Krzyszfot Ścierański - The King is in town.

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Krzyszfot Ścierański - The King is in town.

Post autor: Inkwizytor »

Warto by ten ..... tu słowa bledną przy geniuszu, umiejętnościach i dorobku - bo napisać "wybitny" - w 1% nie oddaje całej złożoności i wszechstronności basisty i nie tylko - na wydanym kilka lat temu ale i wcześniej pokazał, że gitara solowa nie kryje przed nim tajemnic, ani uzyskiwanie syntezatorowych przebogatych faktur z modułów, licznych ze smakiem i znawstwem używanych i łączonych efektów.


Nie ukrywam, że to postać dla mnie szczególna - mogę skromnie powiedzieć, że na pewno "mentor", wzór, ideał, ktoś kto lata temu podobnie jak np Pat Metheny czy Meola otworzył mi oczy i uszy na inną muzykę. Co ciekawe nie musiałem dojrzewać czy stopniowo wchodzić w świat jego dźwięków i kompozycji. Tak jakbym ją znał od zawsze i zwyczajnie na mnie czekała. To dar i umiejętność dana nielicznym artystom - tworzyć rzeczy wielkie, zaskakujące, wybitne i ambitne - ale przy niezwykłej łatwości nawiązania kontaktu ze słuchaczami i z marszu ich zdobyciem i rozmiłowaniem w swojej twórczości, jest w tym coś iście szatańskiego :wink: .


Pamiętam go z dawnych programów prowadzonych przez Raczka - erudycja, oczytanie, obycie w świecie, niesamowite poczucie humoru ( nie dziwię się, że dawniej Krzesimir odnalazł w nim bratnią duszę do wygłupów na scenie i poza nią ) - dar snucia opowieści, a dar do anegdot niemalże na równi z Bogusiem Kaczyński, Manem i Waldorfem razem wzięci. Ze swoich licznych wojaży przywoził mnóstwo muzyki, nowe znajomości, obserwacji i właśnie zabawnych anegdot. Aż dziw bierze, iż jeszcze nie postanowił ich spisać - jego autobiografię kupiłbym za dosłownie każde pieniądze , np pokazywał popielniczki zrobione z różnych części sprzętu muzycznego czy płyt CD.


Jego koncerty są zawsze również wielkimi wydarzeniami muzycznymi, niezrównanymi ucztami dźwięków ale i towarzyskimi - bo muzyk lubi , potrafi i chętnie wciela w mistrza ceremonii, niezrównanego tryskającego humorem konferansjera - by troszkę przybliżyć genezę, nazwę danego utworu czy sprzętu z jakiego korzysta. Trudno uwierzyć jakie bogactwo na żywo osiąga - a koncertów solowych zagrał, że nie sposób zliczyć - każdy inny, każdy wciągający bez reszty i nic nigdy się nie nuży. Był czas, że obsesyjnie próbowałem dowiedzieć wszystko o jego scenicznym i studyjnym ekwipunku - dowiedziałem m.in, że poprzez bas midi korzystał i chyba robi to nadal bo kocha wiele z tych czasem wyszydzanych soundów i barw - z Korga Tritona w racku - sam go używałem przez jakiś czas by potem przesiąść na dla mnie wygodniejszą Karmę i Micro-X.


Jego kompozycje były idealnym dowodem jak niewielu naszych krajowych muzyków mentalnie - etycznie i estetycznie potrafiło wyrwać z naszego "zaścianka" - grać i tworzyć taką muzykę - która mogła dosłownie powstać wszędzie - brzmi "światowo", nowocześnie, żadnych kompleksów czy popadania "w skansen". Wbrew pozorom i obecnym niby "odkryciom" i "zachwytom" - to była i jest ledwie garstka m.in Urbaniak. Co mnie szczególnie zachwyciło to podobnie jak u Metheny`ego - silny i podkreślany, wychwalany pod niebiosa przez wielu tzw. "walor i efekt wizualny, projekcyjny" jego kompozycji - silne piętno z licznych podróży, odwiedzanych miejsc, egzotycznych i pięknych pejzaży. Gdy się usłyszy pierwsze nuty basu Krzyśka - wszystko to od razu stałe przed oczyma i słuchacz jest zabierany w piękną podróż. To w ogóle wprost idealna muzyka którą miłośnik dobrej muzyki powinien zabrać ze sobą - może zbuduje sobie własną galerię muzycznych obrazów i wspominek - by podać kapitalny przykład pierwszy z brzegu - jedna z wizytówek basisty z cudnym głównym motywem i dalej rozwijanym na tle molowych wciąż wznoszących się kolejnych akordów: Flying Over :


https://www.youtube.com/watch?v=2Rxin2lGvVs


Podobnie w Botswanie:

https://www.youtube.com/watch?v=T59OsAER7Mg

Lub opartym chyba na podkładzie z Korga Wavestation - klimatycznej Kuźni :


