Przy muzyce o samochodach
Moderators: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
-
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posts: 14152
- Joined: 11.04.2007, 21:33
Rowery i prorowerowa organizacja transportu publicznego są bardzo ok, ale nie rozwiązują problemu komunikacyjnego na większych odległościach, stąd również tendencja do kumulacji ludzi w ośrodkach/miastach.
Problematyka zarządzania masą spędza możnym tego świata sen z powiek, więc masy koncentrować trzeba i przerzedzać.
Co do car-sharingu to miasta wypełnią się bezpiecznymi, autonomicznymi ekopojazdami, które wozić nas będą, dokądkolwiek zechcą.
Problematyka zarządzania masą spędza możnym tego świata sen z powiek, więc masy koncentrować trzeba i przerzedzać.
Co do car-sharingu to miasta wypełnią się bezpiecznymi, autonomicznymi ekopojazdami, które wozić nas będą, dokądkolwiek zechcą.
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posts: 4454
- Joined: 20.03.2010, 10:27
- Location: Wieliczka
Są OK w miastach. Poza miastami nie istnieją albo nie mają żadnego sensu.
Jak ktoś ma 3 dzieci, 8 km do szkoły, połączenia praktycznie brak a później jeszcze do pracy w przeciwnym kierunku 20 to życzę powodzenia jak wybierze inny środek transportu niż samochód.
Chociaż u nas w gminie muszę przyznać znacząco się to poprawiło ostatnimi laty. Autobusów jeździ aż za dużo jak to niektórzy mówią ale dla użtkownika to oczywista korzyść.
Większość problemów można by zmarginalizować gdyby nie rządzili nami #@$#^^%&.
Od lat zamiast ludzi do czegoś zachęcać czyli promować pozytywne zachowania władza goni zachowania złe, piętnuje, dzieli, nakłada podatki.
To nie przyniesie dobrych rezultatów.
Trzeba dawać dobry przykład, edukować, budować infrastrukturę, promować pewne zachowania.
Pałowanie obywateli zaporowymi kosztami, piętnowanie i pokazywanie palcem raczej na dłuższą metę pozytywnych skutków nie przyniesie.
Jak ktoś ma 3 dzieci, 8 km do szkoły, połączenia praktycznie brak a później jeszcze do pracy w przeciwnym kierunku 20 to życzę powodzenia jak wybierze inny środek transportu niż samochód.
Chociaż u nas w gminie muszę przyznać znacząco się to poprawiło ostatnimi laty. Autobusów jeździ aż za dużo jak to niektórzy mówią ale dla użtkownika to oczywista korzyść.
Większość problemów można by zmarginalizować gdyby nie rządzili nami #@$#^^%&.
Od lat zamiast ludzi do czegoś zachęcać czyli promować pozytywne zachowania władza goni zachowania złe, piętnuje, dzieli, nakłada podatki.
To nie przyniesie dobrych rezultatów.
Trzeba dawać dobry przykład, edukować, budować infrastrukturę, promować pewne zachowania.
Pałowanie obywateli zaporowymi kosztami, piętnowanie i pokazywanie palcem raczej na dłuższą metę pozytywnych skutków nie przyniesie.
-
- japońska edycja z bonusami
- Posts: 3997
- Joined: 24.05.2017, 10:29
Poza tym, że są różne miasta, miasteczka i wsie i rower czy komunikacja zbiorowa nie zawsze pasuje to jeszcze co do roweru, to u nas jest od listopada do połowy kwietnia szaruga, a czasem jeszcze gorzej, w tym sezonie było zimno i lało od początku października do końca maja. Ja dojeżdżam do pracy na rowerze, ale miałem już tego wszystkiego absolutnie serdecznie dość i sporo już w tym roku jeździłem autem z prozaicznego powodu - było mi cały czas cholernie zimno, choć generalnie jestem (albo byłem) hardcorowcem rowerowym.
