Płyty roku 2021 - Witajcie w drugim roku zarazy
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Little Simz - Sometimes I Might Be Introvert
Zdziwiony jestem, że o tej płycie na forum nie ma ani słowa. A to przecież zdaniem wielu najlepsza płyta zeszłego roku. Osobiście nie szafował takimi określeniami, a już na pewno nie na forum o profilu rockowo-jazzowym, wszakże to hip-hop. Nie mniej jednak jestem przekonany, że fani czarnego brzmienia spod znaku funku i soulu znajdą coś dla siebie. Mnóstwo znakomitych melodii, bogato zaaranżowanych, a także nienachalne wokale (co wielu jednak od hip-hopu zniechęca) to główne plusy tego wydawnictwa. Za kilka lat będziemy mówić o niej jako o płycie dekady, podobnie jak o To Pimp a Butterfly czy o Igorze.
Większość rankingów te albumy wskazuje jako najlepszej w swoich rocznikach, więc o prowokacji mowy nie ma. Ja sam bardzo cenię sobie te wydawnictwa, choć są zdecydowanie bardziej "głośne" w odbiorze. Skojarzenie Little Simz z powyższymi wydaje się dosyć oczywiste i raczej aprobujące wokalistkę. Możesz uznać, że to kwestia słabszej dekady, ale na pewno nie pisałem tego prowokacyjnie. Taki mamy klimat muzyczny i tyle.
Bardzo ciekawe podsumowanie roku 2021 - wyniki głosowania fanów i słuchaczy kanału yt "WPRD" na najlepszy album post-rockowy.
There's A Light - For What May I hope? For What Must We Hope? - 101 głosów
Tacoma Narrows Bridge Disaster - The World Inside - 106 głosów
Transatlantic Alliance - S/T - 109 głosów
Maybeshewill - No Feeling Is Final - 111 głosów
Yenisei - Reflections - 116 głosów
Secret Gardens - Tundra - 117 głosów
Godspeed You! Black Emperor - G_d's Pee At State's End - 123 głosy
Shy, Low - Snake Behind The Sun - 128 głosów
MONO - Pilgrimage Of The Soul - 136 głosów
When Waves Collide - Chasm - 151 głosów
Return to Zion - There, There, Little Lamb! Paradise Awaits You - 166 głosów
BRUIT - The Machine Is Burning And Now Everyone Knows It Could Happen Again - 183 głosy
Halocraft - A Mother To Scare Away The Darkness - 194 głosy
https://www.youtube.com/watch?v=vOSjtmjANcY
Tracklist:
01. There's A Light - Dark Clouds Behind, Bright Skies Ahead 00:00
02. Tacoma Narrows Bridge Disaster - Machinations 04:54
03. Transatlantic Alliance - Broken Emeralds 13:03
04. Maybeshewill - Refuturing 22:15
05. Yenisei - Waves 27:36
06. Secret Gardens - Kosciuszko 33:08
07. Godspeed You! Black Emperor - OUR SIDE HAS TO WIN (for D.H.) 38:35
08. Shy, Low - The Beacon 45:04
09. MONO - To See a World 50:13
10. When Waves Collide - Dark Matter 54:14
11. Return to Zion - Katiana 58:08
12. BRUIT - The Machine Is Burning 1:02:26
13. Halocraft - For the Son you Could Not Save 1:14:38
There's A Light - For What May I hope? For What Must We Hope? - 101 głosów
Tacoma Narrows Bridge Disaster - The World Inside - 106 głosów
Transatlantic Alliance - S/T - 109 głosów
Maybeshewill - No Feeling Is Final - 111 głosów
Yenisei - Reflections - 116 głosów
Secret Gardens - Tundra - 117 głosów
Godspeed You! Black Emperor - G_d's Pee At State's End - 123 głosy
Shy, Low - Snake Behind The Sun - 128 głosów
MONO - Pilgrimage Of The Soul - 136 głosów
When Waves Collide - Chasm - 151 głosów
Return to Zion - There, There, Little Lamb! Paradise Awaits You - 166 głosów
BRUIT - The Machine Is Burning And Now Everyone Knows It Could Happen Again - 183 głosy
Halocraft - A Mother To Scare Away The Darkness - 194 głosy
https://www.youtube.com/watch?v=vOSjtmjANcY
Tracklist:
01. There's A Light - Dark Clouds Behind, Bright Skies Ahead 00:00
02. Tacoma Narrows Bridge Disaster - Machinations 04:54
03. Transatlantic Alliance - Broken Emeralds 13:03
04. Maybeshewill - Refuturing 22:15
05. Yenisei - Waves 27:36
06. Secret Gardens - Kosciuszko 33:08
07. Godspeed You! Black Emperor - OUR SIDE HAS TO WIN (for D.H.) 38:35
08. Shy, Low - The Beacon 45:04
09. MONO - To See a World 50:13
10. When Waves Collide - Dark Matter 54:14
11. Return to Zion - Katiana 58:08
12. BRUIT - The Machine Is Burning 1:02:26
13. Halocraft - For the Son you Could Not Save 1:14:38
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
Springtime -Springtime 2021
UWAGA, BĘDĘ ZAKŁAMYWAŁ RZECZYWISTOŚĆ!
