Vangelis
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Nikt nie zauważył, że Vangelis wydał nową płytę? "Nocturne" nie przynosi właściwie praktycznie nic nowego, to znane Vangelisowe tematy, tylko zagrane na fortepianie z delikatnym elektronicznym tłem. Jak wracam pod wieczór z pracy, to całkiem miło się tego słucha. Purystom brzmieniowym zwracam uwagę na realizację - może i ten fortepian jest nieco napompowany, ale za to jaki efektowny!
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Oj tak, ten duet to był kawał sztuki.kośmin pisze:duet z Jonem... byli stworzeni dla siebie...
Właśnie sobie puszczałem ich hity karaoke z YT i próbowałem oddać paszczowo... Ot, takie doświadczenie, jak się się okazało zabawne, ale i pouczające, bo
- nie da się zaśpiewać tak wysoko (tzn. większość chłopa nie ma takiej rozpiętości w górę),
- jak się śpiewa niżej, to to kompletnie nie styka, więc nie są to piosenki do ogniska,
- State Of Independance, pozornie zwykła pioseneczka, okazuje się być melodycznym kosmicznym łamańcem, którego zaśpiewanie wymaga doskonałego warsztatu, a bez tego nie jest niestety nawet zabawnie.
Mimo to zachęcam do spróbowania!
Znalazłem ciekawy album, o któego istnieniu nie wiedziałem. Jest to soundtrack Vangelisa do filmu Henry`ego Chapiera Amore. Film, chyba niezbyt udany, wszedł na ekrany w styczniu 1974, natomiast monofoniczny album w nakładzie 1000 egz. datowany jest na 1973 r. Myślę, że dla wielu sympatyków Greka jest to ciekawy kąsek. Jest cały dostępny na YT.
Kontynuując rozmowę z innego tematu:
Juno to Jupiter słucha się przyjemnie, ale na tle całego, jakże bogatego dorobku artysty, ląduje tak pod koniec 3. dziesiątki jego płyt.
Przy okazji przypomnę wyniki z jednej z najlepszych zabaw (moim zdaniem) w historii FD. Na podobnym poziomie był jeszcze Neil Young, choć tam emocji i kontrowersji było już dużo mniej.
Wyniki ciutkę kontrowersyjne, ale tak czy inaczej ciężko byłoby wcisnąć najnowsze dzieło Vangelisa wyżej:
https://rockjazz.pl/forum/viewtopic.php ... 57#p136957
Leptir pisze:Vangelis - Juno To Jupiter.
Nowa płyta Vangelisa inspirowana misją sondy Juno, która bada okolice Jowisza. Rzecz należycie "kosmiczna" i vangelisowska w duchu i brzmieniu. W muzykę wplecione są dźwięki przekazywane na Ziemię przez wspomnianą sondę, a także głosy naukowców. Tak, jest tu sopran śpiewaczki operowej Angeli Gheorghiu - ale po 1. nie ma go zbyt wiele, a po 2. został dobrze wkomponowany w muzykę. Całość mi się podoba - stary dobry Vangelis tylko nieznacznie odświeżył swoje brzmienia i gra tak, że ciepło się na sercu robi.
WOJTEKK pisze:Już nie bada. Chyba spadła na Jowisza. dobra płyta. Naprawdę dobra.
2 i pół odsłuchu za mną i rzeczywiście, płyta zaskakuje mocno na plus, szczególnie otwarcie, chociaż chyba głównie dlatego, że ostatnie 2 dekady stopniowo wygaszały emocje fanów, towarzyszące nowym nagraniom Greka.Leptir pisze:A możliwe - zasugerowałem się tym co napisali o tej płycie. Tak czy owak - Ewangelos jest w formie.WOJTEKK pisze:Już nie bada. Chyba spadła na Jowisza. dobra płyta. Naprawdę dobra.
Juno to Jupiter słucha się przyjemnie, ale na tle całego, jakże bogatego dorobku artysty, ląduje tak pod koniec 3. dziesiątki jego płyt.
Przy okazji przypomnę wyniki z jednej z najlepszych zabaw (moim zdaniem) w historii FD. Na podobnym poziomie był jeszcze Neil Young, choć tam emocji i kontrowersji było już dużo mniej.
Wyniki ciutkę kontrowersyjne, ale tak czy inaczej ciężko byłoby wcisnąć najnowsze dzieło Vangelisa wyżej:
https://rockjazz.pl/forum/viewtopic.php ... 57#p136957
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
I właśnie w tych fragmentach robi się od razu cieplej na serduchu, od razu odmładza to Vangelisa o te 40-50 lat.WOJTEKK pisze:taka z tych bardziej elektronicznych - Spiral, Albedo.
Nagrał, nagrał, ale nie będziemy się znowu spierali o to 13. miejsce.WOJTEKK pisze:W tym wieku nic lepszego nie nagrał.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6892
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Słucham, jestem w trakcie trzeciego utworu - i jest bardzo przyjemnie. Elektronicznie w duchu... Berlin School, szczególnie Tangerine Dream. Grek, a gra po niemiecku
A propos tamtego plebiscytu Vangelisowego: bardzo się wtedy cieszyłem, że uwielbiane przeze mnie płyty z Irene Papas tak wysoko...
