Muzyka polska

Forum podstawowe.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

The Fake wrzucili w Walentynki swój debiutancki album na Bandcampa (póki co w wersji cyfrowej, ale liczę, że będzie też format fizyczny). Jeśli ktoś lubi fajnie i niekonwencjonalnie zagraną psychodelię, zapraszam:

https://thefake.bandcamp.com/album/the-fake-album
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
Awatar użytkownika
szbe
singel kompaktowy
Posty: 412
Rejestracja: 26.01.2010, 14:10
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: szbe »

https://www.youtube.com/watch?v=H-seoBIHNdo

Chyba najbardziej relaksacyjne wideo w ostatnich dniach. Polecam Wam bardzo Babadag i Olę.

Piękne dwie i różne od siebie płyty:

Obrazek

Obrazek
bananamoon
maxi-singel analogowy
Posty: 548
Rejestracja: 20.09.2017, 19:21

Post autor: bananamoon »

Paweł Romańczuk "Awakening"

Muzyka napisana do przedstawienia "Spirits Of Wrocław", w reżyserii Chrisa Baldwina i wykonana na otwarcie Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016.
Kompozycje, w makro-rozrachunku, noszą wyraźne znamiona idei Toy-Music, jednak na potrzeby spektaklu, "wychodzą na ulice", są niejako "powiększone w formie" (całość brzmi w zasadzie jak duża orkiestra) i "dostosowane" do koncepcji wizualnej (aktorzy uczestniczący w "zaplanowanym performance").
Muzyka oparta jest na fundamencie instrumentów perkusyjnych, z wyraźnymi odwołaniami do wielokulturowości (zarówno jeśli chodzi o formę gatunkową jak i instrumentarium) i opowiada o zdarzeniach, które były ważne dla miasta, dla Wrocławia.

Duże instrumenty.

Obrazek

Małe Instrumenty "Art Impossible"

Paweł Romańczuk napisał:
"Zastanawiałem się nad pracą osób niesłyszących w obszarze muzyki, nad wydobyciem z ich wyobraźni abstrakcyjnego kształtu dźwięków. (…) Ale idąc dalej, czy jest możliwe, by osoby niewidome mogły również uczestniczyć w pracy nad muzyką, której podstawą są niewidoczne dla nich partytury graficzne? A jeśli tak, jak mogą ten udział zrozumieć osoby niesłyszące?"


Oto efekt współpracy osób niewidomych, osób niesłyszących, Pawła Romańczuka, tłumaczy...efekt zadziwiający (!); powstała bowiem muzyka na wskroś nietuzinkowa, zadziorna, antyschematyczna, a przy tym subiektywnie konkretna, błyskotliwa, ponadprzeciętnie barwna, windująca na wyżyny naszą percepcję i wyobraźnię.
Wielka szkoda, że póki co album ukazał się w limitowanym nakładzie (można go było kupić chociażby w Serpencie, a w zasadzie dostać za darmo, zamawiając jakąkolwiek inną pozycję z twórczości Małych Instrumentów), tym bardziej, że prócz niesamowitej muzyki, dostajemy, jak to u Małych Instrumentów, niebanalną formę w jaką został przystrojony...wzbogacony o pięknie namalowane, graficzne partytury, które były punktem wyjścia do przełożenia wyobraźni osób niewidomych i głuchych na język muzyki.

Usłyszeć znaczy zobaczyć.
Zobaczyć znaczy usłyszeć.

Obrazek
Awatar użytkownika
akond
longplay
Posty: 1282
Rejestracja: 04.09.2020, 13:09
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: akond »

bananamoon pisze:Małe Instrumenty "Art Impossible"
(...)
Usłyszeć znaczy zobaczyć.
Zobaczyć znaczy usłyszeć.
Cudownie nieuchwytna, frapująca muzyka...