-
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posts: 5038
- Joined: 19.08.2019, 16:15
To jest ciekawy paradoks, że:
a) rowery kojarzą się z "bliżej natury", ale żeby efektywnie i dużo jeździć rowerem, to właściwie trzeba mieszkać w mieście najlepiej dużym
b) mieszkanie na wsi też kojarzy się z "bliżej natury", ale żeby mieszkać na wsi, to właściwie trzeba mieć samochód
Co to za wegetarianin, co...?
a) rowery kojarzą się z "bliżej natury", ale żeby efektywnie i dużo jeździć rowerem, to właściwie trzeba mieszkać w mieście najlepiej dużym
b) mieszkanie na wsi też kojarzy się z "bliżej natury", ale żeby mieszkać na wsi, to właściwie trzeba mieć samochód
Co to za wegetarianin, co...?
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posts: 4454
- Joined: 20.03.2010, 10:27
- Location: Wieliczka
Bardzo trafne spostrzeżenia.
Ja bym dodał jeszcze jeden paradoks. Mając stary dom na głowie, ciągłe remonty a do tego trzeci etat w postaci drobnego handlu nie mam czasu jeździć tym rowerem. Jakby praca na etacie starczyła na godne życie miałbym pewnie więcej czasu np na rower. A nawet jak są chęci i czas to np ktoś coś kupi i trzeba tak czy inaczej samochodem jechać.
Moja mama za to pomimo że posiada prawko jeździ tylko rowerem.
Taki przywilej emeryta
Ja bym dodał jeszcze jeden paradoks. Mając stary dom na głowie, ciągłe remonty a do tego trzeci etat w postaci drobnego handlu nie mam czasu jeździć tym rowerem. Jakby praca na etacie starczyła na godne życie miałbym pewnie więcej czasu np na rower. A nawet jak są chęci i czas to np ktoś coś kupi i trzeba tak czy inaczej samochodem jechać.
Moja mama za to pomimo że posiada prawko jeździ tylko rowerem.
Taki przywilej emeryta
-
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posts: 6741
- Joined: 11.04.2007, 08:36
- Location: Łódź
Podsumowując: każdy jeździ tym, czym może/chce/pasuje mu - ja jednak częściej wybieram transport publiczny, niż rower - trochę straszno jechać rowerem, mając w plecaku laptop za 3-4 tys. - taki muszę mieć do pracy, więc żeby jeździć rowerem, zostawiam ten laptop w pracy i zabieram go do domu na weekend - wtedy znów tylko transport publiczny. Ponadto - jak pisałem - samochód to konieczność w przypadku przewozu większego ładunku. No i rozwożenie małych dzieci do szkół/przedszkoli/żłobków - też najwygodniej samochodem. Idealnie by było, gdyby w Polsce było więcej ścieżek rowerowych - nie tylko w miastach. Pamiętam, jak kiedyś przejeżdżałem przez Belgię - wzdłuż autostrad pomiędzy miastami (Gent - Antwerpia) wciąż rozciągały się ścieżki rowerowe.
W Łodzi obecnie powstaje tunel średnicowy, łączący dwa główne dworce: Fabryczny i Kaliski, pomiędzy nimi powstają nowe przystanki kolejowe - będzie więc coś na kształt metra, już nie mogę się tego doczekać. Ostatnio metrem jechałem 3 lata temu w Pradze - zaparkowaliśmy pod marketem gdzieś na przedmieściach, a 10 minut później byliśmy już w centrum: Most Karola itp. - bajka
Na wsiach czy w małych miasteczkach ludzie masowo jeżdżą rowerami - dzieciństwo spędziłem w Głownie, w tamtych czasach królowały Wigry, Flamingi, Ukrainy, Touring, Popularne, Jubilaty itp.