Jeżeli, jakieś wydawnictwo może zagrozić tegorocznym (2021) faworytom z obszaru szeroko pojmowanego rocka:Bright Green Field, Cavalcade , For the first time, to będzie to, ta płyta.
Panów jest trzech, to Australijczycy: Chris Abrahams (The Necks), Gareth Liddiard (Tropical Fuck Storm) i Jim White (Dirty Three). Wszyscy wnoszą w strukturę płyty, to z czym są kojarzeni, czyli australijski neo-modernizm zadeptujący ślady nudnych klasyków. Zawrotne ciągi skojarzeń, prowadzące do różnych stylów, ale nigdzie długo nie pozostające. To, raczej, spacer podczas którego ciągle się o coś potykamy, coś nas bez przerwy rozprasza i odrywa od głównego wątku. Ale przede wszystkim, słuchacz pozostaje urzeczony, mroczną intensywnością muzycznej struktury.
Jeden z teledysków, promujących tę płytę:
https://www.youtube.com/watch?v=4C5zBzy4JuI
wzbogacony jest o fragmenty niemego, szwedzkiego filmu z 1922 roku, Witchcraft Through the Ages, u nas znanego pod tytułem Czarownice. Dzisiaj, te kadry śmieszą, ale w czasach premiery wywoływały autentyczny strach.
P.S. I okładka i nazwa zespołu, powinna być traktowana, à rebours.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Ostatnio dużo skorzystałem na rekomendacjach kolegów, więc postaram się choć trochę odwzajemnić.
Arooj Aftab - Vulture Prince
Młoda, zdolna i obdarzona ponadprzeciętną wrażliwością (nie tylko) muzyczną. Pakistanka, studiowała na Berklee College of Music, ale celowo nie napiszę na jakim kierunku, bo o ile fanów gatunku to nie zmyli, to jednak sceptycy mogliby przeoczyć tę perełkę. Bardzo dużo harfy, która na szczęście nie zdominowała całości, kilka innych kameralnych instrumentów (skrzypce, wiolonczela, altówka), ale mamy tu też gitarę, flugehorn czy stonowane klawisze. Największą wartość ma tu jednak głos. Kto da się zauroczyć od pierwszego numeru, tego błogostan nie opuści do końca: https://www.youtube.com/watch?v=gMWEQ3k1Ziw
Arooj Aftab - Vulture Prince
Młoda, zdolna i obdarzona ponadprzeciętną wrażliwością (nie tylko) muzyczną. Pakistanka, studiowała na Berklee College of Music, ale celowo nie napiszę na jakim kierunku, bo o ile fanów gatunku to nie zmyli, to jednak sceptycy mogliby przeoczyć tę perełkę. Bardzo dużo harfy, która na szczęście nie zdominowała całości, kilka innych kameralnych instrumentów (skrzypce, wiolonczela, altówka), ale mamy tu też gitarę, flugehorn czy stonowane klawisze. Największą wartość ma tu jednak głos. Kto da się zauroczyć od pierwszego numeru, tego błogostan nie opuści do końca: https://www.youtube.com/watch?v=gMWEQ3k1Ziw
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Kolega mi pożyczył i zachwyciłem się...
Polski piach - Południe
Formacja, którą stworzył Patryk Zakrocki, artysta z kręgu LADO, którego wcześniej kojarzyłem głównie z graniem na altówce albo z dość bogatym używaniem efektów elektronicznych oraz znakomity klarnecista Piotr Mełech i Kuba Falkowski grający z wielkim wyczuciem dźwięków i barw na rozmaitych perkusjonaliach.
Płyta w zasadzie minimalowa, bo Zakrocki tym razem tylko pyka coś delikatnie na instrumencie określonym jako "small acoustic guitar", klarnet nie pcha się, za to jak już coś zagra, to wspaniale to brzmi, te perkusjonalia coś pobrzękują... niby nic się tam nie dzieje! A dla mnie mnóstwo się dzieje i nie mogę przestać słuchać.
Propozycja do posłuchania.
Polski piach - Południe
Formacja, którą stworzył Patryk Zakrocki, artysta z kręgu LADO, którego wcześniej kojarzyłem głównie z graniem na altówce albo z dość bogatym używaniem efektów elektronicznych oraz znakomity klarnecista Piotr Mełech i Kuba Falkowski grający z wielkim wyczuciem dźwięków i barw na rozmaitych perkusjonaliach.
