Niewidzialna ARMIA

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

W ostatnim koncercie domowym Budzy wziął na tapetę utwór, o którym powiedział, że to, być może, pierwszy w ogóle utwór Armii, a mianowicie - Nic już nie przeszkodzi. O tym nie wiedziałem! Zawsze kojarzyło mi się, że najstarszym utworem Armii jest Jeżeli, ale tu Budzy mówi, że Nic już nie przeszkodzi grane było na pierwszej próbie zespołu, w klubie Hybrydy.

Sam utwór to rzecz niesamowita, zupełnie nie z tego świata - zarówno w sensie punkowego świata pierwszej płyty Armii, bo przecież to ponad siedmiominutowy ciężki i ponury walec z długimi instrumentalnymi pasażami - jak i w sensie ogólnoświatowym, bo jeżeli Armia jest zespołem grającym muzykę apokaliptyczną, to właśnie tutaj!

Tekst jest przede wszystkim niesamowity: szyny z tunelu, nogi za drutami, ołowiane koła i człowiek widzi prawie "arbeit macht frei", ale w takiej perspektywie całkowicie uniwersalnej, a więc właściwie nie arbeit macht frei, lecz w ogóle zło tego świata, ale takie, jakie ucieleśniło się w tych obozach. I gdzieś obok ta zatęchła dziura, gdzie woda kapie z zardzewiałej rury, a żarówka kołysze się na drucie i oślepia skazanego, którego odpowiedzi nikt i tak nie słucha. Wiek totalitaryzmów. Tego stulecia ja bym wam nie polecał... I nikt już nie przeszkodzi.

Najlepsze zaś, że muzyka jest tak idealnie dopasowana do tych obrazów, jak się tylko da. To wszystko jest zimne, ciężkie, przygnębiające i nieuchronne, a obok pojawiają się różne odgłosy, które jeszcze efekt wzmacniają.

Oczywiście nie są to jeszcze te legendowe wyżyny, które sprawiają, że - jak wyżej cytowałem tych dwóch panów z linka od Gacka: "zespół Armia nie jest podobny do niczego na żadnym rynku muzycznym nigdzie" - ale uważam ten utwór za wczesne armijne arcydzieło. A gra Roberta Brylewskiego to jest jakiś total!

Kominy i wrony!

Nieodmiennie polecam również sam "koncert domowy". Szkoda, że gharvelt, jako świeżo upieczony fan Armii ;-), nie lubi gadania, bo opowieści tutaj są znakomite, zwłaszcza o koncercie w klubie garnizonowym marynarki radzieckiej w Świnoujściu, gdzie generałowie świecą orderami na butach a młodzi marynarze poszli w pogo! :D

z mieszkanka w poznańskim bloku
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Kiedyś w tym wątku napisałem, że być może najważniejszą płytą firmowaną przez Tomasza Budzyńskiego jest dla mnie Luna. Że Legenda przewyższa ją, ale gdyby tak podejść do rzeczy całkiem osobiście, to...

Luna jest płytą mojej dorosłości. Człowiek pewnie łatwiej zachwyca się, kiedy jest młody, ze świeższym spojrzeniem, w moim przypadku w każdym razie tak ogólnie było - chociaż ogólnie jestem dość emocjonalnym typem i nawet w zeszłym roku coś nowego porwało mnie całkowicie. Ale myślę, że żadna propozycja muzyczna, którą poznałem już jako osoba dojrzałą, nie wniknęła we mnie tak głęboko, jak właśnie ta płyta...

Obrazek

Armijnie patrząc, została ona wydana (2008) pomiędzy Ultimą thule a Prozessem, czyli w szczytowym okresie tego, co nazwałbym Budzego rozliczaniem się z własną dorosłością. Jest to płyta bardzo, dogłębnie, smutna, pełna bólu, i choć na końcu przychodzi nadzieja, jak w Wielką Sobotę, to końcowy akcent nie ma nic wspólnego z triumfalnym hurra. To raczej westchnienie ulgi człowieka, który wie już, że się udało, że umknął śmierci, ale on jeden wie, jak wiele go to kosztowało.