https://www.youtube.com/watch?v=TmE_EEc5be0


Czy nawiązujący do otwierającego tytułowego - nie mniej przepojony atmosferą safari - Digital Ethnic z rozbujanym nieco afrykańskim podkładem a od 3:30 min zaczyna prawdziwe muzyczne niebo i człowiek wzlatuje razem z autorem :


https://www.youtube.com/watch?v=ZCFkZsI ... ZcL0apMGx8


Wśród fanów - zwykło się uważać Far Away Frome Home za szczytowe osiągnięcie muzyka - owszem - kolejny wybitny album - o nim przy innej okazji - lecz Flying Over ma tę niezwykłą magię i to album do którego wciąż i wciąż i na nowo chce się wracać. Muzyka niezwykle świeża i przepełniona radosną pozytywną aurą. Co może dziwić - gdyż przy wielu okazjach basista nie ukrywał jak ciężkim zawodem jest muzyk, jak trudno wyżyć tylko z grania i ile musiał męczyć w podróżach milionów kilometrów w różnych warunkach. Podobnie gorzko ale i potrafił zdobyć na ironię, kpinę i dobry żart - wypowiada jaką katorgą i niewdzięczną pracą jest wydawać albumy. O ile znajdzie sponsora, trudno potem o odpowiednią reklamę, promocję i jest pod wielkim znakiem zapytania - "kto to w ogóle kupi" ?. Nie raz żartował - że u nas wielcy muzycy kupują od siebie swoje albumy - jeśli sprzedało gdzieś parę egzemplarzy - to prawie bez pudła potrafił zadzwonić do znajomego muzyka i zapytać - to ty kupiłeś mój nowy album ? - tak ?, dzięki - to kupię twój :D .


Dlatego też może irytować stosunkowo "skromna" dyskografia - jak na ogrom materiału który zarejestrował - w studiu, w gościnnych projektach - o koncertach nie wspominając bo wyszłoby tego chyba kilka setek lub tysięcy - ale za to cholernie dobrego materiału. Razi też mimo nieustannej od lat - ba - od samego początku solowej kariery muzyka - spory dystans między albumami.


https://www.discogs.com/artist/490823-K ... a%C5%84ski


Ostatni genialny i klimatyczny Night Lakes ukazał w 2014 - rok temu przy okazji paru koncertów i w tym również lider zapowiadał ukazania niebawem nowego.... ale póki co nie ma żadnych informacji. Naturalnie znów miłościwie - a właściwie to nie mam zamiaru pomijać milczeniem skandaliczny fakt - że prawie połowa dorobku nie doczekała wznowienia na CD - nie tylko "debiut-nie-debiut" - bo pierwszy był Bass Line - Krzysztof Ścierański :


https://www.discogs.com/release/1976908 ... a%C5%84ski


Nagrany z węgierskim perkusistą - The King is in town


https://www.discogs.com/release/4155529 ... Is-In-Town


Czy chyba najbardziej wśród fanów "kultowy" i wielbiony - również przez zagranicznych - tak samo muzyków - Confusion - nagrany z bratem i z będący chyba w szczytowej formie - momentami grający tak gęsto i polirytmicznie jak Vinnie Colaiuta - Markiem Surzynem -



https://www.youtube.com/watch?v=bbYcx4DqT4s


Otwierający całość Refugee to absolutne mistrzostwo świata. Znów przykład jak nieliczni nasi muzycy otwierali się na świat - nie musieli niczego udowadniać - stanowili jego część i część czołówki muzyków światowych. Album do dziś cieszy niesłabnącym uznaniem - na giełdach winylowych osiąga poważne ceny ( ale tragicznie nie jest - nerkę można sobie zostawić ) i nadal ludzie zachodzą w głowę - dlaczego w dobie remasterów to nadal nie ma w formacie CD ?. Ja mam kopię zgraną z analoga pożyczonego z biblioteki miejskiej - utwory mnie oczarowały i w paru momentach daje się wyczuć inspiracje PMG jeszcze z Markiem Eganem.


Krążą legendy o koncertach tego składu - że grali jeszcze bardziej dziko, kaskadersko i odjeżdżali niesamowicie - dobrze, że jest internet i można czasem znaleźć jakiś skarb rejestrowany przez fanów - np ten bardzo dobry koncert z Budapesztu 1995:


https://www.youtube.com/watch?v=WSLFnfo8GjY


W ogóle związki z Węgrami basista miał niezwykle silne - obok niezwykle mocnej pozycji na tamtejszym rynku, ogromnym szacunku wśród muzyków - też w wymiarze czysto ludzkim - sentyment, pejzaże, przyjaźnie i słabość do języka węgierskiego - którego miał się wedle legend - sam nauczyć - bo jak przyznaje - wydawał mu się zawsze wielce zabawny - na albumach solowych nie brakowało nawet tytułów w tym języku o którym Jan Nowicki przy okazji związku z Martą Mesarosz - mawiał że "owszem znam go ale nie używam bo jest z piekła rodem i nie podobny absolutnie do niczego". :D Na koncerty na Węgry muzyk swego czasu kursował regularnie.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

