Weather Report

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Weather Report

Post autor: Inkwizytor »

https://www.guitars101.com/threads/weat ... st-3571441



Gorąco polecam wszystkim ten fenomenalny bootleg - stosunkowo świeża sprawa i niedawno wypłynął. Cenne uzupełnienie każdej kolekcji - sam będąc posiadaczem dość obfitych zbiorów koncertowych podszedłem raczej "rutyniarsko" do niego - muzyczna rzeczywistość przerosła moje wszelkie oczekiwania i okazało - choć jestem wrogiem tego typu rankingów - że wśród ulubionych bootlegów tego zespołu - uplasował od razu na samym szczycie. Jeśli ktoś jest pewien - że WR już go niczym nie zaskoczy i zna ten zespół na wylot - to lepiej niech odda tej szwedzkiej lekturze - gwarantuje, że urwie łeb. Szczególnie zwraca uwagę nieokiełznana i potężna gra Alexa Acuny - dziwne, że do tej pory znany był z wyważonego i czułego podejścia - tu szaleje jak nigdy wcześniej ani później. Inwencja, potęga, rozmach i moc - Zawinul we wspomnieniach, iż żaden drummer nie był dla Report tym czym Tony Williams dla Milesa - ale tu Alex był bardzo blisko tego "wyśnionego ideału" - a może go osiągnął ?. Mam wrażenie, że ten skład z całym szacunkiem dla innych - był tym "definitywnym i ostatecznym" - chodzi o przepyszną sekcję - Jaco/Badrena/Acuna ( panowie też świetnie się rozumieli i wybornie bawili na stopie prywatnej poza koncertami - o ich wygłupach i szalonych pomysłach krążyły legendy - np skoki do fosy z murów zabytkowego zamku nago - na ile Zawinul mógł na to spokojnie patrzeć ). Miles piał z zachwytów - że jego "drugi wielki kwintet" z Shorterem, Williamsem, Hancockiem i Carterem - co wieczór wywracali każdy utwór do góry nogami, muzyka tak wciągała, że zapominali jaki utwór w ogóle był wykonywany - ale to nadal był ten utwór. W przypadku bootlegu ze Szwecji w wielu momentach mamy podobne wrażenie - pojawiają pomysły na nowe kompozycje np pierwotna wersja Birdland czy riff który później zaowocował River People. Wątpię czy jakikolwiek krajowy band chociażby się bliżył do tego poziomu czy miał aspirację by podążać w tym kierunku. Tym bardziej żenujące robią krytyczne opinie starszych polskich jazzmanów czy dziennikarzy - besztający młodych - którzy byli zasłuchani w tej stylistyce jakby to było coś gorszego, stylistyczne podrzędnego i nie godnego uwagi.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
japońska edycja z bonusami
Posty: 3997
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Post autor: Monstrualny Talerz »

Dziękuje za to polecenie, muzyka wiadomo super, ale niestety jakość nagrania taka sobie, no bootlegowa, a mam wrażenie, że w wielu miejscach magnetofon na którym to nagrano (czy co to jest) lekko "naciąga".
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6741
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Bednaar »

