Rock'n'rollowy cowboy - Neil Young
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Pozwolę sobie tu przenieść dyskusję z NMM.Comes a Time -1
(...)
mniejszej, ale wciąż irytującej, dawce "wiejskiej muzyki" podziękuję.
Stanę w obronie Comes a Time, bo zaczyna zbierać cięgi. Mimo mojej niechęci do zbyt dużej ilości country w muzyce (również u Younga) uważam, że na tym albumie "wiejska muzyka" występuje w rozsądnej ilości. Jest tu sporo ładnych wstawek na steel guitar, które umiejętnie użyte zawsze zmiękcza mi kolana, jest też znakomity Motorcycle Mama, w którym wokalny popis daje Nicolette Larson no i gra tu J.J. Cale. Słucha się tego bardzo dobrze. Szkoda, że takiej udanej proporcji zabrakło na American Stars 'n Bars, która kogoś, kto na zbyt dużą dawkę country nie jest odporny odrzuca. Ale może za 5-10 lat mi się coś pozmienia - to przecież bardzo prawdopodobne.
Przy okazji American Stars 'n Bars mam jeszcze pytanie dotyczące pierwszej części Chrome Dreams, która nie została wydana właśnie przez ten album. Ciekaw jestem na ile pozmieniały się pierwotne wersje utworów, które trafiły później nie tylko na American Stars 'n Bars, ale także Rust Never Sleeps i Freedom. Orientuje się ktoś z Was czy oryginalny materiał z Chrome Dreams wyciekł albo czy fani pozbierali go do kupy z różnych płyt oficjalnych i nieoficjalnych?
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Szczerze tak wszyscy chcą teraz uwalić Comes A Time? Co prawda znam tylko kilka płyt Younga, ale zawsze wydawało mi się, że ta płyta to klasyk w obrębie jego twórczości, bardzo sympatyczna muzyka w stylistyce country (mnie to nie przeszkadza, nie jest to przecież lukrowana odmiana w stylu Dolly Parton), choć miłośnicy rocka znajdą też ostrzejsze dźwięki, jak np. Motorcycle Mama.
Wszyscy to jeszcze nie, póki co chyba 3 gagatków. Moim zdaniem trochę za szybko, stąd mój powyższy wpis oprzytomniającyBednaar pisze:Szczerze tak wszyscy chcą teraz uwalić Comes A Time?
Mój faworyt na tej płycie to właśnie Motorcycle Mama - Nicolette Larson wypadła w nim świetnie (takiego country to ja mogę słuchać ). Nie znam jej innych dokonań, ale dziś przeczytałem, że dosyć młodo zmarła (w latach 90.).
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Maćku utwory na pierwszej Chrome Dreams różnią się raczej bardziej uboższą aranżacją - brakuje w niektórych numerach paru instrumentów np. w Pocahontas nie ma tu charakterystycznego perkusyjnego nabijania rytmu w drugiej części utworu , ale za to Will to Love robi wrażenie /chociaż są małe zmiany ,wręcz niesłyszalne gitarowy podkład w tle utworu/ - no ale ten utwór zawsze mi sie bardzo podobał, Homegrown jest trochę inaczej zmiksowane. Dla mnie o dziwo najsłabiej wypada tu Like A Hurricane ale może dlatego ,że akurat ten numer bardzo dużo zyskuje na żywca.
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com
Nowy utwór Younga:
Who's Gonna Stand Up And Save The Earth?: http://www.youtube.com/watch?v=JcpPkushfmY
Do posłuchania również w lepszej jakości na oficjalnej stronie http://neilyoung.com/, ale u mnie to źródło strasznie długo się ładuje.
Who's Gonna Stand Up And Save The Earth?: http://www.youtube.com/watch?v=JcpPkushfmY
Do posłuchania również w lepszej jakości na oficjalnej stronie http://neilyoung.com/, ale u mnie to źródło strasznie długo się ładuje.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Nowa płyta Younga, Storytone, ukazać się ma w listopadzie. Tym razem muzykowi towarzyszyć będzie orkiestra symfoniczna i chór.
