W blasku zorzy polarnej. Muzyka Północy.
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
W blasku zorzy polarnej. Muzyka Północy.
Noszę się od pewnego czasu z zamiarem założenia wątku poswięconego muzyce krajów nordyckich. Głównie wyrastającej z folku (na różne sposoby i w różnych kierunkach) - ale nie mam nic przeciwko zamieszczaniu tu również propozycji z innych gatunków.
Zapraszam wszystkich do współtworzenia - niech to będzie taka mała klimatyczna przeciwwaga dla brzmień Czarnego Lądu .
Bezpośrednią motywację do materializacji zamiaru zyskałem za sprawą poniższego albumu, w ostatnim czasie często goszczącego w moim odtwarzaczu:
SO III - Muuttonaurujen parvia [Suvisounds, 2014]
SO to inicjały liderki zespołu - Suvi Oskala. Suvi komponuje, śpiewa i gra na pięciostrunowych skrzypcach, a skład tria uzupełniają Oskari Lehtonen (perkusja) oraz Teemu Korpipää (elektronika).
Muzyka to niezwykłej urody, i pomimo raczej minimalistycznych aranżacji bardzo treściwa, kunsztownie splatająca i rozgałęziająca wątki. Skojarzenia mogą prowadzić do Ivy Bittovej w jej bardziej folkowych wcieleniach (Bile inferno etc.) - podobny poziom wykonawczy i oryginalność, tylko aura brzmieniowa jest ewidentnie nordycka (w fińskim wydaniu).
Warto wieczorem przymknąć oczy i zanurzyć się w tych opowieściach. Żałuję tylko braku możliwości odbioru warstwy tekstowej (teksty oparte są na wierszach poetki Saiji Nojonen) - pozostaje mi podziwiać piękno brzmienia samego języka (na fińskim Tolkien wzorował swoje lingwistyczne konstrukty elfickich dialektów).
Wyborny album! polecam gorąco...
https://www.suvioskala.net/epk-so-iii
.
Zapraszam wszystkich do współtworzenia - niech to będzie taka mała klimatyczna przeciwwaga dla brzmień Czarnego Lądu .
Bezpośrednią motywację do materializacji zamiaru zyskałem za sprawą poniższego albumu, w ostatnim czasie często goszczącego w moim odtwarzaczu:
SO III - Muuttonaurujen parvia [Suvisounds, 2014]
SO to inicjały liderki zespołu - Suvi Oskala. Suvi komponuje, śpiewa i gra na pięciostrunowych skrzypcach, a skład tria uzupełniają Oskari Lehtonen (perkusja) oraz Teemu Korpipää (elektronika).
Muzyka to niezwykłej urody, i pomimo raczej minimalistycznych aranżacji bardzo treściwa, kunsztownie splatająca i rozgałęziająca wątki. Skojarzenia mogą prowadzić do Ivy Bittovej w jej bardziej folkowych wcieleniach (Bile inferno etc.) - podobny poziom wykonawczy i oryginalność, tylko aura brzmieniowa jest ewidentnie nordycka (w fińskim wydaniu).
Warto wieczorem przymknąć oczy i zanurzyć się w tych opowieściach. Żałuję tylko braku możliwości odbioru warstwy tekstowej (teksty oparte są na wierszach poetki Saiji Nojonen) - pozostaje mi podziwiać piękno brzmienia samego języka (na fińskim Tolkien wzorował swoje lingwistyczne konstrukty elfickich dialektów).
Wyborny album! polecam gorąco...
https://www.suvioskala.net/epk-so-iii
.
- Heartbreaker
- longplay
- Posty: 1290
- Rejestracja: 28.03.2009, 08:16
Norweska Wardruna często ostatnio gości w moim odtwarzaczu.
Zespół założony w 2003 roku przez Einara Selvika, byłego muzyka min. Gorgoroth.
Polecam dwie płyty: bardzo oszczędnie zaaranżowaną Skald i ostatnią, zrobioną z iście dedkendęsowym rozmachem Kvitravn
Poniżej po jednej próbce z każdej z nich.
https://youtu.be/8UPUPDo20nM
https://youtu.be/JhiUacGzIg8[/b]
Zespół założony w 2003 roku przez Einara Selvika, byłego muzyka min. Gorgoroth.