Płyta w zasadzie minimalowa, bo Zakrocki tym razem tylko pyka coś delikatnie na instrumencie określonym jako "small acoustic guitar", klarnet nie pcha się, za to jak już coś zagra, to wspaniale to brzmi, te perkusjonalia coś pobrzękują... niby nic się tam nie dzieje! A dla mnie mnóstwo się dzieje i nie mogę przestać słuchać.
Propozycja do posłuchania.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Retromaniak
- remaster
- Posty: 2447
- Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
- Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz
Marco Vezzoso, Alessandro Collina, Dominique Di Piazza – Travel (2021)
Data wydania: 15 października
8 / 40:54
Tracklista:
01. Breathing Istanbul - 04:19 https://youtu.be/HY4KbxMy6jo
02. A Tuk Tuk for Phnom Penh - 05:34 https://youtu.be/xwC5Gze76i0
03. Oslo No Light - 05:41 https://youtu.be/aTU3-Ee577E
04. Wake up in Manila - 04:54 https://youtu.be/ZnfUCT9AH74
05. Jakarta's Skyline - 04:38 https://youtu.be/zrmHBNyTmDA
06. Moonlight in Prague - 05:49 https://youtu.be/wqFi2PPNUeU
07. Canton's Mood - 05:28 https://youtu.be/3uv44qTyu1I
08. A Foggy Tokyo - 04:28 https://youtu.be/B78WVW8xt70
Skład:
Marco Vezzoso - trumpet, flugelhorn
Alessandro Collina - piano, keyboards
Dominique Di Piazza - electric bass
Trilok Gurtu - tablas, percussion drums
Na „Travel” jest jazz, ale niezbyt skomplikowany, coś dla mnie.
Ponieważ piszę dla FD sporo tekstów, potrzebowałem „muzyki do tła”. Przez przypadek trafiłem na zeszłoroczną propozycję kwartetu Marco Vezzoso, wybitnego włoskiego trębacza, grajaącego również na flugelhornie, a ten instrument uwielbiam od chwili gdy poznałem Chucka Mangione.
Muzycy zabierają nas w podróż: począwszy od tureckiej metropolii, dalej do Phnom Penh, Oslo, Manili, Dżakarty, Pragi i Kantonu, kończąc w zamglonym Tokio.
Oprócz Vezzoso słyszymy tu jednego z najlepszych na świecie basistów jazzowych, Francuza, Dominique Di Piazzę (kiedyś u boku Johna McLaughlina); słynnego hinduskiego perkusistę, prekursora World Music, Triloka Gurtu; no i włoskiego pianistę Alessandro Collinę.
Mieszanka tradycji, stylów muzycznych i artystycznych doświaczeń wykonawców zdała u mnie egzamin: „Travel” leci po raz drugi i pewnie dziś nie ostatni...
Data wydania: 15 października
8 / 40:54
Tracklista:
01. Breathing Istanbul - 04:19 https://youtu.be/HY4KbxMy6jo
02. A Tuk Tuk for Phnom Penh - 05:34 https://youtu.be/xwC5Gze76i0
03. Oslo No Light - 05:41 https://youtu.be/aTU3-Ee577E
04. Wake up in Manila - 04:54 https://youtu.be/ZnfUCT9AH74
05. Jakarta's Skyline - 04:38 https://youtu.be/zrmHBNyTmDA
06. Moonlight in Prague - 05:49 https://youtu.be/wqFi2PPNUeU
07. Canton's Mood - 05:28 https://youtu.be/3uv44qTyu1I
08. A Foggy Tokyo - 04:28 https://youtu.be/B78WVW8xt70
Skład:
Marco Vezzoso - trumpet, flugelhorn
Alessandro Collina - piano, keyboards
Dominique Di Piazza - electric bass
Trilok Gurtu - tablas, percussion drums
Na „Travel” jest jazz, ale niezbyt skomplikowany, coś dla mnie.
Ponieważ piszę dla FD sporo tekstów, potrzebowałem „muzyki do tła”. Przez przypadek trafiłem na zeszłoroczną propozycję kwartetu Marco Vezzoso, wybitnego włoskiego trębacza, grajaącego również na flugelhornie, a ten instrument uwielbiam od chwili gdy poznałem Chucka Mangione.
Muzycy zabierają nas w podróż: począwszy od tureckiej metropolii, dalej do Phnom Penh, Oslo, Manili, Dżakarty, Pragi i Kantonu, kończąc w zamglonym Tokio.