W Łodzi obecnie powstaje tunel średnicowy, łączący dwa główne dworce: Fabryczny i Kaliski, pomiędzy nimi powstają nowe przystanki kolejowe - będzie więc coś na kształt metra, już nie mogę się tego doczekać. Ostatnio metrem jechałem 3 lata temu w Pradze - zaparkowaliśmy pod marketem gdzieś na przedmieściach, a 10 minut później byliśmy już w centrum: Most Karola itp. - bajka
Na wsiach czy w małych miasteczkach ludzie masowo jeżdżą rowerami - dzieciństwo spędziłem w Głownie, w tamtych czasach królowały Wigry, Flamingi, Ukrainy, Touring, Popularne, Jubilaty itp.
vertical_invader
-
- box
- Posts: 9406
- Joined: 04.09.2010, 21:27
Ale jesteś świadomy, że rowerzysta w konfrontacji z samochodem nie ma żadnych szans? I że w drugą stronę to nie obowiązuje? Jeżdżę sporo na rowerze i nie raz spotykałem się z agresja ze strony kierowców, bywało, że próbowali przyciskać mnie do pobocza - mimo że jeżdżę ostrożnie, raczej jak najbliżej pobocza, przeprowadzam rower przez przejścia, stosuję się do przepisów itp., itd. Nigdy natomiast nie byłem świadkiem przyciskania przez rowerzystów samochodu. Być może Ty masz inne doświadczenia, a być może też myślisz tylko o własnym tyłku zabezpieczonym w metalowej puszce. Z mojego punktu widzenia, człowieka, który jeździ rowerem, a natomiast nie jeździ samochodem - czuję się bezpieczniej, gdy na drodze jest mniej samochodów. I mam do tego prawo. Tak, oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy kierowcy zachowują się na drodze agresywnie, z pewnością nawet większość jest kulturalna i opanowana - mi jednak wystarczy jeden, który taki nie jest.Gacek wrote: Parafrazując - przyjemniej by było to też gdyby było mniej rowerzystów na drogach. Dla kierowców to marzenie.
Kilka razy tu pisałem, że NIE mieszkam w Warszawie, ale w Legionowie. Odległość od Legionowa do centrum Warszawy gdzie pracuję to jest prawie 30 km. Więc Ty, mieszkając w Wieliczce jesteś już bardziej mieszkańcem aglomeracji Krakowa niż ja Warszawy. Otoczenie w którym mieszkam bardziej przypomina wieś niż miasto - budzą mnie koguty. Do lasu - czyli jego resztek, które pozostawili po sobie Twoi ulubieni weseli leśnicy - mam jakieś 300 m. Piechotą do dworca kolejowego idę ok. 40 min.Gacek wrote: Domyślam się że to tak z przymrużeniem oka, w końcu koledzy są świadomi że poza Warszawą, Krakowem, Wrocławiem czy Łodzią istnieje jeszcze świat?
Nie zmienia to faktu, że wielu mieszkańców Legionowa nie decyduje się dojeżdżać do Warszawy samochodami bo korki w szczycie są okrutne, bo taniej wychodzi komunikacja, bo w Warszawie, szczególnie w okolicach centrum, znaleźć miejsce do parkowania to cud - nie mówiąc o kosztach tego parkowania. Mamy koło stacji duże parkingi - normą jest, że zostawia się tam samochód i dalej jedzie kolejką, a wielu ludzi jeździ rowerami.
Tak, oczywiście jestem świadom, że jest wiele rejonów Polski, do których trudno dojechać komunikacją publiczną, że mając dzieci, transportując towary itp. samochód jest wygodnym rozwiązaniem. I nie mam absolutnie nic przeciwko temu, żeby ludzie posiadali i jeździli samochodami wtedy, kiedy muszą to robić.