Jeżeli celem Pawła i Leny (Czerniawskiej, opiekunki grupy niesłyszących) było przekonanie nas, że taka sztuka jest możliwa, i że nie będzie ona przekształceniem ich własnych (mimowolnie narzuconych) pomysłów, wyobrażeń i projekcji, tylko faktycznym wyrazem twórczej ekspresji uczestników warsztatów - to w mojej ocenie to się udało.

Piękne ćwiczenie, znakomity efekt - dziękuję za polecenie!
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3064
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Post autor: I&I »

Better Person

Obrazek

Lepszy niż wszystkie Podsiadły, Zalewskie i Hyże :D

Pop na wysokim poziomie.

Adam Byczkowski od prawie 10 lat mieszka w Berlinie. Tam też tworzy, nagrywa , a koncertuje gdzie się da (lubią go zwłaszcza we Francji).
Działa w pojedynkę w strefie pop-muzik.
Ciekawa postać wśród naszych młodziaków – wydaje się, że kompletnie nieznana.
Niedługo (23.10) wyda swoją pierwszą płytę długogrającą (śpiewa na niej również po polsku). Można też zobaczyć jego starszy występ na platformie Ninateki.


Próbka z nadchodzącej płyty

Ninateka
Awatar użytkownika
Heartbreaker
longplay
Posty: 1290
Rejestracja: 28.03.2009, 08:16

Post autor: Heartbreaker »

Dobre to. Mnie się trochę kojarzy z Markiem Hollisem i Talk Talk.
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3064
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Post autor: I&I »

Skojarzenie takie samo jak u mnie. Nie spodziewałem się, że właśnie Tobie wpadnie to w ucho :D

Miejmy nadzieję, że będzie się rozwijać jak Iga Świątek :!:
Awatar użytkownika
Duch 1532
japońska edycja z bonusami
Posty: 3292
Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld

Post autor: Duch 1532 »

Po takim skojarzeniu trudno nie sprawdzić. Rzeczywiście warte zainteresowania!
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Coś mnie podkusiło i wyjąłem ze stojaka z polskimi płytami 10 płyt z zamiarem posłuchania po jednej piosenki z każdej. Nie wiem, czym się kierowałem, wybierając albumy i do momentu włożenia płyty do odtwarzacza nie wiedziałem, jakie to będą piosenki. Chciałem, żeby wybór był nieoczywisty... I wiedziałem tylko, od jakiej płyty mam zacząć, dalej stwierdziłem, żę będę losował.

Przestań śnić, z Czarnej Brygady oczywiście... co tu dużo mówić, to jest jedna z najlepszych płyt ever, czuć to każdą jej piędzią, również tym utworem. Niekoniecznie na pierwszej linii frontu, ale po prostu wszystko jest tu doskonałe. Jak to niesamowicie gna i co wyprawia gitara :shock: Obudź się!

Psychoza z pierwszej płyty Kalibra... to nie był dobry wybór. Po Brygadzie zresztą chyba tylko "Moja obawa" mogłaby nie obawiać się bezpośredniego porównania, ale chciałem coś nieoczywistego, więc włączyłem utwór, którego nie pamiętałem. Nie dziwię się, bo jakoś mi się nie podoba.

Pod sufitem z luxtorpedowej EP-ki... "ten trzeci", który jakoś umyka uwadze i też nie dziwne, bo to taki raczej utwór środka. Coś jednak w sobie ma, tak jak cała epka, w której czuć jakieś wyjątkowe skoncentrowanie sił twórczych zespołu.

High Proof Cosmic Milk tytułowy Acidów... za dużo metalu. Zmęczyło mnie.

Śmierć na pięć... to oczywiście najbardziej oczywisty wybór z "Ostatniej płyty" Republiki, ale miałem wielką ochotę posłuchać tej niezwykłej piosenki o kotach, pstrągach i innych zwierzakach. Jak na pożegnanie z fanami piosenka wysoce nietypowa, ale w dyskografii niewątpliwa perełka.