Oprócz Vezzoso słyszymy tu jednego z najlepszych na świecie basistów jazzowych, Francuza, Dominique Di Piazzę (kiedyś u boku Johna McLaughlina); słynnego hinduskiego perkusistę, prekursora World Music, Triloka Gurtu; no i włoskiego pianistę Alessandro Collinę.
Mieszanka tradycji, stylów muzycznych i artystycznych doświaczeń wykonawców zdała u mnie egzamin: „Travel” leci po raz drugi i pewnie dziś nie ostatni...
Największe muzyczne archiwum na Spotify
Mule Jenny - All These Songs Of Love And Death
Niby to jest trio z Paryża, ale jak przeczesać sieć, to za wszystko odpowiada Etienne Gaillochet. Post rock z odchyleniem w stronę lżejszej odmiany nurtu, czyli balansuje na granicy dwóch światów.
Taki sobie otwieracz może zniechęcić do całości, ale od kolejnego jest znacznie ciekawiej. Mnie pachniało XTC ze środkowego okresu. Sporo niestandardowych harmonii i szarpniętych rytmów przyciąga uwagę.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Spencer Cullum – Spencer Cullum’s Coin Collection
W szufladzie folk, wydawnictwo się nie mieści. Granice szuflady psychodelii, starannie zakreślone , żaden desant z XXI wieku się nie powiedzie...
Zostaje jedno odniesienie, szczęśliwie, dość dobrze odnoszące się do zawartości debiutu Spencera, mianowicie Ryley Walker. Byli i może jeszcze są forumowi sympatycy owego odniesienia?
To nie jest wielki głos ale wokół tego głosu, rozchodzą się tropy do Roberta Wyatta i Kevina Ayersa i powinno to wystarczyć tym co wychylają czułki poznawcze poza Zimę Stulecia 1979(!).
P.S. Całość trwa jakieś 37 minut, nie gra się na czas .
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Pino Palladino and Blake Mills - Notes With Attachments
Jeszcze małe zdjęcie gagatka:
Pino Palladino , ten który, świetnie oprawił basową strukturą debiut Seala, ten co zastąpił Johna Entwistle, kiedy ten, już nie zwlókł się z łóżka hotelowego w Las Vegas a trasa The Who w 2002 była nie do odwołania. Grał z Morcheebą i Erykah Badu z Claptonem na nijakiej Me And Mr Johnson "nawet" z Terrym Callierem a ja wymieniam te kooperacje by unaocznić zakres umiejętności tego muzyka sesyjnego (generalnie sesyjnego).
Teraz debiut pod własnym nazwiskiem z Blakiem Millsem jako współodpowiedzialnym.
Na pierwszy <rzut ucha>, to taki nu-jazz, jaki wypełnia katalogi niemieckiego labelu ACT. Ale to coś więcej, nawet jeśli całość trwa ok. 30 minut i ta krótkotrwałość sugeruje, że to tylko szkic.
Rządzi bas (w ogóle to jest wyzwanie, dla naszych systemów odsłuchowych), zawiłe struktury pokazują wyobraźnię muzyka i umiejętności (co wspominam jedynie dla porządku). Pozostając centralnym punktem brzmienia płyty, otwiera możliwości innym muzykom sesyjnym, tworząc ciekawy konglomerat dźwięków bo melodii tu mniej, jednak.
Jeden z nabywców winylowej wersji z Amazona, podpowiada skojarzenie z... Rain Tree Crow. Coś jest na rzeczy, choć ja bym doprecyzował: Mick Karn i David Torn.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
- Clive Codringher
- epka analogowa
- Posty: 830
- Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Nie bardzo widzę w creditsach Palladino, jest za to Doug Wimbish, basista znany z Living Colour.esforty pisze: Pino Palladino , ten który, świetnie oprawił basową strukturą debiut Seala
Co do tematu wątku:
Fear Factory - Aggression Continuum
Chyba nikt nie polecał tej płyty, a to całkiem dobry powrót do czasów Demanufacture. Jest moc, jest elektronika, świetne riffy. Dobry to album!
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
https://www.discogs.com/master/61206-Seal-SealClive Codringher pisze:Nie bardzo widzę w creditsach Palladino, jest za to Doug Wimbish, basista znany z Living Colour.esforty pisze: Pino Palladino , ten który, świetnie oprawił basową strukturą debiut Seala
Pewnie był jednym z kilku
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Esforty a nie jest tak, że małe rozbieżności dotyczące uczestnictwa Pino Palladino wynikają z tego, że Seal swoje dwie pierwsze płyty zatytułował "Seal" - zarówno tę z 1991 roku, jak i tę z 1994. Obie zawierają jednak zupełnie inny zestaw utworów i muzyków. Ty wskazujesz stosownym linkiem na tę drugą, która to debiutem nie jest. Stąd być może małe nieporozumienie.