i nadal treściowo bardzo ciekawe; polecam wszystkim, co mają nie za duże dzieci!
Michael Atkinson - Blue Velvet (z serii BFI Film Classics) - wyższa szkoła teoretyzowania i mądrzenia się, ponieważ jednak film znam na pamięć, to nawet rozumiałem, o czym autor pisze, i nawet czasem rozumiałem, o co mu chodzi
Wreszcie, przeczytałem Wujaszka Wanię, choć to tylko jedna pozycja z tomu dramatów Czechowa - muszę jednak powiedzieć, że interpretacje tej historii, w spektaklu "Wania" oraz w filmie "Drive My Car" znacznie bardziej mnie zainteresowały, niż sama lektura Czechowa. Dziwne, i biorąc pod uwagę pozycję poniżej, podejmuję decyzję, żeby w tym roku poszukać dramatów, które wrócą ten rodzaj literacki na moje szczyty - w ostatnich latach Ionesco i Bernhard te szczyty stanowili.
Na koniec rzeczy, z którymi mi nie poszło:
Ishbel Szatrawska - Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia - surrealistyczny dramat o tematyce postholokaustowej, który początkowo bardzo mi się podobał, ale im dalej w tekst, tym bardziej budził wątpliwości, a w końcu to już po prostu niesmak, niestety nie pamiętam z jakiego powodu, wyparłem
Richard Flanagan - Pierwsza osoba - trafiła mi w ręce inna książka autora "Narrow Road To The Deep North", jednej z najlepszych powieści, które czytałem w ostatnich latach; niestety ta kompletnie mi nie podeszła i po 100 stronach odłożyłem. Mam teraz na biurku trzecią, ciekawe jak z nią będzie?
Stefan Zweig - opowiadania z tomu "24 godziny z życia kobiety", sięgnąłem po nie po lekturze komiksu (powieści graficznej!), która bardzo zainteresowała mnie osobą Zweiga, ale niestety okazało się dla mnie z grubsza nieczytalne, jeżeli kogoś uwiera, że w Pustyni i w puszczy powiewa rasizmem, to może sobie sięgnąć po opowiadania Zweiga, okaże się wówczas, że Polska jak zwykle była ostoją tolerancji
Cormac McCarthy (po raz trzeci) - Blood Meridian - musi być w tej części zestawienia, bo zacząłem, a odłożyłem na półkę, ale z innych względów: za trudny językowo? za ciężki na lekturę wakacyjną? - brzmiało to fascynująco, ale myślę, że może to coś do zabrania na ferie w górach?
W każdym razie niewątpliwie to mój autor roku.
(2023: Toni Morrison - Beloved
2022: Hrabal - Zbyt głośna samotność
2021: Faulkner - Wściekłość i wrzask
2020: Anthony Burgess - A Clockwork Orange)
... ale jest to Książka Roku w pełnym tego słowa znaczeniu, a okoliczności, w których najwięcej czytałem (Góry Stołowe!) sprawiły, że było to doświadczenie jeszcze bardziej niezwykłe, a zatem:
Moja książka roku:
Cormac McCarthy - The Road (Droga) - podróż po ruinach świata, który spłonął, okrutna i dobijająca, ale za sprawą Ojca z Synem, którzy tytułową drogą niosą symboliczny ogień jest to opowieść piękna i przejmująca. Lektura do zapamiętania na całe życie.
Tym razem nie dam osobnych wyróżnień, bo oba najbardziej zasługujące (Zasada trójek i Singer) lepiej mi się wkomponują w całość wpisu.