Polecam dwie płyty: bardzo oszczędnie zaaranżowaną Skald i ostatnią, zrobioną z iście dedkendęsowym rozmachem Kvitravn
Poniżej po jednej próbce z każdej z nich.
https://youtu.be/8UPUPDo20nM
https://youtu.be/JhiUacGzIg8[/b]
Erlend Apneseth Trio - Det Andre Rommet [Hubro, 2016]
Tak się złożyło, że druga z prezentowanych przeze mnie płyt również została nagrana przez trio artystów, a lider także posługuje się smyczkiem. Jego instrument to hardingfele, a muzykę można uznać za wręcz egzemplaryczną dla wątku.
Śnieg skrzypi pod stopami, twarz smaga przenikliwy arktyczny podmuch, w oddali słychać dzwonki reniferów, a gdzieś z drugiej strony gniewne okrzyki trolli w skalnych grotach. Z czasem przybywa dźwięków dziwnych, niewiadomego pochodzenia, momentami niepokojących. Sanie przyspieszają, faktura się zagęszcza - aż do finalnego wyciszenia i uspokojenia.
Sceneria przedstawiona w dziesięciu obrazkach, a w odmalowaniu, oprócz lidera, uczestniczyli Stephan Meidell (gitara + elektronika) oraz Øyvind Hegg-Lunde (wszystkie dźwięki perkusyjne). To debiutancki album formacji (obecnie ma na koncie już trzy) - chyba najlepszy.
https://erlendapnesethtrio.bandcamp.com ... dre-rommet
Nagrania wydawane przez norweskie Hubro Music będą często gościły w tym wątku - to dla mnie aktualnie jedno z ciekawszych zjawisk na współczesnej scenie muzyki poszukującej. Zachęcam do lektury bardzo interesującego wywiadu z Andreasem Melandem, założycielem i szefem wytwórni:
https://www.allaboutjazz.com/hubro-maki ... php?page=1
Długie, ale warte przebrnięcia.
.
Tak się złożyło, że druga z prezentowanych przeze mnie płyt również została nagrana przez trio artystów, a lider także posługuje się smyczkiem. Jego instrument to hardingfele, a muzykę można uznać za wręcz egzemplaryczną dla wątku.
Śnieg skrzypi pod stopami, twarz smaga przenikliwy arktyczny podmuch, w oddali słychać dzwonki reniferów, a gdzieś z drugiej strony gniewne okrzyki trolli w skalnych grotach. Z czasem przybywa dźwięków dziwnych, niewiadomego pochodzenia, momentami niepokojących. Sanie przyspieszają, faktura się zagęszcza - aż do finalnego wyciszenia i uspokojenia.
Sceneria przedstawiona w dziesięciu obrazkach, a w odmalowaniu, oprócz lidera, uczestniczyli Stephan Meidell (gitara + elektronika) oraz Øyvind Hegg-Lunde (wszystkie dźwięki perkusyjne). To debiutancki album formacji (obecnie ma na koncie już trzy) - chyba najlepszy.
https://erlendapnesethtrio.bandcamp.com ... dre-rommet
Nagrania wydawane przez norweskie Hubro Music będą często gościły w tym wątku - to dla mnie aktualnie jedno z ciekawszych zjawisk na współczesnej scenie muzyki poszukującej. Zachęcam do lektury bardzo interesującego wywiadu z Andreasem Melandem, założycielem i szefem wytwórni:
https://www.allaboutjazz.com/hubro-maki ... php?page=1
Długie, ale warte przebrnięcia.
.
Ja też mam coś z Hubro
Geir Sundstøl – Brødløs (2018)
Chyba najbardziej lekka pozycja z tej wytwórni (nie słyszałem wszystkiego). Spokojniutka, folkowo- ambientowa i nie wiem jaka jeszcze. Ktoś mógłby rzec, że się nic nie dzieje, ale jeśli się posłucha to skojarzeń będzie mnóstwo. Z b. dobrą muzyką.
