Okechukwu pisze:Frakcja funkowa na forum nie wydaje mi się zbyt liczna - jest to zaledwie 5-6 osób (w tym dwóch mocnych przywódców - Backside i Talerz). Niemniej gdyby padły skumulowane głosy na jeden album, no to myślę, że pięćdziesiątka byłaby realna (bo strefa obrazkowa już chyba nie) . Mam takiego kandydata w 1975 r. - Parliament i "Mothership Connection".
Dziękuję za wyróżnienie, ale zupełnie jestem ciemny w tym temacie szczerze mówiąc. Ja bym tu wyróżnił przede wszystkim Maćka - który jednak nie głosuje... i taka jest ta nasza frakcja funkowa. Brakuje pieniędzy na szkolenia, media są nieprzychylne, zapału nie starcza, stanowiska działaczy niejednoznaczne...Same kłopoty - ale - Problemy są po to żeby je rozwiązywać!
Dobrze to ująłeś, i dobrze też napisał Gharvelt - wiele jest tu płyt bardzo dobrych, ale genialnych, wybitnych niestety mało. Funk/soul to jakby zupełnie inny stan umysłu niż prog czy jazz, w dużej mierze czysta rozrywka, muzyka, która świetnie się sprawdza np. w aucie, na imprezie (tylko, że nikt takich imprez nie robi), u mnie np. do ćwiczeń. Sam mam kłopot z tym, żeby w jakimś tam sensie dla mnie bardzo metafizyczne płyty progowe jak np. Lambs łączyć na liście z taką zupełnie rozrywkową, przyziemną muzyką (choć obecnie dużo bardziej mi podchodzą). Do tego teksty zwykle dotyczą wyrywania lasek, imprezowania czy problemów afroamerykanów - gdzie tam do uniesień Jona Andersona o poszukiwaniu
"antycznej wiedzy Bogów".
Ja ogromnie liczyłem na Commodores w 1974 - to jest wg mnie płyta wybitna, ale jak widać wcale nie, naprawdę byłem solidnie zaskoczony tak słabym wynikiem. na Kool z Summer Madness tez tylko ja zagłosowałe, spytajcie Rocky`eko jak go spotkacie co o tym sądzi
Z kolei Meters mi nie podeszło, a Funkadelic również nie czuję za bardzo (choć obie płyty dobre). W czasie układania listy właśnie miałem problem z wrzucaniem soul/funków - najchętniej zrobiłbym dwie listy, jedną "normalną" i drugą soulfunkową, gdzie nie musiałbym się martwić, ze dawno temu lubiłem "Baranka"i teraz czuję się jak zdrajca i w imię nowych przyjaźni spycham go za burtę.
Co przyniesie przyszły 1975 rok? Oj, wiele dobrego, przecież i kolejny Kool & The gang jest fajny, i dwie płyty EW&F, w tym Gratitude, i Commodores drugie, choć już nie tak dobre.
A tu np. dla zachęty soczysty kawałek
Rational Culture Tima Maia
https://www.youtube.com/watch?v=nlIU_3y1gpE