Who's Gonna Stand Up (orchestral version)
https://soundcloud.com/warnerbrosrecord ... al-version
Who's Gonna Stand Up (orchestral version)
https://soundcloud.com/warnerbrosrecord ... al-version
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Maćku, mówisz o "Peace Trail" ?
No świetna płyta dla mnie powrót do lat 70-tych bez fuzzów ale za to bardzo klimatyczna i spokojniejsza.
Kolejny raz potwierdził, że jest Artystą
No świetna płyta dla mnie powrót do lat 70-tych bez fuzzów ale za to bardzo klimatyczna i spokojniejsza.
Kolejny raz potwierdził, że jest Artystą
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
W podobnym klimacie jest płyta z 2015 roku The Monsanto Years
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
i świetny koncert Earth też z 2015 troszkę ostrzejszy ale tylko fragmentarycznie
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com
Czy "The Monsato years" i najnowsza "Peace trial" to płyty podobne w klimacie to ja pozwalam sobie zostawić w trybie przypuszczającym.
Będąc wielbicielem Younga zgrzytliwego, przesterowanego ze zdumieniem stwierdzam,że owo ostatnie dokonanie tak bardzo do gustu mi przypadło. Może dlatego, że w warstwie dźwiękowej najpierw słychać detal, dopiero potem plan ogólny. No i nie jest to żadna amerykańska wiocha, te piosenki smakują.
To wątek o Neilu Youngu, pozwolę sobie zatem wymienić tytuł, mało tu popularny:
"Le noise" z 2010roku, rzecz popełniona wspólnie z Danielem Lanois, rzeczywiście nieco osobna wobec pozostałych dokonań ale przecież to koncept przemyślany z szacunkiem wobec własnych (Younga) korzeni. Lanois jest tu na pełnych prawach, wnosi do nagrania barwę, fakturę i rytm. Ta płyta to nie jakaś zemsta na wytwórni(Reed), czy zgrywa z słuchaczy(Dylan).
Do wielokrotnego smakowania, właśnie.
Zaś jeśli mamy szydzić z bohatera tego wątku to trzeba mu wytknąć:
Landing on water", której marność została zadekretowana podczas tutejszego plebiscytu na najlepsze płyty Younga.
Będąc wielbicielem Younga zgrzytliwego, przesterowanego ze zdumieniem stwierdzam,że owo ostatnie dokonanie tak bardzo do gustu mi przypadło. Może dlatego, że w warstwie dźwiękowej najpierw słychać detal, dopiero potem plan ogólny. No i nie jest to żadna amerykańska wiocha, te piosenki smakują.
To wątek o Neilu Youngu, pozwolę sobie zatem wymienić tytuł, mało tu popularny:
"Le noise" z 2010roku, rzecz popełniona wspólnie z Danielem Lanois, rzeczywiście nieco osobna wobec pozostałych dokonań ale przecież to koncept przemyślany z szacunkiem wobec własnych (Younga) korzeni. Lanois jest tu na pełnych prawach, wnosi do nagrania barwę, fakturę i rytm. Ta płyta to nie jakaś zemsta na wytwórni(Reed), czy zgrywa z słuchaczy(Dylan).
Do wielokrotnego smakowania, właśnie.
Zaś jeśli mamy szydzić z bohatera tego wątku to trzeba mu wytknąć:
Landing on water", której marność została zadekretowana podczas tutejszego plebiscytu na najlepsze płyty Younga.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Wolę Younga mniej zgrzytliwego ale cenię go za "Le noise" też. Tu objawia się jego podejście do tego co robi. Ma ochotę nagrać taki album i ma to gdzieś co powie wytwórnia jak zareaguje licznik sprzedanych płyt itd. Nawet do końca nie liczy się z fanami, no ale prawdziwi fani to wybaczą panie Young. Nie przekonuje mnie ten album ale również jako Artysta Neil nic nie traci w moich uszach - a że wolę np. "American Stars'n Bars" to nic takiego.
No tak jak pisałem już na pierwszej stronie "Landing on Water" i "Re-ac-tor" i "Trans" mogłoby nie być
No tak jak pisałem już na pierwszej stronie "Landing on Water" i "Re-ac-tor" i "Trans" mogłoby nie być
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com