Chętnie posłucham - choć do bootlegów pochodzę, jak do jeża (zwłaszcza po powyższej opinii Kolegi Talerza ;) ).
vertical_invader
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Nie chcę uchodzić za nieomylnego eksperta - ale możecie mi wierzyć panowie - na tle wcześniejszych krążących wśród fanów bootlegów z tego okresu - mam na myśli Roxy 76, Ann Arbor 76, Seatlle 76 czy Bologna 76 - szwedzki wypada chyba najkorzystniej - w opisie widnieje że do SBD - można w istocie mieć małe zastrzeżenia - lecz Audience to na pewno nie jest - brzmiałby inaczej. Materiał z Montreux 76 to cenny dokument - szansa by podziwiać jak wizualnie skład prezentował na scenie - lecz pod względem muzycznym i brzmieniowym - jest nieźle ale są lepsze występy - tu czy zmęczenie, czy panujący skwar w sali koncertowej ( widać jak z muzyków się leje jak w saunie ) - czy świadomość kamer itd - podziałała pesząco. Paradoksalnie - skład który był trochę z założenia " przypadkowy" i "eksperymentalny" - wymuszony wielkimi personalnymi perturbacjami, nieporozumieniami na linii komunikacji i "qui pro quo" - wypalił doskonale i uznawany jest za jeden z najlepszych. Szkoda, bo była szansa grania na 2 perkusje - Zawinul i Wayne byli otwarci na taką opcję ale Jaco twardo powiedział "NIE" - nie chciał Chestera w składzie - poruszali na innych muzycznych płaszczyznach i personalnie też nie ukrywali wzajemnej niechęci - Acuna w wywiadach opowiadał o tym z wielkim smutkiem i oporami by nie urazić dawnych przyjaciół. Stylistyka Report aż prosiła się o 2 bębniarzy - wcześniej były przymiarki do takiej koncepcji ( Gravattowi tez próbowano dodać bardziej heavy rockowego partnera ale ten poczuł głęboko dotknięty i odszedł ) - np w okresie Travellera - na albumie grali momentami wspólnie Skip Hadden i Ishmael Wilburn - a na koncertach we wrześniu 1974 krótko grali Wilburn i Daryl Brown - wyniki można posłuchać - są intrygujące i obiecujące - warto posłuchać choć gorsza jakość dźwięku:



https://www.guitars101.com/threads/weat ... ost-958421
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Z bootlegami "Pogodynek" jest trochę jak w rozmowie w filmie Kaligula między demonicznym Tyberiuszem ( Peter O`Toole ) a głównym bohaterem ( Malcolm McDowell ) - na pytanie tyrana czy woli nimfy czy satyrów ? - nie muszę chyba przypominać co się wyrabiało wokół nich ? :wink: - klasyczna i zmyślna odpowiedź Kaliguli - "... myślę że wole obydwoje tak samo...." - a Tyberiusz - słusznie - nie ma sensu się ograniczać :D . To samo zaproponowałbym fanom WR - nie ma sensu się ograniczać. Z tego złotego roku są jeszcze wartościowe bootlegi z Philadephi :


https://www.guitars101.com/threads/weat ... st-3276629

Jest jeszcze ultra rzadki z Livingstone Grenville 02.04.1976 - gdzie chyba jeden z nielicznych razów gdzie pojawiły utwory z solowego krążka Jaco.

Wracając do okresów słabo płytowo udokumentowanych - polecam "kopaczom" i tym "wiecznie nienasyconym" - bootlegi z drugiej połowy lat 73 - gdzie na parę miesięcy grał z bandem młody Gregg Errico - wedle charakterystyki Zawinula - "tremendous groove guy" - i jako najlepszy wykonawca Boogie Woogie Waltz .... ale nie grał jazzu co ich jednak poważnie ograniczało. Sekcja była ciekawa - obok Romao grali biali niemalże równolatkowie - w tym czasie nawet wizualnie podobni ( ta burza włosów ) - Errico i Vitous - ale różniło ich dosłownie wszystko ( Joe żałował - że gdyby obok Errico pojawił już wtedy Alphonso i dodać jeszcze jednego stricte jazzowego drummera - byłby zespół marzeń ) - warto posłuchać mimo niedociągnięć technicznych ale i tak brzmi to przyzwoicie :


https://www.guitars101.com/threads/weat ... ost-971512


https://www.guitars101.com/threads/weat ... st-3575213

Nadal moim wielkim marzeniem jest jakiś zestaw o super jakości dźwięku właśnie z tego pełnego zmian personalnych i zawirowań nagrań koncertowych z lat 73/75.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Rok 74 był równie fascynujący i to był czas definitywnego ukształtowania się brzmienia i profilu zespołu - Nubian Sundance spowodował, że wszystko wskoczyło na właściwe tory ( choć dla wielu tym utworem był Boogie Woogie Waltz ) - tu ultra rzadkie wykonanie ( żal, że nie ma pełnego zapisu występu ) :