W dyskografii basisty w ogóle panuje spory bałagan - aż się prosi by pewne rzeczy uporządkować - 3 rzeczy - czyli lp. Ścierański, King i Confusion odpowiednio cyfrowo wyczyszczone wydać solidnie na CD - najlepiej z odpowiednimi bonusami i wspomnieniami lidera - żadne tam ogólniki czy "bla-bla-bla" tzw. "dziennikarzy muzycznych". Ponadto nakład innych dawno się wyczerpał a zdobycie znakomitego magnum opus czyli Far Away From Home graniczy z cudem - sam od lat mam kopię z netu. Nie będzie przesady gdy napiszę, że to z pewnością najlepszy album polskiego szeroko pojętego jazzu lat 90 ale i całego w ogóle. Dziś wydaje nieco zapomniany i krąży w stosunkowo wąskim gronie tych , którzy należycie doceniają ten niezwykle urozmaicony materiał - prawie każda kompozycja to perła. Krzysiek zebrał prawie dream team - kogo tu nie ma - jest Skowron, Namysłowski, Stańko, Jacek Kochan, brat Paweł i niekiedy kontrowersyjnie odbierany Marek Bałata. Ten ostatni popisał chyba życiową formą w innym "przeboju" czy wizytówce lidera - Release the Prince - autor ukazuje nam formę wybornego balladzisty - od tego utworu, melodii nie sposób się uwolnić. To mógł być przy odpowiedniej promocji w radiu spory przebój - śmiało nawet wejść na listy w Stanach. Wybornymi solówkami pełnymi kunsztu popisują Namysłowski i Stańko. Marek może momentami daje nieco ponieść i gdzieniegdzie balansuje na granicy przesadnej egzaltacji i szarży - ale co tam - to jego wizja artystyczna i jego emocje. Zaśpiewał pięknie - tu nie ma żadnych dyskusji.



https://www.youtube.com/watch?v=JOsfmCS5tjg


Jego bardziej stonowana wokaliza pojawia w innym znanym już z płyt String Connection czy Jarka Śmietany - inny mój faworyt i klejnocik - Conno. Wracając do waloru projekcyjnego czy działającego na wyobraźnię muzyki Ścierańskiego - Conno to idealna miniatura na okres przed Bożym Narodzeniem - często podczas wieczornych spacerów po zabytkowym starym mieście - lub miastach - "rozmawiając z witrynami" czy omijając latarnie i czekając aż zacznie padać gęsty śnieg - towarzyszył mi ten kawałek - czyste piękno, poezja - nie wydaje mi się by inny nasz jazzman stworzył coś równie urokliwego. Partia solowa basu - to piosenka w piosence - nieśpieszna, oszczędna, każdy dźwięk trafiony idealnie - nie można tego lepiej i bardziej przekonująco zagrać. Chwilami bas jest tak nieziemsko miękki, puszysty i lekki - że przeczy prawom fizyki, unosi a kilka zagrywek czy stosowanie flażoletów przywołuje wspomnienia najlepszych lat Jaco.



https://www.youtube.com/watch?v=YPM8qUbv2UY


Pewnym ukłonem dla amerykańskiej tradycji jak i nowocześniejszego rozumowania jazzu jest inna ballada - z chyba autoironicznym tytułem - znów przykład dystansu i poczucia humoru - Tatusiu Nie Graj :D ( znów z kapitalnym solem trąbki Stańki - wejście może nieco kojarzyć z tym , które na koncertach w ramach Secret Story - serwował nieodżałowany Mark Ledford w Always and Forever - że o duchu wielkiego Milesa nie wspomnę) - jest nieco ostre i przenikliwe - dla odmiany zrelaksowaną partię Namysłowskiego można odebrać jako próbę nawiązania dialogu i mediacji w związku przechodzącym kryzys.


https://www.youtube.com/watch?v=VCMixlf5W9U


Dynamiczniejsze zespołowe granie znów godne gwiazd amerykańskiego jazz-fusion - serwuje nam w pogodnym ale i urozmaiconym aranżacyjnie A M Baby :

https://www.youtube.com/watch?v=iKCx2hby53Y


I Papierolniczce ( warstwie harmonicznej nawiązujący do Confusion) :


https://www.youtube.com/watch?v=43KG3NH5KIA


W zamykającym całość Distance czaruje bogatą paletą brzmień, efektów, nałożonych na siebie partii basu - co znajdzie jeszcze większe rozwinięcie w trakcie szalonych pod względem inwencji występów.


