Przy muzyce o komórkach (i innych mobilnych urządzeniach)
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
To ja z pytaniem do tych, którzy się znają; bo techniką przestałem się fascynować naście lat temu i tak mi zostało, przez co bywam wtórnym analfabetą.
Musiałem niedawno wyposażyć się w nowy telefon; robiłem już to, po nieomal dziesięcioletnim doświadczeniu z innym, mniej więcej rok temu, ale pomysł, żeby kupić najtańszy jednej z firm nieznanych okazał się klapą. Teraz trafiła do mnie Nokia 8000: bo niby nowoczesna, z jakimś KaOS-em i 4G (5G bym się wszak bał ), ma wystarczyć na lata, ale też z normalną klawiaturą, bez obrzydliwości dotykowej. I byłbym zadowolony, nawet skoro menu czasem się zacina, gdyby nie jeden szkopuł. Dochodzą do mnie esemesy z polskim alfabetem. Mam taki ustawiony i takim piszę. Wszelako co wyślę, to ełki stają się elkami, przestaję być — a przecież z natury jestem — ę-ą i zaczynam być e-a itp., itd.
Pogooglałem trochę, ale zdaje się, że nikomu nic takiego nie przeszkadza bądź wszyscy radzą sobie dosko. Ktoś zaradzi?
Musiałem niedawno wyposażyć się w nowy telefon; robiłem już to, po nieomal dziesięcioletnim doświadczeniu z innym, mniej więcej rok temu, ale pomysł, żeby kupić najtańszy jednej z firm nieznanych okazał się klapą. Teraz trafiła do mnie Nokia 8000: bo niby nowoczesna, z jakimś KaOS-em i 4G (5G bym się wszak bał ), ma wystarczyć na lata, ale też z normalną klawiaturą, bez obrzydliwości dotykowej. I byłbym zadowolony, nawet skoro menu czasem się zacina, gdyby nie jeden szkopuł. Dochodzą do mnie esemesy z polskim alfabetem. Mam taki ustawiony i takim piszę. Wszelako co wyślę, to ełki stają się elkami, przestaję być — a przecież z natury jestem — ę-ą i zaczynam być e-a itp., itd.
Pogooglałem trochę, ale zdaje się, że nikomu nic takiego nie przeszkadza bądź wszyscy radzą sobie dosko. Ktoś zaradzi?
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
E, serio? Czemu obrzydliwość? W laptopie, netbooku raczej niepotrzebne, przynajmniej większości osób, ale w telefonie? Kolego, trzeba wyjść z jaskiniDuch 1532 pisze: bez obrzydliwości dotykowej.
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Dzięki; tu już jakiś konkret! Tyle że nic takiego nie znajduję: ani w „Języku”, ani w „Metodach wprowadzania”...
Edycja: dzięki, udało się podobnie: wiadomości —> wybierz —> opcje [bo bez wybierz też można było wybrać opcje, ale z innym skutkiem] —> ustawienia —> kodowanie SMS —> pełny format. Po cóż tu tyle skomplikowań, tego nie wiem
Edycja: dzięki, udało się podobnie: wiadomości —> wybierz —> opcje [bo bez wybierz też można było wybrać opcje, ale z innym skutkiem] —> ustawienia —> kodowanie SMS —> pełny format. Po cóż tu tyle skomplikowań, tego nie wiem
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
Swego czasu też miałem podobną awersję do ekranów dotykowych. Teraz, gdy musiałem pomóc w skonfigurowaniu telefonu z klawiaturą Mamie, to nie mogłem sobie dać rady z tymi przyciskami.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Dotykowych ekranów nie lubię, bo ich nie umiem obsługiwać, zawsze mi się coś spieprzy - no ale wiem, że to tylko kwestia wprawy.
Do czego jednak naprawdę mam awersję i co, jak powiada Pismo, jest dla mnie obrzydliwością, to idea posiadania w telefonie / w kieszeni / w krwioobiegu - internetu. Jestem osobą spędzającą w internecie sporo czasu, co widać po ilości postów na tym forum, a także po godzinach ich pisania czasami , ale przynajmniej wiem, że aby to zrobić, muszę sobie usiąść przy biurku czy stole w moim domu, względnie w pracy czy gdzie indziej, ale w każdym razie w jakimś określonym miejscu. A kiedy nie mogę tego zrobić, to po prostu nie loguję się na forum i mnie na nim nie ma.
