Depeche Mode
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- RoryGallagher
- epka analogowa
- Posty: 955
- Rejestracja: 11.06.2017, 18:13
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Akurat mój pierwszy kontakt z Depeszami to składanki "The Singles 81-85" oraz "The Singles 86-98". Zaskoczyły od razu, szczególnie ta druga, chociaż wcześniej stroniłem od muzyki śpiewanej nie po polsku. Ale spokojnie, wśród albumowych kawałków też mam sporo faworytów, na czele z "Stories of Old", "Black Celebration", "Here Is the House", "The Things You Said", wspomnianym przez Ciebie "Waiting for the Night", "Clean", "In Your Room" (ten w wersji albumowej i singlowej tak się różnią, że traktuję je jak dwa różne utwory), "Mercy in You" czy "Sister of Night". Zaskoczy Cię pewnie, że z "Excitera" najbardziej lubię "Shine".
Ale tym razem to jedyna różnica
Wszystkie wymienione przez Ciebie tytuły to dla mnie pierwsza liga!RoryGallagher pisze:"Stories of Old", "Black Celebration", "Here Is the House", "The Things You Said", wspomnianym przez Ciebie "Waiting for the Night", "Clean", "In Your Room" (ten w wersji albumowej i singlowej tak się różnią, że traktuję je jak dwa różne utwory), "Mercy in You" czy "Sister of Night"
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Hah, i ja tu jestem dziwny! Przecież Strangelove to jest archetypiczna archetypiczność! Tam około 4 min jest taki super dźwięk "tu ri tu ti tuuułu, tuuułuu" powtórzony potem w 4`17``, który w tych kilku sekundach definiuje całe lata 80!!! Gdyby ktoś nakazał mi streścić lata 80 w 2 sekundy, to jest to właśnie ten dźwięk, ze wspaniałego Strangelove. Wszystko czym były lata 80 dokładnie tam jest.Crazy pisze: Mam też drugiego kandydata, mocno kontrowersyjnego pewnie, bo to przebój, singiel i w ogóle: Strangelove. Przez ten utwór zniecierpiałem DM wtedy, pod koniec lat 80. Jakaś wulgarna toporność z niego wyziera i do dziś mi przeszkadza.
https://www.youtube.com/watch?v=MHRabky4Ajc
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Mój pierwszy kontakt to był wideoklip do "Master And Servant". Byłem w podstawówce, a ten teledysk był w programie w rodzaju "Przeboje Dwójki" na TVP2. Po obejrzeniu długo nie mogłem zebrać szczęki z podłogi, jak już zebrałem - cóż było począć - zostałem depeszemRoryGallagher pisze:Akurat mój pierwszy kontakt z Depeszami to składanki "The Singles 81-85" oraz "The Singles 86-98".
vertical_invader
Żeby nie było, że nie czytam forum to wypowiem się i poza plebiscytami.
Depeche Mode, oczywiście uważam za jeden z najlepszych synthpopowych zespołów (subiektywnie są moim numerem 2 po Pet Shop Boys), jeden z tych kilku, które przetrwały próbę czasu i wiele zmian stylistycznych, aby swoje najwybitniejsze dokonania nagrywały wiele lat po debiucie (co jednak jest rzadkie). Mój ulubiony okres ich twórczości idealnie podsumowuje nazwa składanki, czyli 1986-1998. Na każdej (!) kolejnej płycie słychać jakiś postęp (choć płyty parzyste odpowiadają mi mniej) - jest coraz ciężej i mroczniej, dopiero Exciter to dla mnie osiąście na laurach; co prawda klimat nadal tam jest, ale dobrych kompozycji spory niedobór.
Jakbym miał wskazać ulubioną płytę DM, to byłby to oczywiście Violator - płyta bardzo równa i bardzo spójna, ze świetnie utrzymanym suchym, dobijającym klimatem - doskonałym przykładem choćby "Sweetest Perfection", które jest tak słodkie, że chyba każdy inny wykonawca zrobiłby z tego kicz, a tu - jest niepokojące, powściągliwe, a jednocześnie nie marnuje potencjału melodyjnego. Na drugim miejscu postawiłbym Ultrę - najbardziej "industrialna" i przy tym dojrzała (bo z industrialu czy post-industrialu czerpali trochę już od trzeciej płyty, tylko wtedy jeszcze było to nieco kiczowate), może tu niepotrzebne jest przerywnikowe "Uselink". Poza tym jest to taka płyta przebojowa ale w mniej oczywisty sposób. Po powrocie do niej rok temu, bardzo chwyciło mnie "Useless" chociażby.