No jest numer, będący spoiwem pomiędzy Bowiem, Coltranem, Warszawą i Alabamą. Co powinno zainteresować paru gagatków forumowych.
Bandcamp
Geir Sundstøl – Brødløs (2018)
Chyba najbardziej lekka pozycja z tej wytwórni (nie słyszałem wszystkiego). Spokojniutka, folkowo- ambientowa i nie wiem jaka jeszcze. Ktoś mógłby rzec, że się nic nie dzieje, ale jeśli się posłucha to skojarzeń będzie mnóstwo. Z b. dobrą muzyką.
No jest numer, będący spoiwem pomiędzy Bowiem, Coltranem, Warszawą i Alabamą. Co powinno zainteresować paru gagatków forumowych.
Bandcamp
- Retromaniak
- remaster
- Posty: 2447
- Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
- Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz
Geir Sundstol - Brodlos
Oj tak, oj tak. Masz racje. Dzieki za typ. "Warszaw/ Alabama" to jest to. Skandynawia ma cos w sobie. Tego norweskiego multiinstrumentalisty wczesniej nigdy nie slyszalem. Od razu namierzylem jego nowy singiel "Afterglow" z 26.03.21. No i starsze plyty: "Furulund" (2015) i "Langen Ro"(2016).
Największe muzyczne archiwum na Spotify
Slagr & Camilla Granlien - Songs by Geirr Tveitt [Ozella Music, 2013]
Skoro wątek ruszył z miejsca, to kujmy żelazo.
Slagr to norweskie trio posługujące się oryginalnym zestawem instrumentów:
Anne Hytta - hardingfele
Sigrun Eng - wiolonczela
Amund Sjølie Sveen - wibrafon, kieliszki
Nagrali jak dotąd kilka albumów - ten jest jedynym z wokalem (gościnnie wystąpiła folkowa śpiewaczka Camilla Granlien). Materiał jest "podwójnie adaptowany" - to wybór pieśni ludowych (głównie z zachodnionorweskiego regionu Hardanger, skąd wywodzą się skrzypce hardingfele) w opracowaniu Geirra Tveitta* i aranżacji dokonanej już przez sam zespół. Piękne melodie, poetyckie, medytacyjne pejzaże, kojące wykonanie - szlachetna prostota, i bardzo "auroraborealny" album.
*) Geirr Tveitt to dwudziestowieczny kompozytor norweski (1908-1981), który z racji zasług w kolekcjonowaniu utworów ludowych i wykorzystywania ich we własnej twórczości bywa porównywany z Bartókiem.
.
Skoro wątek ruszył z miejsca, to kujmy żelazo.
Slagr to norweskie trio posługujące się oryginalnym zestawem instrumentów:
Anne Hytta - hardingfele
Sigrun Eng - wiolonczela
Amund Sjølie Sveen - wibrafon, kieliszki
Nagrali jak dotąd kilka albumów - ten jest jedynym z wokalem (gościnnie wystąpiła folkowa śpiewaczka Camilla Granlien). Materiał jest "podwójnie adaptowany" - to wybór pieśni ludowych (głównie z zachodnionorweskiego regionu Hardanger, skąd wywodzą się skrzypce hardingfele) w opracowaniu Geirra Tveitta* i aranżacji dokonanej już przez sam zespół. Piękne melodie, poetyckie, medytacyjne pejzaże, kojące wykonanie - szlachetna prostota, i bardzo "auroraborealny" album.
*) Geirr Tveitt to dwudziestowieczny kompozytor norweski (1908-1981), który z racji zasług w kolekcjonowaniu utworów ludowych i wykorzystywania ich we własnej twórczości bywa porównywany z Bartókiem.
.
Mari Kalkun - Vihmakõnõ [Õunaviks, 2010]
Mari Kalkun - Õunaaia album [MK self-released, 2020]
Słucham świeżych nabytków z Estonii - uzupełniających u mnie dyskografię artystki, którą bardzo mocno chciałbym zarekomendować.