Czy ja tu mówię tylko o tekstach? Bynajmniej. Nie jestem zresztą wbrew pozorom słuchaczem tekstów. Słucham najpierw muzyki (owszem wokalu bardzo, ale w pierwszym rzędzie jego brzmienia, a także przekazu emocjonalnego, ale na poziomie ponadsłownym) a dopiero kiedy muzyka znajdzie swoją drogę, wówczas zaczynam wnikać w teksty. Oczywiście wiele razy bardzo wzmacnia to wówczas wrażenie, ale niemal zawsze właśnie w takiej kolejności, od Simona i Garfunkela po Nine Inch Nails.

Ale muzyka na Lunie! To taki projekt, w którym każdy z jednorazowo zebranego składu znalazł swój idealny środek wyrazu i wszystko zagrało. Osią muzyki na tej płycie jest Litza i jego gitara, przecież bez żadnych tu czadów (tu zupełnie nic nie brzmi jak Armia, nie mówiąc o Luxtorpedach i Kaenżetach!), ale jak pięknie ona wybrzmiewa można usłyszeć choćby między wersami otwierającego Halo halo czy też w refrenie Trenu :!: Zjawiskowo brzmi też trąbka niejakiego Daniela Pomorskiego, postaci bliżej mi nieznanej, który tutaj brzmi tak, że... ech, proszę posłuchać najpierw wstępu do Trenu, a potem partii solowej w ostatniej minucie tego utworu, który przeszywa niczym trąbka śmierci z Rio Bravo.

Tren to zresztą mój highlight tej płyty i prawdopodobnie najlepszy dla mnie utwór XXI wieku. Wybaczcie przesadę, bo dla mnie ona nie jest przesadą...

Gitara, trąbka, do tego niesamowita sekcja rytmiczna ze śp. Stopą na perkusji i polską Marilyn Mazur, czyli Beatą Polak na instrumentach perkusyjnych, ale przede wszystkim z Marcinem Pospieszalskim, który wyczynia tu niebywałe rzeczy. Z jednej strony mamy przepiękne nastrojowe solo na kontrabasie na wyjściu z Wiosny na wygnaniu, a na drugim krańcu - niesamowita techniawkowa wręcz pulsacja w Dniu bez duchów. To wszystko uzupełnione bardzo interesującymi dźwiękami różnej proweniencji (chyba świetną robotę wykonuje tu Karol Nowacki na klawiszach) i ja się na produkcji nijak nie wyznaję, ale wszystko świetnie tu słyszę, wszystko brzmi jak należy.

Wreszcie wokale. Budzy śpiewa jak natchniony, jak to zwykle on prosto, bez aktorstwa, ale w pełni przekazując ten ból, te zmagania, czasem wchodząc w zaskakujące wysokie tony, jak w wokalizach w utworze tytułowym czy w transowym UFO.
Z pełnym, głębokim głosem lidera wspaniale współbrzmią tu harmonie Gerarda Nowaka, a gdzieniegdzie mamy nawet trójgłosy (chyba Litza się dołącza, nie pamiętam). Wokalnie jest to dowód niezwykłego rozwoju Budzego i umiejętności stosowania bardzo różnorodnych, wzajemnie uzupełniających się technik śpiewu.

No i to wszystko trafia na teksty zupełnie niezwykłe, głęboko poetyckie, a wspólnie tworzące jedną spójną opowieść o bardzo trudnych chwilach życia człowieka, pełnych zwątpienia.

Nie chce mi się żyć
Nie chce mi się odpowiadać
Zarośnięty boczny tor,
zabłąkana mała gwiazda.
Nie przychodzi tu nikt,
tylko dziwni mali chłopcy.
Wszystkie moje głupie sny,
wszyscy moi sprzymierzeńcy...