Tak, drogi są dla wszystkich i nie mam nic przeciwko posiadaniu i jeżdżeniu samochodami. Odniosłem się jedynie do kasandrycznego wpisu kolegi B.J., którego - w założeniu zapewne jak zwykle katastroficzna wizja - tym razem DLA MNIE wcale tak straszną nie jest.Gacek wrote: Pewnie że lepiej by było jakby było mniej samochodów ale drogi są dla wszystkich. Jak kogoś stać może nawet promem kosmicznym się po mieście rozbijać.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posts: 4454
- Joined: 20.03.2010, 10:27
- Location: Wieliczka
A wiesz że motocyklista ma tyle samo szans + dostajesz w najlepszym wypadku 200 kg kawałkiem złomu po nogach.Leptir wrote: Ale jesteś świadomy, że rowerzysta w konfrontacji z samochodem nie ma żadnych szans? I że w drugą stronę to nie obowiązuje?
Uważasz że tak naprawdę to problem kogokolwiek poza samym kierującym?
Jeżdżę dużo motocyklem, samochodem i trochę rowerem. Z agresywnymi zachowaniami spotykam się raczej jedynie jadąc samochodem, na jednośladach jak sięgam pamięcią nie zdarzyło mi się od dawna nic nie przyjemnego.Jeżdżę sporo na rowerze i nie raz spotykałem się z agresja ze strony kierowców, bywało, że próbowali przyciskać mnie do pobocza - mimo że jeżdżę ostrożnie, raczej jak najbliżej pobocza, przeprowadzam rower przez przejścia, stosuję się do przepisów itp., itd. Nigdy natomiast nie byłem świadkiem przyciskania przez rowerzystów samochodu. Być może Ty masz inne doświadczenia, a być może też myślisz tylko o własnym tyłku zabezpieczonym w metalowej puszce.
Niestety muszę też myśleć np. o rowerzystach którzy wjeżdżają na przejścia czy drogi rowerowe lotem błyskawicy i myślą że mam przeźroczysty słupek w samochodzie i zatrzymuję się w miejscu.
Trzeba myśleć za innych jak chce się bezpiecznie dojechać do domu i to się tyczy każdego.
Masz prawo do wszystkiego i nie musisz się nawet starać zrozumieć innych bo sam nie jeździsz. Z doświadczenia wiem jednak że łatwiej się współpracuje jak myślimy też o innych na drodze.Z mojego punktu widzenia, człowieka, który jeździ rowerem, a natomiast nie jeździ samochodem - czuję się bezpieczniej, gdy na drodze jest mniej samochodów. I mam do tego prawo.
Tylko że ja nie mieszkam w Wieliczce chociaż mam nie dalekoLeptir wrote: Kilka razy tu pisałem, że NIE mieszkam w Warszawie, ale w Legionowie. Odległość od Legionowa do centrum Warszawy gdzie pracuję to jest prawie 30 km. Więc Ty, mieszkając w Wieliczce jesteś już bardziej mieszkańcem aglomeracji Krakowa niż ja Warszawy.
A ja mam do lasu, z którego wycinam drewno i dewastuję przyrodę w prostej linii może z 200Otoczenie w którym mieszkam bardziej przypomina wieś niż miasto - budzą mnie koguty. Do lasu - czyli jego resztek, które pozostawili po sobie Twoi ulubieni weseli leśnicy - mam jakieś 300 m. Piechotą do dworca kolejowego idę ok. 40 min.
No i tak to powinno działać. Oby jak najwięcej takich inicjatyw ze strony samorządów. A jak ktoś lubi hobbystycznie stać w korkach to jego sprawa.Leptir wrote: Nie zmienia to faktu, że wielu mieszkańców Legionowa nie decyduje się dojeżdżać do Warszawy samochodami bo korki w szczycie są okrutne, bo taniej wychodzi komunikacja, bo w Warszawie, szczególnie w okolicach centrum, znaleźć miejsce do parkowania to cud - nie mówiąc o kosztach tego parkowania. Mamy koło stacji duże parkingi - normą jest, że zostawia się tam samochód i dalej jedzie kolejką, a wielu ludzi jeździ rowerami.
