ALBUM ROKU 1976 (edycja 2020/2021)
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Albowiem FORUM z założenia było rockowe i z czasem zaczął do niego przenikać wąskimi szczelinami jazz, stąd zdaje się dominuje fjużyn, mający sporo pierwiastków rockowych.WOJTEKK pisze:Ale jazzy to nie tylko jazzy tylko głównie fjużyn
No ale na szczęście jeszcze nie dla wszystkich Rainbow jest niesłuchalny.
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
No właśnie w moich zdziwieniach zapomniałem jeszcze zdziwić się niską pozycją Brand X-u w kontekście tego, że Genesis był wysoko, a Brand jednak głównie jest kojarzony z Colinsem, a "wymowa" tej płyty pomimo, że to fusion to jednak z bardzo dużymi odchyłami rockowymi. Jeśli miałbym obstawiać wcześniej to uznałbym, ze strefa obrazkowa pewna. A Webera miałem tuż za 40 - dziechą.akukuuu pisze:Mnie umknął Brand X - Unorthodox Behaviour ,ale są i tacy ,którzy totalnie zignorowali Weber, Eberhard - Yellow Fields
Ostatnio zmieniony 23.03.2021, 12:02 przez Monstrualny Talerz, łącznie zmieniany 1 raz.
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Otóż to. Głosowałem na niego i proszę mnie nie obrażaćakond pisze:Ten Mantler to nie jest jazz.Monstrualny Talerz pisze:17) Wyekstraktowane jazzy:
(...)
65. Mantler, Michael - The Hapless Child and Other Inscrutable Stories 106 pkt
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
O przepraszam, na szczęście nie znam tej płyty, a zasugerowałem się nazwiskiem i składem. Już podmieniam kto tam jest następny.akond pisze:Ten Mantler to nie jest jazz. Chyba, że za jazz uznajemy wszystko, w czego nagraniu uczestniczyli muzycy kojarzeni z jazzem.Monstrualny Talerz pisze:17) Wyekstraktowane jazzy:
(...)
65. Mantler, Michael - The Hapless Child and Other Inscrutable Stories 106 pkt
.
Fajne są te wymiany myśli o wyższości świąt Wielkiejnocy nad świętami Bożego Narodzenia. To bliskie zabawnej koncepcji, że miejsce w tym rankingu oznacza, że coś jest lepsze niż coś innego.
Ja sobie wolę sporządzić listę zaległości, a otworzy ją Steve Reid. Nie znam żadnej jego płyty, a wygląda na to, że warto.
Ja sobie wolę sporządzić listę zaległości, a otworzy ją Steve Reid. Nie znam żadnej jego płyty, a wygląda na to, że warto.
Sam "Sand-Glass" jest lepszy niż całe "Black Market"...akukuuu pisze:ale są i tacy ,którzy totalnie zignorowali Weber, Eberhard - Yellow Fields
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Weber, Stańko, Jazz Celula, Manfred Schoof, Kenny Wheeler, Barre Phillips, Hermann Szobel, reszty nie znam. Nie dziękujBiałystok pisze:Trochę słabo Romantic Warrior. Mało lepszych jazzów było w roczniku...
Jakbym był w Polsce, to czemu nie? Zasadniczo stronię od alkoholu, ale zrobiłbym naturalnie wyjątekakukuuu pisze:Adi, szklaneczka Krupnika w Korfantowie ?Zapraszam
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5748
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Czas na jakieś podsumowanie z mojej strony. Przede wszystkim podziękowania dla Artura.O za znakomite prowadzenie plebiscytu, w tym samej imprezy finałowej. Bardzo mocno doceniam dopracowanie tego ostatniego, widoczne poprzez m.in. czytelną prezentację dalszych pozycji (odwrócona kolejność, odstępy), bogate i estetycznie wykonane strefy przed-obrazkowa oraz obrazkowa, idealnie pasujące tempo wrzucania wyników, bez zbędnego dłużenia się, ale i z czasem na pisanie komentarzy. Może dla niektórych to nieistotne detale, ale dla mnie mają znaczenie. Wyszło niemal idealnie, jedynie drobne kłopoty z paroma dublami na początku lekko zamąciły, ale to problem znany od dawna i wymaga rozwiązania systemowego*
Wyniki po części mocno przewidywalne (zwłaszcza miejsca 1. i 2.), a po części zaskakujące. Soul/funki rzeczywiście zaliczyły "sromotną klęskę", folki wprawdzie zaznaczyły swój udział, ale chyba trochę poniżej oczekiwań fanów. Rewelacyjne wyniki elektroników - w najbardziej optymistycznym scenariuszu nie przewidywałem 2 miejsc w pierwszej "4". To dobrze rokuje na przyszłość, wszak w następnych kilku rocznikach nie zabraknie znakomitych płyt Schulze'a, Heldon, Tangerine Dream, Kraftwerk, Yellow Magic Orchestra... Nie spodziewałem się też tak dobrych rezultatów reprezentacji hard&heavy, najwyraźniej struktura głosujących tym razem uległa przesileniu akurat w tym kierunku.