Z okazji tych Świąt, które przecież opowiadają o przechodzeniu przez coś skrajnie trudnego i o momentach, w których cała nadzieja wydaje się zamglona przez dziwaczne czarne dekoracje, chciałbym temu forum z wdzięcznością zadedykować tę płytę i ku pamięci, pozostawić ten opis. Luna jest dla mnie płytą Wielkiej Soboty.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 07.11.2021, 19:19 przez Crazy, łącznie zmieniany 2 razy.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Powyżej było bardzo poważnie, a teraz bardzo mniej ;-)

Okazało się, że i do państwa Budzyńskich zawitała pandemia, przez ostatnie kilka tygodni ani nie było audycji Melodramat, ani z "Rivendell" nie nadawano koncertów domowych. Jednak zdrowie już lepiej, a wczorajszy koncert domowy zrekompensował braki z nawiązką.

Budzy na marginesie swojej ostatniej choroby opowiada o najdziwniejszym koncercie Armii, na którym go... nie było! Tzn. był, ale jednak go nie było, co o największe zdziwienie przyprawiło Darka Malejonka. Moment, w którym Budzy o tym opowiada, przyprawił mnie o łzy śmiechu, nie ukrywam. I kilka innych również!

Do tego koncertu mam również bardzo osobisty stosunek, mimo że mnie na nim nie było - otóż, jeżeli ktoś zdecyduje się posłuchać, dowie się, dlaczego jego bohaterem był niejaki Gerard Nowak, "człowiek, który zna wszystkie piosenki zespołu Armia na pamięć i umie je zagrać na gitarze". I po tym właśnie koncercie tenże Gerard Nowak przyszedł do nas do domu, gdyż znamy się dobrze - i wcale się nie przyznał! Ba, więcej, coś tam bąknął, kiedyśmy go pytali, jak było, że koncert w porządku, tylko "wokalista trochę kiepsko". Aż żeśmy się dziwili, co on taki krytyczny wobec Budzego się zrobił :lol:

Serdecznie polecam nie tylko zainteresowanym Armią (choć czy jacyś inni wchodzą w ten wątek? ;-)), ale każdemu, komu przyda się mała dawka absurdalnego humoru w ten wietrzny świąteczny poniedziałek.

https://www.youtube.com/watch?v=b5cdvvqKUdE

No i pytanie do rozstrzygnięcia: co lepsze, Iron Maiden czy Talking Heads? :D
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Nie wiem, czy ktoś z Was zetknął się kiedyś z projektem Gajcy i płytą o tym tytule. Chcę o niej napisać, ale nie w tym wątku. Tutaj tylko to, co armijne, czyli:

Wczorajszemu

Utwór napisany i wykonany przez załogę "prozessową" i utrzymany w tejże estetyce - ciężki, posępny, bogaty muzycznie, bardzo ekspresyjnie zaśpiewany. Dla mnie byłby to na Prozessie jeden ze ściśle najlepszych utworów, robi on na mnie zawsze ogromne wrażenie, trafia prosto w serce i trzyma za gardło.

Różne momenty... dłoń, którą uczyłeś śpiewać, potrafi nienawidzić... ta zmiana tonacji przed refrenem i cztery waltorniowe dźwięki w niego wprowadzające... i refrenowe myślałeś będzie prościej, które przejmuje mnie do głębi i w dodatku szczególnie lubię, kiedy za ostatnim razem jest podwojone... Kmiety falujące przetworzone dźwięki basowe... przeszywające są te podwyższone wejścia w pierwsze wersy kolejnych zwrotek... nie wiedziAŁEEEEEŚ......