Siedmiu nie zawsze wspaniałych... rzekło Oko!... wspaniałe, porywające zakończenie Gospela. Jagdygydybyły na brudno!

Uroda, czyli Nosowska śpiewa Osiecką... ale nie tylko śpiewa: poza tym, że jak zawsze zachwycają mnie te jej interpretacje, zachwyca mnie również całe brzmienie płyty, to jak różne dźwięki wynurzają się z innych, tu jakieś dzwony, tam trąbki, z boku jakieś stukoty, szelesty, trzaski... Jak niesamowicie wydobyte jest to u! w u-toniemy-to-nie-my (czy jakkolwiek by to zapisać). Uważam tę płytę za najlepiej brzmiącą polską płytę w ogóle. A Uroda jest świetna!

Ewolucja, rewolucja i ja, wiadomo Klaus Mittfoch... jedna z najlepszych polskich płyt ever, jedna z najlepszych płyt lat 80 w ogóle, ogromna oryginalność brzmienia i wykonania, płyta nie waham się powiedzieć: genialna. A ta Ewolucja i reszta? W kontekście całej płyty zawsze żre niesłychanie, bo to takie przyspieszenie i ujednoznacznienie dynamiki na dość połamanej płycie; w pojedynkę mi nie wybrzmiała, więc nie zawahałem się pozostawić płytę w odtwarzaczu, by wysłuchać również "Dla twojej głowy komfortu", którą niby lubię trochę mniej, ale bardzo potrzebna okazała się jako kontra brzmieniowa do poprzedniczki.

Leticia, czyli jedna z tych "mniejszych" piosenek na Personal Vertigo zespołu Something Like Elvis... bałem się, że jak przyłożę sobie RzekąCzerwoną czy ScaredManem, to nie wyjmę płyty z odtwarzacza albo coś... ale i ta skromniejsza Letycja brzmi świetnie i ma coś, czego mi brakuje na Acidach. Niby też metal i łomot, ale jakby więcej muzykalności i przestrzeni w powietrzu.

Muka, czyli matki siostry i psa, i czarnej Wołgi... Music Music to dziwna płyta Heya, która mocno opiera się o brzmienia elektroniczne, ale akurat Muka jest klasycznie rockowa. Refren jest pierwszorzędny i wokół niego się to kręci, reszta piosenki jakby czekała, kiedy znowu będzie można dać czadu refrenem.

I tyle.

Brygada o dużo długości przed wszystkimi.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1380
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Post autor: Paweł »

Dzięki za przypomnienie o Something Like Elvis. Ciekawy zespół. Przed laty mnie zainteresował, ale ostatecznie nigdy jakoś bardziej w temat się nie wgryzłem. A chyba warto.
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3064
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Post autor: I&I »

Zaucha w Badachu.

Obrazek

U nas też jest muzik. Świetny.

Leniwy
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Zespół 2 Tm 2,3 zaistniał w świadomości słuchaczy jako grający muzykę niezwykle ostrą - owszem, bywały utwory cichsze, medytacyjne, transowe, bywały też utwory reggae albo wprost folkowe, a jednak na pierwszym planie pozostawało ostre, bezkompromisowe łojenie. A już na pewno na koncertach.

Aż przyszedł nowy pomysł i w 2003 supergrupa ruszyła w wielkopostną trasę koncertową - grali tym razem nie w klubach, lecz najczęściej w kościołach lub innych miejscach sprzyjających spokojniejszemu odbiorowi muzyki (teatry, domy kultury itp.). Publiczność siedziała, choć czasem wydaje się jednak, że aż trudno było ludziom usiedzieć, gdy oni grają (reagują w każdym razie żywiołowo). Co zaś dziwniejsze: frontmani siedzieli!

Obrazek

Obrazek

(zdjęcia autorstwa mojego dalekiego znajomego, który robi naprawdę piękne zdjęcia koncertowe...)