https://www.youtube.com/watch?v=xy1exFt6cyU


Wspaniały album - mistrz basu poszerza nie tylko możliwości artykulacyjne i brzmieniowe samego instrumentu ale i polskiego jazzu. Swoich kolegów zostawił nieprawdopodobnie w tyle. W latach 90 wielu muzyków "wróciło do korzeni" - raczej odżegnując się od swoich dawnych prób z kręgu fusion czy jazz-rocka - np Namysłowski czy Śmietana. Ten ostatni nigdy nie szczędził słów uznania dla umiejętności Krzyśka - nie owijając w bawełnę - że gdy ten nie był osiągalny czy daleko - nie było z kim zagrać koncertu. Choć z drugiej strony z mini przekąsem czasem wskazywał - że muzyka Ścierańskiego jest wspaniała - ale niekiedy nie jest to tak do końca "jazz".
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.youtube.com/watch?v=Dfe0lTvw8BQ


Inny przykład na "radosną niczym nie zmąconą głupotę" w wykonaniu naszego basisty - pamiętam jak późnym popołudniem czekało się na dwójce by wyemitowano ten kapitalny teledysk z miażdzącym riffem - granym unisono - to był wielki hit zarówno w radiu jak i w ówczesnej telewizji - co zabawne i na przekór tym od brzozy i dobrej zmiany i nowego układu - tekst i wydźwięk całości obecnie jeszcze bardziej nabiera na autentyczności - nic tego nie przyćmi - żyjemy w post-orwellowskiej - zgoła nacechowanej prymitywnej zapiekanej w piecu post- prymitywnej plugawej rzeczywistości.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Gacek
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4425
Rejestracja: 20.03.2010, 10:27
Lokalizacja: Wieliczka

Post autor: Gacek »

Dorobek Ścierańskiego znam bardzo wybiórczo, mam zamiar coś tam nadrobić w wolnej chwili.
Za to kiedyś spotkałem Krzysia (jak to na niego mówią koledzy) przed koncertem i zupełnie z czapy uciąłem sobie z nim pogawędkę. Pogadaliśmy jak znajomi, a to czego słucham, a czy słyszałem o takim zespole... pogadanka zeszła na rock progresywny i pan Ścierański mówi że kiedyś grał gościnnie na płycie takiego zespołu.... dłuższa chwila namysłu... Abraxas. Sprawdziłem później i faktycznie grał na 99 o czym nawet nie miałem pojęcia :lol:
Super sympatyczny, skromny gość, który ani przez moment nie próbował się przechwalać ani gwiazdorzyć. A przecież z jego dorobkiem by mógł!
A najśmieszniejsze że my sobie gadu gadu, na scenie już stoją muzycy a ostatni - Krzysio stoi koło sceny i gada sobie z elektrykiem :lol: no ale w pewnym momencie mówi - przepraszam cię kolego ale chyba muszę już wychodzić bo nie będą na mnie czekać :lol:
Z różnymi muzykami miałem mniej lub bardziej do czynienia ale Ścierański to jest absolutna klasa.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Czekając (i obawiam się, że jeszcze sobie poczekamy) - na zapowiadany od dawna nowy album mistrza - warto przyjrzeć się i polecić jeszcze nieświadomym ostatni - Night Lakes :


https://www.discogs.com/release/5542299 ... ight-Lakes

W komentarzu muzyk nie ukrywa, że ta płyta ma dla niego szczególnie osobisty charakter - to jakby spełnienie marzeń gdy był skromnym naiwnym chłopakiem i w latach 60 marzył by grać na gitarze w zespole, pisać swoje piosenki i grać własną autorską muzykę, poznawać ciekawych ludzi, świat - spełniło się dosłownie wszystko - choć w osobliwych proporcjach i niekiedy przewrotnie. Na tym krążku zaprezentował wcale nie małe umiejętności gry na gitarze solowej - ma całkiem bogaty arsenał m.in Stratocastery, Telecastery. Prawie w każdym utworze pojawiają bogate partie gitarowe - ciekawe wciągające nastrojowe solówki i mnóstwo partii w tle - zdobniki, ornamenty , bogate akordy itd. Dla ludzi znających pobieżnie - ba, nawet dla wiernych fanów album może stanowić i stanowił niemałe zaskoczenie.


Już na samym początku otrzymujemy cudnej urody balladę, czysty migocący klejnocik - Petite Fleur - z pełną emocji jedyną i niepowtarzalną partią wokalną gościa - Regi Wootena - przejmująca smutkiem ale i niosąca sporo nadziei i otuchy z tą charakterystyczną chrypką - a liczne partie basu ( niekiedy bezprogowego a la Jaco ) i saksofonu Kobojka - wprawiają w zachwyt i pozwalają od razu się odprężyć i dać ponieść muzyce. Od kompozycji i melodii nie można się oderwać - zostaje na długo - szkoda , że nie było większej promocji bo to również mógł być nieco ambitniejszy przebój :



https://www.youtube.com/watch?v=4cewBTIErtw


Dla mnie ma to również wyraz wielce osobisty - słuchałem tego utworu jak i całego krążka na okrągło - w specjalnym dla mnie czasie - gdy dokonało sporo zmian, również zawodowych, otwierały nowe perspektywy, człowiek został mocno wypchnięty ze swojej strefy komfortu a dzięki odbywanym szkoleniom niekiedy wracałem późno w nocy do domu lub o kuriozalnych porach np 4 czy 5 nad ranem i by nie odjechać ( odjeżdżałem ale inaczej - dzięki muzyce ) w sen - miałem to na słuchawki i jak głodny łaknąłem łapczywie każdy dźwięk i niuans - pasowało to wszystko do okoliczności i budowało nastrój , stan ducha w jakim się wtedy znajdowałem.