Największe niespodzianki dla mnie to, in plus:
8. Picchio dal Pozzo - Picchio dal Pozzo
56. Missus Beastly - Dr. Aftershave and The Mixed-Pickles
58. Banda do Casaco - Coisas do arco da velha
... a in minus:
126. Wróblewski, Jan "Ptaszyn" - Skleroptak
173. Parliament - The Clones of Dr. Funkenstein
224. Caravan - Blind Dog at St. Dunstans
Sukces i zarazem rozczarowanie to pozycja Jazz Celula - fajnie, że niektórzy docenili, aczkolwiek liczyłem, że wynik tej płyty okaże się zbliżony do rezultatu Picchio dal Pozzo, tymczasem Włosi zdecydowanie zdystansowali Czechosłowaków
Standardowo sprawdzam sobie teraz, czego by tu dosłuchać. Z pierwszej "100" nie poznałem do tej pory tylko 8 płyt:
22. Led Zeppelin - The Song Remains the Same
40. Stewart, Al - Year of the Cat
62. Mitchell, Joni - Hejira
71. McCartney, Paul & Wings - Wings Over America
77. Steve Miller Band - Fly Like an Eagle
80. Budgie - If I Were Brittania I'd Waive the Rules
93. Rush - All the World's a Stage
93. Wings - Wings at the Speed of Sound
Wygląda na to, że rzeczy, które mają większe szanse mnie zainteresować, skończyły na dalszych pozycjach. Mam na myśli takich wykonawców jak choćby Selda, Albert Marcœur, Steve Reid czy Abdou El Omari.
Gratulacje dla Barta który słusznie przewidywał swoją wysoką pozycję w głównonurtowcu i - jak się okazało - wyraźnie zwyciężył w tej kategorii. Gratuluję również akukuuu sukcesu po drugiej stronie tabeli - to nie lada wyczyn pokonać tak twardych zawodników jak greg66 czy B.J. Mnie nie pozostaje nic innego jak zadowolić się lokatą dokładnie w samym środku, ponadto w doborowym sąsiedztwie.
Podziękowania dla Monstrualnego Talerza za ekstrakt jazzowy! Czekałem aż ktoś to zrobi. Jazz w 1976 jakoś nie olśniewał i wątpię, żeby nieco inny układ głosujących znacząco to zmienił - drugiego "Bitches Brew" i tak byśmy tutaj nie odkryli.
-------------------------------------
* uwagi zaprezentowane tutaj, w wątku organizacyjnym - w tej kwestii zapraszam tam do dyskusji
Wyniki po części mocno przewidywalne (zwłaszcza miejsca 1. i 2.), a po części zaskakujące. Soul/funki rzeczywiście zaliczyły "sromotną klęskę", folki wprawdzie zaznaczyły swój udział, ale chyba trochę poniżej oczekiwań fanów. Rewelacyjne wyniki elektroników - w najbardziej optymistycznym scenariuszu nie przewidywałem 2 miejsc w pierwszej "4". To dobrze rokuje na przyszłość, wszak w następnych kilku rocznikach nie zabraknie znakomitych płyt Schulze'a, Heldon, Tangerine Dream, Kraftwerk, Yellow Magic Orchestra... Nie spodziewałem się też tak dobrych rezultatów reprezentacji hard&heavy, najwyraźniej struktura głosujących tym razem uległa przesileniu akurat w tym kierunku.
Największe niespodzianki dla mnie to, in plus:
8. Picchio dal Pozzo - Picchio dal Pozzo
56. Missus Beastly - Dr. Aftershave and The Mixed-Pickles
58. Banda do Casaco - Coisas do arco da velha
... a in minus:
126. Wróblewski, Jan "Ptaszyn" - Skleroptak
173. Parliament - The Clones of Dr. Funkenstein
224. Caravan - Blind Dog at St. Dunstans
Sukces i zarazem rozczarowanie to pozycja Jazz Celula - fajnie, że niektórzy docenili, aczkolwiek liczyłem, że wynik tej płyty okaże się zbliżony do rezultatu Picchio dal Pozzo, tymczasem Włosi zdecydowanie zdystansowali Czechosłowaków
Standardowo sprawdzam sobie teraz, czego by tu dosłuchać. Z pierwszej "100" nie poznałem do tej pory tylko 8 płyt:
22. Led Zeppelin - The Song Remains the Same
40. Stewart, Al - Year of the Cat
62. Mitchell, Joni - Hejira
71. McCartney, Paul & Wings - Wings Over America
77. Steve Miller Band - Fly Like an Eagle
80. Budgie - If I Were Brittania I'd Waive the Rules
93. Rush - All the World's a Stage
93. Wings - Wings at the Speed of Sound
Wygląda na to, że rzeczy, które mają większe szanse mnie zainteresować, skończyły na dalszych pozycjach. Mam na myśli takich wykonawców jak choćby Selda, Albert Marcœur, Steve Reid czy Abdou El Omari.