Najpierw wzięli do repertuaru utworu te właśnie bardziej kontemplacyjne lub po prostu spokojniejsze utwory z repertuaru, a jak im brakowało materiału, to grali jakieś kowery, głównie jakieś dodatkowe rege... Wydana w 2004 płyta koncertowa Propaganda Dei ma pewne mankamenty w postaci właśnie niezbyt potrzebnych utworów dodatkowych. Ale w swojej esencji jest niezwykle piękna, znakomicie zagrana przez zgrany kolektyw, ozdobiona (choć jeszcze nie bardzo intensywnie) przez świetne zagrywki przede wszystkim Mateusza Pospieszalskiego na saksofonie. Utwory są jednocześnie refleksyjne i dynamiczne, słychać w nich bardzo koncertowość.

A to był dopiero początek. Propaganda Dei jest i tak świetną płytą, ale byłaby jeszcze lepsza, gdyby nagrać ją rok później (wtedy, kiedy wyszła), bo zaczęły się pojawiać nowe i świeże propozycje repertuarowe... i jeszcze lepsza, gdyby nagrać ją w 2005, kiedy to miałem okazję być na jednym z najlepszych koncertów w życiu. Z roku na rok, z trasy na trasę, towarzystwo rozkręcało się i coraz lepiej odnajdowało w formule akustycznej (powiedzmy: semi-akustycznej).

A to i tak był dopiero początek, bo prawdziwe rozkręcenie nadeszło kilka lat później. Ale o tym innym razem.

Niestety z youtuba wytopiło wszystkie linki do tych nagrań...

Ale płyta istnieje ;-)
https://www.discogs.com/2Tm23-Propagand ... se/5607873

Obrazek
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6741
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Bednaar »

Dzięki Crazy za cynk, zainteresuję się tym Propaganda Dei - jakoś nigdy nie słyszałem o tym wydawnictwie. Zaś samo 2TM2,3 widziałem na żywo w typowo rockowej odsłonie - ostro łoili, niedawno zresztą miałem powtórkę podobnych klimatów na koncercie Luxtorpedy - byliśmy cała rodziną, syn miał wtedy 11 lat, jeszcze kilka miesięcy przed pandemią:)
vertical_invader
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Crazy pisze:A to i tak był dopiero początek, bo prawdziwe rozkręcenie nadeszło kilka lat później. Ale o tym innym razem.
... mianowicie w roku 2008, kiedy to została wydana płyta Dementi.

Obrazek

Nie chodzi mi jednakże o samą płytę, która wręcz rozczarowała mnie na początku (z czasem ją zdecydowanie doceniłem, ale jednak...) - a dlaczego rozczarowała? Bo słyszałem jak to brzmi na koncertach. A to było doświadczenie, jakich mało.

W ogóle cały ensemble: Dementi nagrała niemal orkiestra - 17-osobowy skład, o którym zaraz - i na koncertach w tamtym czasie również występowali całym tym składem (czasem może kogoś nie było), co robiło niesamowite wrażenie począwszy od wizualnego aż po czysto artystyczne. Bo jacy to byli muzycy!

* W pierwszym rzędzie tradycyjny team gitarowo-śpiewaczy: Budzy-Maleo-Litza-Drężmak.
* Obok nich - a może ponad nimi! - cudowna, anielsko śpiewająca Angelika. Te momenty, gdy ona śpiewała swoje piosenki, to było... ech. Powiedzmy, że odpowiednik najlepszych momentów Dead Can Dance.

