How cute...B.J. pisze: Anastazja Tiurina.
No i gitara!
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
A potem z niej wyrośnie może "takie coś" (co staram się wypromować na forum):
https://www.youtube.com/watch?v=qEEUAvQQUFo
https://www.youtube.com/watch?v=qEEUAvQQUFo
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
Bart pisze:How cute...B.J. pisze: Anastazja Tiurina.
- Arnold Layne
- digipack
- Posty: 2638
- Rejestracja: 29.04.2007, 18:41
Powinieneś zamienić gitarę na kontrabas, w którego pudle zmieściłoby się kilka razy więcej puszek . A jakbyś miał zestaw perkusyjny, to ho ho , pół browaru byś przemycił - łącznie z kadziamiMaciek pisze:Mój rekord, to 11 puszek piwa schowanych w pokrowcu na gitarę
Wiem co mówię, w przemycie alkoholu mam wielką wprawę. Przewoziłem czystą Prażską wódkę w butelkach po polskiej wodzie mineralnej - i to bezczelnie leżały sobie na tylnym siedzeniu w aucie, żaden celnik się nie zainteresował, wszak wiadomo - najciemniej pod latarnią
Oprócz tego, przewoziliśmy koniak i rum w dwulitrowych butelkach po coli, wykorzystując podobną kolorystykę tych napojów
Lata temu, w niebywałe osłupienie wprowadziłem sprzedawczynię ze sklepu na przejściu granicznym Chochołów/ Sucha Hora. Ponieważ tamtejsi celnicy trzepali bagaże aż miło, postanowiłem ich przechytrzyć. Kiedy robiliśmy w sklepie ostatnie zakupy poprosiłem o 0,7 czystej wódki. Sprzedawczyni podała żądany towar i wymieniła cenę - razem z kaucją za butelkę. Uparła się, że bez kaucji nie sprzeda. Ale ja chcę na miejscu, powiedziałem. Co pan, tu pić alkoholu nie wolno, oburzyła się kobieta. A kto pani powiedział, że ja będę tu pił wódkę, zapytałem zrezygnowany. Westchnąłem, wyciągnąłem z plecaka termos, przelałem doń trefny trunek i oddałem pustą butelkę sprzedawczyni. A teraz poproszę o moje 5 koron za flaszkę, powiedziałem setnie ubawiony jej osłupiałą miną...
No nie, nie żebym żałował kilku koron, ale koniecznie chciałem zrobić w trąbę celników. Żałowałem tylko, że niestety nie dowiedzą się o moim małym tryumfie
"How I wish, how I wish you were here"...
Może nas czyta jakiś ówczesny celnik? Ja pamiętam natomiast pewnego fotografa, który korzystając z przywileju wnoszenia do Sali Kongresowej wielkiej torby fotograficznej zawsze przemycał w niej 1 lub 2 butelki wódki. Dzięki temu kolejne edycje Jazz Jamboree wspominam niesłychanie upojnie...
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Arnold Layne
- digipack
- Posty: 2638
- Rejestracja: 29.04.2007, 18:41
A niech sobie czyta, i tak już przemyt się przedawniłLeptir pisze:Może nas czyta jakiś ówczesny celnik?
Wierzę Ci na słowo - że bardzo upojnieLeptir pisze:przemycał w niej 1 lub 2 butelki wódki. Dzięki temu kolejne edycje Jazz Jamboree wspominam niesłychanie upojnie...
"How I wish, how I wish you were here"...
Pięciominutowe video, w którym Tosin Abasi z Animals as Leaders bardzo spójnie i ciekawie o swoim muzykowaniu plus kilka nut, które gra ilustracyjnie: https://www.youtube.com/watch?v=0IdzrjIInpU
Moja kolejna nachalna próba wypromowania zespołu, ale też uznanie dla instrumentalisty, kompozytora, lidera - wirtuoza ośmiostrunowej gitary.
https://www.youtube.com/watch?v=KKBkVH06ehY
Moja kolejna nachalna próba wypromowania zespołu, ale też uznanie dla instrumentalisty, kompozytora, lidera - wirtuoza ośmiostrunowej gitary.
https://www.youtube.com/watch?v=KKBkVH06ehY
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
Mam znajomego, który mi kiedyś zrobił kilkugodzinny wykład (z przykładami) o Djencie i okolicach. Niektóre rzeczy były bardzo przyjemne, a już na pewno zagrane perfekcyjnie technicznie. Czasami to dobrze, czasami nie. Ale popeliny nie grająBart pisze:Tosin Abasi z Animals as Leaders
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Steve Cropper - With a Little Help From My Friends (1969)
Każdy go na 100% widział (choćby w pewnym bardzo, bardzo znanym filmie), każdy go na 200% słyszał (z kim on nie grał? ), a dla przeciwwagi - mało kto kojarzy go po nazwisku, a już na palcach jednej jaszczurczej ręki będzie można zliczyć osoby które słuchały tego znakomitego albumu. Wspaniale zagrane. I to nie tylko na gitarze!
https://www.youtube.com/watch?v=4vNIGi-8FeY
Każdy go na 100% widział (choćby w pewnym bardzo, bardzo znanym filmie), każdy go na 200% słyszał (z kim on nie grał? ), a dla przeciwwagi - mało kto kojarzy go po nazwisku, a już na palcach jednej jaszczurczej ręki będzie można zliczyć osoby które słuchały tego znakomitego albumu. Wspaniale zagrane. I to nie tylko na gitarze!
https://www.youtube.com/watch?v=4vNIGi-8FeY
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Nguyen Le - Overseas [2019]
Z Nguyenem jestem już chyba od 2000 roku (płyta wspólna z Dhaferem Youssufem i Paolo Fresu, nagrana dla niemieckiego Act) i kibicuję mu od tamtego czas.