Zgodzę się też z Rorym, że SOFAD jest ostatecznie zbyt nierówny, właśnie ze względu na takie rzeczy, jak "Judas" czy "Get Right With Me", a MFTM zwyczajnie brakuje kompozycyj.
Depeche Mode, oczywiście uważam za jeden z najlepszych synthpopowych zespołów (subiektywnie są moim numerem 2 po Pet Shop Boys), jeden z tych kilku, które przetrwały próbę czasu i wiele zmian stylistycznych, aby swoje najwybitniejsze dokonania nagrywały wiele lat po debiucie (co jednak jest rzadkie). Mój ulubiony okres ich twórczości idealnie podsumowuje nazwa składanki, czyli 1986-1998. Na każdej (!) kolejnej płycie słychać jakiś postęp (choć płyty parzyste odpowiadają mi mniej) - jest coraz ciężej i mroczniej, dopiero Exciter to dla mnie osiąście na laurach; co prawda klimat nadal tam jest, ale dobrych kompozycji spory niedobór.
Jakbym miał wskazać ulubioną płytę DM, to byłby to oczywiście Violator - płyta bardzo równa i bardzo spójna, ze świetnie utrzymanym suchym, dobijającym klimatem - doskonałym przykładem choćby "Sweetest Perfection", które jest tak słodkie, że chyba każdy inny wykonawca zrobiłby z tego kicz, a tu - jest niepokojące, powściągliwe, a jednocześnie nie marnuje potencjału melodyjnego. Na drugim miejscu postawiłbym Ultrę - najbardziej "industrialna" i przy tym dojrzała (bo z industrialu czy post-industrialu czerpali trochę już od trzeciej płyty, tylko wtedy jeszcze było to nieco kiczowate), może tu niepotrzebne jest przerywnikowe "Uselink". Poza tym jest to taka płyta przebojowa ale w mniej oczywisty sposób. Po powrocie do niej rok temu, bardzo chwyciło mnie "Useless" chociażby.
Zgodzę się też z Rorym, że SOFAD jest ostatecznie zbyt nierówny, właśnie ze względu na takie rzeczy, jak "Judas" czy "Get Right With Me", a MFTM zwyczajnie brakuje kompozycyj.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
To tak, jak u mnie, ale numer 1. to zdecydowanie Kraftwerk.Artur.O pisze:
Depeche Mode, oczywiście uważam za jeden z najlepszych synthpopowych zespołów (subiektywnie są moim numerem 2 po Pet Shop Boys),
Pet Shop Boys - ich muzyka wzbudza i u mnie, i u samych muzyków PSB takie same nastroje, jak na okładce jednej z ich płyt (z naciskiem na ziew!):
vertical_invader
Pet Shop Boys jest u mnie wprawdzie na dalszych pozycjach listy The Best of Synth Pop, ale nie mogę im odmówić idealnego wyważenia pomiędzy kiczem a klasowym synth popem i bezczelnej przebojowości. Jakbym miał układać listę to pewnie byłoby to jakoś tak:
1. Kraftwerk
2. Depeche Mode
3. Yazoo/Assembly/Erasure (ogólnie - Vince Clarke)
4. OMD
5. Human Laegue
6. Soft Cell
7. Eurythmics/PSB
Przy czym uwzględniam jedynie zespoły klasycznie synthpopowe, wywodzące się ze sceny electro - bazujące głównie na syntezatorach w przeciwieństwie do grup pop-rockowych jedynie dobarwiających swoją muzykę elektroniką jak Ultravox, Duran Duran, Japan i wiele innych...
1. Kraftwerk
2. Depeche Mode
3. Yazoo/Assembly/Erasure (ogólnie - Vince Clarke)
4. OMD
5. Human Laegue
6. Soft Cell
7. Eurythmics/PSB
Przy czym uwzględniam jedynie zespoły klasycznie synthpopowe, wywodzące się ze sceny electro - bazujące głównie na syntezatorach w przeciwieństwie do grup pop-rockowych jedynie dobarwiających swoją muzykę elektroniką jak Ultravox, Duran Duran, Japan i wiele innych...
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
@Leptir - a o Japończykach z Yellow Magic Orchestra zapomniałeś? To klasyczny synth-pop, i to jaki przebojowy momentami:
https://www.youtube.com/watch?v=vCVk408VBho
Pet Shop Boys mieli fajny debiut Please z hiciorami w rodzaju Suburbia czy West End Girls, potem jeszcze było dość fajnie na Actually, ale już na tej płycie zaczęli przynudzać. Później - jak na mój gust - bywało koszmarnie (Go West).
