Pani Traoré, na pewno pojawia się w wątku folkowym .Crazy pisze:W tym wątku nigdy nie pojawiła się jeszcze Rokia Traoré.
Brzmienia Czarnego Lądu
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Skinshape – Umoja (2020)
[bandcamp]
Afrobeat przesiąknięty dymem kubańskich cygar i osnuty oparami magicznych substancji prosto z Jamajki... I nie tylko tak. I nie tylko to...
William Dorey, znany jako Skinshape, to brytyjski multiinstrumentalista, producent i wokalista, który na swoim koncie ma już 6 albumów. Do 2017 roku muzyk grał na basie w indierockowej grupie Palace (która, jeśli miałbym wskazać tylko jedną nazwę, kojarzy mi się z Kings of Leon – głównie ze względu na wokal). Zainteresowania Doreya są jednak o wiele szersze i bardziej różnorodne. Nastoletni Will zafascynowany był m.in. nagraniami Pink Floyd i Bonzo Dog Band, brytyjską psychodelią z lat 60., afrobeatem, roots reggae i funkiem. Zaczynał zaś od grania trip-hopu. I to wszystko, w mniejszym lub w większym stopniu, odcisnęło piętno na jego twórczości.
Umoja zdecydowanie najbardziej pasuje do wątku o brzmieniach Czarnego Lądu. Na płycie słyszymy m.in. saksofony, trąbkę, waltornię i przeróżne perkusjonalia. Są także zaproszeni goście, którzy śpiewają w różnych językach (portugalskim, suahili, wolof i soninke; dwa utwory – po angielsku – zaśpiewał sam Dorey). Moją faworytką jest posługująca się językiem portugalskim Pani Nazaré Sousa Coutinho (Sua Alma, Amigos e Inimigos). Muzycznych momentów, wartych wyróżnienia, jest naprawdę dużo. Ot, choćby rozmarzona gitara w Sua Alma czy wzorcowo afrobeatowy klawisz w Afande...
Promyk słońca na tej dobijającej planecie...
PS. Miłośnikom liczb i wykresów polecam zwrócić uwagę na rok wydania.
[bandcamp]
Afrobeat przesiąknięty dymem kubańskich cygar i osnuty oparami magicznych substancji prosto z Jamajki... I nie tylko tak. I nie tylko to...
William Dorey, znany jako Skinshape, to brytyjski multiinstrumentalista, producent i wokalista, który na swoim koncie ma już 6 albumów. Do 2017 roku muzyk grał na basie w indierockowej grupie Palace (która, jeśli miałbym wskazać tylko jedną nazwę, kojarzy mi się z Kings of Leon – głównie ze względu na wokal). Zainteresowania Doreya są jednak o wiele szersze i bardziej różnorodne. Nastoletni Will zafascynowany był m.in. nagraniami Pink Floyd i Bonzo Dog Band, brytyjską psychodelią z lat 60., afrobeatem, roots reggae i funkiem. Zaczynał zaś od grania trip-hopu. I to wszystko, w mniejszym lub w większym stopniu, odcisnęło piętno na jego twórczości.
Umoja zdecydowanie najbardziej pasuje do wątku o brzmieniach Czarnego Lądu. Na płycie słyszymy m.in. saksofony, trąbkę, waltornię i przeróżne perkusjonalia. Są także zaproszeni goście, którzy śpiewają w różnych językach (portugalskim, suahili, wolof i soninke; dwa utwory – po angielsku – zaśpiewał sam Dorey). Moją faworytką jest posługująca się językiem portugalskim Pani Nazaré Sousa Coutinho (Sua Alma, Amigos e Inimigos). Muzycznych momentów, wartych wyróżnienia, jest naprawdę dużo. Ot, choćby rozmarzona gitara w Sua Alma czy wzorcowo afrobeatowy klawisz w Afande...
Promyk słońca na tej dobijającej planecie...