Proza:
Isaac Bashevis Singer - Odwiedziny - proza wyśmienita, odważna, bo wychodzimy z dobrze znanego półświatka, żeby dać się temu światu rozbić w drobny mak, wspaniale napisane jak zawsze, a bohaterowie głupi i źli, a jednak bardzo można się z nimi zżyć
Isaac Bashevis Singer - Ruda Kejla - z grubsza jak wyżej, ale ta pozycja nieco bardziej jednowymiarowa i może zbyt duże rozbicie narracyjne między trojgiem głównych bohaterów
Cormac McCarthy - No Country For Old Men - autor wróci tu jeszcze po raz trzeci, tymczasem tutaj, najłatwiejsza jego lektura z jaką się zmierzyłem, w zasadzie znowu bardzo dobra, ale ja mam jakiś problem z tą historią i tu (patrz piętro wyżej) rozbicie narracyjne między czworgiem nawet bohaterów sprawia, że trochę nie wiem, na czym się skupić
Markus Zusak - The Book Thief - mnie kupiła ta historia bez zastrzeżeń, śmierć jako narrator i jej powracające spotkania z główną bohaterką, dylematy wojenne, rezygnacja z taniego pocieszenia, ogólnie super
Stanisław Lem - Bajki robotów - przeczytane w całości po raz pierwszy, za to bardzo wnikliwie i w większości więcej niż raz, pod kątem zabawy w wybieranie najlepszych pozycji z zestawu; wkręciłem się, chociaż to nie jest mój świat
Sławomir Gortych - Schronisko, które przestało istnieć - bardzo udane czytadło, wciągające intryga a przede wszystkim świetnie narysowane Karkonosze, ich górskość i ich historia (ale językowo dość takie sobie)
Jacek Dukaj - Wroniec - bardzo podziwiam oryginalność tej książki i myślę, że dużo dobrego w edukacji młodzieży może zrobić, ale ja z trudem wchodzę w ten świat
Edmund Nizurski - Niezwykłe przypadki Cymeona Maksymalnego - ponownie rewelacja, jaki humor, jakie pomysły i jakie obrazki! tylko w końcówce dla mnie trochę zabrnęli nie tam, gdzie było najciekawiej
Kir Bułyczow - Opowiadania guslarskie - ostatnia tegoroczna lektura, świetne science fiction łamane na społeczną satyrę, zabawne a nie nadęte, tych kosmitów tam oszczędnie dawkują, ale ich (nie)obecność jest wciąż odczuwalna
Co nieco było w tym roku komiksów, na czele z jednym z bardziej niesłychanych...:
Tomasz Grządziela - Zasada trójek - co za totalny czad! Świat, w którym nie ma dwóch powtarzających się detali, na jego tle wzruszająca historia nieco gamoniowatych bohaterów. Eksplozja wyobraźni!
ponadto:
Tytus Romek i A'Tomek, księga 5 - to pierwsza przeczytana w 2024 rzecz, klasyk
Tomasz Samojlik - Ryjówka przeznaczenia / Norka zagłady / Powrót rzęsorka / Zguba zębiełków - pierwsze dwie (a może trzy?) dla przypomnienia i już były wytłuszczane w dawniejszych edycjach; szczególnie mi przypadła do gustu ostatnia część, bardzo to wszystko i zabawne, i zgrabne, i mądre
Joann Sfar - Kot rabina, cz. 1 (Bar Micwa) i cz. 2 (Malka Lwi Król) - klasyk, ale podchodzę do niego z umiarkowanym entuzjazmem
Guillaume Sorel, Laurent Seksik - Ostatnie dni Stefana Zweiga - wspaniałe dzieło graficzne, niezwykle smutne i jednoznacznie dołujące, ale zarówno względy wizualne, jak i oddanie ducha czasu, sprawiają, że to rzecz dużego formatu (format skądinąd też niemały)
Jirō Taniguchi - Szczyt bogów, cz. 1, 2 i 3 - miejscami wspaniałe, ale są też w tym cyklu rzecz, które mi nie leżą; no i jeszcze dwie części przede mną (za to pierwsze dwie przeczytałem właściwie po dwa razy, dla utrwalenia) - w tym roku nie wyróżniam, licząc, że za rok będę miał już przeczytaną całość cyklu, i wtedy
Stan Sakai - Usagi Yojimbo. Początek, księga 2 - nadal świetne, mógłbym skopiować wpis z zeszłego roku.
książki szeroko pojętego non-fiction, jak zwykle w małych ilościach:
Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem - w zeszłym roku moja Żona odkryła tę książkę i uznała ją za swoją książkę roku; bardzo jestem wdzięczny za polecenie, świetny pomysł na tę książkę, gdzie autor ciągle gdzie indziej jedzie i o czym innym pisze - ale wszystkiemu winien Herodot!