To samo z wiadomościami, w jakiej formie by nie przychodziły (ja bez-fejsbukowo-mesendżerowy, ale maile, a także wiadomości np. teraz w okresie zdalnym na Teamsach, przychodzą do mnie jak najbardziej i sporo ich sam piszę) - NIE CHCĘ, żeby przychodziły mi do kieszeni, kiedy sobie idę z psem, pod poduszkę, kiedy właśnie ODSZEDŁEM od komputera, no ale telefon wziąłem ze sobą, bo budzik... w metrze, kiedy wreszcie mam chwilę, żeby poczytać książkę (a nie forum ), bo w domu, przy zmęczeniu i trudności z koncentracją, często nie potrafię się zmusić do czytania dłuższych form i zamiast tego czytam wątki o książkach na forach, he he... więc dla mnie to jest idealne, że w takim np. metrze nie mam pokusy, bo nie mam internetu, i wtedy jakoś łatwiej wyciągam książkę i jednak czytelnictwo rośnie
W mniejszej skali ten sam problem miałem w ogóle z nabyciem telefonu komórkowego, przed czym się broniłem długo (od 2007 mam chyba), ale tu tego zawracania głowy jest znacznie mniej. SMS jak przyjdzie, to jeden, można na niego nawet odpisać, a potem zapomnieć i robić coś innego. Dzwonią do mnie rzadko, bo ich zniechęciłem, zwykle nie odbierając. Przed smartfonem zamierzam bronić się dłużej! W jaskini
Do czego jednak naprawdę mam awersję i co, jak powiada Pismo, jest dla mnie obrzydliwością, to idea posiadania w telefonie / w kieszeni / w krwioobiegu - internetu. Jestem osobą spędzającą w internecie sporo czasu, co widać po ilości postów na tym forum, a także po godzinach ich pisania czasami , ale przynajmniej wiem, że aby to zrobić, muszę sobie usiąść przy biurku czy stole w moim domu, względnie w pracy czy gdzie indziej, ale w każdym razie w jakimś określonym miejscu. A kiedy nie mogę tego zrobić, to po prostu nie loguję się na forum i mnie na nim nie ma.
To samo z wiadomościami, w jakiej formie by nie przychodziły (ja bez-fejsbukowo-mesendżerowy, ale maile, a także wiadomości np. teraz w okresie zdalnym na Teamsach, przychodzą do mnie jak najbardziej i sporo ich sam piszę) - NIE CHCĘ, żeby przychodziły mi do kieszeni, kiedy sobie idę z psem, pod poduszkę, kiedy właśnie ODSZEDŁEM od komputera, no ale telefon wziąłem ze sobą, bo budzik... w metrze, kiedy wreszcie mam chwilę, żeby poczytać książkę (a nie forum ), bo w domu, przy zmęczeniu i trudności z koncentracją, często nie potrafię się zmusić do czytania dłuższych form i zamiast tego czytam wątki o książkach na forach, he he... więc dla mnie to jest idealne, że w takim np. metrze nie mam pokusy, bo nie mam internetu, i wtedy jakoś łatwiej wyciągam książkę i jednak czytelnictwo rośnie
W mniejszej skali ten sam problem miałem w ogóle z nabyciem telefonu komórkowego, przed czym się broniłem długo (od 2007 mam chyba), ale tu tego zawracania głowy jest znacznie mniej. SMS jak przyjdzie, to jeden, można na niego nawet odpisać, a potem zapomnieć i robić coś innego. Dzwonią do mnie rzadko, bo ich zniechęciłem, zwykle nie odbierając. Przed smartfonem zamierzam bronić się dłużej! W jaskini
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Ja też długo, bardzo długo wzbraniałem się od smartfona. Mojego pierwszy, którego mam do tej pory, czyli Samsunga S10e kupiłem jakieś 2 lata temu, a mam 29 lat Pamiętam też, że chwilę, ale to dosłownie chwilkę miałem Samsunga Avilę - chyba jeden z pierwszych dotykowych telefonów, ale nie będących jeszcze smartfonem - chyba
"Fejsa" mam, ale nie używam, bo nie mam do czego, czasami tylko wyślę życzenia znajomemu, znajomej, natomiast z Messengera i WhatsAppa korzystam często, prawie codziennie. Zamiast smsów.