Gratulacje dla Barta który słusznie przewidywał swoją wysoką pozycję w głównonurtowcu i - jak się okazało - wyraźnie zwyciężył w tej kategorii. Gratuluję również akukuuu sukcesu po drugiej stronie tabeli - to nie lada wyczyn pokonać tak twardych zawodników jak greg66 czy B.J. Mnie nie pozostaje nic innego jak zadowolić się lokatą dokładnie w samym środku, ponadto w doborowym sąsiedztwie.
Podziękowania dla Monstrualnego Talerza za ekstrakt jazzowy! Czekałem aż ktoś to zrobi. Jazz w 1976 jakoś nie olśniewał i wątpię, żeby nieco inny układ głosujących znacząco to zmienił - drugiego "Bitches Brew" i tak byśmy tutaj nie odkryli.
Niby nieźle, zwłaszcza jak na jazz, ale ja i tak byłem zaskoczony, że nie w pierwszej "10", tylko znacznie niżej - ten album wydawał mi się pewniakiem do ścisłej czołówki, nawet bardziej niż JarreMonstrualny Talerz pisze:Podobnie z Rycerzem – fajnie, że trzeci w jazzowej kolejce
W niedawnej reedycji roku 1968 zwycięski album Floydów też miał tylko dwa złote krążki, zaś w tabeli przegrał jeszcze wyraźniej - przewaga Beatlesów okazała się miażdżąca (7 x 1 miejsce)Okechukwu pisze:Znamienne, że choć Still Life wygrało bezdyskusyjnie, to jednak dostało tylko dwie najwyższe noty. Czy to czasem nie najmniej złotych medali w historii dla zwycięzcy plebiscytów rocznikowych? Floydzi w poprzednim roczniku mieli bodaj 15!
Wow, no proszę. Nie spodziewałem się, że tradycja tego typu zabaw sięga aż tak odległych czasów, i to kiedy jeszcze wszystko trzeba było realizować analogowo.Retromaniak pisze:Sam robiłem plebiscyty na najlepszą płytę roku 1978 i 1979 na osiedlu akademickim Politechniki Łódzkiej (8 akademików). Chodziłem od drzwi do drzwi przez kilka tygodni. Było parę tysięcy uczestników. Wyniki ogłosiłem w mojej audycji "Nocny klub płytowy" i oczywiście pierwszą 20kę zaprentowałem odtwarzając w radiu z gramofonu na żywo jedną tygodniowo. Zabawa była super. Chociaż to było o północy zawsze miałem około setki ciekawskich, którzy chcieli obejrzeć okładki. Takie były czasy.
Nie dziwi mnie taka reakcja To płyta, którą umieściłbym na jednej półce z wykonawcami pokroju Electric Lights Orchestra, Supertramp czy The Alan Parsons Project. Lekki, pełen charakterystycznych kompozycji, bardzo przebojowy prog rock łamane przez pop rock (może tutaj ta dziwna łatka "progresywny pop" by pasowała?). Kto nie przepada za takim graniem, będzie rozczarowany, natomiast ci, co lubią, pewnie mogą uważać że to jedna z najlepszych pozycji w swojej klasie - i ja tak właśnie uważam.SafeMan pisze:Ja nadrobiłem tego Manfreda Manna i naprawdę nie wiem, co ta płyta robi tak wysoko...
-------------------------------------
* uwagi zaprezentowane tutaj, w wątku organizacyjnym - w tej kwestii zapraszam tam do dyskusji
Ostatnio zmieniony 23.03.2021, 22:38 przez gharvelt, łącznie zmieniany 1 raz.
To i ja sobie podsumuję. Był to plebiscyt, w który postanowiłem się zaangażować mniej - z góry zrezygnować z wciągania wielu rzeczy w ogóle na listę odsłuchów, nie przejmować się okropnymi wynikami.. Ostatecznie jedyne, w co się naprawdę wkręciłem, było najpierw studiowanie reggae rocznika, a potem folków. Nic więc dziwnego, że po raz pierwszy wszedłem głęboko w świat niegłównonurtowca Szczególnie nieobecność I&I'a zaważyła, bo ze wszystkimi istotniejszymi regałami zostałem sam, w tym z dwoma z pierwszej dziesiątki.