Leptir wrote:
Tak, drogi są dla wszystkich i nie mam nic przeciwko posiadaniu i jeżdżeniu samochodami. Odniosłem się jedynie do kasandrycznego wpisu kolegi B.J., którego - w założeniu zapewne jak zwykle katastroficzna wizja - tym razem DLA MNIE wcale tak straszną nie jest.
A dla mnie podobnie jak dla B.J. wszystkie pomysły ograniczania naszych swobód są straszne. Bez względu na to czy uderzają we mnie czy kogokolwiek innego.
Każdy ma takie samo prawo do korzystania z ulic i nie lubię jak ktoś mówi że źli są rowerzyści, motocykliści, piesi etc. Wszędzie się zdarzają zakały ale trzeba myśleć o innych i wtedy jest OK. Nie zawsze się da i czasem się zdarzy coś głupiego zrobić... ale może wystarczy chociaż machnąć ręką albo mrugnąć światłami.
Osobiście dość rzadko spotykam się z chamstwem na drodze i jak sięgam pamięcią jadąc motocyklem czy rowerem tego nie doświadczam. Mam nadzieję że tak pozostanie i życzyłbym tego też pozostałym.
-
- box
- Posts: 9406
- Joined: 04.09.2010, 21:27
Tak, wiem. Ale z czym Ty dyskutujesz? Jaka jest Twoja teza?Gacek wrote:
A wiesz że motocyklista ma tyle samo szans + dostajesz w najlepszym wypadku 200 kg kawałkiem złomu po nogach.
Uważasz że tak naprawdę to problem kogokolwiek poza samym kierującym?
A ja się spotykałem z agresywnymi zachowaniami kierowców i co mi zrobisz? Jeden nawet próbował we mnie wjechać Lexusem bo mu się popieprzyła ścieżka rowerowa z przejściem dla pieszych i najpierw się wydarł, że się rower przeprowadza po przejściu (choć to była ścieżka rowerowa, która przecinała ulicę - były nawet odpowiednie znaki) a potem ruszył i próbował mnie staranować - na szczęście wolno i udało mi się uciec. Przyciskanie do pobocza zdarza się dość często. Za którymś razem Pan kierowca przesadzi i wyląduję w szpitalu, albo w kostnicy. I mogę sobie za niego myśleć równie intensywnie jak Einstein.Gacek wrote: Jeżdżę dużo motocyklem, samochodem i trochę rowerem. Z agresywnymi zachowaniami spotykam się raczej jedynie jadąc samochodem, na jednośladach jak sięgam pamięcią nie zdarzyło mi się od dawna nic nie przyjemnego.
Niestety muszę też myśleć np. o rowerzystach którzy wjeżdżają na przejścia czy drogi rowerowe lotem błyskawicy i myślą że mam przeźroczysty słupek w samochodzie i zatrzymuję się w miejscu.
Trzeba myśleć za innych jak chce się bezpiecznie dojechać do domu i to się tyczy każdego.
I napisałem Ci wyraźnie - że staram się jeździć ostrożnie w zgodzie z przepisami, nie szarżuję, wolę się wycofać, nawet jeśli przepisy sa po mojej stronie - bo wiem, że z samochodami nie mam szans.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie myślę o innych na drodze? O innych rowerzystach się nie wypowiadam, bo nie mam na nich wpływu. Ty masz wpływ na innych kierowców? Znasz ich wszystkich i za nich ręczysz?Gacek wrote: Masz prawo do wszystkiego i nie musisz się nawet starać zrozumieć innych bo sam nie jeździsz. Z doświadczenia wiem jednak że łatwiej się współpracuje jak myślimy też o innych na drodze.