PS. Miłośnikom liczb i wykresów polecam zwrócić uwagę na rok wydania.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Shabaka - Afrikan Culture
Nie ze mną te numery... Shabako!
Nie do wątku o tegorocznych wydawnictwach, bo za wątłe i jakościowo i ilościowo.
Nie do wątku Jazz i okolice, bo to nie dżez.
Tu bliżej, może być Tym co Floating Points z 2022, sprawia satysfakcję, może...
Ja spadam, idę słuchać Mdou Moctara, bo ta muzyka coś mi robi!
Człowieku! Opamiętaj się!
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Co do Shabaki - tu tytuł pierwszego kawałka - Black Meditation myślę najlepiej pasuje do całości. A chyba jeszcze lepiej pasowałby "Black and Yellow Meditation" (jako że kultura Azji jest tam mocno obecna). Cóż - płyta jako tło codziennych czynności, albo np. relaksującej kąpieli sprawdziłaby się myślę dobrze. Jako stymulujący, zmuszający do uwagi i refleksji album - raczej niekoniecznie...
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Z mojego punktu widzenia to też szału nie ma, ale z drugiej strony - z wiekiem zaczyna się doceniać płyty, przy których można sobie spokojnie poczytać, albo się wykąpać.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Oj to smutno
Chociaż ja jednak sprawdzę sam, bo ja osobiście BARDZO doceniam muzykę, przy której mogę robić różne rzeczy - od zmywania po wypełnianie pita! Właściwie głównym powodem, dla którego w ostatnich latach zająłem się bardziej muzyką, niż filmem (choć film, chlip, chlip, tęsknię za nim!), jest to, że jestem w stanie łączyć słuchanie z wszelkimi czynnościami. No, znaczy głównym powodem jest niniejsze forum, ale jedno z drugim się wiąże nieuchronnie.
Ale ten Shabaka mógłby wreszcie nagrać coś na miarę lat -nastych.
Chociaż ja jednak sprawdzę sam, bo ja osobiście BARDZO doceniam muzykę, przy której mogę robić różne rzeczy - od zmywania po wypełnianie pita! Właściwie głównym powodem, dla którego w ostatnich latach zająłem się bardziej muzyką, niż filmem (choć film, chlip, chlip, tęsknię za nim!), jest to, że jestem w stanie łączyć słuchanie z wszelkimi czynnościami. No, znaczy głównym powodem jest niniejsze forum, ale jedno z drugim się wiąże nieuchronnie.
Ale ten Shabaka mógłby wreszcie nagrać coś na miarę lat -nastych.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Retromaniak
- remaster
- Posty: 2447
- Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
- Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz
Vieux Farka Touré - Les Racines
Data wydania: 10 czerwca
10 / 47:21
Tracklista:
-------------
01. Gabou Ni Tie - 5:18 https://youtu.be/zDFRHVCKOoQ
02. Ngala Kaourene - 5:00 https://youtu.be/3W_k_Xumg5E
03. Les Racines - 4:01 https://youtu.be/96UiKxxu3ZI
04. Be Together - 4:14 https://youtu.be/oIidyHKaM5Q
05. Tinnondirene - 4:31 https://youtu.be/5lx8LhWvYfc
06. Adou - 4:43 https://youtu.be/ecVbXVVlI08
07. L'Ame - 4:03 https://youtu.be/6SnGuQ-gHcY
08. Flany Konare - 4:41 https://youtu.be/RaG8k3yTuqk
09. Lahidou - 3:42 https://youtu.be/U8VTEMdWIfM
10. Ndjehene Direne - 4:49 https://youtu.be/sD6u3raXugI
Skład:
---------
Vieux Farka Touré - voc, g
Marshall Henry, Modibo Mariko - b
Moussa Dembele, Adama Kone – perc
Madou Traore - fl
Kandia Fa, Kande Sissoko – Ngoni
Soulemane Kane - Calabash
Vieux Farka Toure - Hendrix Sahary, syn znanego malijskiego pioniera desert-bluesa Ali Farka Toure.
