Zaladkowa gorzka jest w porzo, a krupnik jeszcze lepszy. Stare przyslowie pszczol mowi, ze niewazne jaka etykietka, byle dobrze sponiewieraloFreefall pisze: Żołądkowa gorzka jest jak najbardziej w porządku.
Zresztą najważniejsze, że się woltaż zgadza, a nie, czy to jakiś single malt czy multiple malt .
Przy muzyce o trunkach
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
- greg66
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4162
- Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Żołądkowa gorzka od paru jest wstępem na sierpniowe spotkania Tułowickie
Summer Of Love'67
http://musicpsychedelic.blogspot.com
http://musicpsychedelic.blogspot.com
- stranger
- maxi-singel kompaktowy
- Posty: 780
- Rejestracja: 01.04.2014, 10:05
- Lokalizacja: Rzeszów/Glasgow
Otóż to - obie wchodzą mi bez problemu. Choć obecnie (z racji zamieszkania) delektuję się (od wielkiego dzwona - np. jutro ) takim oto lokalnym specyfikiemBart pisze:Zaladkowa gorzka jest w porzo, a krupnik jeszcze lepszy. Stare przyslowie pszczol mowi, ze niewazne jaka etykietka, byle dobrze sponiewieralo
A ja wczoraj oddałem ledwo napoczętą butelkę jakiegoś niby whisky, ale smakowego z "red hot cynamonem" Raz, że nie lubię zestawienia słodkie-ostre (czekolady z chilli itp. to nie dla mnie), dwa że to jakoś zupełnie stawało mi laską cynamonową w gardle...
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Captain Morgan znam dobrze, ale preferuje Bacardi lub Kraken. Do drinkow albo i bez rozcienczania, mam na wykonczeniu taka oto 1.75L butelke:stranger pisze:Otóż to - obie wchodzą mi bez problemu. Choć obecnie (z racji zamieszkania) delektuję się (od wielkiego dzwona - np. jutro ) takim oto lokalnym specyfikiemBart pisze:Zaladkowa gorzka jest w porzo, a krupnik jeszcze lepszy. Stare przyslowie pszczol mowi, ze niewazne jaka etykietka, byle dobrze sponiewieralo
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
Pewnie Fireball.... mialem na to faze kilka lat temu, ale mi przeszlo. Kieliszek bym w mrozny zimowy dzien wychylil, tak dla rozgrzania- fajnie pali w przelyku, ale wiecej to ciezko, bo za slodko.Crazy pisze:A ja wczoraj oddałem ledwo napoczętą butelkę jakiegoś niby whisky, ale smakowego z "red hot cynamonem" Raz, że nie lubię zestawienia słodkie-ostre (czekolady z chilli itp. to nie dla mnie), dwa że to jakoś zupełnie stawało mi laską cynamonową w gardle...
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
A u mnie przywieziona jeszcze w lecie śliwowica ze Słowenii. Kupiłem ją na bazarze w Mariborze i dopiero teraz otworzyłem (co chyba dobrze o mnie świadczy ). Wchodzi jak nóż w masło!
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Arnold Layne
- digipack
- Posty: 2638
- Rejestracja: 29.04.2007, 18:41
B.J. pisze:Dawno dawno temu
Kiedy miałem jeszcze wątrobę
Cudowny bukiet
_________________
Panowie, te fotki - zwłaszcza ta Bidżeja - to chyba ze zbiorów DesyK o n i u pisze:Czyżbyś zatęsknił za zestawem o wdzięcznej nazwie "Lornetka z meduzą".
_________________
"How I wish, how I wish you were here"...
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Obecnie nie pijam już prawie wcale innych trunków jak wina (zwłaszcza piwa nie tykam absolutnie w ogóle), ale w ostatnich dniach miałem okazję skosztować dwóch zupełnie innych produktów.
Same muzyczne skojarzenia. Ten Hendrick's to kolejny powód, żeby jednak nazwisko słynnego gitarzysty pisać z literą "x", bo łatwo o pomyłkę i zamiast kupić płytę - wybrać butelkę Występuje w dwóch wersjach procentowych, mój egzemplarz to ten nieznacznie mocniejszy. Podobno niektórzy pijają gin bez dodatków, ja jednak wolę sobie wymieszać, dlatego tym razem wybrałem drinki z grenadyną. Połączenie gorzkiego i słodkiego znakomite, kolor też niczego sobie.
Później przyszedł czas na klasykę. Czekoladowy Mozart, o niezidentyfikowanym składzie (nie mogłem znaleźć szczegółów, może tajna receptura?), w smaku przypomina nieco irlandzkiego Baileysa, zarazem dorównuje mu poziomem. Gęsty krem, z bardzo lekką nutą goryczy, dzięki czemu słodycz podczas spożycia nie przytłacza. Opakowanie, jak widać na zdjęciu, to klasa sama w sobie, przykuwa uwagę.
Same muzyczne skojarzenia. Ten Hendrick's to kolejny powód, żeby jednak nazwisko słynnego gitarzysty pisać z literą "x", bo łatwo o pomyłkę i zamiast kupić płytę - wybrać butelkę Występuje w dwóch wersjach procentowych, mój egzemplarz to ten nieznacznie mocniejszy. Podobno niektórzy pijają gin bez dodatków, ja jednak wolę sobie wymieszać, dlatego tym razem wybrałem drinki z grenadyną. Połączenie gorzkiego i słodkiego znakomite, kolor też niczego sobie.
Później przyszedł czas na klasykę. Czekoladowy Mozart, o niezidentyfikowanym składzie (nie mogłem znaleźć szczegółów, może tajna receptura?), w smaku przypomina nieco irlandzkiego Baileysa, zarazem dorównuje mu poziomem. Gęsty krem, z bardzo lekką nutą goryczy, dzięki czemu słodycz podczas spożycia nie przytłacza. Opakowanie, jak widać na zdjęciu, to klasa sama w sobie, przykuwa uwagę.