Ależ jaki piękny ten zakręt był! Czuć na tej płycie nie tylko zwykły powiew geniuszu, ale w dodatku właśnie to "pod górkę" i to zmaganie.WOJTEKK pisze:Biały Album, Electric Ladyland - to są killery, a nie zespół na zakręcie, bo mu sie lider omsknął w niebyt.
Jak tak pomyślę o tym '68 (choć dalece słabszym od obu sąsiadów*) i o tamtejszych faworytach, Bitle, Hendrix, Flojdzi... to aż mi się lepiej zrobiło! To były czasy! Zanim jeszcze zaczęły się te okropności, coście je tu wypromowali w ostatnim plebiscycie
* taki mój ogląd (pewnie znów niekompatybilny) wynika z tego, że tegoroczne "killery" lubię nieco mniej od sąsiednich płyt tych moich wszak arcyulubionych zespołów: Saucerful super, ale nie aż tak super, jak Piper. Electric Ladyland super, ale jednak wolę obie poprzednie. Biały Album miejscami ultrasuper, ale po całości mam liczne wątpliwości i na pewno wolę i Magicala/ Peppera, i Abbey Road.