To delikatny, kameralny, refleksyjny, eteryczny, inspirowany naturą folk. Ekonomia środków, a efekt urzekający.
https://ounaviks.bandcamp.com/album/vihmak-n
Mari jest multiinstrumentalistką - i o ile pierwszy album jest prawie-solowy (kilka utworów nagranych zostało z niewielką pomocą zaprzyjaźnionych muzyków - Triin Norman, Tanel Kadalipp, Karoliina Kreintaal), to drugi już całkowicie - owoc pandemicznego lockdownu, zarejestrowany W TAK PIĘKNYCH OKOLICZNOŚCIACH PRZYRODY i ręcznie produkowany (każdy egzemplarz dekorowany zasuszonym kwiatkiem z tegoż sadu).
Jednym z instrumentów używanych na Vihmakõnõ jest kannel:
(krewniak fińskiego kantele).
.
Mari Kalkun - Õunaaia album [MK self-released, 2020]
Słucham świeżych nabytków z Estonii - uzupełniających u mnie dyskografię artystki, którą bardzo mocno chciałbym zarekomendować.
To delikatny, kameralny, refleksyjny, eteryczny, inspirowany naturą folk. Ekonomia środków, a efekt urzekający.
https://ounaviks.bandcamp.com/album/vihmak-n
Mari jest multiinstrumentalistką - i o ile pierwszy album jest prawie-solowy (kilka utworów nagranych zostało z niewielką pomocą zaprzyjaźnionych muzyków - Triin Norman, Tanel Kadalipp, Karoliina Kreintaal), to drugi już całkowicie - owoc pandemicznego lockdownu, zarejestrowany W TAK PIĘKNYCH OKOLICZNOŚCIACH PRZYRODY i ręcznie produkowany (każdy egzemplarz dekorowany zasuszonym kwiatkiem z tegoż sadu).
Jednym z instrumentów używanych na Vihmakõnõ jest kannel:
(krewniak fińskiego kantele).
.
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Przesłuchałem Vihmakõnõ już kilka razy. Świetne! Pisałeś o tym albumie, o ostatnim, ale wspominasz — i luźne poszukiwania w sieci to potwierdzają — że jest ich sporo więcej. Nakreślisz parę słów o płytach pozostałych — jak się, dla przykładu, mają do tych?
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
Ja mam jeszcze dwie - chronologicznie lokujące się pośrodku. Żadna z nich nie powinna Cię rozczarować, bo muzyczna tożsamość Mari jest na nich zachowana. Obie w nieco większym stopniu czerpią z archaicznych tradycji (głównie pieśni run, tych samych, z których - w fińskiej wersji - wyrasta m.in. epos Kalevala).
Mari Kalkun & Runorun - Tii ilo [Rockadillo, 2015]
https://www.marikalkun.com/albums/tii-ilo
To jest z wszystkich albumów Mari najbardziej grupowy effort. W zespole (międzynarodowym) nietuzinkowi artyści, rozwijający również własne kariery - m.in. fińska kantelistka Maija Kauhanen (stąd ciekawe dialogi dwóch instrumentów z tej samej rodziny, bo kannel Mari to skromniejsza wersja kantele), czy australijski kontrabasista-globtroter Nathan Riki Thomson. Odważniejsze aranżacje, miejscami "dzikie" i cokolwiek progresywne, zbliżające chwilami muzykę do niektórych dokonań np. Mari Boine.
Mari Kalkun - Ilmamõtsan [Nordic Notes, 2017]
https://www.marikalkun.com/albums/ilmamotsan
A to, podobnie jak Vihmakõnõ, album w formule "Mari solo + (z rzadka) goście". Z tym, że tutaj Mari chętniej sięga po kannel, co nadaje całości jeszcze bardziej intymny i ulotny charakter. Kompozycyjnie nie mniej udany niż wcześniejszy.
Dwie pozostałe płyty to debiutancka Üü tulõk (nie przekłamuje, ale wydawała mi się przy próbnym odsłuchu jeszcze "nie w pełni wykształcona") oraz Upa-Upa Ubinakõnõ - nagrana w trio z Tuulikki Bartosik (estońska akordeonistka, też warta uwagi - mam jej solowy album Storied sounds) oraz multiinstrumentalistą Ramo Tederem, i zawierająca piosenki zasadniczo przeznaczone dla dzieci, śpiewane w mniejszościowym w Estonii języku Võro (który występuje też na "dorosłych" płytach Mari). Obie pewnie prędzej czy później skompletuję.
