Depeche Mode
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25704
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Depeche Mode
Po pijaku obiecałem Markowi, że założę taki wątek. A że nie byłem bardzo pijany, to jeszcze wiedziałem, co mówię. Dlatego na trzeźwo dotrzymuję słowa.
Jeden z najważniejszych zespołów lat osiemdziesiątych, jedyna z synth-popowych grup, która w dobrej formie dotrwała do naszych czasów, cały czas działała i cały czas na topie, cały czas jednak coś sobą reprezentowała. wiem, niby jest Pet Shop Boys, ale to nie ta sama liga. A A-ha juz nie istnieją i mieli dłuższe przerwy.
Zaczęli pod wodzą Vince'a Clarka jako sympatyczny, bezpretensjonalny zespół popowy ("Speak and Spell"), potem Vince sobie poszedł i zostawił resztę teoretycznie na lodzie, ale oni zaczęli kombinować sami, po swojemu i wychodzilo im to raz gorzej ("A Broken Frame"), raz lepiej ("Construction Time Again"), a potem już bardzo dobrze ("Some Great Reward" i dalej)
Moje ulubione to
"Some Grat Reward", "Black Celebration" i "Songs of Faith And Devotion"
Jeden z najważniejszych zespołów lat osiemdziesiątych, jedyna z synth-popowych grup, która w dobrej formie dotrwała do naszych czasów, cały czas działała i cały czas na topie, cały czas jednak coś sobą reprezentowała. wiem, niby jest Pet Shop Boys, ale to nie ta sama liga. A A-ha juz nie istnieją i mieli dłuższe przerwy.
Zaczęli pod wodzą Vince'a Clarka jako sympatyczny, bezpretensjonalny zespół popowy ("Speak and Spell"), potem Vince sobie poszedł i zostawił resztę teoretycznie na lodzie, ale oni zaczęli kombinować sami, po swojemu i wychodzilo im to raz gorzej ("A Broken Frame"), raz lepiej ("Construction Time Again"), a potem już bardzo dobrze ("Some Great Reward" i dalej)
Moje ulubione to
"Some Grat Reward", "Black Celebration" i "Songs of Faith And Devotion"
Faktycznie - DM to grupa ewenement, bodaj jako jedyna grupa synth-popowa potrafiła odnaleźć się ze swoją muzyką w latach 90. i to bez radykalnego rezygnowania ze swojego brzmienia.
Ba! Wielu topowych muzyków z lat 90. właśnie DM podawało jako swoją główną inspirację (np. Nine Inch Nails czy Smashing Pumpkins).
Mam duży sentyment do płyty "Construction Time Again", która była pierwszą DM, którą słuchałem świadomie, od czasu jej wydania. Popularniejsza, bardziej ceniona wśród fanów i krytyków jest następna "Some Great Reward", ale mi się mniej podoba - nie ma na niej już takich industrialnych ekperymentów jak "Pipeline" czy wręcz nowofalowych kawałków jak "More Than a Party".
Do dziś bardzo lubię "Black Celebration", znakomicie wyprodukowaną, niezbyt przebojową (ale za to pełną dusznego, mrocznego nastroju) manifestację gorzkiego, ale przy tym bardzo realistycznego spojrzenia na świat Martina Gore'a.
Tak na marginesie - podkreśla się talent kompozytorski i literacki (i słusznie!) Gore'a, wychwala charakterystyczny głos Gahana ale dla mnie jedną z najważniejszych postaci w DM zawsze był Alan Wilder. Właściwie dopiero kiedy on zastąpił Vince'a Clarka rozpoczął się złoty okres w twórczość DM. Jako jedyny w kapeli był naprawdę zdolnym muzykiem, w dodatku miał talent do aranżacji i produkcji. Kiedy odszedł po płycie "Songs of Faith and Devotions" (skądinąd świetnej) Depesze już nie byli tym samym zespołem.
Ba! Wielu topowych muzyków z lat 90. właśnie DM podawało jako swoją główną inspirację (np. Nine Inch Nails czy Smashing Pumpkins).
Mam duży sentyment do płyty "Construction Time Again", która była pierwszą DM, którą słuchałem świadomie, od czasu jej wydania. Popularniejsza, bardziej ceniona wśród fanów i krytyków jest następna "Some Great Reward", ale mi się mniej podoba - nie ma na niej już takich industrialnych ekperymentów jak "Pipeline" czy wręcz nowofalowych kawałków jak "More Than a Party".
Do dziś bardzo lubię "Black Celebration", znakomicie wyprodukowaną, niezbyt przebojową (ale za to pełną dusznego, mrocznego nastroju) manifestację gorzkiego, ale przy tym bardzo realistycznego spojrzenia na świat Martina Gore'a.
Tak na marginesie - podkreśla się talent kompozytorski i literacki (i słusznie!) Gore'a, wychwala charakterystyczny głos Gahana ale dla mnie jedną z najważniejszych postaci w DM zawsze był Alan Wilder. Właściwie dopiero kiedy on zastąpił Vince'a Clarka rozpoczął się złoty okres w twórczość DM. Jako jedyny w kapeli był naprawdę zdolnym muzykiem, w dodatku miał talent do aranżacji i produkcji. Kiedy odszedł po płycie "Songs of Faith and Devotions" (skądinąd świetnej) Depesze już nie byli tym samym zespołem.
Choć niektórzy z nas kręcą nosem , to przecież kiedyś
musiało się to stać
. DM dawniej / a zwłaszcza jego fani/
obiekt kpin i złośliwości .Wydaje mi się ,że upływ czasu
obszedł się z nimi łaskawie. Jeden z niewielu już wspólczesnych
zespołów , który sam zapełnia duże hale widowiskowe.
Ultra- spowodowała ,że wysłuchałem ich muzyki z uwagą.
Tour of Century- Live in Barcelona oglądami i słucham
z przyjemnością
http://www.youtube.com/watch?v=cHgm4oGwNyc
musiało się to stać