"Fejsa" mam, ale nie używam, bo nie mam do czego, czasami tylko wyślę życzenia znajomemu, znajomej, natomiast z Messengera i WhatsAppa korzystam często, prawie codziennie. Zamiast smsów.
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Ja to wszystko rozumiem. Długo broniłem się przed komórkami, później przed smartfonami, a w końcu przed mediami społecznościowymi i korzystaniem z nich w komórce. Stopniowo się poddawałem, głownie ze względów zawodowych, ale też - muszę pokornie przyznać - z własnej ciekawości. I z jednej strony niby jest wygoda, bo w każdej chwili mogę znaleźć różne informacje w telefonie będąc gdziekolwiek. Mam też ułatwiony kontakt z ludźmi. Z drugiej - odebrało mi to spokój, zdolność do koncentracji na świecie zewnętrznym, a też i to wyjątkowo sprawny złodziej czasu. Dlatego, w chwilach (rzadkich niestety ostatnio) gdy mam czas na spacer i rozkoszowanie się naturą - to zostawiam smartfona w domu.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Ja ich nie lubię głównie ze względu na smugi, które na nich zostają. Niemniej pod tym:Crazy pisze:Dotykowych ekranów nie lubię, bo ich nie umiem obsługiwać, zawsze mi się coś spieprzy - no ale wiem, że to tylko kwestia wprawy.
— mógłbym podpisać się nieomal w zupełności (nieomal, bo nie jeżdżę metrem, nie mam ni nie chcę mieć psa, nie widzę szczególnej wartości w rośnięciu czytelnictwa, niechby sam w książkach utkwiony). Mnie te jakieś piętnaście lat temu do telefonu, skoro byłem w liceum, nakłonili rodzice, uznając, pewnie słusznie, że się może przydać. Wciąż pamiętam szyderczy śmiech kolegi z ławki, kiedy podskakiwałem podczas lekcji, oszołomiony wibracją w kieszeniDo czego jednak naprawdę mam awersję i co, jak powiada Pismo, jest dla mnie obrzydliwością, to idea posiadania w telefonie / w kieszeni / w krwioobiegu - internetu. Jestem osobą spędzającą w internecie sporo czasu, co widać po ilości postów na tym forum, a także po godzinach ich pisania czasami , ale przynajmniej wiem, że aby to zrobić, muszę sobie usiąść przy biurku czy stole w moim domu, względnie w pracy czy gdzie indziej, ale w każdym razie w jakimś określonym miejscu. A kiedy nie mogę tego zrobić, to po prostu nie loguję się na forum i mnie na nim nie ma.
To samo z wiadomościami, w jakiej formie by nie przychodziły (ja bez-fejsbukowo-mesendżerowy, ale maile, a także wiadomości np. teraz w okresie zdalnym na Teamsach, przychodzą do mnie jak najbardziej i sporo ich sam piszę) - NIE CHCĘ, żeby przychodziły mi do kieszeni, kiedy sobie idę z psem, pod poduszkę, kiedy właśnie ODSZEDŁEM od komputera, no ale telefon wziąłem ze sobą, bo budzik... w metrze, kiedy wreszcie mam chwilę, żeby poczytać książkę (a nie forum ), bo w domu, przy zmęczeniu i trudności z koncentracją, często nie potrafię się zmusić do czytania dłuższych form i zamiast tego czytam wątki o książkach na forach, he he... więc dla mnie to jest idealne, że w takim np. metrze nie mam pokusy, bo nie mam internetu, i wtedy jakoś łatwiej wyciągam książkę i jednak czytelnictwo rośnie
W mniejszej skali ten sam problem miałem w ogóle z nabyciem telefonu komórkowego, przed czym się broniłem długo (od 2007 mam chyba), ale tu tego zawracania głowy jest znacznie mniej. SMS jak przyjdzie, to jeden, można na niego nawet odpisać, a potem zapomnieć i robić coś innego. Dzwonią do mnie rzadko, bo ich zniechęciłem, zwykle nie odbierając. Przed smartfonem zamierzam bronić się dłużej! W jaskini