Krzysztof Potaczała - Bieszczady w PRL-u - trochę się pomęczyłem z tą książką, bo czytało mi się ją z różnych względów chropowato; ale ogólnie uważam, że było warto i dużo wrażeń mi z niej zostało
Beata Sabała-Zielińska - TOPR. O psie, który został ratownikiem - książka o psie, który jeździł helikoperem, przeznaczona dla dzieci, podobała mi się tak naprawdę bardziej, niż ta właściwa, dorosła; nadal nie lubię, jak ta pani pisze, i nadal treściowo bardzo ciekawe; polecam wszystkim, co mają nie za duże dzieci!
Michael Atkinson - Blue Velvet (z serii BFI Film Classics) - wyższa szkoła teoretyzowania i mądrzenia się, ponieważ jednak film znam na pamięć, to nawet rozumiałem, o czym autor pisze, i nawet czasem rozumiałem, o co mu chodzi
Wreszcie, przeczytałem Wujaszka Wanię, choć to tylko jedna pozycja z tomu dramatów Czechowa - muszę jednak powiedzieć, że interpretacje tej historii, w spektaklu "Wania" oraz w filmie "Drive My Car" znacznie bardziej mnie zainteresowały, niż sama lektura Czechowa. Dziwne, i biorąc pod uwagę pozycję poniżej, podejmuję decyzję, żeby w tym roku poszukać dramatów, które wrócą ten rodzaj literacki na moje szczyty - w ostatnich latach Ionesco i Bernhard te szczyty stanowili.
Na koniec rzeczy, z którymi mi nie poszło:
Ishbel Szatrawska - Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia - surrealistyczny dramat o tematyce postholokaustowej, który początkowo bardzo mi się podobał, ale im dalej w tekst, tym bardziej budził wątpliwości, a w końcu to już po prostu niesmak, niestety nie pamiętam z jakiego powodu, wyparłem
Richard Flanagan - Pierwsza osoba - trafiła mi w ręce inna książka autora "Narrow Road To The Deep North", jednej z najlepszych powieści, które czytałem w ostatnich latach; niestety ta kompletnie mi nie podeszła i po 100 stronach odłożyłem. Mam teraz na biurku trzecią, ciekawe jak z nią będzie?
Stefan Zweig - opowiadania z tomu "24 godziny z życia kobiety", sięgnąłem po nie po lekturze komiksu (powieści graficznej!), która bardzo zainteresowała mnie osobą Zweiga, ale niestety okazało się dla mnie z grubsza nieczytalne, jeżeli kogoś uwiera, że w Pustyni i w puszczy powiewa rasizmem, to może sobie sięgnąć po opowiadania Zweiga, okaże się wówczas, że Polska jak zwykle była ostoją tolerancji
Cormac McCarthy (po raz trzeci) - Blood Meridian - musi być w tej części zestawienia, bo zacząłem, a odłożyłem na półkę, ale z innych względów: za trudny językowo? za ciężki na lekturę wakacyjną? - brzmiało to fascynująco, ale myślę, że może to coś do zabrania na ferie w górach?
W każdym razie niewątpliwie to mój autor roku.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4377
- Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
- Lokalizacja: Łódź
Re: Przy muzyce o literaturze
Mam odmienną opinię na temat Pierwszej osoby. Wprawdzie czytam jedynie przekłady po polsku, więc zestawienie z czytaniem oryginału może, być dalece, niewłaściwym porównaniem.
Ponieważ odniosłem wrażenie, że właśnie po ok. stu stronach (trochę nieprecyzyjne), ta książka zmienia się w… niech będzie… pasjonujący rollercoaster emocji: lęku, ironii ale i poczucia humoru. Bez nadmiernego psychologizowania.
Zanim Pierwszą osobę (Wydawnictwo Literackie, 2017 w przekładzie Świerkockiego), postawiłem na półce, miałem tam już Księgę ryb Goulda (Wydawnictwo Literackie, 2016 też Świerkocki), którą owszem przeczytałem z satysfakcją, tak przy Pierwszej osobie bawiłem się lepiej.
Wąska droga na głęboką północ, ciągle na liście tych do przeczytania. Może w tym roku(?)
Sam niewiele przeczytałem rzeczy wartościowych w 2024:
Wspomnę o Austerlitz W.G. Sebalda.
