Gratulacje dla Prowadzących:
Crazy i
Monstrualny Talerz znakomicie sprawdzili się w swoich rolach!
Garść wrażeń na chłodno:
- w życiu nie spodziewałem się wygranej Tool, kojarzyłem kilku forumowiczów, którzy wcześniej ujawnili się z sympatiami względem tego zespołu, jednak nie podejrzewałem, że grono wspierających okaże się aż tak liczne;
- jazzy w istocie przepadły, przy czym dołożyłem do tego swoją cegiełkę, bo nie miałem żadnego w "40". Odbiję to sobie w 1967
- brawa dla
SafeMana za głównonurtowca oraz dla
B.J.-a za głównonurtowca z drugiej strony. O dziwo zmieściłem się w górnej połówce, choć zakładałem, że wypadnę znacznie niżej;
- elektroniki wyśrubowały chyba max, na ile można było liczyć - po głosach na Autechre widać to najlepiej;
- całej masy punktujących płyt nie znam, z pobieżnych rachunków wynika, że tylko ok. 37% albumów, które zapunktowały, jest mi znanych. Choć w czołówce wygląda to znacznie lepiej: z pierwszej "40" nie słyszałem tylko 3 (Porcupine Tree, Gov't Mule, Camel). Obecnie robię rozeznanie, co sprawdzić w pierwszej kolejności;
- nie ma co oceniać po okładkach - tegoroczne Spritualized ma okropną, a pomimo tego bez wahania przyznałem tej płycie komplet punktów.
A poza tym...
akond pisze:esforty pisze:Tyle, że porzuciłem motykę i dałem Słońcu spokój
Może zbyt łatwo porzuciłeś? Te elektroniczne peregrynacje Berne'a z Tabornem w składzie (jest jeszcze kwartet
Science Friction, o którym pisałem
TUTAJ) naprawdę potrafią się odwdzięczyć za poświęcony czas!
Od
Science Friction kiedyś się odbiłem, bez sukcesów, ale skoro "The Shell Game" to najlepszy rocznikowy jazz, to dam mu szansę.
akond pisze:Kapelę (i nie tylko) od początku promowała Dwójka - bo tam przecież funkcjonowało RCKL.
.
Ja Kapelę poznałem po tym, jak
Layla mi ją zarekomendowała, a ona na nią trafiła... w Dwójce właśnie. Czyli tutaj by się zgadzało
Crazy pisze:gharvelt pisze:Crazy
gharvelt - 13
Niespodzianka! Ale może i nie, te Twoje rekomendacje z pierwszej strony wątku niezwykle mi podpasowały, te, co w większości skończyły w 4 dziesiątce, która jest jedną z moich ulubionych.
Gdybyś jeszcze złamał zasady i dodał do listy
Alfabeto, to by było 14
Dla mnie to chyba najpiękniejsze odkrycie rocznika.
Miło mi, że trafiłem z jakimiś rekomendacjami. Ten wynik kompatybilności w istocie niezwykły, wręcz mnie zszokował
Crazy pisze:No i te bluesy! Terry Callier zadziałał trochę jak ten Grek w 2000 (właśnie, Duchu, gdzieś jest?!), nagle ktoś wspomniał i wszyscy się rzucili, ale i było na co
Callier super, wracam do niego często. Niemniej w ogóle nie pojmuję, jak można stawiać go w jednym rzędzie z takimi wykonawcami jak Buddy Guy czy Otis Taylor
To zupełnie niepodobna do siebie muzyka. Po finale przesłuchałem tych dwóch i czuję, że mogą to być całkiem dobre albumy dla miłośników tego rodzaju grania, ale niestety, u mnie niemal zawsze sprawdza się zasada, że
blues = nie na półkę.
Crazy pisze:He he, nasza współpraca bardzo mi się podobała i chętnie wrócę kiedyś do rzeczonego dualizmu, jednak w przypadku 77 kiedyś byłem wstępnie umówiony z I&I'em i jakby co, to będzie priorytetowe.
Też dobry pomysł, przy czym najfajniej, jakby
I&I w końcu również zagłosował - ewidentnie zabrakło wzmocnienia frakcjom afrykańskiej i brazylijskiej