obiekt kpin i złośliwości .Wydaje mi się ,że upływ czasu
obszedł się z nimi łaskawie. Jeden z niewielu już wspólczesnych
zespołów , który sam zapełnia duże hale widowiskowe.
Ultra- spowodowała ,że wysłuchałem ich muzyki z uwagą.
Tour of Century- Live in Barcelona oglądami i słucham
z przyjemnością
http://www.youtube.com/watch?v=cHgm4oGwNyc
Faktycznie jest to jedyny zespół z tamtych czasów , który przebił się w Ameryce i sam nie wiem dlaczego ich nigdy nie zobaczyłem na żywo
pomimo,że przecież grali tu na największych arenach (dwa lata temu w Red Rock).Z pewnością wielcy nieobecni na mej liście - najlepiej ogląda mi się ostatnią trasę jaką zagrali z Wilderem,był idealnym muzycznym dopełnieniem kompozycyjnych pomysłów kolegów (chociaż i po jego odejściu jakoś sobie radzą-zwłaszcza live).
Moi kandydaci ( co do długowieczności
) na następców YES-brakuje im co prawda 12 latek stażu , ale kto wie 

Moi kandydaci ( co do długowieczności


Together we stand - divided we fall
Grupa Depeche Mode skończy prace nad nowym albumem jeszcze w tym roku.
Dave Gahan zdradził ostatnio, że zespół ma już sporo gotowego materiału:
Mamy dema 20 piosenek. Niektóre nabrały już kształtów, inne potrzebują jeszcze pracy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Mamy termin na koniec listopada i nie widzę nic, co mogłoby nam przeszkodzić w skończeniu tej płyty do tego czasu.
Dave Gahan zdradził ostatnio, że zespół ma już sporo gotowego materiału:
Mamy dema 20 piosenek. Niektóre nabrały już kształtów, inne potrzebują jeszcze pracy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Mamy termin na koniec listopada i nie widzę nic, co mogłoby nam przeszkodzić w skończeniu tej płyty do tego czasu.
Ależ ja śledzę ich nowe produkcje, tylko że nie podzielam zdania, że to co nagrali po Songs Of Faith And Devotion to bardzo dobre albumy.rafalt104 pisze:I Ultra i Exciter i Playing the angel to bardzo dobre albumy . A Depeche są już tak światową marką że nawet pomijając kwestię "zainteresowania" można śledzić Ich dokonania raz na kilka lat .
Nobody's perfect .dziobak pisze:Ależ ja śledzę ich nowe produkcje, tylko że nie podzielam zdania, że to co nagrali po Songs Of Faith And Devotion to bardzo dobre albumy.rafalt104 pisze:I Ultra i Exciter i Playing the angel to bardzo dobre albumy . A Depeche są już tak światową marką że nawet pomijając kwestię "zainteresowania" można śledzić Ich dokonania raz na kilka lat .

"Ultra" jest dobrą płytą, ma swój depresyjny, mroczny klimat. "Exciter" niestety jest nierówny, obok dobrych kawałków jest tam sporo wypełniaczy, poza tym płyta jest IMO mało dynamiczna, snuje się i trochę przynudza. Z "postwilderowych" albumów najwyżej cenię "Playing The Angel" - ma własną atmosferę, w zasadzie większość utworów jest na wysokim poziomie, nie brakuje przebojowych, zapamiętywalnych numerów.
Niestety ostatnia płyta zupełnie mnie nie przekonuje, jest chyba najsłabszą od czasów "A Broken Frame", a może nawet "Speak and Spell" - kawałki nijakie, produkcja hałaśliwa (pomimo zastosowania baterii analogowych syntezatorów). Jednak ciekaw jestem nowego albumu DM.
Niestety ostatnia płyta zupełnie mnie nie przekonuje, jest chyba najsłabszą od czasów "A Broken Frame", a może nawet "Speak and Spell" - kawałki nijakie, produkcja hałaśliwa (pomimo zastosowania baterii analogowych syntezatorów). Jednak ciekaw jestem nowego albumu DM.