Ciary mam na samo wspomnienie tego utworu.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

w innym wątku Bednaar pisze:Krótko: w 1991 Armia nagrała Legendę i myślałem, że już nic lepszego nie są w stanie stworzyć... a oni trzy lata później wyskoczyli z Triodante.
Na forum Armii dość rozpowszechniony był zawsze pogląd, że Triodante jest najlepszą pod względem muzycznym płytą Armii. Wiadomo, że Legenda to jest rzecz w ogóle z innego świata, coś jednorazowego, do czego wcześniej ani później nic nie jest podobne, ani w ich twórczości, ani w innej. Wiadomo, jakie są zalety Ducha, akurat na tym forum one wydają się być nawet najbardziej doceniane. Ale Triodante - tak czysto muzycznie, jakby rozkładać na czynniki pierwsze, przykładać miarę jak do muzyki klasycznej nawet, że jest najbardziej doskonałe, monumentalne, może nawet najlepiej wykonane (bo wiadomo, z Brylem jest jak z Hendrixem ;-) - on jest najlepszy, ale jakby chcieć się silić na obiektywność, to znaleźliby się lepsi...).

Nie jest mi daleko do tego poglądu, nie wchodząc w spory o to, czy coś tam jest ciut lepsze, czy nie lepsze od innego. Rozwiązania melodyczne i harmoniczne na linii gitara-bas są wybitne, a przecież jednocześnie nic nie tracą ze swojej czadowości, w takich Popiołach czy Skonczyłem rozpoczynaj jest TAKI CZAD, że trudno się pozbierać; partie waltorni - najlepsze ever; smaczki aranżacyjne (ten flecik znienacka w Pieśni przygodnej! wiolonczela w Miejscu pod słońcem! perkusyjne niespodzianki Stopy!) porozsiewane wszędzie. A najważniejsze, że to wszystko od A do Z jest idealnie skrojone pod zamysł wyjściowy, czyli zilustrowanie podróży dantejskiej przez Piekło Czyściec Niebo - nie tylko tekstowo, bo to jasne, ale również muzycznie.
Triodante uważam z za dzieło takiego kalibru, że jedyne czego nie rozumiem, to dlaczego są też ludzie, którzy tego punktu widzenia nie podzielają ;-)
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
alternativepop
remaster
Posty: 2148
Rejestracja: 29.11.2021, 19:00
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: alternativepop »

Crazy pisze: Triodante uważam z za dzieło takiego kalibru, że jedyne czego nie rozumiem, to dlaczego są też ludzie, którzy tego punktu widzenia nie podzielają ;-)
Przyznam, że gdy ukazało się "Triodante" to właśnie do takich ludzi należałem. Po "Legendzie" byłem kompletnie zawiedziony tym "Triodante". Jakiś punk progresywny, co to w ogóle jest, sobie myślałem? Chyba się coś odkleiło temu Budzemu. "Legenda" to była najlepsza polska płyta w historii a tu takie coś.

No dzisiaj to już nawet lubię to "Triodante". Nawet szanuję, ale nadal to nie jest moja ulubiona pozycja Armii. Na zawsze pozostaje nią "Legenda", choć już ją tak zajechałem przez słuchania z milion razy, że bardzo rzadko do niej wracam.

Z okresu po "Legendzie" natomiast uwielbiam "Duch" i to jest moja ulubiona Armia po "Legendzie". Lubię też "Drogę". No i właśnie "Triodante" konkuruje u mnie z "Drogą" o drugą lokatę w moim rankingu.

Niby wiem, że to "Triodante" to jest genialna płyta. Tak piszą wszyscy. I nawet szanuję, ale jednak to nie jest to, czego oczekuję po muzyce Armii.
Awatar użytkownika
MichalP
epka analogowa
Posty: 893
Rejestracja: 29.08.2016, 18:47
Lokalizacja: UK

Post autor: MichalP »

Powiedzcie mi ludzie, które wydanie pierwszej płyty Armii warto mieć bo tych reedycji trochę było i czy warto wysupłać na wydaną przez MMP?
...tany-tany, dyny-dyny...
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Przegapiłem to pytanie, przepraszam - skądinąd ja się w tych reedycjach kiepsko wyznaję, bo korzystam ze starych kaset z epoki... Ale koledzy mówią tak:
"Najlepsza wersja to ArsMundi. Jedyny jej minus to Bombadil w locie przeniesiony na koniec. Wydania MMP "wzbogacone" są o dodatkowe dźwięki pomiędzy utworami..."

