Ja też nie i jakoś mnie to nie boli. Jazz sucks!Adi pisze:Wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze najwyżej notowanego jazzu w plebiscycie
ALBUM ROKU 1967 (edycja 2021)
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Przeczytałem sobie wyniki, typy, komentarze (tych faktycznie niewiele tym razem). Największe zdziwienie: niewątpliwie Piper! Mimo wszystko byłem przekonany, że tradycyjnie wygrają Flojdzi, a tu taki myk, że nawet poza podium!
No i drugie wielkie zaskoczenie: nie samo zwycięstwo Doorsów, ale jego rozmiar! Tuż przed wyjazdem napisałem, że och-ach i prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tej płyty u siebie na podium (miało się rozstrzygnąć między Ewą i Tynerem a Hendrixem i Doorsami, ale tymi drugimi...). No ale odsłuch mnie rozłożył na łopatki, a The End okazało się, że po -stu latach nie jest "z przyzwyczajenia" moim numerem jeden, tylko po prostu moim ukochanym utworem wszechczasów, i chyba dawno go nie słuchałem. Cieszę się niezmiernie z tych komentarzy, które dopiero teraz poczytałem, o tych różnych fazach na Doorsów różnych osób
Bycie prawie-głównonurtowcem w takim roczniku poczytuję sobie za zaszczyt
Wyniki ogólnie super, pewnie niektóre jazzy fajnie, jakby były wyżej... jednak się nie udało, żeby obie okładki z kobietami w łaźni były w strefie obrazkowej No i BLue Spirits jakoś dziwnie nisko. McCoy jednak nie został czarnym koniem, za to zostało nim chyba Jazz Meets India - ja się ogromnie cieszę z poznania tego materiału, dla mnie coś pięknego.
Artur, wielkie dzięki! Który to już prowadzony przez Ciebie ostatnio plebiscyt? Super, że Ci się chce!
No i drugie wielkie zaskoczenie: nie samo zwycięstwo Doorsów, ale jego rozmiar! Tuż przed wyjazdem napisałem, że och-ach i prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tej płyty u siebie na podium (miało się rozstrzygnąć między Ewą i Tynerem a Hendrixem i Doorsami, ale tymi drugimi...). No ale odsłuch mnie rozłożył na łopatki, a The End okazało się, że po -stu latach nie jest "z przyzwyczajenia" moim numerem jeden, tylko po prostu moim ukochanym utworem wszechczasów, i chyba dawno go nie słuchałem. Cieszę się niezmiernie z tych komentarzy, które dopiero teraz poczytałem, o tych różnych fazach na Doorsów różnych osób
Właśnie jakoś tak słabo wysoko... znowu Ja myślę, że trzeba by na Forum Dinozaurów bardziej rozpropagować Kinksów, bo są super!WOJTEKK pisze:No ale przynajmniej Kinks dość wysoko.
Ale dlaczego?! Miejsce 10 jest... no ładne, ale niższe byłoby wręcz smutne!gharvelt pisze:Miejsce nr 10 mnie zszokowało, nie spodziewałem się tej płyty nawet w strefie obrazkowej
Bycie prawie-głównonurtowcem w takim roczniku poczytuję sobie za zaszczyt
Wyniki ogólnie super, pewnie niektóre jazzy fajnie, jakby były wyżej... jednak się nie udało, żeby obie okładki z kobietami w łaźni były w strefie obrazkowej No i BLue Spirits jakoś dziwnie nisko. McCoy jednak nie został czarnym koniem, za to zostało nim chyba Jazz Meets India - ja się ogromnie cieszę z poznania tego materiału, dla mnie coś pięknego.
Artur, wielkie dzięki! Który to już prowadzony przez Ciebie ostatnio plebiscyt? Super, że Ci się chce!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Potwierdzam Kolega WOJTEKK chyba jeszcze nie dorósł do tej wspaniałej muzyki, ale dajmy mu szansę. Może się jeszcze opamięta.SafeMan pisze: G się znasz
Wczoraj przesłuchałem tego jazza, no nie porwało mnie, ale przysiądę dzisiaj jeszcze raz na spokojnie. Wczoraj miałem wyrywanego zęba, więc mogło to mieć spory wpływ na mój odbiór tej płyty
Co do jazzów, ja osobiście dałbym wyżej Billa Dixona, zamienił miejscami Riversa z Hillem - ten Rivers bardzo fajny, ale Hill fajniejszy, bardziej do mnie trafił, pewnie przez ten klimat afrykański, taki duszny, gorący.
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
- gharvelt
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 5744
- Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
- Lokalizacja: Kraków
Wydawało mi się, że to raczej taka niszowa muzyka, dla miłośników poezji śpiewanej (na pewno nie ja), a tu aż tyle głosów.Crazy pisze:Ale dlaczego?! Miejsce 10 jest... no ładne, ale niższe byłoby wręcz smutne!gharvelt pisze:Miejsce nr 10 mnie zszokowało, nie spodziewałem się tej płyty nawet w strefie obrazkowej
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25813
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Nie mówię, że się znam - tylko, że nie lubię.SafeMan pisze:G się znaszWOJTEKK pisze:Ja też nie i jakos mnie to nie boli. Jazz sucks!Adi pisze:Wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze najwyżej notowanego jazzu w plebiscycie
Ale z druigiej strony - ciekawe ile punktów dostanie Ella Fitzgerald w roczniku 2020 za The Lost Berlin Tapes?