Sam rocznik uważam za słabszy od innych w dekadzie, choć oczywiście bardzo fajny i tak. Charakterystyczna była bardzo długa lista płyt opisanych jako "nie chcę głosować". Były wśród nich i takie, które spoko, ale nieszczególnie (jak np. NOL, wybacz Talerzu), ale i takie, które mnie zmogły zanim się skończyły. Skoro...
Na maksa zaskoczyły mnie pozycje 3 i 4 - nie obstawiałem podium, ale przeszło mi przez głowę, że może jeden z elektroników... ale chyba nieeee... a tu prawie oba Zważywszy mój mocno chłodny stosunek do wielu tych dinozaurycznych płyt z czołówki, oczywiście bardzo się z tego wyniku Jarre'a i Tangerinek cieszę!
Niestety do porażki funków się przyczyniłem, bo jakoś mi nie podchodziły tym razem. A że prawie sam głosowałem na Fela Kutiego, to cóż...
Najważniejsze, że posłuchałem jak zwykle mnóstwo ciekawych rzeczy i na koniec znalazło się wystarczająco dużo rzeczy, na które chciałem głosować, żeby piąta dziesiątka była fajna
Przyłączam się do podziękowań i wyrazów podziwu w stosunku do Prowadzącego.
p.s.
Sam rocznik uważam za słabszy od innych w dekadzie, choć oczywiście bardzo fajny i tak. Charakterystyczna była bardzo długa lista płyt opisanych jako "nie chcę głosować". Były wśród nich i takie, które spoko, ale nieszczególnie (jak np. NOL, wybacz Talerzu), ale i takie, które mnie zmogły zanim się skończyły. Skoro...
... to jest szczęściarzem, bo u mnie było takich osiem w pierwszej dwudziestce (including wyżej wymieniona), a i tak nie do wszystkich podszedłem.Monstrualny Talerz pisze:Z pierwszej trzydziestki całkowicie niesłuchalny jest dla mnie Rainbow – a nawet mam na CD, próbowałem sobie przypomnieć, ale to ponad moje siły, zupełnie nie moja estetyka
Na maksa zaskoczyły mnie pozycje 3 i 4 - nie obstawiałem podium, ale przeszło mi przez głowę, że może jeden z elektroników... ale chyba nieeee... a tu prawie oba Zważywszy mój mocno chłodny stosunek do wielu tych dinozaurycznych płyt z czołówki, oczywiście bardzo się z tego wyniku Jarre'a i Tangerinek cieszę!
Niestety do porażki funków się przyczyniłem, bo jakoś mi nie podchodziły tym razem. A że prawie sam głosowałem na Fela Kutiego, to cóż...
Najważniejsze, że posłuchałem jak zwykle mnóstwo ciekawych rzeczy i na koniec znalazło się wystarczająco dużo rzeczy, na które chciałem głosować, żeby piąta dziesiątka była fajna
Przyłączam się do podziękowań i wyrazów podziwu w stosunku do Prowadzącego.
p.s.
Ja wolę Station od mocarzy z 77, a ze względu na konkurencję na pewno Low i Heroes będą u mnie niżej - no ale też nie wyobrażam sobie, żeby miały się nie zmieścić i oczywiście, że się zmieszczą i życzę im wszystkiego najlepszego!Monstrualny Talerz pisze:Jeśli w sumie taki sobie Bowie na 9, to cóż będzie w 1977, kiedy zaatakują dwaj prawdziwi mocarze? Bowie ma bardzo szerokie poparcie społeczne, w zasadzie nie wyobrażam sobie by ktokolwiek nie dał punktów tym płytom z 1977 roku. No, będzie ciekawie.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Crowley
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3256
- Rejestracja: 13.05.2008, 23:03
- Lokalizacja: Wyszków/Gdańsk
Jest też opcja taka, że zjedzą się nawzajem. A tak w ogóle jak to "taki sobie"? Najlepszy! Przynajmniej do 1995 roku.Monstrualny Talerz pisze:1) Jeśli w sumie taki sobie Bowie na 9, to cóż będzie w 1977, kiedy zaatakują dwaj prawdziwi mocarze? Bowie ma bardzo szerokie poparcie społeczne, w zasadzie nie wyobrażam sobie by ktokolwiek nie dał punktów tym płytom z 1977 roku. No, będzie ciekawie.
Narzekania na Eagles też trochę nie rozumiem. Fajny album z tym jednym ponadczasowym killerem. U mnie 3 dziesiątka.
Zacząłem słuchać z myślą, że skoro progressive pop, to będzie coś w stylu Parsonsa, ale gdzie Rzym, gdzie Krym...Ja nadrobiłem tego Manfreda Manna i naprawdę nie wiem, co ta płyta robi tak wysoko...
Nie dziwi mnie taka reakcja Smile To płyta, którą umieściłbym na jednej półce z wykonawcami pokroju Electric Lights Orchestra, Supertramp czy The Alan Parsons Project.