https://www.youtube.com/watch?v=MRs5ROwfgW4

Ciekawy skład - okazja by podziwiać Um Romao, Johnsona i Darryla Browna za bębnami. Z tego wyjątkowego niestabilnego okresu polecam oprócz wcześniej wspomnianej Philadelphi - Bottom Line NYC :


https://www.guitars101.com/threads/weat ... st-1187137

Oraz Memphis :


http://tela.sugarmegs.org/_asxtela/asxc ... hisTN.html

i Raleigh :


http://tela.sugarmegs.org/_asxtela/asxc ... ighNC.html
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

http://tela.sugarmegs.org/_asxtela/asxc ... ownMA.html


https://www.youtube.com/watch?v=1WGeKtz-4vU

Tu mamy również dwa bootlegi portretujące okres istotny z punktu widzenia artystycznego i stylistycznego wizerunku Report - już z nowym ówczesnym nabytkiem - Ishmaelem Wilburnem - który dołączył wedle źródeł - w listopadzie albo w grudniu 1973. Wedle wspomnień lidera - był zbyt "heavy rock" perkusistą - nie mógł zagrzać na stałe miejsca w zespole - którego zgodnie z linią filozoficzną Zawinula "idee fixe" miała być właśnie rola rytmu i osobowość perkusisty. Rok 74 był czasem permanentnego castingu i przesłuchiwań pałkerów - próby, testy, spotkania - trwały non stop ku rozpaczy m.in Alphonso Johnsona - o ile się nie mylę to chyba on zarekomendował co najmniej dwóch z nich - kumpli z czasów nastoletniego niezobowiązującego muzykowania w Filadelfii - Wilburna i Browna. Był jeden muzyk, dość znany w środowisku - ale zaproszony na przesłuchania tak się zestresował, że wypadł koszmarnie podobnie jak jakiś "Afrykańczyk" ze Szwajcarii - ale okazało się, że mieszka tam kilkanaście lat i nie ma mowy by zrozumiał i zagrał to co od niego oczekiwano.

Obsesję Zawinula by znaleźć perkusistę idealnego - niekiedy trudno zrozumieć Sam potrafił nieźle zagrać na bębnach ( jak później Jaco ) i podobnie jak Miles - rozumiał istotę kluczowej roli rytmu, polirytmii i wiodącej roli multi perkusisty. Krytycy sugerowali , że rozwiązaniem byłoby rozłożenie odpowiedzialności na 2 muzyków - ale próby albo nie dawały zadowalających rezultatów albo pojawiały napięcia stricte personalne i ambicjonalne. Stąd mordercze sądy chociażby zasłużonego Joachima Ernsta Berendta - że " Weather Report w sumie zawiódł/ rozczarował" - są zwyczajnie niepoważne i infantylne. Nie sugeruję by do "Pogodynek" podchodzić na kolanach , uniżenie i bałwochwalczo - jak w Barze Rozrywkowym w Bletchley u Monty Pythona gdzie Kenny Lust - po naszemu Ken Zboczek lub Kenny Lubieżny tak zapowiada coraz bardziej padając na kolana i zatracając umiar i zdrowy rozsądek - wazeliniarstwo i lizusostwo ( znów kłania recenzja Słupów Milowych Ptaszyna )


Kenny Lust :


Good evening, ladies and gentlemen, and welcome to the refreshment room here at Bletchley. My name is Kenny Lust and I'm your compère for tonight. You know, once in a while it is my pleasure, and my privilege, to welcome here at the refreshment room, some of the truly great international artists of our time. And tonight we have one such artist. Ladies and gentlemen, someone whom I've always personally admired, perhaps more deeply, more strongly, more abjectly than ever before. A man... well, more than a man, a god, a great god, whose personality is so totally and utterly wonderful my feeble words of welcome sound wretchedly and pathetically inadequate. Someone whose boots I would gladly lick clean until holes wore through my tongue, a man who is so totally and utterly wonderful, that I would rather be sealed in a pit of my own filth than dare tread on the same stage with him! Ladies and gentlemen... the incomparably superior human being, Harry Fink!

Man :


[from offstage] He can't come!

Kenny Lust :


Never mind, he's not all he's cracked up to be.