Na jego 6 studyjny album wielu oczekiwało z niecierpliwością. No, ale jeśli ktoś oczekiwał ostrego blues-rocka z surowym wokalem, to po przesłuchaniu „Les Racines“ może być rozczarowany. Zamiast dominującej elektrycznej gitary, mamy akustyczne, w większości tradycyjne instrumenty Afryki Zachodniej. Partie gitary oczywiście są, ale są zagrane na sitarze albo na typowej gitarze bluesowej.
Tytuł płyty „Les Racines“- czyli „Korzenie” – mówi sam za siebie.
Vieux Farka Toure przygotowywał ten album przez dwa lata. Do tego doszedł jeszcze Lockdown. Czasu więc było sporo i dzięki temu otrzymaliśmy zestaw utworów z „korzenną muzyką Mali”, pełną niuansów, które dzięki znakomitej produkcji, możemy odkrywać przy kolejnym odtworzeniu płyty.
Tekstowo autor przestawia skomplikowaną sytuację zwaśnionych grup etnicznych w Mali. Nawołuje jednoczesśnie do zgody, i wspólnej walki z kryzysem gospodarczym.
Polecam na początek obejrzeć trzy wideoklipy:
- Gabou Ni Tie https://youtu.be/zDFRHVCKOoQ
- Ngala Kaourene https://youtu.be/3W_k_Xumg5E
- Flany Konare https://youtu.be/RaG8k3yTuqk
Niecałe 50 minut takiego korzennego afrykańskiego grania wprowadziło mnie naprawdę w dobry nastrój. Dzięki temu, dam pewnie radę wrzucić jeszcze jakiś tekst na temat czerwca 1972 roku…
Data wydania: 10 czerwca
10 / 47:21
Tracklista:
-------------
01. Gabou Ni Tie - 5:18 https://youtu.be/zDFRHVCKOoQ
02. Ngala Kaourene - 5:00 https://youtu.be/3W_k_Xumg5E
03. Les Racines - 4:01 https://youtu.be/96UiKxxu3ZI
04. Be Together - 4:14 https://youtu.be/oIidyHKaM5Q
05. Tinnondirene - 4:31 https://youtu.be/5lx8LhWvYfc
06. Adou - 4:43 https://youtu.be/ecVbXVVlI08
07. L'Ame - 4:03 https://youtu.be/6SnGuQ-gHcY
08. Flany Konare - 4:41 https://youtu.be/RaG8k3yTuqk
09. Lahidou - 3:42 https://youtu.be/U8VTEMdWIfM
10. Ndjehene Direne - 4:49 https://youtu.be/sD6u3raXugI
Skład:
---------
Vieux Farka Touré - voc, g
Marshall Henry, Modibo Mariko - b
Moussa Dembele, Adama Kone – perc
Madou Traore - fl
Kandia Fa, Kande Sissoko – Ngoni
Soulemane Kane - Calabash
Vieux Farka Toure - Hendrix Sahary, syn znanego malijskiego pioniera desert-bluesa Ali Farka Toure.
Na jego 6 studyjny album wielu oczekiwało z niecierpliwością. No, ale jeśli ktoś oczekiwał ostrego blues-rocka z surowym wokalem, to po przesłuchaniu „Les Racines“ może być rozczarowany. Zamiast dominującej elektrycznej gitary, mamy akustyczne, w większości tradycyjne instrumenty Afryki Zachodniej. Partie gitary oczywiście są, ale są zagrane na sitarze albo na typowej gitarze bluesowej.
Tytuł płyty „Les Racines“- czyli „Korzenie” – mówi sam za siebie.
Vieux Farka Toure przygotowywał ten album przez dwa lata. Do tego doszedł jeszcze Lockdown. Czasu więc było sporo i dzięki temu otrzymaliśmy zestaw utworów z „korzenną muzyką Mali”, pełną niuansów, które dzięki znakomitej produkcji, możemy odkrywać przy kolejnym odtworzeniu płyty.
