A ja nie wiem czy wierzę czy nie bo też nie mam na to żadnych dowodów a dezinformacja w mediach jest ogromna choć klimat się faktycznie zmienia. Za to wierzę z całą pewnością w interesy korporacji, które kilkadziesiąt lat temu kasowały w USA na potęgę linie tramwajowe żeby w to miejsce wprowadzić autobusy a teraz jak już przestawiły się na produkcję pojazdów elektrycznych chcą kasować pojazdy spalinowe.Ja nie wierzę w ocieplenie klimatu spowodowane przez ludzi, a tym bardziej w przeróżne naciągane programy jak sprzedawanie co2 i wymianę nowych aut na jeszcze nowsze pod pretekstem ocieplenia klimatu. Za dużo w tym wszystkim propagandy. Może dzieje się jakieś ocieplenie/zmiana klimatu, ale to jest normalna rzecz na ziemi (vide zlodowacenia albo nazwa miasta Zielona Góra). Nie mam natomiast żadnych dowodów w tą czy wewtą stronę, na czuja tylko uważam, ze to jakieś oszustwo robione żeby wyciągnąć znów trochę grosza.
To nie ma nic wspólnego z ekologią, wręcz przeciwnie to zaśmiecanie planety kolejnymi odpadami. Autami spalinowymi jeżeli będziemy o nie dbali możemy jeździć kolejne naście czy dziesiąt lat ale sukcesywnie będzie się nam tego zakazywać żebyśmy je zezłomowali i kupili elektryki... których produkcja jest dużo większym obciążeniem dla planety. Nie trzeba daleko szukać, Polestar niedawno przedstawił dokładne obliczenia ile trzeba przejeździć żeby samochód elektryczny był korzystny dla środowiska. Branża więc sama nie ukrywa że to nie jest takie kolorowe. A inna sprawa że pseudo ekolodzy jakoś nie optują za pojazdami na LPG a to przecież czystsza technologia, prosta, sprawdzona i chyba pozbawiona większych wad. To czemu nie ? Hajsu nie ma z tego ?
A pomyśleć że jeszcze kilka lat temu nie dało się zrobić auta elektrycznego i pies z kulawą nogą się tym nie interesował poza domorosłymi mechanikami. A przepraszam GM wypuścił EV1 ale tak się nie opłacało że musieli wszystkie zniszczyć bo było za duże zainteresowanie.
Pic na wodę. Kasa, kasa, kasa. A planeta? W dupie mamy planetę.
Ciekawe czy w 97 roku ludzie też piali o ociepleniu klimatu, ekologii i konieczności zniszczenia połowy cywilizacji bo przez to jest powódź.A jeszcze do tego dochodzi efekt internetu. Kiedyś była burza, popadało i tyle. Teraz co dzień jesteś bombardowany informacjami nie tylko z Polski, ale z całego świata gdzie tylko były burze i jakie wyrządziły szkody.
Coś tam się udało aleŻeby powiedzieć coś dobrego: jednak kilka dużych rzeczy się udało zrobić,
W Krakowie w okolicy Bieżanowa regularnie podtapia ludzi woda który wylewa się z rowów. Zresztą u mnie też są podobne sytuacje.Z drugiej strony wiele rzeczy leży, jak zwykłe czyszczenie rowów, małe zbiorniki retencyjne itd. Temat długi i szeroki. W mojej codziennej praktyce pracy bardzo często spotykam się z naciskiem na zabudowę/zasypywanie kolejnych rowów, oczek wodnych, stawów, bagnisk, zabudowę terenów zalewowych itp., a potem ta woda nie ma gdzie odpływać i robią się "zmiany klimatu"
Nad moim domem niedawno powstało osiedle kilkunastu bliźniaków (aż muszę policzyć) a obok właśnie deweloper oddaje kolejne. Wszystko wykostkowane po horyzont. Deweloper ma wyj.... na wszystko a woda raczej do góry nie poleci a ja co mogę zrobić? Sądzić się z kimś kto obraca milionami?
Nie potrzeba nam zmian klimatu, ludzie są tak głupi że sami się wykończą. A przecież wszystko można by jakoś pogodzić, można łapać wodę opadową, mamy ją za darmo, można zostawiać więcej zieleni albo chociaż zamiast kostek wykładać płyty ażurowe, które przepuszczę trochę wody ale po co...
Kasa kasa kasa. A państwo z dykty i paźdźieża nic nie może.
A szkody górnicze to temat znany nie od dziś. Zresztą w Wieliczce też było bardzo nie ciekawie na początku lat 90.