To bardzo nostalgiczna - choć nie pozbawiona "męskiej" siły i dumy płyta - wystarczy posłuchać nieco impresyjnego tytułowego Night Lakes - gdzieś w oddali jakby mamy echa artystów progresywnych - mnie ociupinę kojarzyło np z Camel a i zabawy ambientowymi pejzażami Flower Kings czy solowego Stolta też się kłaniają :


https://www.youtube.com/watch?v=0OVGQiCKshk


Na marginesie szkoda, że muzyk tyle lat "czekał / zwlekał" by sięgnąć po gitarę solowa i pokazać szerzej światu swój kunszt , że i ten instrument nie ma przed nim tajemnic. Na solowej gra może oszczędniej, subtelniej ale jego styl jest bardzo naturalny i swobodny - nie ma w żadnym razie znamion zmagania z instrumentem. Raz za razem pokazuje wielką klasę i smak - by choćby w nieco żywszym również "wspominkowym" Summer 69- gdzie z kolei mamy powiew bandów amerykańskiego południa czy bluesujące zagrywki:


https://www.youtube.com/watch?v=4j2gRTno3y4


Jest inna piękna ballada - choć może równie dobrze napisać - nieziemska, anielska kołysanka - gdzie Krzysiek troszkę jak dawniej niedoceniany Herbie Nichols - w mniejszym stopniu ( choć również ) stara się zaprezentować samego siebie jako improwizatora - ale jego partie mają charakter jakby badań - jakimi nowymi melodiami można nasycić szkielet harmoniczny - zresztą - to odnosi się do mnóstwa jego kompozycji i występów na scenie. Klasę pokazuje saksofonista - stosunkowo średnio znany Michał Kobojek - podczas pierwszych przesłuchań były momenty gdy wydawało się, że jego wejść jest za dużo i gra "nachalnie" - lecz po latach doceniłem jego partie i tamto wrażenie zniknęło. W Niebiesiech jakby przywołuje ducha Hanka Mobleya - choćby z lat współpracy z Milesem - gdy mu zarzucano "brak charakteru" czy wyrazistości - a potrafił np na My Prince Will Come - oczarować swoim delikatnym tonem jakby otulić woalem czy jedwabiem :


https://www.youtube.com/watch?v=YmcTrR9R4mA


Nie muszę dodawać, że w/w kawałek stał się niekiedy murowaną pozycją na koncertach. Nieco tajemniczo i jakby orientalizująco robi w Obsession - kłania późny Elektric Band lub jego druga mutacja :


https://www.youtube.com/watch?v=snMvKk3_xjU


Wspólne granie i telepatyczne basu i saxu jest czarujące - godne tego co robili Patitucci i Marienthal lub ten ostatni z Jimmy Earlem. Niepokojący walking basu w tle ma ten specyficzny groove.

W przeszłości mistrz potrafił tworzyć fajne miniatury muzyczne - tu nie ma wyjątku - dziwne uczucie deja-vu pojawia przy Telecountry:


https://www.youtube.com/watch?v=zhWQlaiq5ik

A silnie bluesowo i "południowo" (i mniej jazzowo) przy Dedykacji a Ścierański zasuwa patenty i solówki jak rasowy urodzony bluesman:


https://www.youtube.com/watch?v=DrU7Gni2rrE

Warty wyróżnienia jest lekko nasycony rytmiką i klimatami latynoskimi Coffee with Salt - tu swój talent i szansę by pograć więcej ma pianista Witold Janiak, drugi klawiszowiec Michał Łyczek generalnie ogranicza do gęstego ale jednak tła syntezatorów.


https://www.youtube.com/watch?v=gCmNKPlNSFE


Wielką niespodzianką jest nijako "bonusowe" zamykające całość koncertowe wykonanie Ołów - z przejmującą nastrojową partią wokalną Łobaszewskiej w gwiazdorskie obsadzie starych znajomych: Napiórkowski, Maseli, Jakubek, Dąbrówka - piękne zwieńczenie tego niesamowitego albumu. Polecam wszystkim - fanom jazzu, przystępnego fusion - czy zwyczajnie wybitnej muzyki gitarowej. Warto czekać kilka lat na kolejny taki album i można "wybaczyć" że Krzysiek nie rozpieszcza nas częściej takimi smakowitościami. Kto nie zna - koniecznie powinien nadrobić - to podobnie jak Flying Over czy Far Away - muzyka, dźwięki do których chce się wracać, do których tęskni i które mocno wchodzą w głowę.