"Dla mnie te elektrodogrywki są nie do przełknięcia, psują przyjemność słuchania tego albumu"

Dla mnie osobiście w obu tych wydaniach pewnym absurdem jest to, że zaczynają się one od tych sześciu klasyków pochodzących ze składanek "Jak punk to punk" i "Polish Punk Menu" - to są oczywiście wyśmienite numery, ale raz że nagrywane w innym czasie, częściowo w innym składzie, a dwa, że skoro album się od nich zaczyna, to utwór INTRO '87 okazuje się być... siódmym utworem na płycie, no to ładne intro ;-)
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
japońska edycja z bonusami
Posty: 3900
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Post autor: Monstrualny Talerz »

W ramach Wielkiego Postu postanowiłem sobie przesłuchać całą dyskografię Armii, a zakończyć wielkim bum w postaci - wreszcie - dosłuchania "Toni" (Tonu?). Plany rzecz jasna spełzły na niczym, poza oczywiście wspaniałym rozpoczęciem Wielkiego Postu z Duchem i Tymoteuszem, była też Legenda, a w tym tygodniu Proces (trochę zapomniany i tu miałem największa chętkę na przypomnienie). Proces jest mocarzem strasznym, i razem z Freakiem myślę, że będą mocnymi zawodnikami w 2009 roku (aj, marzyło by mi się takie polskie podium!).
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Ale fajne marzenie!

Przy okazji przypomniało mi się:
Leptir pisze:preludium do strzelaniny (w przypadku Armii trudno sobie zresztą wyobrazić, żeby było inaczej. ).
Hmm...
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
japońska edycja z bonusami
Posty: 3900
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Post autor: Monstrualny Talerz »

Strzelanka do Armii to jest nasz obywatelski obowiązek! To co po świętach? Po majówce? Albo dwie tury? Tradycyjnie potrzebny byłby tylko głównodowodzący...
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Na marginesie rozmów prowadzonych przez kolegów w wątku obok, przechodzi mi przez głowę kilka wątków, które chciałbym poruszyć. Wszystkiego na raz nie ma sensu, więc zacznę od tego, co najbardziej emocjonalnie do mnie przemawia:

Wątek Legenda vs Triodante był wręcz osią i fundamentem rozwoju forum Armii. Po latach okazało się, że jednak - jak u Gacka - Legenda mimo wszystko ponad wszystko, ale... w okolicach roku 2004-2005 był taki moment, że Triodante wydawało się płytą zapomnianą: na koncertach nie rozbrzmiewało nic od lat, podczas gdy z kolei materiał z Legendy od czasów PRL-u był tłuczony na żywo w kółko, by nie rzec, do znudzenia... No i na forum stworzyła się BARDZO silna frakcja miłośników Triodante, która podjęła liczne wysiłki, żeby ten album z cienia wydobyć. Na tyle silna, że zdawało się (chyba nawet jej uczestnikom), że oni wszyscy (my wszyscy, bo też się tam zaliczałem) może i wolą Triodante od Legendy.

I kiedy w końcu padło pytanie wprost (w takiej, jakby, tamtejszej strzelance), to nie obyło się bez zdziwień, a nawet oburzeń ;-) Bo ja na przykład jednak powiedziałem, że Legenda - i jak to? jak to?! Taki Tryjodantejczyk? Zdrajca może!!

Dalszym ciągiem tego "konfliktu" były pytania zadawane podczas wielkiej imprezy po koncercie na XX-lecie zespołu (o DVD wydanym z tej okazji pisałem w tym wątku) - pytania kierowane tym razem do członków zespołu. Pamiętam ten dreszcz emocji, gdy obok mnie padło pytanie:

Banan! Banan, czekaj! Ważne pytanie: Legenda czy Triodante?