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Tak, Internet w kieszeni czy pod ręką to prawdziwe przekleństwo - jeszcze człowiek nie wstanie z łóżka, a już przeczyta newsy (nierzadko od razu można sobie popsuć nastrój, kolejne obostrzenia, afery etc.), będąc na zewnątrz śledzenie co się dzieje na forum czy innych, zapisanych w ulubionych serwisach, a nawet wieczorem jeszcze chce się coś sprawdzić przed snem... Kończy się to korzystaniem z ekranów po kilkanaście godzin na dobę (przy wykonywaniu pracy biurowej). Wiem, bo sam tak mam od dawna, nie polecam Przy czym ja przed smartfonami w ogóle się nie broniłem, bo korzystam z takich urządzeń już od ok. 10 lat. Dobrze, że przynajmniej na Teamsy się na telefonie nie loguję, ani że prawie wcale nie korzystam z serwisów społecznościowych (sporadycznie messenger, jak ktoś do mnie napiszę, sam jednak zdecydowanie wolę SMS-y). Ci, którzy się bronią przed wszędobylskością Internetu, na pewno mogą liczyć na większy spokój. Natomiast książka późnym wieczorem, ale taka tradycyjna, nie e-book czytany na komputerze, korzystnie wpływa także na samo zasypianie, dlatego ostatnio próbuję się przestawiać na taki tryb zamykania dnia.Crazy pisze:Do czego jednak naprawdę mam awersję i co, jak powiada Pismo, jest dla mnie obrzydliwością, to idea posiadania w telefonie / w kieszeni / w krwioobiegu - internetu. Jestem osobą spędzającą w internecie sporo czasu, co widać po ilości postów na tym forum, a także po godzinach ich pisania czasami , ale przynajmniej wiem, że aby to zrobić, muszę sobie usiąść przy biurku czy stole w moim domu, względnie w pracy czy gdzie indziej, ale w każdym razie w jakimś określonym miejscu. A kiedy nie mogę tego zrobić, to po prostu nie loguję się na forum i mnie na nim nie ma.
To samo z wiadomościami, w jakiej formie by nie przychodziły (ja bez-fejsbukowo-mesendżerowy, ale maile, a także wiadomości np. teraz w okresie zdalnym na Teamsach, przychodzą do mnie jak najbardziej i sporo ich sam piszę) - NIE CHCĘ, żeby przychodziły mi do kieszeni, kiedy sobie idę z psem, pod poduszkę, kiedy właśnie ODSZEDŁEM od komputera, no ale telefon wziąłem ze sobą, bo budzik... w metrze, kiedy wreszcie mam chwilę, żeby poczytać książkę (a nie forum ), bo w domu, przy zmęczeniu i trudności z koncentracją, często nie potrafię się zmusić do czytania dłuższych form i zamiast tego czytam wątki o książkach na forach, he he... więc dla mnie to jest idealne, że w takim np. metrze nie mam pokusy, bo nie mam internetu, i wtedy jakoś łatwiej wyciągam książkę i jednak czytelnictwo rośnie
Nie każdy Ale trochę racji masz.gharvelt pisze:jeszcze człowiek nie wstanie z łóżka, a już przeczyta newsy
Ja się muszę ogarnąć, i przestać korzystać z lapka przed spaniem, bo to podobno bardzo niewskazane. Ciężko będziegharvelt pisze: Natomiast książka późnym wieczorem, ale taka tradycyjna, nie e-book czytany na komputerze, korzystnie wpływa także na samo zasypianie, dlatego ostatnio próbuję się przestawiać na taki tryb zamykania dnia.
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Ja też broniłem się długo przed komórką. Chyba dopiero w 2007 r. mnie dopadło. A smartfona też mam stosunkowo niedawno. Mimo wszystko czasami się przydaje, jeśli chcę coś sprawdzić na szybko.
No i korzystam z aplikacji typu Endomondo czy Sports Tracker. Dzięki temu wiem, jaką mam życiówkę w maratonie. Fakt, że mało imponującą, ale zawsze
No i korzystam z aplikacji typu Endomondo czy Sports Tracker. Dzięki temu wiem, jaką mam życiówkę w maratonie. Fakt, że mało imponującą, ale zawsze