https://www.youtube.com/watch?v=WaNaINxuBK0
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/5297631 ... Directions


Przy rozmaitych okazjach w innych wątkach przewijał ten absolutnie wybitny i wciągający bez reszty album. Nie muszę znowu dodawać, że na daną chwilę nie do zdobycia - owszem, krążą kopie w necie ale nakład dawno się wyczerpał, krążek nie był wznawiany ( a wielka szkoda) - gdy pojawi używany na allegro osiąga poważne ceny - ja miałem lata temu to szczęście, że za chyba 20 zł kupiłem krążek w Katowickim antykwariacie - aż dziw bierze kto o zdrowych zmysłach mógł pozbyć takiej muzyki z kolekcji ?. Można śmiało przytoczyć wyświechtaną frazę - że Krzysztof jak wino - im starszy tym lepszy i jego muzyczny eliksir coraz bardziej smakuje, gra nabrała jeszcze większej głębi, rozwagi, wyrafinowania, elegancji, rozmachu - Directions łączy niezwykłą precyzję, dyscyplinę, logikę, niezachwianą konstrukcję kompozycji ze świeżością wypowiedzi, improwizacji, aurę spontaniczności i radości muzykowania. Już otwierająca całość Modlitwa jest na to najlepszym przykładem - jak za dawnych lat w początkach jazzu - tu basista sięga po formułę "call-and-response" - jego urokliwe proste frazy - podsuwa małemu chórkowi dzieciaków. Aż czuć w powietrzu atmosferę dobrej zabawy, radochy i filuternego, rezolutnego podejścia - że granie jest owszem - najwyższych lotów - mistrz snuje niekończące się opowieści na basach - ale z drugiej jakby puszcza do nas oko - że nie należy tego brać śmiertelnie poważnie. Mi ten rozbrajający dialog z dzieciakami kojarzy z tym co na żywo wyczyniał w Got a Match śp. Corea - z przenośnym na pasku syntezatorem podawał coraz bardziej rozbawionej i rozochoconej publiczności coraz bardziej zakręcone i pełne pułapek frazy - a fani na przemian to śmiejąc się - próbowali je cenie powtórzyć - z różnym efektem a Weckl w intro tylko podkręcał tempo - wszyscy bawili pysznie i o to m.in w jazzie niegdyś chodziło.


https://www.youtube.com/watch?v=loqhz8CbBFM


Directions to znów płyta "klejnot" w koronie - w dorobku muzyka - pewne podsumowanie i zwieńczenie - w porównaniu do i tak imponujących lat 80 gdy stopniowo rozwijał swoją solową karierę - jego umiejętności improwizatorskie ( lub jak napisałem wyżej - snucie wciągających bez reszty opowieści ) i przede wszystkim kompozytorskie - rozwinęły niesamowicie. Płyta to jak najwięcej "Ścierańskiego w Ścierańskim" - gdyby ktoś nie miał bladego pojęcia "jak go się je" i o co w tym wszystkim chodzi - lub gościa z innej planety zapoznać z fenomenem Krzyśka - to obok Flying Over - można bez wahania wskazać Directions. Obok intrygującej okładki - sam tytuł od razu jasno wskazuje przesłanie albumu - to są różne kierunki - nie tylko muzyczne ale i szerokości geograficzne - wypadkowa niezliczonych podróży, egzotycznych zakątków, krain - chyba jak żadna inna - muzyk posunął bardzo daleko w ukazaniu fascynacji. Nie brakowało i nadal nie brakuje znawców i śledzących jego karierę ludzi - którzy zaliczyli go w poczet ethnic-jazzu czy world music jazz. Niezwykłe jak na każdy utwór basista znalazł niczym szalony alchemik inną formułę - inny patent i przywołuje inne pejzaże. Mamy elementy bliskiego wschodu - zgodnie z tytułem - kapitalny główny motyw - w tle rytmiczne smaczki, odgłosy piaskowej burzy, przelatujące helikoptery - to mocna rzecz, którą pamięta się na długo - co można znów "zarzucić" większości utworów Ścierańskiego - że są zaraźliwie melodyjne i człowiek chcąc nie chcąc od razu je zapamiętuje już w trakcie pierwszego zetknięcia. Pustynna Burza to istny tour-de-force i koncertowy as - grany w rozmaitych konstelacjach - nawet odrodzone Laboratorium wzięło je na warsztat - zbytnio nie zmieniając:


https://www.youtube.com/watch?v=K5jACdRJqM4


Dalej mamy podróż i zachętę by oddać medytacjom w dalekim Tybecie:


https://www.youtube.com/watch?v=10RkeWE6zqo



I jeszcze dalej do Chin - warto przytoczyć, że mimo tych "orientalizmów" - Krzysiek pozostaje sobą - przemyca charakterystyczne zagrywki i melodie już bardziej uniwersalne - Chiński Blues może kojarzyć z tym co na niektórych płytach robili Yellowjackets czy Spyro Gyra.