A propos tamtego plebiscytu Vangelisowego: bardzo się wtedy cieszyłem, że uwielbiane przeze mnie płyty z Irene Papas tak wysoko...
vertical_invader
- Monstrualny Talerz
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4225
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
- Retromaniak
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3054
- Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
- Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz
Vangelis - Nocturne: The Piano Album (2019)
Vangelis - Nocturne: The Piano Album (2019)
17 / 75:00
Tracklista:
01. "Nocturnal Promenade" 5:51
02. "To the Unknown Man" (From Spiral) 5:14
03. "Movement 9, Mythodea" (From Mythodea) 3:48
04. "Moonlight Reflections" 3:10
05. "Through the Night Mist" 5:12
06. "Early Years" 3:32
07. "Love Theme, Blade Runner" (From Blade Runner) 6:05
08. "Sweet Nostalgia" 3:38
09. "Intermezzo" 3:45
10. "To a Friend" 5:23
11. "La Petite Fille de la Mer" (From L'Apocalypse des animaux) 4:45
12. "Longing" 3:45
13. "Chariots of Fire" (From Chariots of Fire) 5:26
14. "Unfulfilled Desire" 4:24
15. "Lonesome" 5:50
16. "1492: Conquest of Paradise" (From 1492: Conquest of Paradise) 4:51
17. "Pour Melia" 1:11
Skład:
Vangelis – piano, keyboards
Irina Valentinova-Karpouchina – piano "Movement 9, Mythodea"
Uwielbiam Vangelisa i słucham go od 1975 roku. Pewnie, że z jego olbrzymiej dyskografii u mnie na półce stoi zaledwie kilka płyt...
Piszecie, i słusznie, o „plastiku” jego syntezatorów. Ja jakoś się do niego przyzwyczaiłem.
Natomiast mój niedawny nabytek „Nocturne” mogę polecić przeciwnikom „plastiku”.
Mamy tu 11 nowych kompozycji i 6 , które już znamy od dawna, no ale nie w takiej wersji...
75 minut spokoju – można podkręcić wzmacniacz i...ja odlatuję...
P.S.
„Juno To Jupiter” też mi się podoba. Rok 2021 przynosi piękne płyty.
„Trzeba dobudować półkę”
17 / 75:00
Tracklista:
01. "Nocturnal Promenade" 5:51
02. "To the Unknown Man" (From Spiral) 5:14
03. "Movement 9, Mythodea" (From Mythodea) 3:48
04. "Moonlight Reflections" 3:10
05. "Through the Night Mist" 5:12
06. "Early Years" 3:32
07. "Love Theme, Blade Runner" (From Blade Runner) 6:05
08. "Sweet Nostalgia" 3:38
09. "Intermezzo" 3:45
10. "To a Friend" 5:23
11. "La Petite Fille de la Mer" (From L'Apocalypse des animaux) 4:45
12. "Longing" 3:45
13. "Chariots of Fire" (From Chariots of Fire) 5:26
14. "Unfulfilled Desire" 4:24
15. "Lonesome" 5:50
16. "1492: Conquest of Paradise" (From 1492: Conquest of Paradise) 4:51
17. "Pour Melia" 1:11
Skład:
Vangelis – piano, keyboards
Irina Valentinova-Karpouchina – piano "Movement 9, Mythodea"
Uwielbiam Vangelisa i słucham go od 1975 roku. Pewnie, że z jego olbrzymiej dyskografii u mnie na półce stoi zaledwie kilka płyt...
Piszecie, i słusznie, o „plastiku” jego syntezatorów. Ja jakoś się do niego przyzwyczaiłem.
Natomiast mój niedawny nabytek „Nocturne” mogę polecić przeciwnikom „plastiku”.
Mamy tu 11 nowych kompozycji i 6 , które już znamy od dawna, no ale nie w takiej wersji...
75 minut spokoju – można podkręcić wzmacniacz i...ja odlatuję...
P.S.
„Juno To Jupiter” też mi się podoba. Rok 2021 przynosi piękne płyty.
