Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe słowa docenienia mojej pracy
Z pewnością miałbym jej znacznie mniej, gdybym nie był tak uparty (zwlekanie z finałem w oczekiwaniu na lepszą frekwencję i związane z tym aktywności), ani gdybym nie był perfekcjonistą, który lubi sobie dokładać roboty tam, gdzie nie trzeba
caught pisze:Wyniki z mojej perspektywy so-so. Pominąłem w swoich typach zupełnie scenę Canterbury i jej bliższe okolice, z racji, iż stosowny plebiscyt już miał kiedyś miejsce. Stąd tacy graniczni wykonawcy, jak Wyatt, Cos, Kultivator nie byli przeze mnie w ogóle brani pod uwagę.
No właśnie, też uznałem, że takie powtarzanie mija się z celem. Choć akurat Kultivatora zaliczyłem i dałem mu sporo punktów: podczas plebiscytu Canterbury nie brałem go pod uwagę uważając, że jest zbyt mało kanterberyjski
caught pisze:Tak więc nie jestem kontent z racji tak wysokich lokat tychże wykonawców (Cos w szczególności!), a dość przeciętnych wyników np. Present, Art Bears, Samla Mammas Manna, U Totem, czy Thinking Plague.
Tak, też spodziewałem się lepszych rezultatów tych wykonawców, zwłaszcza pozycje SMM oraz Thinking Plague mnie zaskoczyły. Niektóre dobre płyty, np. najnowszy Present "Barbaro (ma non troppo)", w ogóle nie zdobyły żadnego punktu
Wybór oczywiście był spory i sam mógłbym wskazać co najmniej kilkanaście płyt, które brałem pod uwagę, ale które koniec końców nie zmieściły się w "40" i wylądowały w piątej albo szóstej dziesiątce, jak m.in. Xing Sa "Création de l'Univers", Art Bears "Hopes and Fears", Komintern "Le bal du rat mort", Sleepytime Gorilla Museum "Of Natural History", Zao "Shekina", Henry Cow "In Praise of Learning" czy Fred Frith "Gravity". Poza listą znalazł się u mnie również "Köhntarkösz" Magmy, ze względu na limit 5 płyt - bez zastosowania tego warunku album ten uplasowałby się pod koniec trzeciej dziesiątki.
caught pisze:W pierwszym nawiasie miejsce płyty w plebiscycie. W drugim nawiasie ilość głosujących. Przy równej średniej wyżej ten album, na którego zagłosowało więcej osób.
Ciekawe zestawienie. Ja natomiast w trakcie zbierania list sprawdzałem wyniki pod kątem płyt docenianych przez większą ilość uczestników, stworzyłem sobie nawet taką symulację, gdzie nadałem wagi uzależnione od tego właśnie współczynnika. Można ją zobaczyć tutaj:
Arkusz |
Screenshot
W czołówce zmian niewiele, za to wśród niżej sklasyfikowanych albumów już całkiem sporo. Oczywiście to tylko taka zabawa (w arkuszu można sobie zmienić wartości wag) i nie proponowałem zmiany zasad w trakcie trwania plebiscytu, może w przyszłości warto byłoby zastosować zbliżony mechanizm, jeśli inni uznają to za przydatne.
Bednaar pisze:Rockowa awangarda to dla mnie temat marginalny, niemniej jednak walnie przyczyniłem się do zwycięstwa mocno jazzowego Legend, ponadto sporo punktów ode mnie dostał Volapuk - Polyglot oraz Zappa - Burnt Weeny Sandwich (mocno mnie dziwi, że Uncle Meat spotkał się z większym uznaniem).
Nie da się ukryć, że byłeś jedną z dwóch osób, która dała "Legend" najwięcej punktów, więc nawet krótka lista może mieć spory wpływ na kształt wyników
A z tych albumów Zappy, które znalazły się w zestawieniu, gdybym miał wskazać swój ulubiony, również zdecydowanie byłoby to "Burnt Weeny Sandwich", choć u mnie na liście dopiero pod koniec piątej dziesiątki, więc bez szans na punkty.
MirekK pisze:Szkoda, że the Residents tak daleko. Kazdy z nas, wielbicieli zespołu, obdarował punktami inne albumy.
Fakt, punkty się porozchodziły po różnych płytach, jednak szóste miejsce w klasyfikacji zespołowej to bardzo dobry wynik, tuż za czołówką złożoną z samych klasyków gatunku.
Freefall pisze:Wyniki w miarę OK, choć wyżej widziałbym kilka płyt, przede wszystkim Erosa
"Eros" radził sobie świetnie przez długi czas i byłem niemal pewien że skończy na podium albo w najgorszym razie na 4. miejscu, jednak w ostatnich siedmiu listach zaliczył cztery 0. Może nie jest to wystarczająco znany album i część uczestników go dotychczas nie przesłuchała?
mahavishnuu pisze:Świadomie zrezygnowałem z głosowania na albumy koncertowe, na których pojawiał się materiał z wcześniejszych płyt studyjnych.
Rzeczywiście, to wszystko tłumaczy, zupełnie zapomniałem, że można brać pod uwagę również taki punkt widzenia.
Leptir pisze:Z drugiej strony, formuła tego plebiscytu była tak pojemna i niejednoznaczna, że można było się spodziewać tego, że każdy może ją potraktować trochę inaczej.
Fakt, każdy ma swoje kryteria i stąd wzięło się duże zróżnicowanie wyników. Odpuściłem sobie jednak zawzięte spory o wyłonienie węższego zakresu, w tym niekończące się przepychanki o definicje oraz granice gatunków zakładając, że ostatecznie i tak czołówkę zdominują uznane pozycje, co do których przynależności do awangardy rockowej nikt (albo niemal nikt?) nie wątpi. I tak też się stało.