https://www.youtube.com/watch?v=um_QQ_Uq-3Y


Niezwykłym przebogatym w smaki jest Latin Blues - obok pewnego "hołdu" dla projektów Chicka Corei - znów mamy w tle niezliczone wtrącenia - klimaty się przeplatają - na chwilę migną pierwiastki arabskie, azjatyckie czy indyjsko-syjamskie a nawet Gamelanu z Bali:


https://www.youtube.com/watch?v=HUB5aRoeICY


Tradycyjnie nie mogło zabraknąć dającej wytchnienie ballady/ kołysanki z subtelnymi naleciałościami muzyki węgierskiej:


https://www.youtube.com/watch?v=QAvfRqD9ZYs


Niezwykle silnie muzyką Lee Ritenoura pachnie pełna jamowego luzu , rozkołysana z powracającymi motywami w tle - Od zmierzchu do Świtu:


https://www.youtube.com/watch?v=rKN04WlL0pY


Trudno jest pisać lub próbować przybliżyć muzykę Ścierańskiego nie powtarzając się. A silić na oryginalność i wątpliwe siłowe tezy - można się tylko ośmieszyć. Przy okazji tej płyty nie brakowało głosów z drugiej strony - że jednak tej dyscypliny jest za dużo, brakuje większej dawki szaleństwa, nagłych zwrotów akcji - a tak od samego początku dzięki zaprogramowanym rytmom i frazom akompaniamentu m.in z Korga Tritona - mamy od początku do końca zmyślną ale przewidywalną całość. Ja nie traktuję tego jak zarzut - jeśli ktoś szuka free/szaleństwa i totalnej swobody - to niech poszuka innych artystów. Cenię i uwielbiam ten album za uniwersalność - to znów muzyka "światowa", pasująca do każdej sytuacji, wymarzona na zimowy wieczór, na jesienne deszczowe poranki, na wędrówkę po górach z plecakiem czy podziwianie pejzaży zza okna autokaru. Muzyka bogata, dopieszczona w każdym detalu, Ścierański - człowiek orkiestra i któremu nigdy nie kończą pomysły - odszedł, ba - o lata świetlne zostawił w tyle swoich kolegów, którzy graliby w kółko jazzowe standardy. Mało kto w Polsce tak poszerzył pojęcie, język, odbiór i duchowy wymiar jazzu - może dla purystów to "nie do końca czysty jazz". Directions album na bezludną wyspę ? - kusząca perspektywa. Bez padania na kolana i bałwochwalstwa - to wielka muzyka.


Tak się złożyło lata temu - że wpadła mi w ręce w tym samy czasie co kontrowersyjny SBB Blue Trans - któremu towarzyszyły buńczuczne, kwieciste zapowiedzi, deklaracje - że muzyka odcieni, klimatów, itd itd - ale Ścierański panów SBB totalnie zdeklasował - zrealizował dokładnie to co sobie założył bez zadęcia i pretensjonalnych tekstów. Do znudzenia zapowiadałem, że Karida Beach i Muśniecie Kalimby były dowodem, że może SBB uda w tym kierunku world i etchnic music - wyrwie ze swojego "skansenu" - niestety, próżne nadzieje. Wtedy zaczęły mi się powoli otwierać oczy i rósł krytycyzm - że są artyści - nie oglądający za siebie, zainteresowani dalszym rozwojem, kroczący do przodu - z lekkością, gracją, uśmiechem luzem - właśnie jak Krzysiek - a inni gdzieś utknęli i nikną za horyzontem.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
K o n i u
singel kompaktowy
Posty: 415
Rejestracja: 24.06.2018, 22:40
Lokalizacja: Kraków

Post autor: K o n i u »

Bardzo mnie ucieszył ten wątek. Jestem bezkrytycznym wielbicielem talentu Krzysztofa Ścierańskiego pod każdą postacią. Nie wiem czy autor (Inkwizytor znaczy się) poruszy też Laboratorium. Polecę coś ze wspomnianego okresu SBBsowskiego Blue Trans czyli roku 2010. Grupa The Colors wydała album o dźwięcznej nazwie... The Colors :) Pod tym szyldem byli ukryci: Krzysztof Ścierański, Bernard Maseli, Marek Raduli i Przemek Kuczyński.

https://www.discogs.com/release/5302513 ... The-Colors

https://www.youtube.com/watch?v=w4GvUrnxvn0
na FD od 23 września 2013 (938 postów pod starym nickiem: Koniu -> K o n i u) :)
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/2168114 ... ndependent


Kolejny niezwykły w swojej urodzie i niezwykle ważny w karierze basisty. Już nazwa stanowi po części od początku przyświecające działalności muzyka credo artystyczne - Independent - czyli niezależny, chadzający własnymi ścieżkami , nie oglądający na rynek, na mody, na wielkie wytwórnie - co również ma swoje mroczne strony o czym wielokrotnie sam zainteresowany wspominał. Ciekawostką jest m.in fakt - że płytka w kartoniku była dodana do pisma PC World Komputer - choć mam wątpliwości czy taka charakterystyczna twórczość znalazła uznanie u czytelników. Obecnie album niezwykle ciężko jest kupić - pozostaje czatowanie na egzemplarze używane z allegro - niekiedy trafi sensowna cena - kiedy indziej trzeba zabulić. Płyta to murowany kandydat na półkę - choć niestety nie obyło się bez dwóch drobnych zgrzytów ale o tym później.


