W zasadzie to ja Ci dziękuję bo dzięki Twojej rekomendacji odkryłem w ogóle tę płytę, która zresztą leciała jako tło, gdy odczytywałem wyniki plebiscytu. Dzięki wszystkim za kolejną fajną zabawę a Beatlesom gratuluję 7 złotych medaliMirekK pisze:Następne pozytywne zaskoczenie. Podziękowania dla gharvelta i Yer Blue!RoryGallagher pisze:66. Strawberry Alarm Clock - Wake Up...It's Tomorrow - 91 p.
(MirekK 28, Yer Blue 34, gharvelt 29)
Album roku 1968 (edycja 2020)
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Ustaliłem z Rory'm, że po otrzymaniu list przygotuję plik wraz ze standardowym zestawem statystyk. Jest szansa, że uda mi się to wykonać jutro, ale jeśli nie zdążę, to proszę o cierpliwość. Pierwsze trzy dni następnego tygodnia mam bardzo zajęte i w takiej sytuacji mogę zaliczyć kilka dni opóźnienia.
Dzieki Rory za miły wieczór. W zasadzie wyniki OK ale zawsze mogło być lepiej. Burdon z Animalsami, Van Morrison , Otis Redding mogli być wyżej i jednak zwycięstwo Pink Floyd to troche przynajmniej dla mnie spora niespodzianka. No i brak Stonesów na pudle.
Mnie się podobają melodie które już raz słyszałem.No jakże może podobać mi się piosenka którą pierwszy raz słyszę?
Inżynier Mamoń
Inżynier Mamoń
- RoryGallagher
- epka analogowa
- Posty: 955
- Rejestracja: 11.06.2017, 18:13
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Też czekam na dokładne statystyki. Czy w końcu wygram puchar głównonurtowca? W tym roczniku jest to całkiem możliwe
Wyniki jak to wyniki - pokazują które albumu cieszą się największą popularnością wśród tych 26. forumowiczów, którzy oddali listy. Ciekawe jest za to porównanie ich z wynikami sprzed dwunastu lat. Obecnie widać zdecydowanie większą otwartość na muzykę spoza rockowego mainstreamu i ewentualnie tego, co go przypomina (eklektyczny Miles, który wtedy wypadł niewiele słabiej). I to zdecydowanie zmiana na lepsze.
Choć większość moich faworytów dotarła do strefy obrazkowej, bardziej obchodzi mnie to, że dzięki temu plebiscytowi poznałem jeden świetny album ("Lady Soul"), a kilka innych, które kiedyś nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, teraz naprawdę bardzo doceniłem ("The Marble Index", "S.F. Sorrow", "The Jazz Composer's Orchestra", "Gris-Gris", "Odessey and Oracle" - no, ten ostatni trochę mniej od pozostałych). Poza tym bardzo cieszy mnie sukces akustycznego Milesa. Pokonanie wykonawców z pierwszej piątki nie było możliwe - ze względu na status, jakim cieszą się wśród wielbicieli rockowego mainstreamu - więc zajęcie miejsca tuz za nimi, a przed wieloma innymi cenionymi tu wykonawcami, to naprawdę ogromny sukces.
Wyniki jak to wyniki - pokazują które albumu cieszą się największą popularnością wśród tych 26. forumowiczów, którzy oddali listy. Ciekawe jest za to porównanie ich z wynikami sprzed dwunastu lat. Obecnie widać zdecydowanie większą otwartość na muzykę spoza rockowego mainstreamu i ewentualnie tego, co go przypomina (eklektyczny Miles, który wtedy wypadł niewiele słabiej). I to zdecydowanie zmiana na lepsze.
Choć większość moich faworytów dotarła do strefy obrazkowej, bardziej obchodzi mnie to, że dzięki temu plebiscytowi poznałem jeden świetny album ("Lady Soul"), a kilka innych, które kiedyś nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, teraz naprawdę bardzo doceniłem ("The Marble Index", "S.F. Sorrow", "The Jazz Composer's Orchestra", "Gris-Gris", "Odessey and Oracle" - no, ten ostatni trochę mniej od pozostałych). Poza tym bardzo cieszy mnie sukces akustycznego Milesa. Pokonanie wykonawców z pierwszej piątki nie było możliwe - ze względu na status, jakim cieszą się wśród wielbicieli rockowego mainstreamu - więc zajęcie miejsca tuz za nimi, a przed wieloma innymi cenionymi tu wykonawcami, to naprawdę ogromny sukces.