Ale może najciekawsze rozgrywało się za ich plecami, gdzie:

* bracia Mateusz i Marcin Pospieszalscy wyczyniali rzeczy niebotyczne, pasaże saksofonowe Mateusza były takie, że kopary opadały a Budzy jakby za każdym razem patrzył z niedowierzaniem za siebie, co ten Mateusz wyprawia i na każdym koncercie gra te solówki inaczej... zaś Marcin czarował na róznych instrumentach, w tym na cymbałach, takich jak Jankiel...
* Stopa na perkusji a na ogromnym zestawie instrumentów perkusyjnych Beata Polak... jak dziewczyna bębniła w Armii, to było jakieś takie... bębnienie; tutaj natomiast wypełniała przestrzeń bogactwem dźwięków, które zawsze były na swoim miejscu; sekcję rytmiczną wspomagał mało widoczny, ale jak zawsze niezawodny Doktor Kmieta na basie

I jeszcze nieoczekiwane miejsce na tej wielkiej scenie:

* kwartet smyczkowy! pod wodzą młodego Pospieszalskiego, który jeszcze niedawno wyśpiewywał w Arce Noego, a tu - poważny młody człowiek
* i jeszcze, nie pamiętam już, gdzie oni stali, i jak się mieścili, klarnecista i flecista oraz Karol Nowacki na klawiszach

Dobra, mógłby ktoś powiedzieć, ale po co ich tam tyle?... Pytanie wydałoby mi się zasadne, bo pewnie groziło temu projektowi stworzenie super grupy / towarzystwa wzajemnej adoracji, w której będą grały nazwiska, ale niekoniecznie muzyka. Ale nic z tych rzeczy się nie wydarzyło, bo każdy tam stanął na wysokości zadania i w pełni sił twórczych, a przepływająca między nimi wszystkimi muzyka unosiła się bez trudu do nieba!

I ten oto nasto-osobowy ensemble nie tylko ruszył po Polsce w wielką trasę zwaną "akustyczną" (Budzy: akustyczna w tym przypadku oznacza "bez fuza", czyli ogólnie: nie hewy-metal!), ale nagrał płytę koncertową podczas występu w poznańskim Teatrze Polskim, która będzie u mnie walczyć o najwyższe laury podczas plebiscytu na płytę Dekady Zero, jak za kilka lat się odbędzie ;-)

Waham się, czy wklejać link, bo jakość nagrań wrzuconych na youtub jest fatalna i to nawet ja słyszę ;-) (a raczej prawie nie słyszę np. saksofonu :-( ) . Za to jakość nagrania na płycie bardzo mi odpowiada.
Niech więc będzie tradycyjny otwieracz koncertów: piosenka może nie należąca do moich stricte ulubionych, ale rozgrzewkowo działająca świetnie, a przede wszystkim pokazująca niezwykle zgrany kolektyw, gdzie każdy idealnie odnajduje się w swojej roli:

Każda rzecz ma swój czas

A jak komuś wystarczy samo audio (choć naprawdę DOBRZE się na nich patrzy), to oto wykonanie
Nad rzekami Babilonu

po którym złożyłem uroczyste przyrzeczenie, że już nigdy nie będę publicznie mówił, że Maleo nie umie śpiewać :D


Tak więc, Bednaar, Propagandę dei też bardzo polecam, niezwykle przyjemna płyta, ale dopiero Koncert w Teatrze to jest prawdziwy czad (bez czadu)!. I tam nie ma już żadnych wypełniaczy, same utwory autorskie: wszystko (prawie) z Dementi i mi się koncertowe wersje niemal bez wyjątku podobają bardziej, niż płytowe, jest na nich niesamowita energia, Mateusz Pospieszalski szaleje na całego, przy dźwiękach Angeliki można się rozpłynąć z zachwytu, ba, nawet Maleo śpiewa świetnie! :shock:
I oprócz Dementi, środkowy segment koncertu stanowią tzw. stare hity typu Kantyk trzech młodzieńców czy Adonai Elohenu ze starszych płyt, ale w nowszych wersjach.

10/10, sześć gwiazdek, jak zwał, tak zwał :D

Obrazek

Obrazek
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6741
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Bednaar »

Trochę to przypomina Fire! Orchestra na scenie, oczywiście wizualnie ;)
vertical_invader
ODPOWIEDZ