Cała płyta różna, z tendencją do dobrej. A poniższy numer b. dobry
Overseas
Z Nguyenem jestem już chyba od 2000 roku (płyta wspólna z Dhaferem Youssufem i Paolo Fresu, nagrana dla niemieckiego Act) i kibicuję mu od tamtego czas.
Cała płyta różna, z tendencją do dobrej. A poniższy numer b. dobry
Overseas
I&I - dzięki za cynk. Nie znałem tego wioślarza, a z tego co zdążyłem posłuchać, prezentuje się całkiem obiecująco.
Emily Remler - Firefly (1981)
Debiutancka płyta młodej, amerykańskiej gitarzystki. Choć oficjalnie przeżyła zaledwie 33 lata (1957-1990), to dosyć szybko stała się bardzo dojrzałą artystką. Świadczy o tym choćby poniższy cytat:
In a 1982 interview with People magazine, she said: "I may look like a nice Jewish girl from New Jersey, but inside I'm a 50-year-old, heavy-set black man with a big thumb, like Wes Montgomery."
Wesa w jej twórczości słychać najwięcej, choć jak podaje internet, nieobcy jej byli także Hendrix, Winter, Ellis, Martino czy Pass. Polecam fanom brzmienia gitary wymienionych i to nie tylko ten jeden album (nagrała też jeden z Coryellem). Słabej płyty Emily nie słyszałem.
https://youtu.be/Ef7uqh_IJ5o
Emily Remler - Firefly (1981)
Debiutancka płyta młodej, amerykańskiej gitarzystki. Choć oficjalnie przeżyła zaledwie 33 lata (1957-1990), to dosyć szybko stała się bardzo dojrzałą artystką. Świadczy o tym choćby poniższy cytat:
In a 1982 interview with People magazine, she said: "I may look like a nice Jewish girl from New Jersey, but inside I'm a 50-year-old, heavy-set black man with a big thumb, like Wes Montgomery."
Wesa w jej twórczości słychać najwięcej, choć jak podaje internet, nieobcy jej byli także Hendrix, Winter, Ellis, Martino czy Pass. Polecam fanom brzmienia gitary wymienionych i to nie tylko ten jeden album (nagrała też jeden z Coryellem). Słabej płyty Emily nie słyszałem.
https://youtu.be/Ef7uqh_IJ5o
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
I znów znany gitarzysta, w dodatku z dwoma perłami z XXI wieku.
Robin Guthrie & Harold Budd - After the Night Falls (2007)
Robin Guthrie & Harold Budd - Before the Day Breaks (2007)
Dwie absolutnie wspaniały płyty, szczególnie na czasy wzmożonego niepokoju dusz. Nie warto chyba pytać czy ktoś nie zna i nie lubi TEJ gitary? Trudno znaleźć kogoś, kto nie szanowałby Cocteau Twins, w którym jednym z tych najważniejszych elementów był przecież dźwięk sześciu strun. Tym razem Robina wspiera, nie poraz pierwszy ani ostatni, sam mistrz Harold Budd, który nadaje dodatkowego oniryzmu całości. Piękna, pastelowa muzyka, która byłaby świetnym uzupełnieniem animowania obrazów Wyspiańskiego. A może nawet samego Witkacego, gdyby ten brał nieco weselsze dragi?
Robin Guthrie & Harold Budd - After the Night Falls (2007)
Robin Guthrie & Harold Budd - Before the Day Breaks (2007)
Dwie absolutnie wspaniały płyty, szczególnie na czasy wzmożonego niepokoju dusz. Nie warto chyba pytać czy ktoś nie zna i nie lubi TEJ gitary? Trudno znaleźć kogoś, kto nie szanowałby Cocteau Twins, w którym jednym z tych najważniejszych elementów był przecież dźwięk sześciu strun. Tym razem Robina wspiera, nie poraz pierwszy ani ostatni, sam mistrz Harold Budd, który nadaje dodatkowego oniryzmu całości. Piękna, pastelowa muzyka, która byłaby świetnym uzupełnieniem animowania obrazów Wyspiańskiego. A może nawet samego Witkacego, gdyby ten brał nieco weselsze dragi?
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Dziś przypomniałem sobie także solowe płyty Robina: Continental (2006) oraz Imperial(2003). Pierwsza z wymienionych jest całkiem sympatyczna i powinna podejść np. fanom bardziej melodyjnych brzmień postrockowych (Tides From Nebula), z kolei druga z wymienionych, to już dużo bardziej konkretne granie, momentami wręcz bujające, choć oczywiście bardziej za sprawą dobrych podkładów bitów i loopów niż żywej sekcji, której tu zwyczajnie nie ma. Bardzo udana mieszanka wyrazistego (jak na Robina) grania i jednak cały czas muzyki mocno uspokajającej i relaksującej.
Dziś przypomniałem sobie także solowe płyty Robina: Continental (2006) oraz Imperial(2003). Pierwsza z wymienionych jest całkiem sympatyczna i powinna podejść np. fanom bardziej melodyjnych brzmień postrockowych (Tides From Nebula), z kolei druga z wymienionych, to już dużo bardziej konkretne granie, momentami wręcz bujające, choć oczywiście bardziej za sprawą dobrych podkładów bitów i loopów niż żywej sekcji, której tu zwyczajnie nie ma. Bardzo udana mieszanka wyrazistego (jak na Robina) grania i jednak cały czas muzyki mocno uspokajającej i relaksującej.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.