Nie ukrywam, że to postać dla mnie szczególna - mogę skromnie powiedzieć, że na pewno "mentor", wzór, ideał, ktoś kto lata temu podobnie jak np Pat Metheny czy Meola otworzył mi oczy i uszy na inną muzykę. Co ciekawe nie musiałem dojrzewać czy stopniowo wchodzić w świat jego dźwięków i kompozycji. Tak jakbym ją znał od zawsze i zwyczajnie na mnie czekała. To dar i umiejętność dana nielicznym artystom - tworzyć rzeczy wielkie, zaskakujące, wybitne i ambitne - ale przy niezwykłej łatwości nawiązania kontaktu ze słuchaczami i z marszu ich zdobyciem i rozmiłowaniem w swojej twórczości, jest w tym coś iście szatańskiego

Pamiętam go z dawnych programów prowadzonych przez Raczka - erudycja, oczytanie, obycie w świecie, niesamowite poczucie humoru ( nie dziwię się, że dawniej Krzesimir odnalazł w nim bratnią duszę do wygłupów na scenie i poza nią ) - dar snucia opowieści, a dar do anegdot niemalże na równi z Bogusiem Kaczyński, Manem i Waldorfem razem wzięci. Ze swoich licznych wojaży przywoził mnóstwo muzyki, nowe znajomości, obserwacji i właśnie zabawnych anegdot. Aż dziw bierze, iż jeszcze nie postanowił ich spisać - jego autobiografię kupiłbym za dosłownie każde pieniądze , np pokazywał popielniczki zrobione z różnych części sprzętu muzycznego czy płyt CD.
Jego koncerty są zawsze również wielkimi wydarzeniami muzycznymi, niezrównanymi ucztami dźwięków ale i towarzyskimi - bo muzyk lubi , potrafi i chętnie wciela w mistrza ceremonii, niezrównanego tryskającego humorem konferansjera - by troszkę przybliżyć genezę, nazwę danego utworu czy sprzętu z jakiego korzysta. Trudno uwierzyć jakie bogactwo na żywo osiąga - a koncertów solowych zagrał, że nie sposób zliczyć - każdy inny, każdy wciągający bez reszty i nic nigdy się nie nuży. Był czas, że obsesyjnie próbowałem dowiedzieć wszystko o jego scenicznym i studyjnym ekwipunku - dowiedziałem m.in, że poprzez bas midi korzystał i chyba robi to nadal bo kocha wiele z tych czasem wyszydzanych soundów i barw - z Korga Tritona w racku - sam go używałem przez jakiś czas by potem przesiąść na dla mnie wygodniejszą Karmę i Micro-X.
Jego kompozycje były idealnym dowodem jak niewielu naszych krajowych muzyków mentalnie - etycznie i estetycznie potrafiło wyrwać z naszego "zaścianka" - grać i tworzyć taką muzykę - która mogła dosłownie powstać wszędzie - brzmi "światowo", nowocześnie, żadnych kompleksów czy popadania "w skansen". Wbrew pozorom i obecnym niby "odkryciom" i "zachwytom" - to była i jest ledwie garstka m.in Urbaniak. Co mnie szczególnie zachwyciło to podobnie jak u Metheny`ego - silny i podkreślany, wychwalany pod niebiosa przez wielu tzw. "walor i efekt wizualny, projekcyjny" jego kompozycji - silne piętno z licznych podróży, odwiedzanych miejsc, egzotycznych i pięknych pejzaży. Gdy się usłyszy pierwsze nuty basu Krzyśka - wszystko to od razu stałe przed oczyma i słuchacz jest zabierany w piękną podróż. To w ogóle wprost idealna muzyka którą miłośnik dobrej muzyki powinien zabrać ze sobą - może zbuduje sobie własną galerię muzycznych obrazów i wspominek - by podać kapitalny przykład pierwszy z brzegu - jedna z wizytówek basisty z cudnym głównym motywem i dalej rozwijanym na tle molowych wciąż wznoszących się kolejnych akordów: Flying Over :
https://www.youtube.com/watch?v=2Rxin2lGvVs
Podobnie w Botswanie:
https://www.youtube.com/watch?v=T59OsAER7Mg
Lub opartym chyba na podkładzie z Korga Wavestation - klimatycznej Kuźni :
https://www.youtube.com/watch?v=TmE_EEc5be0
Czy nawiązujący do otwierającego tytułowego - nie mniej przepojony atmosferą safari - Digital Ethnic z rozbujanym nieco afrykańskim podkładem a od 3:30 min zaczyna prawdziwe muzyczne niebo i człowiek wzlatuje razem z autorem :
https://www.youtube.com/watch?v=ZCFkZsI ... ZcL0apMGx8
Wśród fanów - zwykło się uważać Far Away Frome Home za szczytowe osiągnięcie muzyka - owszem - kolejny wybitny album - o nim przy innej okazji - lecz Flying Over ma tę niezwykłą magię i to album do którego wciąż i wciąż i na nowo chce się wracać. Muzyka niezwykle świeża i przepełniona radosną pozytywną aurą. Co może dziwić - gdyż przy wielu okazjach basista nie ukrywał jak ciężkim zawodem jest muzyk, jak trudno wyżyć tylko z grania i ile musiał męczyć w podróżach milionów kilometrów w różnych warunkach. Podobnie gorzko ale i potrafił zdobyć na ironię, kpinę i dobry żart - wypowiada jaką katorgą i niewdzięczną pracą jest wydawać albumy. O ile znajdzie sponsora, trudno potem o odpowiednią reklamę, promocję i jest pod wielkim znakiem zapytania - "kto to w ogóle kupi" ?. Nie raz żartował - że u nas wielcy muzycy kupują od siebie swoje albumy - jeśli sprzedało gdzieś parę egzemplarzy - to prawie bez pudła potrafił zadzwonić do znajomego muzyka i zapytać - to ty kupiłeś mój nowy album ? - tak ?, dzięki - to kupię twój

Dlatego też może irytować stosunkowo "skromna" dyskografia - jak na ogrom materiału który zarejestrował - w studiu, w gościnnych projektach - o koncertach nie wspominając bo wyszłoby tego chyba kilka setek lub tysięcy - ale za to cholernie dobrego materiału. Razi też mimo nieustannej od lat - ba - od samego początku solowej kariery muzyka - spory dystans między albumami.
https://www.discogs.com/artist/490823-K ... a%C5%84ski
Ostatni genialny i klimatyczny Night Lakes ukazał w 2014 - rok temu przy okazji paru koncertów i w tym również lider zapowiadał ukazania niebawem nowego.... ale póki co nie ma żadnych informacji. Naturalnie znów miłościwie - a właściwie to nie mam zamiaru pomijać milczeniem skandaliczny fakt - że prawie połowa dorobku nie doczekała wznowienia na CD - nie tylko "debiut-nie-debiut" - bo pierwszy był Bass Line - Krzysztof Ścierański :
https://www.discogs.com/release/1976908 ... a%C5%84ski
Nagrany z węgierskim perkusistą - The King is in town
https://www.discogs.com/release/4155529 ... Is-In-Town
Czy chyba najbardziej wśród fanów "kultowy" i wielbiony - również przez zagranicznych - tak samo muzyków - Confusion - nagrany z bratem i z będący chyba w szczytowej formie - momentami grający tak gęsto i polirytmicznie jak Vinnie Colaiuta - Markiem Surzynem -
https://www.youtube.com/watch?v=bbYcx4DqT4s
Otwierający całość Refugee to absolutne mistrzostwo świata. Znów przykład jak nieliczni nasi muzycy otwierali się na świat - nie musieli niczego udowadniać - stanowili jego część i część czołówki muzyków światowych. Album do dziś cieszy niesłabnącym uznaniem - na giełdach winylowych osiąga poważne ceny ( ale tragicznie nie jest - nerkę można sobie zostawić ) i nadal ludzie zachodzą w głowę - dlaczego w dobie remasterów to nadal nie ma w formacie CD ?. Ja mam kopię zgraną z analoga pożyczonego z biblioteki miejskiej - utwory mnie oczarowały i w paru momentach daje się wyczuć inspiracje PMG jeszcze z Markiem Eganem.
Krążą legendy o koncertach tego składu - że grali jeszcze bardziej dziko, kaskadersko i odjeżdżali niesamowicie - dobrze, że jest internet i można czasem znaleźć jakiś skarb rejestrowany przez fanów - np ten bardzo dobry koncert z Budapesztu 1995:
https://www.youtube.com/watch?v=WSLFnfo8GjY
W ogóle związki z Węgrami basista miał niezwykle silne - obok niezwykle mocnej pozycji na tamtejszym rynku, ogromnym szacunku wśród muzyków - też w wymiarze czysto ludzkim - sentyment, pejzaże, przyjaźnie i słabość do języka węgierskiego - którego miał się wedle legend - sam nauczyć - bo jak przyznaje - wydawał mu się zawsze wielce zabawny - na albumach solowych nie brakowało nawet tytułów w tym języku o którym Jan Nowicki przy okazji związku z Martą Mesarosz - mawiał że "owszem znam go ale nie używam bo jest z piekła rodem i nie podobny absolutnie do niczego".