Jasne, i za to wielkie dzięki. Ja poznałem/ doceniłem o wiele więcej, niż Ty na pewno, bo mam większe zaległości, ale wprost świetnie mi się zanurzyło w muzyce tego okresu.RoryGallagher pisze:dzięki temu plebiscytowi poznałem jeden świetny album (...), a kilka innych, które kiedyś nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, teraz naprawdę bardzo doceniłem
Generalnie niby tak, ale muszę powiedzieć, że pozycja Doorsów to dla mnie letki szok. O wiele wyżej (zwykle) cenione Morrison Hotel i L.A. Woman zajęły jakieś podłe miejsca w drugiej dziesiątce, o Soft Parade nawet nie mówię (miejsce 40), bo zwykle ceniony jeszcze mniej, niż Waiting... No ale Waiting uchodzi za zdecydowanie słabszy album Doorsów, a tu taki kwiatek. Choć przyznam, że odsłuch - dla mnie - był wysoce satysfakcjonujący i choć jestem miłosnikiem zespołu, nie spodziewałem się, że to tak dobrze wypadnie. Na wynik więc nie narzekam, choć akurat tu gdyby było miejsce 14 to też bym nie narzekałRoryGallagher pisze:Pokonanie wykonawców z pierwszej piątki nie było możliwe - ze względu na status, jakim cieszą się wśród wielbicieli rockowego mainstreamu
też się zasadzam W latach 70 to raczej trzymałem się od niego z daleka ze względu na moje niekompatybilności z wieloma dziełami progresywnymi, tak to nazwijmy. Ale główny nurt w 68 i sąsiadach? To lubię najbardziej!RoryGallagher pisze:Czy w końcu wygram puchar głównonurtowca?
Tymczasem sporządziłem na szybko listę piosenek. Ograniczyłem się do szeroko rozumianego rocka, bez wersji koncertowych i bez rzeczy, które trafiły np. na Smash Hits, ale wydano wcześniej.
Swoją droga, znamienne, że pierwsze miejsce zajęła u mnie płyta składankowa (cóż że być może najlepsza w swojej kategorii ever), a na liście piosenek pierwsze dwa miejsca to kowery (cóż że może najlepsze kowery ever ).
1. All Along The Watchtower - The Jimi Hendrix Experience
2. Summertime - Janis Joplin
3. Burning of the Midnight Lamp - The Jimi Hendrix Experience
4. While My Guitar Gently Weeps - The Beatles
5. America - Simon & Garfunkel
6. Not To Touch The Earth - The Doors
7. Fire - Arthur Brown
8. Sittin' On The Dock of the Bay - Otis Redding
9. 1983... - The Jimi Hendrix Experience
10. Set The Controls in the Heart of the Sun - Pink FLoyd
i 11. Voodoo Chile - The Jimi Hendrix Experience,
żeby było jeszcze bardziej widać, kto całkowicie jednak króluje w tym roczniku.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Ten rocznik nie wzbudził u mnie bardzo wielkich emocji - bo jednak nie należy do moich ulubionych. Zaskakująca pozycja Doorsów (in plus - choć jednak obiektywnie za wysoka), no i myślałem, że jednak Davisy będą nieco wyżej. Na wyższe mniejsce Brela i tak nie liczyłem. Zaskoczenie in minus - fakt, że totalnie przepadła płyta Eddie'go Gale'a - tylko ja i Mahavishnuu na nią głosowaliśmy... Frakcja jazzowa przysnęła? Nie zna jej?
- mahavishnuu
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4477
- Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
- Lokalizacja: Opole
Podziękowania dla Mistrza Ceremonii. Dobra robota!
Mój blog muzyczny: https://astralnaodysejamuzyczna.blogspot.com/
Niestety nie mogłem uczestniczyć w plebiscycie, ale niniejszym ślę wielkie podziękowania dla Rory'ego za prowadzenie i wszystkim uczestnikom za ich listy. Dla mnie to - jak zwykle - wiele materiału do poznania/przypomnienia sobie, a także chwila zadumy nad tym, jak to pięknie grali w roku mojego urodzenia...
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Przed chwilą udostępniłem poprawione podsumowanie, plik i komplet statystyk (głównonurtowiec, tabela medalowa i kompatybilność). Wszystko wrzuciłem na poprzedniej stronie, w tym poście oraz w poście kolejnym. Tradycyjnie, poprawek formatowych (wielkości znaków, przedimki, literówki, spójność interpunkcji etc.) było sporo, ale tym razem uwinąłem się z nimi bardzo szybko, w ok. 4 godziny.
Zdarzyło się kilka drobnych błędów, ale zazwyczaj to była różnica 1 punktu, bez konsekwencji zmiany pozycji lub z minimalnymi przesunięciami. Jedyna większa nieścisłość to odjęte 10 punktów albumowi "Life" Sly & The Family Stone - przywróciłem je i Sly awansował z miejsca nr 121 na pozycję 105 (brawo!).
Zdarzyło się kilka drobnych błędów, ale zazwyczaj to była różnica 1 punktu, bez konsekwencji zmiany pozycji lub z minimalnymi przesunięciami. Jedyna większa nieścisłość to odjęte 10 punktów albumowi "Life" Sly & The Family Stone - przywróciłem je i Sly awansował z miejsca nr 121 na pozycję 105 (brawo!).