Nawet jeśli Twoje swobody uderzają w innych? To rzeczywiście straszne.Gacek wrote: A dla mnie podobnie jak dla B.J. wszystkie pomysły ograniczania naszych swobód są straszne. Bez względu na to czy uderzają we mnie czy kogokolwiek innego.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posts: 4454
- Joined: 20.03.2010, 10:27
- Location: Wieliczka
Nie wiem. Może taka że robisz w życiu wszystko na swoją odpowiedzialność i liczysz się z możliwymi konsekwencjami?Leptir wrote:Jaka jest Twoja teza?
A co miałbym Ci zrobić?A ja się spotykałem z agresywnymi zachowaniami kierowców i co mi zrobisz?
To może nie jeździj rowerem. Równie dobrze za którymś razem przejedzie TIR, wystrzeli opona i cię zmiecie. Przypadki chodzą po ludziach i nie masz na niektóre rzeczy wpływu. Tak jak z każdym innym sportem - boisz się kontuzji to siedź w domu a nie sugeruj że lepiej by było jakby inni....Za którymś razem Pan kierowca przesadzi i wyląduję w szpitalu, albo w kostnicy. I mogę sobie za niego myśleć równie intensywnie jak Einstein.
A wychodząc z takiego założenia, za którymś razem pan pieszy wtargnie na jezdnię i żeby go ominąć np wjadę w kogoś z naprzeciwka. Zresztą raz już miałem z tego powodu nieprzyjemności. Piesi są więc potencjalnymi mordercami?
Z tego co widzę to trochę nie myślisz bo nie jesteś kierowcą samochodu i nie bardzo chyba rozumiesz że np skręcając w prawo nie jestem w stanie Cię zobaczyć jeżeli jesteś za mną a droga rowerowa idzie metr od drogi, z której skręcam. Z technicznego punktu widzenia jest to prawie nie możliwe bo nie mam oczu z tyłu głowy a nawet jakbym miał to mam jeszcze słupek kierowcy i pasażera po drodze. Jak jedziesz szybciej niż 10 km\h to z dużym prawdopodobieństwem zajadę Ci drogę albo się zatrzymam, rozejrzę i dopiero zajadę.Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie myślę o innych na drodze? O innych rowerzystach się nie wypowiadam, bo nie mam na nich wpływu. Ty masz wpływ na innych kierowców? Znasz ich wszystkich i za nich ręczysz?
A jeżeli będę jechał tirem to jak nie wiesz gdzie mam martwe pole to Cię mogę rozjechać i nawet tego nie poczuję.
Możesz oczywiście uważać że Cię to nie interesuje bo nie masz samochodu i jeździsz rowerem, masz takie prawo tym nie mniej czy w jednym czy drugim przypadku ta wiedza może uratować Ci życie i nie chodzi tu o piractwo drogowe czy czyjąś złośliwość bo po co miałbym zajeżdżać komuś celowo drogę? Martwe pole czy brak widoczności to nie jest wytłumaczenie ale niestety czasem potrafi doprowadzić do tragedii nawet jeżeli kierowca by miał 3 pary oczu i najszczersze chęci.
Bardzo dobrze. Tak trzymać. Nie neguję ani nie podważam. Też jestem zdania że moje pierwszeństwo nie jest ważniejsze niż zdrowie.I napisałem Ci wyraźnie - że staram się jeździć ostrożnie w zgodzie z przepisami, nie szarżuję, wolę się wycofać, nawet jeśli przepisy sa po mojej stronie - bo wiem, że z samochodami nie mam szans.
A w jaki sposób to czym jeżdżę i gdzie jeżdżę uderza w swobody innych? Kupiłem, opłaciłem, płacę podatki, tankuję też płacę podatki co komu do tego gdzie i czym jeżdżę?Nawet jeśli Twoje swobody uderzają w innych? To rzeczywiście straszne.
Dlaczego państwo czy inna unia ma mi pozwalać albo zabraniać wjeżdżania tym czy innym środkiem transportu do miasta ze względu na rodzaj paliwa? To że stoję w korku przez 2 godziny jak przysłowiowy ciul nie ogranicza swobód rowerzystów, większy ruch to większy kłopot dla wszystkich ale raczej bym był ostrożny z mówieniem że byłoby lepiej jakby nie było tych czy innych uczestników ruchu.