Tekstowo autor przestawia skomplikowaną sytuację zwaśnionych grup etnicznych w Mali. Nawołuje jednoczesśnie do zgody, i wspólnej walki z kryzysem gospodarczym.
Polecam na początek obejrzeć trzy wideoklipy:
- Gabou Ni Tie https://youtu.be/zDFRHVCKOoQ
- Ngala Kaourene https://youtu.be/3W_k_Xumg5E
- Flany Konare https://youtu.be/RaG8k3yTuqk
Niecałe 50 minut takiego korzennego afrykańskiego grania wprowadziło mnie naprawdę w dobry nastrój. Dzięki temu, dam pewnie radę wrzucić jeszcze jakiś tekst na temat czerwca 1972 roku…
Największe muzyczne archiwum na Spotify
Black Mango – Quicksand (2022)
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak brzmiałoby połączenie muzyki Tuaregów z trip hopem? Lub dla jakich dźwięków najbardziej trafnym określeniem byłby termin desert ambient? Jeśli tak, to sięgnijcie po Quicksand. Wprawdzie nie znajdziecie na tej płycie w pełni satysfakcjonujących odpowiedzi na powyższe pytania (przy czym podrzucone przeze mnie gatunkowe tropy nie są też tak całkiem wzięte z sufitu), ale to po prostu dobra rzecz, która warta jest uwagi!
Mózgiem projektu Black Mango jest Philippe Sanmiguel, mieszkający w Bamako (stolicy Mali) producent, który w swoim portfolio ma m.in. albumy Samby Touré czy też grupy Tartit. Niezwykle istotną postacią jest tu także Zoumana Tereta, mistrz Sokou, jedyny muzyk Black Mango, który od początku nie ukrywał swojej tożsamości – w przeciwieństwie do reszty (sic!). Philippe i ferajna mają chyba jakieś chody w naszym nadwiślańskim kraju, gdyż omawiana pozycja została wydana przez Gusstaff Records.
Na Quicksand słyszymy brzmienia Czarnego Lądu przesiąknięte muzyczną myślą kultury zachodu (swoją drogą krążek został nagrany w Mali, ale ostatnie szlify miały miejsce już w Melbourne). Producenckie sztuczki, elektroniczne smaczki. Ktoś powie: magia Afryki uleciała! Cóż, sporo w tym racji (choć np. w Mad Girl Lament wciąż pełno jest tej magii!). Dostajemy jednak coś kreatywnego i frapującego. Na dobrą sprawę wcale nie przesadnie oryginalnego, ani tym bardziej eksperymentalnego, ale wypadającego po prostu... sensownie. Do kilku rzeczy mógłbym się tu przyczepić (choćby w kwestii brzmienia), ale niech minusy nie przesłaniają nam plusów. Album, pomimo swojego eklektyzmu, sprawia wrażenie konsekwentnej realizacji zamierzonych przez twórcę(ów) – co istotne: przy udziale licznie zaproszonych muzyków – celów.
Całości można posłuchać na YouTubie:
Quicksand na YT
Ponadto na bandcampie znajduje się singiel z 2014 roku:
Naked Venus / Soft Kicks
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak brzmiałoby połączenie muzyki Tuaregów z trip hopem? Lub dla jakich dźwięków najbardziej trafnym określeniem byłby termin desert ambient? Jeśli tak, to sięgnijcie po Quicksand. Wprawdzie nie znajdziecie na tej płycie w pełni satysfakcjonujących odpowiedzi na powyższe pytania (przy czym podrzucone przeze mnie gatunkowe tropy nie są też tak całkiem wzięte z sufitu), ale to po prostu dobra rzecz, która warta jest uwagi!