I zamyślił się Banan (z tą swoją poważna miną), i napięcie rosło - i jednak powiedział "Legenda". Ten Banan, którego partie waltorniowe są przecież na Trio niezrównane (jak porównać, to na Legendzie ledwo coś brzęczy).

A w maju roku 2005 rozegrany został Wielki Mecz Piłkarski:

Obrazek

Obrazek

Był to mecz o wszystko! :D

Wygrała Legenda... ale trzeba przyznać, że Triodante wyglądali lepiej!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

A tak oto walecznie powstrzymywałem szarże Triodantejczyków!!

Obrazek
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4423
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Słyszałem o tym wydarzeniu choć zawsze traktowałem to z przymrużeniem oka a teraz już pokazałeś niezbite dowody że ten mecz się faktycznie odbył i to była poważna impreza :lol:
Słuchacze Armii to jednak wyjątkowa społeczność 8)
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4851
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Na maksa poważna! Ale pomijając poważne podejście uczestników - na przykład to, że zjechali się na ten mecz z całej Polski, były koszulki o specjalnym, jednorazowym projekcie, ze specjalnie wybieranymi numerami (koleżanka miała np. koszulkę z liczbą pi :lol:), cały proces wybierania boiska (było to pełnowymiarowe boisko, żadne tam amatorki ;-)), no i takie perełki jak ten archanioł z okładki Triodante w pełnej zbroi na 30-stopniowym upale (!) - o prawdziwej poważności decydowało to, co zrobił z tym wydarzeniem zespół.

Primo po pierwsze, bystre oko zauważy, że na zdjęciach obu drużyn świeci łysa (ówcześnie) glaca Budzyńskiego Tomasza. Zagrał on w tym meczu jak najbardziej, jedną połowę tu, drugą tam. Jeszcze bystrzejsze oko znajdzie w białej drużynie równie łysą pałę niejakiego Ślepego, ówczesnego perkusisty zespołu, a obok niego stoi Paweł Klimczak, który o ile pamiętam strzelił nawet bramkę. Z kolei w czarnej drużynie, oprócz archanioła, mamy jeszcze pana z waltornią i choć nie jest to Banan (nie pamiętam w tej chwili dlaczego nie grał, był jakiś konkretny powód - ale o jego kluczowej odpowiedzi na pytanie "Legenda czy Triodante", już pisałem), to był to jego, powiedzmy padawan ;-), Kuba, obecnie od lat jedyny już waltornista Armii.
No i w tejże drużynie stoi też bardzo poważny Doktor Kmieta, bassman, wtedy Armii, teraz Luxtorpedy.

Primo po drugie, wieczorem tego dnia co mecz, miał odbyć się - i odbył! - koncert w warszawskim klubie Punkt. Stawka meczu wzrosła niezwykle, kiedy zespół ogłosił, że w nagrodę zagra CAŁĄ zwycięską płytę. Cóż, prawda była taka, że nawet zażarci legendowcy chcieli, żeby zagrane było Triodante, ponieważ, jak już pisałem, w tamtym czasie była to płyta zupełnie nieobecna na koncertach. A mimo wszystko zagraliśmy bez kunktatorstwa i przynieśliśmy drużynie Legendy nieocenione zwycięstwo :D ...

No i wtedy po trzecie i najważniejsze, co zrobił zespół? Zagrał na koncercie OBIE PŁYTY w całości! Materiał z Trio był nieopierzony, pewnie na nagraniu byłoby słychać mnóstwo zgrzytów - ale na żywo to była ekstaza w czystej formie.
Gacek pisze:Słuchacze Armii to jednak wyjątkowa społeczność
Jest to przede wszystkim społeczność, która przekonała się, że spełniają się takie marzenia, o których nawet nikt by nie pomyślał.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
ODPOWIEDZ