-
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posts: 14152
- Joined: 11.04.2007, 21:33
Każdy ma prawo do swojego punktu widzenia (który zazwyczaj zależy od punktu siedzenia).
Niewątpliwie kolizja dwóch rowerzystów nie jest najczęściej tak niebezpieczna jak kolizja rowerzysty z samochodem, choć powiem z doświadczenia, że owszem i w rowerowym starciu można sobie krzywdę zrobić.
I jeszcze taki filmik - skrzyżowanie Korte Prinsengracht i Haarlemmerstraat w Amsterdamie. Jak sądzicie, czy ktoś się tam stresuje
Niewątpliwie kolizja dwóch rowerzystów nie jest najczęściej tak niebezpieczna jak kolizja rowerzysty z samochodem, choć powiem z doświadczenia, że owszem i w rowerowym starciu można sobie krzywdę zrobić.
I jeszcze taki filmik - skrzyżowanie Korte Prinsengracht i Haarlemmerstraat w Amsterdamie. Jak sądzicie, czy ktoś się tam stresuje
-
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posts: 5038
- Joined: 19.08.2019, 16:15
Hehe, trochę jak w jakiejś Azji, nie?
Nie zmienia to faktu, że na styku roweru i samochodu, to samochód i tylko samochód jest zabójczą siłą. Niezależnie od tego, jakie są przepisy i kto akurat w danej sytuacji na drodze jest idiotą, należy o tym pamiętać.
Z pewnością. Sobie a także i komuś - wiem z doświadczenia, bo moja mama uległa wypadkowi spowodowanemu przez młodocianego rowerzystę, a miała już 60+ i zrastanie się kości nie idzie szło tak dobrze.B.J. wrote: owszem i w rowerowym starciu można sobie krzywdę zrobić.
Nie zmienia to faktu, że na styku roweru i samochodu, to samochód i tylko samochód jest zabójczą siłą. Niezależnie od tego, jakie są przepisy i kto akurat w danej sytuacji na drodze jest idiotą, należy o tym pamiętać.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
-
- box
- Posts: 9406
- Joined: 04.09.2010, 21:27
A gdzie i co ja sugeruję? Możesz to wskazać?Gacek wrote: To może nie jeździj rowerem. Równie dobrze za którymś razem przejedzie TIR, wystrzeli opona i cię zmiecie. Przypadki chodzą po ludziach i nie masz na niektóre rzeczy wpływu. Tak jak z każdym innym sportem - boisz się kontuzji to siedź w domu a nie sugeruj że lepiej by było jakby inni...
Po 1. Czy ja gdzieś napisałem, że to dotyczy przedstawionej przez Ciebie sytuacji? Kierowcy potrafili mnie przyciskać na prostej drodze doskonale mnie widząc, z bezmyślności bądź złośliwości.Gacek wrote: Z tego co widzę to trochę nie myślisz bo nie jesteś kierowcą samochodu i nie bardzo chyba rozumiesz że np skręcając w prawo nie jestem w stanie Cię zobaczyć jeżeli jesteś za mną a droga rowerowa idzie metr od drogi, z której skręcam.
Po 2. Udowodniłeś właśnie, że absolutnie mam rację ciesząc się z prognozy kolegi B.J. dotyczącej zmniejszenia ilości samochodów na drogach. Tak, rzeczywiście - im jest ich mniej, tym czuję się bezpieczniejszy. Dokładnie to napisałem i fajnie, że to potwierdziłeś. Dziękuję.
Nikt Ci nie zabrania jeździć, czy tworzyć korek, nie mówiąc o smrodzeniu swoim samochodem. Ja też nikomu niczego nie zabraniam. A że na drodze z mniejszą ilością samochodów czuję się bardziej komfortowo to jest fakt i nie widzę powodu, żeby tego nie mówić.Gacek wrote: Kupiłem, opłaciłem, płacę podatki, tankuję też płacę podatki co komu do tego gdzie i czym jeżdżę?
