Odkopuję temat, bo zaczął już powoli tonąć w odmętach tego działu. Tymczasem uważam że jest bardzo wartościowy
Właściwie to najchętniej odwiedzany przeze mnie w ostatnim czasie wątek na całym FD.
Brak mi wprawy oraz osłuchania, żeby już teraz podzielić się jakimiś oryginalnymi sugestiami, dlatego póki co ograniczę się do przedstawienia garści wrażeń z najświeższych odsłuchów. A nuż taka pozytywna reakcja zachęci znawców tematu do kontynuowania popularyzacyjnej aktywności?
szbe pisze:Arthur Verocai - Arthur Verocai (1972)
Przypomniany i odświeżony niedawną reedycją od Mr Bongo, nagrany przez Artura Verocaia w Studio Somil, Rio De Janeiro w 1972, absolutny must-have sceny brazylijskiej.
Nie potrzebujecie wiele, 30 minut wolnego czasu. A tam naprawdę wszystko i w dodatku pięknie poukładane. Bossa nova, samba, jazz, MPB, funk, psychodela.
O, 30 minut zdecydowanie nie wystarczy! No chyba, że ktoś planuje przesłuchać tej płyty tylko raz, ale czy to w ogóle możliwe?
Wspaniała perełka tego wątku. Stylistyczna mieszanka wspomnianych gatunków, znakomite orkiestracje oraz harmonie wokalne - to wszystko sprawia, że jak już muzyka wpadnie w ucho, to nie chce wypaść. Jako dwa ulubione utwory wskazałbym
Na boca do Sol oraz
Presente grego, ale tak naprawdę wybór ciężki, bo płyta bez słabych punktów.
I&I pisze:Trio Mocoto (1973)
Lansuję ich gdzie się da, więc czemu nie tu.
Moim zdaniem jedna z najciekawszych propozycji z tamtej strony świata.
Przychylam się do tej opinii. Najbardziej mnie ujął kawałek
Tô por fora da jogada - zaczyna się tak niepozornie, a wraz z wejściem wokali zachwyca chwytliwością. Szeroki przekrój brazylijskich smaków, od lekkiego relaksu, po intensywne, taneczne brzmienia.
I&I pisze:Baden Powell - Estudos (1974)
Liryczne, nie ma beatów, jest gitara i czasami wokal. Muzyka tylko kroczy przed nami.
Maciek pisze:I&I - dzięki za odświeżenie Badena, bo mam wrażenie, że jest mocno niedocenianym gitarzystą. U mnie na pokładzie, oprócz wspomnianego przez Ciebie albumu: Apaixonado, Grandezza on Guitar, Poema on Guitar i Canto on Guitar. Wszystkie znakomite, a to zaledwie próbka jego umiejętności.
Niesamowita sprawa - muzyk, o którym wcześniej w ogóle nie słyszałem, a tutaj taka bogata dyskografia na koncie oraz unikatowy, gitarowy styl. Przesłuchałem już kilka płyt i wciąż mi mało. Klasa światowa w graniu akustycznym.
I&I pisze:Mimo wszytko warto usłyszeć klasykę w odsłonie młodzieżowej (ówczesnej, czyli 1999/2000), zwłaszcza że Azymuth zawsze było młodzieżowy
To też dobry znak. Do późniejszych płyt zespołu jeszcze dotrę, w swoim czasie, a obecnie skoncentrowałem się na tych najwcześniejszych i odkrywam je na nowo, zupełnie inaczej, niż kiedy słuchałem po raz pierwszy. Zwłaszcza debiut, jak ja mogłem go wcześniej tak zlekceważyć? No, nieważne, liczy się przyjemność, którą potrafi sprawić taki groove:
Faça de conta. Może dla niektórych ta płyta jest zbyt bliska smooth jazzowi, ale kto tak myśli, trudno - jego strata.
Podsumowując, podziękowania dla
Monstrualnego Talerza za założenie wątku, a także dla autorów polecajek. Zwłaszcza rekomendacje
I&I i
szbe trafiły w mój gust
Lista
mahavishnuu to również (bez)cenny zbiór wskazówek, choć zarazem tak obszerny, że jeszcze sporo czasu upłynie, aż zdołam go w pełni przerobić.