Mózgiem projektu Black Mango jest Philippe Sanmiguel, mieszkający w Bamako (stolicy Mali) producent, który w swoim portfolio ma m.in. albumy Samby Touré czy też grupy Tartit. Niezwykle istotną postacią jest tu także Zoumana Tereta, mistrz Sokou, jedyny muzyk Black Mango, który od początku nie ukrywał swojej tożsamości – w przeciwieństwie do reszty (sic!). Philippe i ferajna mają chyba jakieś chody w naszym nadwiślańskim kraju, gdyż omawiana pozycja została wydana przez Gusstaff Records.
Na Quicksand słyszymy brzmienia Czarnego Lądu przesiąknięte muzyczną myślą kultury zachodu (swoją drogą krążek został nagrany w Mali, ale ostatnie szlify miały miejsce już w Melbourne). Producenckie sztuczki, elektroniczne smaczki. Ktoś powie: magia Afryki uleciała! Cóż, sporo w tym racji (choć np. w Mad Girl Lament wciąż pełno jest tej magii!). Dostajemy jednak coś kreatywnego i frapującego. Na dobrą sprawę wcale nie przesadnie oryginalnego, ani tym bardziej eksperymentalnego, ale wypadającego po prostu... sensownie. Do kilku rzeczy mógłbym się tu przyczepić (choćby w kwestii brzmienia), ale niech minusy nie przesłaniają nam plusów. Album, pomimo swojego eklektyzmu, sprawia wrażenie konsekwentnej realizacji zamierzonych przez twórcę(ów) – co istotne: przy udziale licznie zaproszonych muzyków – celów.
Całości można posłuchać na YouTubie:
Quicksand na YT
Ponadto na bandcampie znajduje się singiel z 2014 roku:
Naked Venus / Soft Kicks
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Przepraszam Cię, bo jeszcze nie zabrałem się za analizę czytelniczo-słuchalniczą Twego ostatniego posta, za to na mieście znalazłem taki plakat:
Wszędzie jest napisane, że ma zagrać Imarhan - tylko w samym programie festiwalu jakoś ich nie widzę, dziwne. Tym niemniej i tak jestem wtedy na wakacjach i nici z african beats.
Postanowiłem w przyszłym roku wliczyć ten festiwal w plan wakacyjny!
Wszędzie jest napisane, że ma zagrać Imarhan - tylko w samym programie festiwalu jakoś ich nie widzę, dziwne. Tym niemniej i tak jestem wtedy na wakacjach i nici z african beats.
Postanowiłem w przyszłym roku wliczyć ten festiwal w plan wakacyjny!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Imarhan był pierwszym zapowiedzianym wykonawcą. Mieli zagrać 13-ego (w sobotę), o godzinie 17:30 (jako drudzy), ale – z nieznanego powodu – odwołali swój występ... Organizatorzy deklarują, że będą chcieli zaprosić ich także za rok. Czyli...
... masz dobry plan wakacyjny.Crazy pisze:Postanowiłem w przyszłym roku wliczyć ten festiwal w plan wakacyjny!
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
W 2021 roku, zupełnie niespodziewanie ukazała się nowa płyta Osibisy. Co ciekawe, w składzie nadal obecni są dwaj muzycy z pierwotnego składy: Teddy Osei (rocznik 1937!) oraz Robert Bailey (nie znalazłem roku urodzenia). Cóż, jest to poziom porównywalny do ostarnich płyt Santany - źle nie jest, ale też nie jest to materiał, do którego będzie się wracało za parę lat czy nawet parę miesięcy. Ale kilka fajnych numerów na płycie jest, więc kto ma ochotę, niechaj sprawdzi.