Wiele spostrzeżeń i prowokowania wysiłku by na dorobek koncertowo / bootlegowy spojrzeć nowym świeżym i wymagającym okiem - zawdzięczam wielkiemu znawcy , koneserowi i niezmordowanemu eksploratorowi Wireq`owi - ktory trochę jak Gil Evans dla Milesa był takim arbitrem elegancji i zmuszał do nieustannego myślenia i wsłuchiwania się - vel "zwróć uwagę na to" , a "jak tu mogliby inaczej zagrać ?" , "jak tu wypełnia przestrzeń sekcja" itd itd. Doprawdy wybitna postać naszych czasów i wzór dla innych "aspirujących".
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

By osiągnąć szczyty - czy tak gra band który "zwiódł / rozczarował ?"


https://www.youtube.com/watch?v=8dW_XQ7zX-Y

Wedle wspomnień Alexa - to był jego pierwszy z zespołem, swoisty chrzest bojowy. Czy ktoś wie czy to jedyny zachowany fragment koncertu czy jest pełna wersja ?.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

http://jazzforum.com.pl/main/artykul/ja ... pastoriusa


Jestem świeżo po lekturze tej ciekawej książki - warto ją mieć w swoich zbiorach - niezwykle wciągająca, pouczając i hipnotyczna lektura. W sumie trudno dodać coś więcej ponadto co napisał na stronce Jazz Forum - Barnaba Siegel. Fakt - momentami niektóre fragmenty ciężko się czyta i z pewnym bólem i wstydem - jak można było się tak staczać. Opis samego pogrzebu i Pata ocierającego łzy.... by nie epatować "tanimi emocjami" - to zostaje w głowie. Szkoda, że w dalszym ciągu na naszym rynku nie ukazało przekładów tylu fascynujących biografii wielkich jazzmanów - trudno, trzeba uzbroić w cierpliwość.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.youtube.com/watch?v=JoqNFKiyoTI


Oglądając ten fragment - szczególnie środkowy pojedynek lub wymianę zdań na linii Joe / Omar - można zapytać - "jaki Jaco ? - był w ogóle ktoś taki ? " :wink: . A na poważnie - partie Hakima absolutnie nie do powtórzenia - sam próbowałem :D
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
MichalP
epka analogowa
Posty: 893
Rejestracja: 29.08.2016, 18:47
Lokalizacja: UK

Post autor: MichalP »

Inkwizytor pisze:Oglądając ten fragment - szczególnie środkowy pojedynek lub wymianę zdań na linii Joe / Omar - można zapytać - "jaki Jaco ? - był w ogóle ktoś taki ? " Wink . A na poważnie - partie Hakima absolutnie nie do powtórzenia - sam próbowałem
Feeling i totalny luz, przy tym muzyczna perfekcja, nie tylko się słucha ale i ogląda z przyjemnością. Dzięki za wrzutkę.
...tany-tany, dyny-dyny...
Awatar użytkownika
Adi
epka kompaktowa
Posty: 1097
Rejestracja: 07.09.2017, 19:52
Lokalizacja: Nowe Miasto nad Wartą

Post autor: Adi »