„Trzeba dobudować półkę”
Największe muzyczne archiwum na Spotify
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 26375
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Nocturne to straszna ... cholera, jakby to napisac, zeby nie było wulgarnie. Wykropkuję - Nocturne to straszna ch...nia. Dlaczego, otóż:
Są różne powody, dlaczego płyta może się nie udać. No bo na przykład nie wyjdzie i już. Albo też, kiedy sama koncepcja jest kiepska i potem już nie ma czego ratować. W przypadku „Nokturnu” raczej ta druga opcja powinna być brana pod uwagę. Bo moim zdaniem to jest bardzo słabe, dlatego że źle pomyślane i nie miało prawa wyjść. Pomysł na ten album był dokładnie taki, jak tytuł, „Nocturne – The Piano Album”– czyli miało to być dzieło z nastrojową muzyką, gdzie rolę główną miał odgrywać fortepian. Wydaje mi się, że naturalne środowisko muzyczne Vangelisa to raczej syntezatory, a jeśli i nawet fortepian, to nie na pierwszym planie, nie jako instrument wiodący. I słychać, że pianistą nie jest, tylko klawiszowcem. Pianistą to był Wladziu Liberace, który z „Chariots of Fire” w ciągu kilkudziesięciu sekund wyciągnął więcej niż autor z całego utworu w tej wersji (do zobaczenia na youtubie, ceremonia wręczania Oscarów z 1982 roku). Vangelis zebrał tu trochę nowych utworów i uzupełnił kilkoma przerobionymi starszymi. Wyszło mu to tak, że trudno tego krążka do końca dosłuchać. Jest to po prostu przeraźliwie nudna płyta – siedemdziesiąt kilka minut pitolenia na fortepianie, z towarzyszącymi gdzieś w tle syntezatorami. Starsze utwory, potraktowane w ten sposób są… pomijalne…? Wtapiają się gdzieś w to jednolite, muzyczne tło, tracąc całą swoją osobowość. Gdybym nie zobaczył na okładce, że na płycie jest „To The Unknown Man”, to bym nawet tego nie zauważył. Jeden ze znaczniejszych utworów na „Spiral” tu jest tylko pięcioma minutami plumkania gdzieś na początku płyty… Dobra, nie ma się co dalej rozpisywać. Dół z wapnem.
To moja recenzja z artrocka - wklejam całą, bo dosyć krótka.
Są różne powody, dlaczego płyta może się nie udać. No bo na przykład nie wyjdzie i już. Albo też, kiedy sama koncepcja jest kiepska i potem już nie ma czego ratować. W przypadku „Nokturnu” raczej ta druga opcja powinna być brana pod uwagę. Bo moim zdaniem to jest bardzo słabe, dlatego że źle pomyślane i nie miało prawa wyjść. Pomysł na ten album był dokładnie taki, jak tytuł, „Nocturne – The Piano Album”– czyli miało to być dzieło z nastrojową muzyką, gdzie rolę główną miał odgrywać fortepian. Wydaje mi się, że naturalne środowisko muzyczne Vangelisa to raczej syntezatory, a jeśli i nawet fortepian, to nie na pierwszym planie, nie jako instrument wiodący. I słychać, że pianistą nie jest, tylko klawiszowcem. Pianistą to był Wladziu Liberace, który z „Chariots of Fire” w ciągu kilkudziesięciu sekund wyciągnął więcej niż autor z całego utworu w tej wersji (do zobaczenia na youtubie, ceremonia wręczania Oscarów z 1982 roku). Vangelis zebrał tu trochę nowych utworów i uzupełnił kilkoma przerobionymi starszymi. Wyszło mu to tak, że trudno tego krążka do końca dosłuchać. Jest to po prostu przeraźliwie nudna płyta – siedemdziesiąt kilka minut pitolenia na fortepianie, z towarzyszącymi gdzieś w tle syntezatorami. Starsze utwory, potraktowane w ten sposób są… pomijalne…? Wtapiają się gdzieś w to jednolite, muzyczne tło, tracąc całą swoją osobowość. Gdybym nie zobaczył na okładce, że na płycie jest „To The Unknown Man”, to bym nawet tego nie zauważył. Jeden ze znaczniejszych utworów na „Spiral” tu jest tylko pięcioma minutami plumkania gdzieś na początku płyty… Dobra, nie ma się co dalej rozpisywać. Dół z wapnem.
To moja recenzja z artrocka - wklejam całą, bo dosyć krótka.
Re: Vangelis
Nie wiem, na ile ten odgrzebany wywód jest aktualny, ale akurat wczoraj wieczorem po raz pierwszy w życiu posłuchałem Voices (1995). Jestem przyjemnie zaskoczony. Płyta nad wyraz przystępna zgrabnie wiążąca partie wokalne z elektronicznym podkładem, który może nieco za rzadko jest w starym (czasami wręcz średniowiecznym), dobrym stylu a za często trąci nieco współczesnym popem. Jednak w ogólności oceniam pozytywnie i pewnie wrócę, raczej też któregoś wieczoru bo to płyta dedykowana relaksacji.WOJTEKK pisze: ↑21.01.2014, 22:24(...) Rydwany to mój ulubiony album pana V, ale najczęściej słucham Voices. Nigdy się nad nie zastanawiałem nad takim rankingiem, bo większość płyt po prostu lubię. raczej byłyby by to całe grupy płyt które lubię mniej lub więcej, bez uszczegółowienia kolejności. na pewno w tej grupie bardziej lubianych byłyby Spiral, Albedo - bo to sentyment - pierwsze numery Vangelisa jakie poznałem to właśnie z tych płyt pochodziły, potem Voices, bo to swego czasu była moja ulubiona kołysanka, Opera Sauvage, potem dobiły Earth i Soil Festivities, ale to stosunkowo niedawno, Antarctica, no i pewno też bym tu miejsce znalazł dla tego szybko pogonionego 1492 - bo to pierwszy mój Vangelis na CD. No i last, but not least - H&H - bardzo mocna płyta, jeżeli wygra, to jak najbardziej zasłużenie.