Płyty to może zbyt dużo powiedziane.mahavishnuu pisze:Może jakieś konkrety , płyty , utwory ?
Ale pamiętam jakieś bzdury typu " It Can't Happen Here" bodaj z debiutu.
Dawno nie słuchałem Zappy ale pamiętam że gdzieś na początku było kilka rzeczy powiedzmy ciężko strawnych. Preferuję późniejszą twórczość tego pana.
Zresztą przyznam że nie znam dogłębnie jego dyskografii więc nie chciałbym wchodzić zbyt głęboko.
Myślę że to temat rzeka i dalej nie będę się zagłębiał kim FZ był a kim nie (bo i z racji poziomu mojej wiedzy nie koniecznie powinienem).
Wracając ściślej do tematu...
Widzę że najłatwiej posądzić kogoś o grafomanię. Owszem pewni artyści mają jakieś ciągoty w tym kierunku ale widzę że każdego bez wyjątku można grafomanem nazwać. Pewnie i Możdżera by ktoś posądził albo Iommiego.
Pomiędzy grafomanią Abraxas pojawiają się czasem rzeczy wspaniałe i współczuję jeżeli ktoś nie potrafi tego wyłapać i z góry skreśla cały zespół.
Proponuję więc nie kierować takich argumentów tylko do konkretnych ludzi albo zespołów ale raczej (albo przede wszystkim) do konkretnych utworów.
Ciągle słyszę o tym straszliwym grafomanie Roguckim. Owszem sporo liryków to grafomania pierwszej ligi ale jest też wiele prostych, świetnych tekstów które wyszły spod ręki Roguca.
Indi ja uważam że Closterkeller pod względem tekstowym nie ma się czego wstydzić. Znam 5 przez 10 ich twórczość ale trochę dobrych tekstów mają.
Nawet ich ostatni singiel zasłyszany przeze mnie w radiu pozostawia bardzo przyzwoite wrażenie.
Wracając jeszcze do Lizarda.... debiut jest wspaniały, teksty majstersztyk (chociaż nie są jakieś wybitnie wyszukane). Później na Psycho było już słabiej, miejscami nawet kiepsko.
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie za to "Tales From The Artichoke Wood" i to mnie utwierdziło w przekonaniu że Bydliński ma pomysł na swoją twórczość i nie ucieka od niełatwego zadania pisania w rodzimym języku. Zresztą SPAM też trzyma poziom.
Mam nadzieję że jeszcze coś nagrają bo ostatnio o nich przycichło.