Inkwizytor pisze:Oglądając ten fragment
Kompletnie nie moja bajka, jeśli chodzi o tego typu muzykę. Dla mnie ten zespół to przede wszystkim debiut, koncertówka z Tokio i solowy album Zawinula. Wolę nieco bardziej złożone granie :wink:
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Ostatnio całkiem jakby znikąd nawiedziło mnie ogromne niemierzalne szczęście - uzupełniłem kolekcję bootlegów Weather Report o cenne materiały z chyba przełomowego momentu w ich karierze i rozwijania muzycznych koncepcji - jesieni 75 - gdy dzięki szczęściu i zbiegom okoliczności realizując żelazną logikę bandu opartego o perkusji idealnej Zawinula - pojawiło trio: Thompson / Johnson/ Acuna - dla wielu najlepszy, dla nie mniej wielu najbardziej niedoceniony skład - gdy wreszcie koncepcyjnie, aranżacyjnie i technicznie wszystko wreszcie wskoczyło na swoje właściwe tory - zachęcam z głębi serca wszystkim trzecionurtowcom, marsalisom, milianom, brótzmanistom - by na poważnie potraktowali ten materiał i poświęcili długie godziny w skupieniu by wsłuchać w to co oni kreowali - moja rekomendacja brzmi kulowo i groteskowo przy tym co mógłby tu napisać mój mentor i wizjoner - chyba jedyny człowiek w kraju, który w setkach tysiącach godzin, w duchu benedyktyńskiej, godnej kamedułów wyrzeczeń milczeniu i rezygnacji z siebie, ze swojego ego, z budowania medialnej kariery wniknął w tkankę, w każdą komórkę tej muzyki, fraz i przejść - prawie jak płk Kurtz u Conrada - "... jaki on miał głos, głęboki aż do ostatniej chwili, Ten głos przeżył jego siły, aby skryć we wspaniałych zwojach elokwencji jałowy mrok jego serca. Och, jak ten człowiek walczył, jak walczył! Pustkę jego zmęczonego mózgu nawiedzały teraz mgliste obrazy — obrazy bogactwa i sławy, zjawiające się na zawołanie niewygasłego daru szlachetnej i wzniosłej wymowy...". Niestety inne tzw wschodzące - ale niestety smutne fakty wskazują na raczej "gasnące" gwiazdy "muzycznego dziennikarstwa" - które niestety nie przerobiły bolesnych lekcji głównych bohaterów filmów - "Zaklęte Rewiry" - młodego Boryczki czy Hejtera z Sali Samobójców - nikt, kto aspirując do bycia zaakceptowanego w kręgu intelektualnej elity - będąc niespełniony, za młodu odtrącony - chcący przewrócić ten stolik - powtarzając błędy swoich prześladowców - nie stworzy nic ani pięknego ani wartościowego ..... co innego jednostki pokroju Wireq`a..... głęboka pokora, miłość do muzyki i niczym szklane ostrze intelekt.


https://www.sendspace.com/file/822iam


https://www.sendspace.com/file/d6w0ql


https://www.sendspace.com/file/56bd7t


https://www.sendspace.com/file/oqkf76
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
MichalP
epka analogowa
Posty: 893
Rejestracja: 29.08.2016, 18:47
Lokalizacja: UK

Post autor: MichalP »

Pobrałem i wypaliłem :wink: Choć niewiele zrozumiałem z Twego opisu zacny Inkwizytorze to rozumiem, że dobre i warto posłuchać.
...tany-tany, dyny-dyny...
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

By pociągnąć ten wątek i iść słusznie za ciosem - polecam kilka innych już ze "schyłkowego" okresu - lecz wbrew malkontentom nadal niezwykle płodnego, owocnego i bynajmniej nie świadczącemu o regresie, wypaleniu zawodowemu czy generalnie "kryzysu fusion w latach 80" - warto zwrócić uwagę na wówczas chyba największa siłę napędową, kreatywną iskrę i motor bandu w tej konstelacji - perkusistę Omara Hakima - jego partie są wprost nie do uwierzenia - nawet surowy, szorstki i nie skory do pochwał Zawinul zdecydowanie go wyróżniał na tle innych drummerów a lista była imponująca. Miłego słuchania :


Weather Report - Live Amherst - Hempshire College 18.07.1982.

https://www.sendspace.com/file/pb8m2k


Live Denver Rainbow Music Hall 24.03.1984.rar

https://www.sendspace.com/file/4yk1qm


Live Glastonbury 24.06.1984.

https://www.sendspace.com/file/145a7u


Live Under the Sky Japan Tokyo 29.07. 1983

https://www.sendspace.com/file/qa88ic



Live Universal City 15.04.1983.rar

https://www.sendspace.com/file/09fkwd


W opracowaniach częściej podkreśla i wychwala jak wzorcowo ze pozornie samobójczego i niewdzięcznego zadania "zastąpienia Jaco" - wywiązał się wówczas mało znany i młodziutki Victor Bailey - niestety również od lat nie żyjący. Intrygują jego eksperymenty z brzmieniem i twórcze wykorzystywanie wówczas pionierskich elektronicznych efektów.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
ODPOWIEDZ