PŁYTA DEKADY - LATA 1990-99
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Brakuje, brakuje...Wielu rzeczy brakuje. Ale spróbuj zrobić taką listę, zobaczysz ile rzeczy brakuje. Gdybym musiał wybierać realną czterdziestkę do plebiscytu to musiałoby się skończyć na sporych dawkach leków uspokajających dożylnie. To wszystko są "ulubione" płyty, jakakolwiek wycinka bardzo boli.
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Parafrazując Maćka - Badmotorfinger nie łapie się u mnie nawet do top tysiąc. Nawet niedawno odpaliłem kasetę, bo coś mnie naszło, ale o ile pamiętam nie dociągnąłem do końca strony A
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Are you crazy, Crazy?Crazy pisze:Parafrazując Maćka - Badmotorfinger nie łapie się u mnie nawet do top tysiąc.
Nicka znickąd nie wziąłem. Ty jesteś z Białegostoku, a ja...
Prowokuję oczywiście i mam nadzieję, że u Maćka też tak źle by nie było. Co prawda w latach 90. miejsce tysięczne mogłoby się okazać nadal całkiem niezłe. W każdym razie z tym wyłączeniem kasety w połowie nie kłamałem. Niby dobre te riffy, łoją solidnie (jakkolwiek wokalisty tego nigdy nie lubiłem), ale - już nawet nie parafrazując, ale cytując -
Zaś jeżeli chodzi o Nevermind, to podobnie jak przypadku ... the Bollocks w 77, nie bardzo rozumiem opcji, w której ta płyta nie ląduje na pierwszym miejscu zestawienia dekady. I to mimo, że u mnie nie jest na 1 nawet w roczniku (chyba w ogóle by była na trzecim). Więc w dekadowym u mnie Nevermind pewnie walczyłoby o dziesiątkę. Ale ja mówię obiektywnie
Prowokuję oczywiście i mam nadzieję, że u Maćka też tak źle by nie było. Co prawda w latach 90. miejsce tysięczne mogłoby się okazać nadal całkiem niezłe. W każdym razie z tym wyłączeniem kasety w połowie nie kłamałem. Niby dobre te riffy, łoją solidnie (jakkolwiek wokalisty tego nigdy nie lubiłem), ale - już nawet nie parafrazując, ale cytując -
zamieniając nazwę zespołu pozostawiam wszystko bez zmian.Maciek pisze:Nirvana - zero emocji, zero tupania nogą, wręcz przeciwnie - na dźwięk ich numerów aż mi ucieka krata z flanelowej koszuli. Nie wiem dlaczego tak jest, ich muzyka nie porusza we mnie najdrobniejszej cząstki
Zaś jeżeli chodzi o Nevermind, to podobnie jak przypadku ... the Bollocks w 77, nie bardzo rozumiem opcji, w której ta płyta nie ląduje na pierwszym miejscu zestawienia dekady. I to mimo, że u mnie nie jest na 1 nawet w roczniku (chyba w ogóle by była na trzecim). Więc w dekadowym u mnie Nevermind pewnie walczyłoby o dziesiątkę. Ale ja mówię obiektywnie
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
U mnie Badmotorfinger nie łapie się nawet do top... trzy, bo już do top pięć to owszem (a kto wie, może jednak byłoby "pudło"?). Z grunge'u bardzo wysoko miałbym też dwie pierwsze płyty Pearl Jam, Dirt, Jar of Flies i Superunknown...
Na tych 14 stronach nie zostały z kolei wymienione moje cztery (edit: pięć!) ulubione polskie albumy lat 90. Choć chyba największym nieobecnym jest jedna z najlepszych elektronik dekady, czyli Biosphere – Substrata. A propos elektroniki: zaskakuje mnie też trochę nieobecność Jarre'a z jego Oxygenami od 7 do 13. A taki forumowy twórca...
Na tych 14 stronach nie zostały z kolei wymienione moje cztery (edit: pięć!) ulubione polskie albumy lat 90. Choć chyba największym nieobecnym jest jedna z najlepszych elektronik dekady, czyli Biosphere – Substrata. A propos elektroniki: zaskakuje mnie też trochę nieobecność Jarre'a z jego Oxygenami od 7 do 13. A taki forumowy twórca...
Ostatnio zmieniony 18.05.2022, 23:41 przez Paweł, łącznie zmieniany 1 raz.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
WspółczujęCrazy pisze:Parafrazując Maćka - Badmotorfinger nie łapie się u mnie nawet do top tysiąc. Nawet niedawno odpaliłem kasetę, bo coś mnie naszło, ale o ile pamiętam nie dociągnąłem do końca strony A
Ale rozumiem, każdy ma inne gusta.
Taki skądinąd sympatyczny Kolega esforty np. nie lubi Klausa Schulze.
A głupek Bednaar nie lubi Dream Theater, Yes i 99% heavy metalu
vertical_invader
Przejrzałem jak moi znajomi z RYM (sami Polacy, część to Dinozaury, ale nowoczesne, działające na opozycyjnym forum) ocenili Frizzle Fry i załamka totalna. A przecież to było innowatorskie i wyłamujące się schematom granie, a nie kolejny NKR, cudem odkryty przez J.L., znany wyłącznie stałym klientom M.
W tym rzecz Białystoku co podlega naszej ocenie. Ja akurat najmniejszą uwagę zwracam na to, czy muzyka jest nowatorska i wyłamuje się schematom. Oceniam tylko to, czy dana płyta mi się podoba czy nie. Akurat debiut Primusa uważam za beznadziejny i to jest góra na jedną gwiazdkę. Ale już takie The Claypool Lennon Delirium oceniam dużo, dużo wyżej.Białystok pisze:A przecież to było innowatorskie i wyłamujące się schematom granie
Jeśli jesteś na szczycie podchodzą do ciebie różni ludzie, stawiają drinki i klepią życzliwie po plecach. Jeśli jednak jutro z tego szczytu spadniesz ci sami ludzie naplują ci w twarz. Ale takie są reguły rock and rolla i ja je szanuje - Lemmy (1945-2015)