Rezultaty bardzo interesujące. Rory - brawo, świetny wynik w głównonurtowcu! Niemal się udało. Mój natomiast to ten z kategorii "Odwrócić tabelę i (prawie) na czele" W kompatybilności pierwszy raz znalazła się para o 30 wspólnych albumach - nieprawdopodobna zbieżność.RoryGallagher pisze:Czy w końcu wygram puchar głównonurtowca? W tym roczniku jest to całkiem możliwe
- RoryGallagher
- epka analogowa
- Posty: 955
- Rejestracja: 11.06.2017, 18:13
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
- MirekK
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6320
- Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
- Lokalizacja: Nowy Jork
Freefall, Sławek - normalka, nie pierwszy i mam nadzieję nie ostatni raz, ale to że mieliśmy z Okechuwku 22 wspólne albumy na naszych listach to kompletne zaskoczenie, oczywiście na plus.MirekK
Okechukwu - 22
Freefall - 18
Sławek - 18
Gratulacje dla królów kompatybilności, SafeMana i Bartosza!
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Słusznie, w innych podobnych wątkach też by się takie "drogowskazy" przydały - ułatwiają ich przeglądanie, zwłaszcza po dłuższym czasie od zakończenia zabawy.RoryGallagher pisze:Na górze pierwszego postu dodałem linki do rozpoczęcia finału oraz do pełnej listy końcowej i statystyk, żeby w przyszłości łatwiej było to znaleźć.
Bardzo ciekawy pomysł! Również tak od ręki zrobiłem sobie TOP piosenek (bez jazzów). Poszło łatwiej, niż z płytami:Crazy pisze:Tymczasem sporządziłem na szybko listę piosenek. Ograniczyłem się do szeroko rozumianego rocka, bez wersji koncertowych i bez rzeczy, które trafiły np. na Smash Hits, ale wydano wcześniej.
Swoją droga, znamienne, że pierwsze miejsce zajęła u mnie płyta składankowa (cóż że być może najlepsza w swojej kategorii ever), a na liście piosenek pierwsze dwa miejsca to kowery (cóż że może najlepsze kowery ever ).
1. All Along The Watchtower - The Jimi Hendrix Experience
2. Summertime - Janis Joplin
3. Burning of the Midnight Lamp - The Jimi Hendrix Experience
4. While My Guitar Gently Weeps - The Beatles
5. America - Simon & Garfunkel
6. Not To Touch The Earth - The Doors
7. Fire - Arthur Brown
8. Sittin' On The Dock of the Bay - Otis Redding
9. 1983... - The Jimi Hendrix Experience
10. Set The Controls in the Heart of the Sun - Pink FLoyd
i 11. Voodoo Chile - The Jimi Hendrix Experience,
żeby było jeszcze bardziej widać, kto całkowicie jednak króluje w tym roczniku.
1. Pink Floyd - Set the Controls for the Heart of the Sun
2. Byrds, the - Wasn't Born to Follow
3. Smoke, the - Odyssey
4. Procol Harum - In Held 'Twas in I
5. Burke, Solomon - By the Time I Get to Phoenix
6. Nirvana - Rainbow Chaser
7. Impressions, the - Gone Away
8. Animals, the - Ring of Fire
9. Hardy, Françoise - L'anamour
10. Band, the - The Weight
11. Zombies, the - Care of Cell 44
Mamy tylko jedną wspólną pozycję ("Set the Controls..."), choć i "Fire" Arthura Browna też byłoby u mnie dość wysoko, w drugiej albo trzeciej dziesiątce.
Nie śledziłem wczoraj wyników, bo piłem. Kilka moich przemyśleń to tak:
Zdecydowanie za nisko wylądowali Fifty Foot Hose i Van Morrison, naprawdę spodziewałem się ich wyżej w takim roczniku. Z drugeij strony całkiem wysoko Gabor Szabo, myślałem, że może z 5 osób się wyłamie z tą płytą.
Bardzo miło widzieć te wszystkie awanse płyt niedocenionych wcześniej, The USA w top10 to coś pięknego (choć był apetyt na jeszcze więcej).
No i jednak Soft Machine nie zawojowało samego szczytu...
za to The Doors aż na czwartym :shock: teraz tym bardziej jestem ciekaw, jak by sobie poradziły obiektywnie lepsze i ważniejsze ich płyty w 1967 roku.
No i pierwsza piątka to faktycznie wynik konsensusu pomiędzy "starą" a "nową" gwardią.
Dzięki za ten plebiscyt!
Zdecydowanie za nisko wylądowali Fifty Foot Hose i Van Morrison, naprawdę spodziewałem się ich wyżej w takim roczniku. Z drugeij strony całkiem wysoko Gabor Szabo, myślałem, że może z 5 osób się wyłamie z tą płytą.
Bardzo miło widzieć te wszystkie awanse płyt niedocenionych wcześniej, The USA w top10 to coś pięknego (choć był apetyt na jeszcze więcej).
No i jednak Soft Machine nie zawojowało samego szczytu...
za to The Doors aż na czwartym :shock: teraz tym bardziej jestem ciekaw, jak by sobie poradziły obiektywnie lepsze i ważniejsze ich płyty w 1967 roku.
No i pierwsza piątka to faktycznie wynik konsensusu pomiędzy "starą" a "nową" gwardią.
Dzięki za ten plebiscyt!