Dla mnie to książka o tłumieniu własnej pamięci i tego aktu implikacjach. Nie jest łatwo wejść w rytm tej powieści, pierwsze kilkadziesiąt stron to opisy budynków, co potem okaże się ważne. Konstruowanie zdań ma, taki niemal nabokowski charakter, słowo dobierane jest starannie. Wymaga skupienia, ale na końcu…
Kolej podziemna Colsona Whiteheada, słynna już, jako jeden z ważniejszych literacko, splotów prawdy historycznej i fikcji twórcy. Przeczytanie , jak ten pomysł staje się rzeczywistością, jest fascynujące i zaskakująco wiarygodne.
Ale to też nie na wakacje, czy karnawał.
Tu lepiej sprawdzi się Kompleks Portnoya, Philipa Rotha. Czytany w nastoletnim wieku (wiadomo co wówczas decyduje o sensie życia), powtórzony teraz wybrzmiał, cokolwiek to znaczy, bardziej ironicznie!
To, że Roth pogrywa sobie z czytelnikiem, za pomocą emocjonalnych sztuczek, nie wywołało zażenowania.
Obecnie, jestem w połowie, na nocnym stoliku leżą Korekty Jonathana Franzena. Tym razem, to coś z wiwisekcji kultury zachodniej, jej porażek w soczewce amerykańskiej rodziny, wymyślonej, a jakże.
Jest prowokująco beznadziejny optymizm bohaterów, mieszający się z grubiaństwem, tyranią głowy rodziny, narcyzmem i jeszcze kilkoma cechami z których zbudowano ten mikrokosmos zachodnich rodzin. Ale bywa też zabawnie.
Ponieważ odniosłem wrażenie, że właśnie po ok. stu stronach (trochę nieprecyzyjne), ta książka zmienia się w… niech będzie… pasjonujący rollercoaster emocji: lęku, ironii ale i poczucia humoru. Bez nadmiernego psychologizowania.
Zanim Pierwszą osobę (Wydawnictwo Literackie, 2017 w przekładzie Świerkockiego), postawiłem na półce, miałem tam już Księgę ryb Goulda (Wydawnictwo Literackie, 2016 też Świerkocki), którą owszem przeczytałem z satysfakcją, tak przy Pierwszej osobie bawiłem się lepiej.
Wąska droga na głęboką północ, ciągle na liście tych do przeczytania. Może w tym roku(?)
Sam niewiele przeczytałem rzeczy wartościowych w 2024:
Wspomnę o Austerlitz W.G. Sebalda.
Dla mnie to książka o tłumieniu własnej pamięci i tego aktu implikacjach. Nie jest łatwo wejść w rytm tej powieści, pierwsze kilkadziesiąt stron to opisy budynków, co potem okaże się ważne. Konstruowanie zdań ma, taki niemal nabokowski charakter, słowo dobierane jest starannie. Wymaga skupienia, ale na końcu…
Kolej podziemna Colsona Whiteheada, słynna już, jako jeden z ważniejszych literacko, splotów prawdy historycznej i fikcji twórcy. Przeczytanie , jak ten pomysł staje się rzeczywistością, jest fascynujące i zaskakująco wiarygodne.
Ale to też nie na wakacje, czy karnawał.
Tu lepiej sprawdzi się Kompleks Portnoya, Philipa Rotha. Czytany w nastoletnim wieku (wiadomo co wówczas decyduje o sensie życia), powtórzony teraz wybrzmiał, cokolwiek to znaczy, bardziej ironicznie!
To, że Roth pogrywa sobie z czytelnikiem, za pomocą emocjonalnych sztuczek, nie wywołało zażenowania.
Obecnie, jestem w połowie, na nocnym stoliku leżą Korekty Jonathana Franzena. Tym razem, to coś z wiwisekcji kultury zachodniej, jej porażek w soczewce amerykańskiej rodziny, wymyślonej, a jakże.
Jest prowokująco beznadziejny optymizm bohaterów, mieszający się z grubiaństwem, tyranią głowy rodziny, narcyzmem i jeszcze kilkoma cechami z których zbudowano ten mikrokosmos zachodnich rodzin. Ale bywa też zabawnie.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Re: Przy muzyce o literaturze
Ciekawe, może trzeba będzie wrócić do tych pierwszych stu, i dalszych stron. Akurat to czytałem też po polsku, ale może był zły czas. Najpierw zobaczę z kolejną jego książką, The Unknown Terrorist, która leży obok mnie. Ryby Goulda też mnie zawsze interesowały.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr