Przy muzyce o samochodach

Off topic.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Crazy pisze: Nie zmienia to faktu, że na styku roweru i samochodu, to samochód i tylko samochód jest zabójczą siłą. Niezależnie od tego, jakie są przepisy i kto akurat w danej sytuacji na drodze jest idiotą, należy o tym pamiętać.
A na styku samochodu z TIRem, tramwajem, autobusem czy większym samochodem? Można by mnożyć tylko czy znaczy to że mamy jeździć tylko rowerami? Jak sam zauważyłeś tak też można sobie zrobić kuku.
Leptir pisze:A gdzie i co ja sugeruję? Możesz to wskazać?
Leptir pisze:
B.J. pisze:Za 10-15 lat będzie obowiązkowy system car-sharing dla uprzywilejowanych (reszta rowery i inne środki masowej komunikacji), z którego wyłączeni będą tylko wybrańcy (prawo do własnego auta będzie luksusem).
Fajnie by było! :) Dla mnie to lepiej - i tak jeżdżę komunikacją masową i rowerem, ale przynajmniej byłoby mniej samochodów na drogach. Dla rowerzystów to marzenie...
Sugerujesz że lepiej że ktoś nam zabierze możliwość poruszania się czym chcemy i kiedy chcemy bo będzie mniej samochodów i będziesz się czuł bezpiecznie. Spoko to jak już tak sobie tak pitu pitu to może wprowadzą niedługo obowiązek posiadania prawa jazdy na rower, obowiązkową rejestrację i ubezpieczenie OC na takie pojazdy (no i płatne ścieżki rowerowe!) żeby 80 % obywateli nie było stać na jazdę. Będę się czuł wtedy bezpieczniej, iście współczesne pojmowanie wolności :roll:
Leptir pisze: Nikt Ci nie zabrania jeździć, czy tworzyć korek, nie mówiąc o smrodzeniu swoim samochodem.
https://moto.pl/MotoPL/7,88389,26129968 ... trefa.html
A jednak. Nadal nie rozumiesz w czym problem?
Leptir pisze: A że na drodze z mniejszą ilością samochodów czuję się bardziej komfortowo to jest fakt i nie widzę powodu, żeby tego nie mówić.
I zasadniczo nic w tym złego nie widzę. Nie rozumiem tylko czemu nie dostrzegasz że cała sytuacja może wyniknąć z tego że inni utracą swoje przywileje. Poważnie tak widzisz wolność o którą tak się teraz szumnie walczy? :roll:
Monstrualny Talerz pisze:Chodzi mi tu glównie o wyprowadzanie zabudowy poza centra, skrajne rozlewanie zabudowy, realizację dużych zespołów osiedli podmiejskich bez szkoły czy przedszkola + często nonsensowną politykę komunikacji miejskiej
No ale po co przedszkola i szkoły. Ważniejsze są galerie handlowe, każde osiedle musi mieć swoją galerię i najlepiej jakby była większa niż inne :roll:
B.J. pisze: Miałem kiedyś (kilka lat temu) zajęcia z fachowcami w tej dziedzinie. Jeden z nich całkiem niegłupio zauważył:
"Ścieżkę rowerową można wybudować albo dobrze, albo zgodnie z przepisami."
Im dłużej żyję tym bardziej zaczynam dorastać do tego że nie wszystko jest takie jednoznaczne na jakie wygląda szczególnie dla kogoś bez odpowiedniej wiedzy. Dlatego skoro ktoś jest fachowcem i mówi takie zdanie to jestem w stanie mu uwierzyć. Może nie planiści i architekci są ćwierćmózgami tylko zmuszają ich do tego różne okoliczności (czytaj przepisy) i dlatego nasze drogi i osiedla wyglądają tak a nie inaczej?
Trudno uwierzyć że ludzie po studiach i raczej nie z łapanki produkują takie buble że szary człowiek się łapie za głowę :roll:
Ale z drugiej strony czemu ludzie wykształceni się godzą na takie irracjonalne rzeczy?
https://wieliczka.naszemiasto.pl/kilkas ... /c4-672222
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gacek pisze: Sugerujesz że lepiej że ktoś nam zabierze możliwość poruszania się czym chcemy i kiedy chcemy bo będzie mniej samochodów i będziesz się czuł bezpiecznie.
Jedyne co napisałem i to wprost to że wizja przedstawiona przez B.J. DLA MNIE nie jest wcale taka straszna, bo im mniej samochodów na drodze tym się czuję bezpieczniejszy. Cała reszta to Twoja nadinterpretacja. Po raz kolejny sugeruję czytać uważnie i ze zrozumieniem.

Leptir pisze:
I zasadniczo nic w tym złego nie widzę. Nie rozumiem tylko czemu nie dostrzegasz że cała sytuacja może wyniknąć z tego że inni utracą swoje przywileje. Poważnie tak widzisz wolność o którą tak się teraz szumnie walczy?


Wolność to uświadomiona konieczność. Dopóki jesteś częścią społeczeństwa masz obowiązek rezygnowania z części swojej wolności na rzecz innych. Oczywiście możesz się wyprowadzić np. na Grenlandię i tam robić to, na co masz tylko ochotę. Bycie częścią społeczności narzuca wiele ograniczeń - np. nie wolno w nocy hałasować, nie wolno rozpalać ognisk w pobliżu domów, nie wolno wysypywać śmieci gdzie popadnie itp. itd. Wielu ludziom te ograniczenia nie odpowiadają, chcieliby mieć pełną wolność robienia wszystkiego na co mają ochotę - ale wtedy inni ludzie musieliby np. nie spać, bo w nocy hałasowaliby ich sąsiedzi, musieliby żyć na śmietnisku tworzonym przez innych ludzi itp. Wtedy ich wolność i komfort życia byłyby ograniczone. I tak np. ja zamarzyłbym sobie jeżdżenie czołgiem po Twojej drodze dojazdowej. No przecież powinienem mieć do tego prawo! Mam czołg, opłacam paliwo, płacę podatki. Należy mi się! A że przy okazji po kilku przejazdach Twoja droga nie będzie nieprzejezdna? Chrzanić to! To są moje przywileje i moja wolność!
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Dopóki jesteś częścią społeczeństwa masz obowiązek rezygnowania z części swojej wolności na rzecz innych.
To chyba jasne. Dziesiątki razy przytaczałem tu zdanie:
„Wolność jednych, nie może być kosztem drugich"

A czy to rezygnowanie ma jakieś granice czy można teraz robić wszystko w imię wolności nawet zabierać ją innym?
Wydaje mi się że reguły są jasne chociaż nie obowiązują wszystkich.
tak np. ja zamarzyłbym sobie jeżdżenie czołgiem po Twojej drodze dojazdowej. No przecież powinienem mieć do tego prawo! Mam czołg, opłacam paliwo, płacę podatki. Należy mi się! A że przy okazji po kilku przejazdach Twoja droga nie będzie nieprzejezdna? Chrzanić to! To są moje przywileje i moja wolność!
Nie możesz się poruszać czołgiem po ulicach bo nikt takiego pojazdu do tego nigdy nie dopuści. Nie możesz jeździć czymkolwiek po mojej drodze bez mojego pozwolenia i nie możesz jej niszczyć bo to przestępstwo.
Za to możesz posiadać rozbrojony czołg (tak myślę, mogę się mylić) i jeździć po swojej działce. To się nazywa wolność.

10 letni samochód z silnikiem diesla działa jakoś inaczej, zajmuje 2 pasy ruchu, produkuje radioaktywne odpady ? Rozumiem że dyskryminowanie kogoś dlatego że jeździ dieslem Ci nie przeszkadza i nie widzisz w tym niczego niestosownego że zaczyna się nagonka na takie osoby. A jakby to był gej i miał diesla to wtedy już będzie dyskryminacja?
Diagnosta dopuszcza samochód do poruszania się na drogach, skoro ma do tego odpowiednie kursy, wiedzę, narzędzia do kontrolowania poziomu emisji spalin i konkretne wytyczne to dlaczego samochód, który dopuszcza do ruchu nie będzie mógł wjeżdżać np do Krakowa? Czy to nie jest przypadkiem jawna dyskryminacja i pokazywanie że zasadniczo całe nasze prawo jest guzik warte wobec lobby takich czy innych ludzi?

Hipotetycznie przyjmując że nie jeżdżę rowerem i nie lubię rowerzystów uważasz że cieszyłbym się jakby ktoś Ci zabronił np wjazdu do miasta albo jakby nałożył na Ciebie jako rowerzystę drakońskie podatki? A może myślisz że uważałbym to za działanie pozytywne dla wolności jednostki?
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gacek pisze:
Za to możesz posiadać rozbrojony czołg (tak myślę, mogę się mylić) i jeździć po swojej działce. To się nazywa wolność.

10 letni samochód z silnikiem diesla działa jakoś inaczej, zajmuje 2 pasy ruchu, produkuje radioaktywne odpady ? Rozumiem że dyskryminowanie kogoś dlatego że jeździ dieslem Ci nie przeszkadza i nie widzisz w tym niczego niestosownego że zaczyna się nagonka na takie osoby. A jakby to był gej i miał diesla to wtedy już będzie dyskryminacja?
Diagnosta dopuszcza samochód do poruszania się na drogach, skoro ma do tego odpowiednie kursy, wiedzę, narzędzia do kontrolowania poziomu emisji spalin i konkretne wytyczne to dlaczego samochód, który dopuszcza do ruchu nie będzie mógł wjeżdżać np do Krakowa? Czy to nie jest przypadkiem jawna dyskryminacja i pokazywanie że zasadniczo całe nasze prawo jest guzik warte wobec lobby takich czy innych ludzi?
Przypominam, że rozmawiamy o prognozie kolegi B.J., który prognozował, że stosując narzędzia finansowe w przyszłości doprowadzi się do sytuacji, w której posiadanie własnego samochodu będzie luksusem, a zwykli obywatele będą jeździć w systemie car-sharing lub komunikacją masową, bądź rowerami itp. Odniosłem się do tej wypowiedzi - jakkolwiek to wizja dla niektórych przerażająca, dla mnie taką nie jest, bo jeżdżąc na rowerze i komunikacją masową tej grozy nie odczuwam. Przypominam o tym, bo jak zwykle odjechałeś daleko w swoich (nad)interpretacjach i jakkolwiek nie odnosisz się do moich argumentów, to przypisujesz mi intencje, których nie mam. Jasne, dużo łatwiej dyskutować z argumentami, na które masz przygotowane odpowiedzi, niż z tymi, które rzeczywiście zostały użyte.

A wracając do Twoich argumentów - nie interesuje mnie kompletnie czy ktoś kogoś dyskryminuje ze względu na to czy ma 10-letniego Diesla, czy 12-letniego benzyniaka, czy może ze względu na używany przez niego napęd atomowy. Jeśli wizje B.J. zostaną urzeczywistnione to z pewnością na podstawie analiz naukowców, którzy dysponując swoją wiedzą i narzędziami ustalą jakie pojazdy i ile ich powinno być na drogach tak, żeby WSZYSTKIM, a nie TYLKO KIEROWCOM żyło się lepiej. A Ty, jeśli jesteś gejem, to możesz oczywiście próbować w tej sytuacji protestować, jeśli Twój kolega nie-gej nie zostanie owymi szykanami objęty.

I tak - jeśli Twój pojazd będzie objęty dodatkowymi opłatami, lub w ogóle nie będzie dopuszczony do ruchu - to możesz sobie nim jeździć po swojej działce (tak myślę, mogę się mylić). I to się nazywa wolność.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Leptir pisze: Przypominam, że rozmawiamy o prognozie kolegi B.J., który prognozował, że stosując narzędzia finansowe w przyszłości doprowadzi się do sytuacji, w której posiadanie własnego samochodu będzie luksusem, a zwykli obywatele będą jeździć w systemie car-sharing lub komunikacją masową, bądź rowerami itp.
Nie jest to prognoza BJa. To już od dawna przebąkują tęgie głowy branży motoryzacyjnej.
W samym car sharingu nic złego nie ma, nie każdy musi kupować samochód żeby nim czasem jeździć. Teraz można nawet wypożyczyć na chwilę Syrenę albo dużego Fiata, dla wielu to będzie jedyna okazja żeby się tym przejechać. Bardziej chodzi o te wspomniane narzędzia finansowe, którymi będziemy\jesteśmy pałowani.
Odniosłem się do tej wypowiedzi - jakkolwiek to wizja dla niektórych przerażająca, dla mnie taką nie jest, bo jeżdżąc na rowerze i komunikacją masową tej grozy nie odczuwam.
A jeżdżąc samochodem nie odczuwam grozy tego że inni nie będą mogli jeździć np rowerami ale to nie znaczy że to olewam i nie widzę w tym oczywistej niesprawiedliwości i ingerencji w czyjąś wolność.
Ciekawe swoją drogą czy przywieziesz sobie na rowerze meble albo zawieziesz chorą matkę do szpitala. Bo dieslem już niedługo najpewniej nie będziesz miał takiej możliwości :?
Jeśli wizje B.J. zostaną urzeczywistnione to z pewnością na podstawie analiz naukowców, którzy dysponując swoją wiedzą i narzędziami ustalą jakie pojazdy i ile ich powinno być na drogach tak, żeby WSZYSTKIM, a nie TYLKO KIEROWCOM żyło się lepiej.
Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Powiedz chociaż czy to będą amerykańscy naukowcy to będę spokojny.
Jak na razie w dziedzinie motoryzacji to "analizy naukowców" i księgowych doprowadziły do tego że 20 lat temu na rynku były w większości trwalsze, bardziej niezawodne i tańsze w eksploatacji pojazdy niż teraz i nie były zaprojektowane tak żeby psuły się z dokładnością do godziny. Artykuł o starym dieslu już linkowałem. Postęp poczyniliśmy niesamowity. Wszystko co jako tako udało się dopracować, co działało i z punktu widzenia technicznego było trwałymi rozwiązaniami zabiły normy emisji spalin i księgowi. Fakt spalin mamy pewnie mniej za to musimy produkować ileś razy więcej części zamiennych do tego co teraz nam się sprzedaje. O tym że niektóre sprawne i stosunkowo nowe samochody spalają wiadro oleju na 1000 km nawet nie wspomnę. Brawo "naukowcy".
Czekamy aż naukowcy nam powiedzą jakiej muzyki mamy słuchać żeby WSZYSTKIM a nie tylko DINOZAUROM żyło się lepiej?
I tak - jeśli Twój pojazd będzie objęty dodatkowymi opłatami, lub w ogóle nie będzie dopuszczony do ruchu - to możesz sobie nim jeździć po swojej działce (tak myślę, mogę się mylić). I to się nazywa wolność.
Mój pojazd dopuszczony do ruchu będzie bo jest w należytym stanie technicznym, tak jak przewidział producent i tak jak wymaga ustawodawca. Tylko nie będę mógł nim jeździć gdzie chcę. Wspaniała ta nowa wolność na horyzoncie :roll: [/quote]
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gacek pisze: A jeżdżąc samochodem nie odczuwam grozy tego że inni nie będą mogli jeździć np rowerami ale to nie znaczy że to olewam i nie widzę w tym oczywistej niesprawiedliwości i ingerencji w czyjąś wolność.
Ciekawe swoją drogą czy przywieziesz sobie na rowerze meble albo zawieziesz chorą matkę do szpitala. Bo dieslem już niedługo najpewniej nie będziesz miał takiej możliwości :?
Nikt Ci nie każe odczuwać grozy. Jeśli każą mi zdawać na rowerowe prawo jazdy, bo stanowię zagrożenie dla innych użytkowników drogi to pokornie będę zdawał. Kiedyś zdawałem na kartę rowerową, zresztą też i na prawo jazdy, które posiadam.
Dieslem czy nie Dieslem matki do szpitala nie zawiozę, bo samochodu nie mam. Mogę zawieźć taksówką albo wezwać karetkę.
Gacek pisze: Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Powiedz chociaż czy to będą amerykańscy naukowcy to będę spokojny.
Jak na razie w dziedzinie motoryzacji to "analizy naukowców" i księgowych doprowadziły do tego że 20 lat temu na rynku były w większości trwalsze, bardziej niezawodne i tańsze w eksploatacji pojazdy niż teraz i nie były zaprojektowane tak żeby psuły się z dokładnością do godziny. Artykuł o starym dieslu już linkowałem. Postęp poczyniliśmy niesamowity. Wszystko co jako tako udało się dopracować, co działało i z punktu widzenia technicznego było trwałymi rozwiązaniami zabiły normy emisji spalin i księgowi. Fakt spalin mamy pewnie mniej za to musimy produkować ileś razy więcej części zamiennych do tego co teraz nam się sprzedaje. O tym że niektóre sprawne i stosunkowo nowe samochody spalają wiadro oleju na 1000 km nawet nie wspomnę. Brawo "naukowcy".
Czekamy aż naukowcy nam powiedzą jakiej muzyki mamy słuchać żeby WSZYSTKIM a nie tylko DINOZAUROM żyło się lepiej?
Demagogia. To diagnoście, który dopuszcza Twój samochód do poruszania się po drogach wierzysz - bo to fachowiec i "zna się", ale naukowcom, którzy określają ilość i rodzaj samochodów, które mogą poruszać się np. w aglomeracji miejskiej nie wierzysz? Dlaczego? A samochody, podobnie zresztą jak i wszelkie inne urządzenia nie psują się przypadkiem bo trzeba sprzedać nowy model? Bo konsumpcja to koło zamachowe kapitalistycznej gospodarki?

Gacek pisze: Mój pojazd dopuszczony do ruchu będzie bo jest w należytym stanie technicznym, tak jak przewidział producent i tak jak wymaga ustawodawca. Tylko nie będę mógł nim jeździć gdzie chcę. Wspaniała ta nowa wolność na horyzoncie :roll:
No cóż, życie wymaga poświęceń...
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Leptir pisze: Dieslem czy nie Dieslem matki do szpitala nie zawiozę, bo samochodu nie mam. Mogę zawieźć taksówką albo wezwać karetkę.
A ja mam samochód chociażby po to żeby nie płacić za transport rzeczy, które mogę sam przywieźć a matkę czy sam siebie mogę zawieźć do szpitala i nie czekać 5 godzin na karetkę bo akurat nie mam COVIDa. Ktoś z powodu swojego widzi mi się mi tego zabroni i co mam się cieszyć?
Leptir pisze: Demagogia.
Nie. Fakty.
Leptir pisze: To diagnoście, który dopuszcza Twój samochód do poruszania się po drogach wierzysz - bo to fachowiec i "zna się", ale naukowcom, którzy określają ilość i rodzaj samochodów, które mogą poruszać się np. w aglomeracji miejskiej nie wierzysz? Dlaczego?
A komu mam wierzyć? Odnoszę wrażenie po dyskusjach forumowych że każdemu tylko nie specjalistom w swojej dziedzinie.
Naukowcy niech się zdecydują co i kiedy im uciekło z probówki bo od roku strugają jarząbka. Poza tym jacy to "naukowcy" mają decydować kto i czym ma jeździć?
Diagnosta ocenia czy twój samochód nadaje się do eksploatacji, czy stanowi zagrożenie, czy jest bezpieczny dla innych i Ciebie bo ma odpowiednią wiedzę np co może być skorodowane a co nie i ma różnego rodzaju instrumenty do diagnozowanie składu spalin, ustawienia świateł, stopnia zużycia poszczególnych elementów. Przy tym diagności nie pracują dla żadnych koncernów i nie sponsorują ich dobrzy wujkowie z teczkami więc tak, tym bardziej wierzę im a nie gościom co trzymają stołki w radzie miasta czy innym cwaniakom, którzy trzymają tych przyspawanych do stołków. Poza tym diagnosta niejako pracuje dla mnie i dla mojego bezpieczeństwa kontrolując samochód więc tym bardziej ufam właśnie jemu.
A samochody, podobnie zresztą jak i wszelkie inne urządzenia nie psują się przypadkiem bo trzeba sprzedać nowy model? Bo konsumpcja to koło zamachowe kapitalistycznej gospodarki?
Ależ to zdanie dokładnie opisuje cały problem. Tylko powiedz mi w takim wypadku czemu mam wpadać w ten bezsensowny wir kapitalistycznej gospodarki skoro :
po 1 nie podobają mi się w większości nowe samochody
po 2 nie stać mnie na ich użytkowanie i utrzymanie w należytym stanie technicznym a to znaczy że po prostu mnie na nie nie stać
po 3 cenię sobie prostotę i bezawaryjność i nie lubię produkować ton części zamiennych bo producent chce zarobić
po 4 uważam że kasowanie sprawnych samochodów, którym daleko do śmierci technicznej (a tak się dzieje często w krajach zachodnich) to jak marnowanie żywności, którą można jeszcze spożyć. Czyli to zupełne przeciwieństwo ekologii - marnowanie zasobów.

Niech każdy konsumuje co chce i jak chce, nie rozumiem czemu tych co nie chcą ktoś będzie przymuszał pod pozorem... ekologii? Bo właściwie już nie wiem skąd te zakazy się biorą.
Jak już powiedziałem ekologicznie i logicznie by było wykorzystywać pojazdy do ich śmierci technicznej.
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gacek pisze: A ja mam samochód chociażby po to żeby nie płacić za transport rzeczy, które mogę sam przywieźć a matkę czy sam siebie mogę zawieźć do szpitala i nie czekać 5 godzin na karetkę bo akurat nie mam COVIDa. Ktoś z powodu swojego widzi mi się mi tego zabroni i co mam się cieszyć?
Płacisz za użytkowanie samochodu, czy to wychodzi taniej niż od czasu do czasu zamówić transport mebli? Kwestia do rozważenia. Nie zawsze możesz matkę zawieźć do szpitala, czasami lepiej jest wezwać karetkę. W grudniu ubiegłego roku, w czasie szalejącego covida, moja żona dostała zakrzepicy płucnej (nie związanej z covidem). Na karetkę czekałem 20 minut. Gdybym próbował ją zawozić sam do szpitala prawdopodobnie by tego nie przeżyła, nie mówiąc już o tym, że łatwiej zarejestrować pacjenta w szpitalu, gdy zajmują się tym lekarze z karetki. A jak wiesz, często w takich przypadkach czas ma znaczenie. Oczywiście możliwe, że w innych rejonach, w innych sytuacjach czas oczekiwania na karetkę był dłuższy. Trudno mi to to stwierdzić.
Gacek pisze:
A komu mam wierzyć? Odnoszę wrażenie po dyskusjach forumowych że każdemu tylko nie specjalistom w swojej dziedzinie.
Naukowcy niech się zdecydują co i kiedy im uciekło z probówki bo od roku strugają jarząbka. Poza tym jacy to "naukowcy" mają decydować kto i czym ma jeździć?
Diagnosta ocenia czy twój samochód nadaje się do eksploatacji, czy stanowi zagrożenie, czy jest bezpieczny dla innych i Ciebie bo ma odpowiednią wiedzę np co może być skorodowane a co nie i ma różnego rodzaju instrumenty do diagnozowanie składu spalin, ustawienia świateł, stopnia zużycia poszczególnych elementów.
Diagnosta dopuszczający (lub nie) twoją furę do ruchu to też jest taki "naukowiec" - powinien mieć swoją wiedzę, doświdczenie i odpowiednie narzędzia. Nie rozumiem dlaczego naukowców dysponujących swoimi narzędziami, wiedzą i doświadczeniem do kontroli ruchu na danym terenie traktować inaczej? Twój diagnosta dba o Twój tyłek w samochodzie, a tamci naukowcy dbają o zdrowie całej populacji. W tym i moje oczywiście.
Gacek pisze: Tylko powiedz mi w takim wypadku czemu mam wpadać w ten bezsensowny wir kapitalistycznej gospodarki skoro :
po 1 nie podobają mi się w większości nowe samochody
po 2 nie stać mnie na ich użytkowanie i utrzymanie w należytym stanie technicznym a to znaczy że po prostu mnie na nie nie stać
po 3 cenię sobie prostotę i bezawaryjność i nie lubię produkować ton części zamiennych bo producent chce zarobić
po 4 uważam że kasowanie sprawnych samochodów, którym daleko do śmierci technicznej (a tak się dzieje często w krajach zachodnich) to jak marnowanie żywności, którą można jeszcze spożyć. Czyli to zupełne przeciwieństwo ekologii - marnowanie zasobów.
Póki co, żyjesz w kraju, w którym obowiązują zasady kapitalistycznej gospodarki. I właściwie dzięki nim żyjesz - bo dzięki temu systemowi dostajesz pieniądze za swoją pracę, masz dostęp do rozmaitych dóbr itp. itd. Oczywiście są inne pomysły na gospodarkę - nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś np. wstąpił do partii socjalistycznej i próbował wcielać w życie zasady gospodarki socjalistycznej - ostrzegam tylko, że to jest dość trudne i wcale nie gwarantuje powszechnej szczęśliwości, ale nie mam nic przeciwko.

A co do Twoich problemów:
ad 1. Skoro nowe samochody Ci się nie podobają, a starymi nie dojedziesz tam, gdzie chcesz, to można w ogóle nie jeździć samochodami.
2. Najprostsze rozwiązanie tego problemu zostało przedstawione w punkcie 1.
3. Nie posiadając samochodu na pewno nie będziesz produkował części zamiennych.
4. W zasadzie się zgadzam, ale na to również genialnie prostym rozwiązaniem jest rezygnacja z własnej fury.

Zaznaczam przy tym, że absolutnie nie mam zamiaru kogokolwiek pozbawiać prawa do posiadania samochodu i jeżdżenia nim. Jeśli kogoś na to stać i posiada pojazd, który spełnia wszelkie wymogi dotyczące bezpieczeństwa jazdy i poziomu produkowanych zanieczyszczeń to niech sobie jeździ na zdrowie.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Płacisz za użytkowanie samochodu, czy to wychodzi taniej niż od czasu do czasu zamówić transport mebli? Kwestia do rozważenia.
Dobra, skoro dla Ciebie to kwestia rozważenia to Ci trochę ponudzę...

Od około 2 lat z przerwami mam w domu, na podwórku, w garażu remont bo mieszkam w starym domu. Wszystko robię sam bo nie stać mnie na płacenie za usługi i nie mam tyle czasu żeby czekać tyle co na operację zaćmy na NFZ.
-Często jeżdżę do szkółek i kupuję rośliny, powiedzmy 2 razy w tygodniu wiosną. Nie wiem czy możliwy jest transport, pewnie tak ale trzeba zapłacić. A jak braknie ziemi do sadzenia? No ok mały worek wrzucę na rower ale już 1,5 metrowego iglaka raczej nie.
-skuwam stare tynki - mam 6 worków gruzu, nie wysypuję go na działce ani tym bardziej poza nią. Muszę te worki zapakować i zawieźć do punktu odbioru śmieci. Nie mam czym - płacę komuś.
-jadę do marketu budowlanego (Kraków, dieslem niedługo nie wjadę) kupić 5 rolek papy, przy okazji jadę kupić butlę w innym punkcie. Kilka dni później - brakło mi papy, znów jadę do Krakowa bo w Wieliczce oczywiście też kupię ale inną.
2 razy transport papy, policz kilkadziesiąt złotych + butla, której nie dostanę w markecie.
-teraz docieplam ścianę, skład mam niedaleko ale nikt za darmo Ci tego nie przywiezie. Jadąc po pracy mam po drodze więc przywożę sobie po paczce styropianu jak mi brakuje. Poza tym jak to ściany w starym domu, krzywe więc teoretycznie kilka worków kleju wystarczy ale w praktyce brakło w środku roboty. Albo jadę samochodem albo płacę i czekam na dowóz... no chyba że rower, może być trochę ciężko 25 kg taskać na ramieniu i jeszcze pedałować 8)

Praca - blisko powiedzmy około 5 km. Do przystanku autobusowego około 1,5 km autobusy co 15 minut. Spoko. 15 minut spaceru, pewnie max 10 jazdy, 5 minut z przystanku do pracy no i chwila oczekiwania na autobus. Samochodem jadę 10 minut "w korkach", motocyklem z 5 minut. Paliwo po przeliczeniu wyjdzie taniej niż bilet na autobus.
To tak dla przykładu, z perspektywy człowieka mieszkającego na wsi.

Powiedzmy że to takie tematy z ostatnich kilku tygodni. Wiem, nic ważnego ale jakbyś się zastanawiał po co komuś samochód, szczególnie stary i że może by z niego zrezygnować. Powiedz mi jak.
Diagnosta dopuszczający (lub nie) twoją furę do ruchu to też jest taki "naukowiec" - powinien mieć swoją wiedzę, doświdczenie i odpowiednie narzędzia. Nie rozumiem dlaczego naukowców dysponujących swoimi narzędziami, wiedzą i doświadczeniem do kontroli ruchu na danym terenie traktować inaczej? Twój diagnosta dba o Twój tyłek w samochodzie, a tamci naukowcy dbają o zdrowie całej populacji. W tym i moje oczywiście.
Nie, diagnosta to diagnosta. To zwykły człowiek kontrolujący powierzone mu rzeczy. Im lepiej i dokładniej to robi tym dla nas wszystkich lepiej.

A jacy naukowcy decydują o tym kto gdzie, kiedy i czym ma jeździć (i jaka to różnica jakie paliwo leje do baku)? Jakimi dysponują instrumentami?

O tym że diesle nie będą wjeżdżały do Krakowa decydują miejscy radni, prezydent i tego typu ludzie, którzy pojęcie mają najwyżej to trzymaniu stołka żeby nie spaść.
Póki co, żyjesz w kraju, w którym obowiązują zasady kapitalistycznej gospodarki. I właściwie dzięki nim żyjesz - bo dzięki temu systemowi dostajesz pieniądze za swoją pracę, masz dostęp do rozmaitych dóbr itp. itd. Oczywiście są inne pomysły na gospodarkę - nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś np. wstąpił do partii socjalistycznej i próbował wcielać w życie zasady gospodarki socjalistycznej - ostrzegam tylko, że to jest dość trudne i wcale nie gwarantuje powszechnej szczęśliwości, ale nie mam nic przeciwko.
Ha to się uśmiałem.
Nie dostaję pieniędzy dzięki systemowi tylko system działa bo tacy frajerzy jak ja pchają ten wózek. Taką ściemę że ktoś nam coś daje to możemy wciskać na wiecach wyborczych. Jeżeli coś mam to dlatego że świątek, piątek i niedziela dymam do pracy. System co najwyżej nakłada na mnie kolejne kagańce i kara mnie kolejnymi podatkami za to że zarabiam. Jak raz chciałem żeby szanowny system mi coś oddał to zderzyłem się ze ścianą i po grubo ponad roku dobitnie podziękowałem.

Zasady gospodarki socjalistycznej mają się dobrze bo ja coraz drożej płacę a inni dostają takie czy inne daniny. Poglądy też skoro nie widzisz nic dziwnego w tym że ktoś komuś z dnia na dzień zabrania poruszać się tym co sam jako ustawodawca dopuszcza do ruchu.
A skoro uważasz że trzeba się poświęcać... to może niech się kobiety poświęcą i wezmą na klatę co przewiduje ustawodawca. Trzeba się poświęcać i rezygnować ze swojej wolności tak?
W zasadzie się zgadzam, ale na to również genialnie prostym rozwiązaniem jest rezygnacja z własnej fury.
Abstrahując od wszystkiego, zapytam Cię jak dinozaur dinozaura. Jesteś osobą wrażliwą na sztukę, słuchasz dobrej muzyki, oglądasz ambitne kino, czytasz książki etc
Nie przyszło Ci kiedyś do głowy że może są ludzie, którzy traktują samochody jak dzieła sztuki? Może nie tylko te stare, zabytkowe auta ale nawet te nowsze, które ktoś ładnie zaprojektował, zadbał o detale, wymuskał fotele żebyś czuł się w nich lepiej niż w swoim łóżku, zaprojektował silnik który pracuje delikatnie i cicho ale potrafi też zachwycić mocą i rasowym dźwiękiem, zestroił zawieszenie żebyś czuł się maksymalnie komfortowo, wyliczył pieczołowicie jakie głośniki włożyć do środka żebyś jadąc miał jak najlepsze doznania.
Skoro ktoś może się zachwycać krzesłem, kawałkiem białego płótna to czy dziwi Cię to że ktoś może się zachwycać ogromem pracy setek osób, którym udało się stworzyć bardzo skomplikowany ale dopracowany do perfekcji przedmiot?
Ja tam jakimś koneserem nie jestem ale jak widzę stare auto, oryginalne, zadbane, dopieszczone to poprostu mi się ciepło robi na serduszku. Zresztą sam się staram utrzymywać swój samochód w takim stanie i im jest starszy tym bardziej uważam że trzeba o niego dbać. Posiadam starego Fiata, którego też staram się dopieszczać w wolnym czasie. Poprostu mnie to cieszy tak samo jak posiadanie ładnego, starego, zadbanego gramofonu, na którym od czasu do czasu położę sobie płytę np Pink Floyd.
A jak z tobą rozmawiam to wybacz ale odnoszę wrażenie jakbym rozmawiał z jednym z moich kolegów - po co ci te płyty, to miejsce tylko zajmuje, dziś nikt nie kupuje płyt, weź sobie to ściągnij na dysk albo masz teraz serwisy muzyczne. Po co tracić kasę i miejsce.Do tego też można dokleić ekologię - płyty nie są ekologiczne, ich opakowania też.
To nie jest jakaś obelga w twoją stronę ja tylko się zastanawiam czy ciężko Ci to zrozumieć skoro sam masz w życiu pasję?

To jak przerzucamy się na pliki?

PS. Pewnie Cię to nie zainteresuje ale polecam obejrzeć:
https://www.youtube.com/watch?v=rJvn5K3YWOY
Ja chcę jeździć właśnie takimi samochodami, nie stać mnie może na Lexusa ale mam coś co również było moim marzeniem i nie widzę żadnego powodu żebym miał z tego rezygnować w imię czyichś interesów, które zdaje się kiedyś były nieco inne:
https://pl.wikipedia.org/wiki/General_Motors_EV1

PS 2
Leptir pisze: Jeśli kogoś na to stać i posiada pojazd, który spełnia wszelkie wymogi dotyczące bezpieczeństwa jazdy i poziomu produkowanych zanieczyszczeń to niech sobie jeździ na zdrowie.
Nawet 20 letni pojazd jeżeli jest sprawny i utrzymany w należytym stanie technicznym będzie spełniał normy... takie jak go obowiązują czyli normy z roku jego produkcji. Tak nakazuje logika i ustawodawca, który dostaje właśnie rozdwojenia jaźni.
Awatar użytkownika
Adi
epka kompaktowa
Posty: 1097
Rejestracja: 07.09.2017, 19:52
Lokalizacja: Nowe Miasto nad Wartą

Post autor: Adi »

Gacek pisze: Lexusa
Lexus RC-F - kciałbym :D Podobno jeździ tak sobie, ale ten wygląd, mniamciu. Jak dla mnie niemieccy kuzyni się chowają, no i w środku ma całkiem fajnie, brak tabletów 10 calowych, dobre materiały wewnątrz, całkiem fajny dźwięk silnika, dobre osiągi, i o dziwo podobno jakoś super dużo nie pali, patrząc na wielkość silnika, jego moc, osiągi, jeśli włączy się jakiś system, chyba, czy coś w tym stylu, nie pamiętam już :wink:
Właściwie, to mógłbym go sobie kupić, ale wolę jednak najpierw postawić dom :wink:
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gacek pisze:
Od około 2 lat z przerwami mam w domu, na podwórku, w garażu remont bo mieszkam w starym domu... etc.
Jasne, ale rozumiem, że nikt Ci nie zabrania jeżdżenia do składu, do pracy itd.? Ja też Ci nie zabraniam, więc bądź łaskaw już sobie odpuścić. ewentualne zażalenia kieruj w stronę urzędów i organizacji, które to proponują. Widocznie mają swoje powody i cele - ja nie jestem fachowcem i nie będę się na ten temat wypowiadał. Ty zdaje się też nie jesteś.
Gacek pisze:
Nie, diagnosta to diagnosta. To zwykły człowiek kontrolujący powierzone mu rzeczy. Im lepiej i dokładniej to robi tym dla nas wszystkich lepiej.

A jacy naukowcy decydują o tym kto gdzie, kiedy i czym ma jeździć (i jaka to różnica jakie paliwo leje do baku)? Jakimi dysponują instrumentami?
Naukowcy to też zwykli ludzie, często kontrolujący powierzone im rzeczy. Kilku znam osobiście i zaręczam, że wyglądają, jak każdy inny człowiek - nie noszą płaszczów Supermana, ani maski Lorda Vadera.
A o tym, jacy naukowcy i na podstawie jakich badań decydują o tym, kto i czym ma jeździć (bądź nie) poszukaj sobie informacji w Internecie. Ja ekspertem nie jestem, ale nie mam wątpliwości, że tacy są i swoją wiedzę udostępniają.
Gacek pisze: Nie dostaję pieniędzy dzięki systemowi tylko system działa bo tacy frajerzy jak ja pchają ten wózek. Taką ściemę że ktoś nam coś daje to możemy wciskać na wiecach wyborczych. Jeżeli coś mam to dlatego że świątek, piątek i niedziela dymam do pracy. System co najwyżej nakłada na mnie kolejne kagańce i kara mnie kolejnymi podatkami za to że zarabiam. Jak raz chciałem żeby szanowny system mi coś oddał to zderzyłem się ze ścianą i po grubo ponad roku dobitnie podziękowałem.
Muszę Cię zmartwić - Twoja praca też jest towarem, na który albo jest popyt, albo nie. Dostajesz pieniądze bo sprzedajesz swoją pracę, czas, wiedzę, umiejętności itd. W tym sensie jesteś elementem kapitalistycznej gospodarki czy tego chcesz czy nie.
Gacek pisze: Nie przyszło Ci kiedyś do głowy że może są ludzie, którzy traktują samochody jak dzieła sztuki?
Ależ oczywiście. Sam lubię popatrzeć na ładnie zaprojektowane samochody. Ale jeśli z jakichś przyczyn nie nadają się do jazdy, to po prostu nie powinny jeździć. Tak, jak nie pływają stare okręty, a są po prostu muzealnymi zabytkami, jak stare patefony na wałki woskowe - z których nikt już muzyki nie słucha, ale wciąż służą do oglądania.

Gacek pisze: A jak z tobą rozmawiam to wybacz ale odnoszę wrażenie jakbym rozmawiał z jednym z moich kolegów - po co ci te płyty, to miejsce tylko zajmuje, dziś nikt nie kupuje płyt, weź sobie to ściągnij na dysk albo masz teraz serwisy muzyczne. Po co tracić kasę i miejsce.Do tego też można dokleić ekologię - płyty nie są ekologiczne, ich opakowania też.
To nie jest jakaś obelga w twoją stronę ja tylko się zastanawiam czy ciężko Ci to zrozumieć skoro sam masz w życiu pasję?
Nie, kompletnie nie taki jest mój stosunek do tematu. Samochody na drodze traktuję jako po prostu pojazdy, które się poruszają i stanowią zagrożenie dla mnie jako rowerzysty. Owszem doceniam to jak wyglądają i całą resztę kwestii estetycznych, ale po prostu czuję się bezpieczniej gdy jest ich mniej.
Nie znaczy to, że chciałbym, żeby zniknęły. I w ogóle to nie ja jestem stroną w tej dyskusji - nie ja wprowadzam ograniczenia w ruchu, nie ja decyduję czym się powinno jeździć. Nie mam na ten temat zdania - ufam fachowcom. A że czuję się bezpieczniej na pustej drodze? Mam się tego wstydzić? Mam udawać, że jest mi wspaniale, jak jadę w kawalkadzie samochodów, w których zdarzają się frustraci?
[/quote]
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
gharvelt
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5748
Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
Lokalizacja: Kraków

Post autor: gharvelt »