Na stronie Mari są gotowe linki do streamingów - łatwo się zapoznać z całością dyskografii.
PS. Ogromnie się cieszę, że udało mi się kogoś zainteresować muzyką Mari - jest tego warta!
.
Mari Kalkun & Runorun - Tii ilo [Rockadillo, 2015]
https://www.marikalkun.com/albums/tii-ilo
To jest z wszystkich albumów Mari najbardziej grupowy effort. W zespole (międzynarodowym) nietuzinkowi artyści, rozwijający również własne kariery - m.in. fińska kantelistka Maija Kauhanen (stąd ciekawe dialogi dwóch instrumentów z tej samej rodziny, bo kannel Mari to skromniejsza wersja kantele), czy australijski kontrabasista-globtroter Nathan Riki Thomson. Odważniejsze aranżacje, miejscami "dzikie" i cokolwiek progresywne, zbliżające chwilami muzykę do niektórych dokonań np. Mari Boine.
Mari Kalkun - Ilmamõtsan [Nordic Notes, 2017]
https://www.marikalkun.com/albums/ilmamotsan
A to, podobnie jak Vihmakõnõ, album w formule "Mari solo + (z rzadka) goście". Z tym, że tutaj Mari chętniej sięga po kannel, co nadaje całości jeszcze bardziej intymny i ulotny charakter. Kompozycyjnie nie mniej udany niż wcześniejszy.
Dwie pozostałe płyty to debiutancka Üü tulõk (nie przekłamuje, ale wydawała mi się przy próbnym odsłuchu jeszcze "nie w pełni wykształcona") oraz Upa-Upa Ubinakõnõ - nagrana w trio z Tuulikki Bartosik (estońska akordeonistka, też warta uwagi - mam jej solowy album Storied sounds) oraz multiinstrumentalistą Ramo Tederem, i zawierająca piosenki zasadniczo przeznaczone dla dzieci, śpiewane w mniejszościowym w Estonii języku Võro (który występuje też na "dorosłych" płytach Mari). Obie pewnie prędzej czy później skompletuję.
Na stronie Mari są gotowe linki do streamingów - łatwo się zapoznać z całością dyskografii.
PS. Ogromnie się cieszę, że udało mi się kogoś zainteresować muzyką Mari - jest tego warta!
.
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Była u mnie karta prezentowa empiku. Empik twierdzi, że w około trzy tygodnie potrafi dostarczyć Ilmamõtsan. Nie ma u mnie karty prezentowej empiku (to znaczy jest, ale zużyta).
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
...słucham sobie Ilmamõtsan po raz pierwszy z płyty. Bardzo mi z tym przyjemnie; subtelne, kameralne, ale zarazem złożone dźwięki. Szkoda, że pudełko kartonowe; ładne, ale podatne na zniszczenie, tym bardziej, że zdominowane przez biel. Tak czy owak — raz jeszcze, dziękując akondowi, polecam!
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
Polecicie coś starszego? Na przykład z lat 70? Może być zabarwione na jazzowo.
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Ja nie bardzo. Lata 70-te i Skandynawia to u mnie głównie Samla i jej mutacje. Jest to wprawdzie tak wielopostaciowe, że i "zabarwienie jazzowe" się miejscami znajdzie, ale nie wiem, czy o taką muzykę Ci chodzi. Przypuszczam zresztą, że możesz ją mieć przerobioną?
Od Rypdala, Garbarka, Stensona, Vesali, Andersena etc. specjalistą nie jestem (co nieco oczywiście słyszałem, ale nie zbieram ich płyt). Na forum jednak niewątpliwie są obecni miłośnicy, więc może ktoś poleci konkrety z tego kręgu.
.
Od Rypdala, Garbarka, Stensona, Vesali, Andersena etc. specjalistą nie jestem (co nieco oczywiście słyszałem, ale nie zbieram ich płyt). Na forum jednak niewątpliwie są obecni miłośnicy, więc może ktoś poleci konkrety z tego kręgu.
.