Osibisa - New Dawn (2021)
https://www.youtube.com/watch?v=9_NOIaCIJSI
Osibisa - New Dawn (2021)
https://www.youtube.com/watch?v=9_NOIaCIJSI
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
W rekomendacjach'78 Taribo West wskazał na dwie suuper rzeczy z Afryki:
Jest afrobeatowe bujanie i bogactwo rytmu, z dodatkiem psychodelizujących całość klawiszy, ale jest też wirtuozerska wręcz, i bardzo dynamiczna, gitara akustyczna; są do tego sharmonizowane, chóralne zaśpiewy, ponoć wykonywane przez owych niewidomych z instytutu, gdzie płyta była nagrywana. I oczywiście charakterystyczna dla afrykańskiej muzyki mantrowa repetytywność, co pewnie niektórych odstręcza, ale może nie bywalców tego wątku
Jest też całość na bandcampie, a nawet youtubie, jest wreszcie do kupienia nawet na naszym allegro, co zdaje się czym prędzej uczynię!
Dla mnie rewelacja, petarda jak rzadko
Druga zaś propozycja to:
W jednym z utworów śpiewają wciąż: Ona buraka je!
(to "AMPSA" chyba nie jest fragmentem tytułu, ale nie wiem, czym jest)Idrissa Soumaoro et l'Eclipse de L'I.J.A. - Ampsa: Le tioko-tioko
Great gem of Mali. Great keyboard oriented afro rock, was record in the blind institute of Bamako with the collaboration of blind artist living there. You can find also Amadeu and Mariam that will become international star in the 90's
Jest afrobeatowe bujanie i bogactwo rytmu, z dodatkiem psychodelizujących całość klawiszy, ale jest też wirtuozerska wręcz, i bardzo dynamiczna, gitara akustyczna; są do tego sharmonizowane, chóralne zaśpiewy, ponoć wykonywane przez owych niewidomych z instytutu, gdzie płyta była nagrywana. I oczywiście charakterystyczna dla afrykańskiej muzyki mantrowa repetytywność, co pewnie niektórych odstręcza, ale może nie bywalców tego wątku
Jest też całość na bandcampie, a nawet youtubie, jest wreszcie do kupienia nawet na naszym allegro, co zdaje się czym prędzej uczynię!
Dla mnie rewelacja, petarda jak rzadko
Druga zaś propozycja to:
Do poznawania wczesnych nagrań Thomasa zachęcał już swego czasu w tym wątku akond i jak zawsze wiedział, o czym mówi. Słuchając tej gorącej, egzotycznej muzyki, trudno czasem wczuć się w jej buntowniczy klimat i zrozumieć, dlaczego za nagranie takiego Hokoyo władze wrzuciły gościa do więzienia... Ale był on buntownikiem prawdziwym i swoją muzyką - właściwie sam stworzył gatunek zwany Chimurenga - przyczynił się do rewolty społecznej w swoim kraju (ówczesnej Rodezji). Ta muzyka brzmi niesamowicie organicznie, a przecież do nagrania jej używano również całkiem nowoczesnej instrumentacji, a sam lider gra na gitarze elektrycznej... Tutaj repetytywność (i wszechobecne call-and-response) są dominującym elementem krajobrazu.Taribo West pisze:Thomas Mapfumo and The Acid Band - Hokoyo! (Zimbabwe)
The album that codified Chimarenga style: an Afro-pop music from Zimbabwe based on the traditional mbira thumb piano but with modern electric instrumentation and the lyrics are of social and political nature.
W jednym z utworów śpiewają wciąż: Ona buraka je!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Re: Brzmienia Czarnego Lądu
Tsegué-Maryam Guèbrou – Éthiopiques 21: Piano Solo
Jakiś czas temu, mój bardzo dobry znajomy zaraził mnie muzyką etiopskiej zakonnicy. Niesamowicie spokojna, melodyjna i uduchowiona w swej prostocie muzyka.
https://www.youtube.com/watch?v=TGASxG0IY4E
Jakiś czas temu, mój bardzo dobry znajomy zaraził mnie muzyką etiopskiej zakonnicy. Niesamowicie spokojna, melodyjna i uduchowiona w swej prostocie muzyka.
https://www.youtube.com/watch?v=TGASxG0IY4E
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.