Żeby nie odbiegać od tematu, ten teledysk spowodował, że pod koniec podstawówki stałem się (na krótko) depeszem:
https://www.youtube.com/watch?v=IsvfofcIE1Q
https://www.youtube.com/watch?v=vCVk408VBho
Pet Shop Boys mieli fajny debiut Please z hiciorami w rodzaju Suburbia czy West End Girls, potem jeszcze było dość fajnie na Actually, ale już na tej płycie zaczęli przynudzać. Później - jak na mój gust - bywało koszmarnie (Go West).
Żeby nie odbiegać od tematu, ten teledysk spowodował, że pod koniec podstawówki stałem się (na krótko) depeszem:
https://www.youtube.com/watch?v=IsvfofcIE1Q
Ostatnio zmieniony 19.07.2021, 13:00 przez Bednaar, łącznie zmieniany 2 razy.
vertical_invader
Jasne, ale napisałem, że to lista tych kapel z nurtu electro - czyli praktycznie od początku opierających się w prawie 100% na parapetach. Dla mnie kapele i muzycy w rodzaju Ultravox, Visage, Duranów, Japan, Foxxa (może oprócz jego solowego debiutu), Numana,itp - to po prostu pop-rockowe zespoły, które dobarwiały swoje granie elektroniką, ale poza tym były po prostu klasycznymi rockowymi grupami - z gitarami, perkusją, basem itd. Ci z mojej listy przynajmniej na pewnych etapach swojej działalności robili praktycznie całą muzykę na parapetach, a często dopiero później (jak np. DM) sięgali po klasycznie rockowe instrumenty.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Fakt, zapomniałem. Owszem, też by się gdzieś na tę moją listę wepchnęli... Ale raczej gdzieś dalej - to imo nie ten poziom przebojowości co parę innych synthpopowców.Bednaar pisze:@Leptir - a o Japończykach z Yellow Magic Orchestra zapomniałeś?
Ostatnio zmieniony 19.07.2021, 13:13 przez Leptir, łącznie zmieniany 1 raz.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
No tam to jest duża konkurencja TfF oczywiście też zacne, a i Talk Talk nie wypadli sroce spod ogona - pierwsze dwie płyty (od bidy też i trzecia - choć to już coś więcej niż synth pop) to majstersztyki takiego grania. Świetne rzeczy też nagrywał australijski Icehouse.Paweł pisze:Jeśli chodzi o pop-rockowe zespoły, które dobarwiały swoje granie elektroniką, to ja bym w pierwszej kolejności wymienił Tears for Fears
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Jakoś tak mam, że zawsze najbardziej doceniam pionierów nurtu - w tym przypadku Kraftwerk. Ale przyznaję, że Depeche Mode najbardziej twórczo ten nurt rozwinęli. Moim zdaniem dokonania PSB na tle DM wypadają blado.
Jednak dla mnie ten nurt to raczej kopalnia hitów singlowych, a nie całych albumów. Nie potrafiłbym ułożyć listy ulubionych grup synth-pop jak Leptir, już prędzej ulubionych utworów (Top 10):
1. Depeche Mode - "Master And Servant"
2. Kraftwerk - "Das Model"
3. Soft Cell - "Tainted Love"
4. Pet Shop Boys - "Suburbia"
5. Kraftwerk - "Radio-Aktivität"
6. Yellow Magic Orchestra - "Key"
7. OMD - "Joan of Arc (Maid of Orleans)"
8. Depeche Mode - "Everything Counts"
9. Eurythmics - "Here Comes The Rain Again"
10. Yazoo - "Happy People"
Jednak dla mnie ten nurt to raczej kopalnia hitów singlowych, a nie całych albumów. Nie potrafiłbym ułożyć listy ulubionych grup synth-pop jak Leptir, już prędzej ulubionych utworów (Top 10):
1. Depeche Mode - "Master And Servant"
2. Kraftwerk - "Das Model"
3. Soft Cell - "Tainted Love"
4. Pet Shop Boys - "Suburbia"
5. Kraftwerk - "Radio-Aktivität"
6. Yellow Magic Orchestra - "Key"
7. OMD - "Joan of Arc (Maid of Orleans)"
8. Depeche Mode - "Everything Counts"
9. Eurythmics - "Here Comes The Rain Again"
10. Yazoo - "Happy People"
vertical_invader