Za to Wojtekk zna się na Moodych! Nie połapałem się wcześniej, żeś takim fanem - bardzo fajnie I z pozycji Days of Future Passed też się bardzo cieszę.
Przy okazji: pozdro dla SafeMana, z którym miałem największą liczbowo kompatybilność (nie pierwszy raz) i dla esforty'ego, z którym miałem największą chyba jakościowo kompatybilność = te same pierwsze dwa miejsca
I wydaje mi się, że ostatecznie zadecydowało to o tym, że głosów było tak dużo, tak wysokich, i od tak różnych pod względem zapatrywań forumowiczów. Sztuka wokalna w wykonaniu pani Ewy to jest dla mnie, nie wiem, jak to powiedzieć, najwyższa forma sztuki. Nawet jakbym słowa nie rozumiał z tego, o czym to jest. Zresztą ja nie jestem jakimś szczególnym fanem tych tekstów - tylko właśnie interpretacji.B.J. pisze:Ale poza warstwą liryczną i tylko muzycznie - to jest majstersztyk. I kompozycyjnie i wykonawczo.
Przy okazji: pozdro dla SafeMana, z którym miałem największą liczbowo kompatybilność (nie pierwszy raz) i dla esforty'ego, z którym miałem największą chyba jakościowo kompatybilność = te same pierwsze dwa miejsca
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Brak Pink Floyd na podium mnie ucieszył, a zwycięzca ucieszył o tyle, że aż tak mocno go nie wsparłem, ale pod względem sentymentu to na pewno mój numer 1. No i przecież miejsce drugie identyczne, co w moim głosie.
Moody Blues, Procol Harum, The Who spodziewanie przeszacowane - niby ważne, ale to jednak płyty przede wszystkim jednej piosenki. Trochę podobnie z Jefferson Airplane (choć tu jednak dwie piosenki) - "After Bathing..." jest dużo bardziej zwarta, przemyślana i ambitna, a jednak skończyła niżej.
Demarczyk akurat nie zaskoczyła mnie ani trochę (odnosząc się do gharvelta ) - wśród miłośników poezji śpiewanej nie zdarza mi się przebywać, a jednak kult tej płyty wydaje mi się raczej powszechny, przerastający cały swój gatunek.
A jazz całościowo wydaje się być przesunięty w dół, niezasłużenie - cały szereg absolutnie bezbłędnych płyt! Może kwestia jednego, dwu głosów więcej? Natomiast to, które płyty poradziły sobie najlepiej z jazzu, już nie dziwi - to po prostu powtórka podium z Ani Rock Ani Metal.
Wyniki w porządku, choć jednak bardzo konserwatywne.
Moody Blues, Procol Harum, The Who spodziewanie przeszacowane - niby ważne, ale to jednak płyty przede wszystkim jednej piosenki. Trochę podobnie z Jefferson Airplane (choć tu jednak dwie piosenki) - "After Bathing..." jest dużo bardziej zwarta, przemyślana i ambitna, a jednak skończyła niżej.
Demarczyk akurat nie zaskoczyła mnie ani trochę (odnosząc się do gharvelta ) - wśród miłośników poezji śpiewanej nie zdarza mi się przebywać, a jednak kult tej płyty wydaje mi się raczej powszechny, przerastający cały swój gatunek.
A jazz całościowo wydaje się być przesunięty w dół, niezasłużenie - cały szereg absolutnie bezbłędnych płyt! Może kwestia jednego, dwu głosów więcej? Natomiast to, które płyty poradziły sobie najlepiej z jazzu, już nie dziwi - to po prostu powtórka podium z Ani Rock Ani Metal.
Wyniki w porządku, choć jednak bardzo konserwatywne.
Yyyy, ciekawe której? W przypadku Procol to ja nawet wolę wersję UK, która zaczyna się od Conquistadora, a nie od cokolwiek przereklamowanego Whitera. Whiter oczywiście w porządku, ale że to niby on ma stanowić o wartości tej płyty? Jeżeli już coś pojedynczego postawiło definitywną kropkę nad i, że dałem tę płytę wysoko, to był to kończący ją Repent Walpurgis, jak dla mnie skończone arcydzieło, cóż że trochę Bach pomógłArtur.O pisze:Moody Blues, Procol Harum, The Who spodziewanie przeszacowane - niby ważne, ale to jednak płyty przede wszystkim jednej piosenki.
Jeżeli zaś chodzi o Moodies to wprawdzie piękną piosenką, jednocześnie nocną i słodką, jest Nights in White Satin, ale prymat Tuesday Afternoon nie ulega tu dla mnie wątpliwości, jeżeli by nawet same Haywardy brać pod uwagę (a może nawet jeszcze lepsza jest jego zwrotka do Dawn Is A Feeling ). A ja i tak najbardziej lubię piosenki Raya Thomasa, zwłaszcza tę z Reksia
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25813
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Wie Pan co, ale ja na artrock.pl zrobiłem ich całą dyskografię - pewnie, że się znam! A w 1969 roku "To Our Children..." dostalo ode mnie 39 punktów - tylko debiut KC dostał więcej, ale to moja ulubiona płyta ever.Crazy pisze:Za to Wojtekk zna się na Moodych! Nie połapałem się wcześniej, żeś takim fanem - bardzo fajnie I z pozycji Days of Future Passed też się bardzo cieszę.
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3991
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29