Dlaczego państwo czy inna unia ma mi pozwalać albo zabraniać wjeżdżania tym czy innym środkiem transportu do miasta ze względu na rodzaj paliwa? To że stoję w korku przez 2 godziny jak przysłowiowy ciul nie ogranicza swobód rowerzystów, większy ruch to większy kłopot dla wszystkich ale raczej bym był ostrożny z mówieniem że byłoby lepiej jakby nie było tych czy innych uczestników ruchu.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
-
- japońska edycja z bonusami
- Posts: 3997
- Joined: 24.05.2017, 10:29
A zauważcie coś, co ja sobie w sumie dopiero niedawno uświadomiłem. Często jest tak, że włodarze miast czy gmin (no ale przeważnie antysamochodowi są w miastach) z jednej strony na siłę wprowadzają różnego typu obostrzenia, żeby tymi autami nie jeździć, a z drugiej robią wszystko żeby ludzie tylko i wyłącznie tymi autami jeździli. Chodzi mi tu glównie o wyprowadzanie zabudowy poza centra, skrajne rozlewanie zabudowy, realizację dużych zespołów osiedli podmiejskich bez szkoły czy przedszkola + często nonsensowną politykę komunikacji miejskiej. Np. ja mam z Rybnika rzeczywiście łatwiej dotrzeć pociągiem do Katowic (45 km), niż z jednej dzielnicy do drugiej (powiedzmy ok. 7 - 10 km). Każde miasto czy gmina ma swoją specyfikę, tu długo można by dyskutować o szczegółach, chodzi mi raczej o ogólna tendencję: rozlewamy zabudowę tak, żeby samochód był jedynym rozwiązaniem.
Druga rzeczą jest budowa ścieżek rowerowych (czy dróg, może tras?). Mam wrażenie, ze często robią je ludzie, którzy nigdy nie jeździli na rowerach. Moim zdaniem powinno być tak, że taka wygodna asfaltowa droga odseparowana od samochodu ma przede wszystkim służyć komunikowaniu się jednych wsi i miast ze sobą wzajemnie oraz umożliwiać dojazd do centrum. Tymczasem często jest tak, że jedziesz sobie powiedzmy jakąś w miarę fajną asfaltowa drogą, ale za chwilę i tak się pakujesz na szuter albo i tak musisz drałować ruchliwą drogą, bo droga rowerowa się urywa albo leci jakimiś zawijasami.
Druga rzeczą jest budowa ścieżek rowerowych (czy dróg, może tras?). Mam wrażenie, ze często robią je ludzie, którzy nigdy nie jeździli na rowerach. Moim zdaniem powinno być tak, że taka wygodna asfaltowa droga odseparowana od samochodu ma przede wszystkim służyć komunikowaniu się jednych wsi i miast ze sobą wzajemnie oraz umożliwiać dojazd do centrum. Tymczasem często jest tak, że jedziesz sobie powiedzmy jakąś w miarę fajną asfaltowa drogą, ale za chwilę i tak się pakujesz na szuter albo i tak musisz drałować ruchliwą drogą, bo droga rowerowa się urywa albo leci jakimiś zawijasami.
-
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posts: 14152
- Joined: 11.04.2007, 21:33
Miałem kiedyś (kilka lat temu) zajęcia z fachowcami w tej dziedzinie. Jeden z nich całkiem niegłupio zauważył:Monstrualny Talerz wrote:Druga rzeczą jest budowa ścieżek rowerowych (czy dróg, może tras?). Mam wrażenie, ze często robią je ludzie, którzy nigdy nie jeździli na rowerach.
"Ścieżkę rowerową można wybudować albo dobrze, albo zgodnie z przepisami."