Nie było mnie (nie licząc sporadycznych logowań na telefonie) na Forum raptem 4 dni, a tu taka burza :shock: Po wstępnym przekartkowaniu tematu mogę stwierdzić, że ostatnie ponad 2 strony niniejszego wątku, choć oczywiście powiązane z motoryzacją, nie wnoszą jednak nic konkretnego do dyskusji o samochodach, a ostry spór bardziej ma charakter światopoglądowy aniżeli merytoryczny. Wieczorem poczytam szczegółowo i wówczas zdecyduję co z tymi postami zrobić. Póki co najbardziej prawdopodobne, że wykasuję stąd i wkleję do wiadomego tematu zamkniętego. Będę wdzięczny za niedokładanie mi więcej pracy do tego czasu.
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Post autor: Leptir »

Gharvelcie - wybacz mi to pustosłowie. Myślę, że najlepszym wyjściem jest wykasowanie tego jak leci.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4454
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Jasne, ale rozumiem, że nikt Ci nie zabrania jeżdżenia do składu, do pracy itd.? Ja też Ci nie zabraniam, więc bądź łaskaw już sobie odpuścić.
Ale ja się tym nie chwalę ani nie żalę i nie piszę tego żeby Ci czegoś nie odpuszczać. Chciałbym tylko żebyś miał świadomość że większość ludzi nie potrzebuje samochodu do robienia korków tylko do normalnego życia.
Muszę Cię zmartwić - Twoja praca też jest towarem, na który albo jest popyt, albo nie. Dostajesz pieniądze bo sprzedajesz swoją pracę, czas, wiedzę, umiejętności itd. W tym sensie jesteś elementem kapitalistycznej gospodarki czy tego chcesz czy nie.
Jestem, każdy z nas jest i niestety nie da się tego zmienić. Mówię raczej z perspektywy pracownika państwówki i zwykłego obywatela, którzy dokładnie ogląda każdą złotówkę. Jestem więc tym "systemem" bardziej ubrudzony i widzę trochę dosadniej jak to działa.
Ależ oczywiście. Sam lubię popatrzeć na ładnie zaprojektowane samochody. Ale jeśli z jakichś przyczyn nie nadają się do jazdy, to po prostu nie powinny jeździć. Tak, jak nie pływają stare okręty, a są po prostu muzealnymi zabytkami, jak stare patefony na wałki woskowe - z których nikt już muzyki nie słucha, ale wciąż służą do oglądania.
Ale stare samochody to nie stare okręty. 20 letni Lexus był jest i będzie pojazdem, który nie odstaje niczym od współczesnych samochodów. Tylko tym że był traktowany przez twórców jako projekt życia a nie karton na kołach, który klient ma kupić i najlepiej nie zgłaszać problemów.
Nie ma żadnej logicznej przyc1zyny żeby 10, 15 czy 20 letnie samochody miały nie jeździć niż ich śmierć techniczna. Akt zgonu wydaje diagnosta i nikt inny.
Wszystkie zmiany w tym temacie, które nastąpią i już następują mają na celu tylko i wyłączenie to o czym wspomniałeś wcześniej czyli zwiększenie konsumpcji (kupowanie nowych samochodów co kilka lat) i zmuszenie w większości najbiedniejszych do tego żeby samochodem nie jeździli. No i uderzą też w mniejszym stopniu w "kolekcjonerów", którzy posiadają stare samochody z sentymentu.
Nie, kompletnie nie taki jest mój stosunek do tematu. Samochody na drodze traktuję jako po prostu pojazdy, które się poruszają i stanowią zagrożenie dla mnie jako rowerzysty. Owszem doceniam to jak wyglądają i całą resztę kwestii estetycznych, ale po prostu czuję się bezpieczniej gdy jest ich mniej.
Czyli nie do końca rozumiesz że ja czuję to samo wchodząc do klasycznego samochodu i czując zapach tłuściutkiej, miłej w dotyku skóry co ty jak otwierasz płytę ulubionego wykonawcy i czujesz podobny zapach farby drukarskiej, który działa na wszystkie zmysły :)
Nie mam na ten temat zdania - ufam fachowcom.
A jednak wydaje mi się że masz. Bo wierzysz "fachowcom", którzy są głosem motoryzacyjno ekologicznego lobby albo zwykłymi urzędasami z nadania partyjnego. To nie teoria spiskowa tylko sytuacja rynkowa i gra nastawiona na zwiększenie zysków, które wbrew pozorom nie są aż tak gigantyczne z samej sprzedaży samochodów.
Fachowcami w branży są mechanicy i diagności oraz pracownicy salonów, którzy widzą jak na przestrzeni lat zmienia się jakość materiałów i podejście producentów. Dużo takich ludzi mam w swoim otoczeniu, czy to mechaników czy ludzi nieco bardziej "spokrewnionych" z konkretnymi korporacjami. Jakie mam przemyślenia związane z ich doświadczeniami chyba się domyślasz.

Tyle jeszcze dołożę adminowi roboty na koniec.
Chociaż wydaje mi się gharvelt że żadnego sporu raczej tu nie ma i temat dotyczy bezpośrednio motoryzacji właśnie. To że w niektórych kwestiach się zgadzamy bo mamy inny punkt siedzenia nie znaczy że jest to bezsensowna dyskusja, IMO właśnie dlatego ma sens.
Tak czy inaczej zrobisz jak uważasz.
Awatar użytkownika
Freefall
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 7172
Rejestracja: 18.02.2012, 15:52

Post autor: Freefall »

gharvelt pisze:ostatnie ponad 2 strony niniejszego wątku, choć oczywiście powiązane z motoryzacją, nie wnoszą jednak nic konkretnego do dyskusji o samochodach, a ostry spór bardziej ma charakter światopoglądowy aniżeli merytoryczny.
Święte słowa! Zamiast pitolić bez sensu, lepiej napisać czym, kto jeździ :).

Ja np. takim autkiem:

Obrazek

Można poszaleć, a policja nie ma szans - 2,5 sek. do setki :D :wink:
ODPOWIEDZ