To konsekwentne i naturalne rozwinięcie pomysłów z Flying Over i Far from Home, nawet konstrukcja i ułożenie kompozycji nawet podobne. Bogactwo brzmień i koloryt , urozmaicenie zapowiadają magnum opus czyli Directions. To bardzo "gitarowa" płyta - prawie w każdym kawałku pojawia ciekawe solo współproducenta - właściciela studia - nieodżałowanego Winicjusza Chrósta. Jeśli w tamtym czasie zdawał się być niekiedy powoli muzykiem odrobinę zapomnianym - to na Independent pokazał cały swój kunszt, dojrzałość, smak i wyczucie formy.


Sam początek płyty to wielka niespodzianka. Ballada Anioły i Śnieg z gościnnym wokalem Agnieszki Hekiert - wcześniej nie znałem tej utalentowanej wokalistki - tu znów trudno opisać bajeczną urodę i baśniowy klimat całości nie popadając w kicz i banał - tego trzeba posłuchać. W wyższych rejestrach frazowanie Hekiert może kojarzyć z Anną Marią Jopek. Anioły stanowią klamrę dla albumu - tym cudnym motywem również kończy całość na zasadzie repryzy. Pamiętam gdy spacerowałem późnym wieczorem po starym mieście Kraków lub Wrocławiu - nie jestem pewny - nie znałem tego krążka w całości i puściłem z czystej ciekawości na słuchawki - wybrzmiały pierwsze frazy basu i niewinna wokaliza i..... zaczął padać śnieg - jak tu nie wierzyć w metafizyczną siłę muzyki - od tych dźwięków można się zakochać i człowiek wierzy, że staje lepszym a świat, otoczenie piękniejsze. Gdybym miał unaocznić czy udowodnić filozoficznie - czym jest pojęcie "piękna" - nie wahał ani chwili tylko sięgnął po to nagranie. O miękkim basie - który raz stanowi "puchową kołdrę" i jedyny i niepowtarzalny akompaniament - a kiedy indziej gra główną linię melodyczną - nie ma sensu się rozpisywać - można się upajać bez końca. Może dla niektórych tej słodyczy i cudności może być za dużo - a tekst czasem niebezpiecznie balansuje - ale nie przekracza granicy kiczu czy późniejszej specjalności Rubika " sacro-polo" - np fragment o wielkim bochenku chleba - szczęśliwie Ścierański zręcznie uniknął tej pułapki.


Od drugiego utworu zespół wchodzi pełną parą - mamy egzotyczną podróż do Botswany - znana już z Flying Over - choć tu nieco inaczej zaaranżowana - ba.... pojawiają momenty swobodniejszego grania - głównie dzięki partii saksofonu Janusza Smyka, a Winicjusz przemyca nieco surowe i "przybrudzone" zagrywki a la Scofield i Stern.


https://www.youtube.com/watch?v=khgIj-F59b0


Pozostajemy w klimatach afrykańskich ( ale bardziej rodem z radosnego rodzinnego safari czy luksusowego kurortu niż mrocznych rytuałów Milesa ) we pełnym wdzięku African Waltz ( który również przewijał się w koncertowych rozmaitych projektach np w triu z Bernardem Maselim i Jose Torresem ) - główny temat pełny wigoru, nieco filuterny i rezolutny może nasuwać skojarzenia z twórczością Lee Ritenoura z połowy lat 80 - np Harlequin, Earth Run, Partrait czy Festiwal - nawet pełna oddechu i przestrzeni solówka Chrósta też przepełniona tamtą stylistyką.


https://www.youtube.com/watch?v=nHjpv76uxYA


Innym mocnym - a być może najmocniejszym punktem całego krążka jest następna koncertowa wizytówka Krzyśka - Message From Spain - tytuł mówi wszystko. To muzyka jakby żywcem wzięta z najlepszych albumów Elektric Bandu, bestsellerów Meoli - Elegant Gypsy czy Splendido Hotel. Kłania też późny RTF. Główny motyw - jeden z najlepszych jakie wyszły spod palców basisty - stanowi rodzaj refrenu - łącznika między kolejnymi wybornymi popisami muzyków. Message od wielu lat - praktycznie do dziś przewija w repertuarze koncertowym - w rozmaitych konfiguracjach - np w trio z Markiem Raduli - czy kapitalnym kwartetem - Jakubek, Dąbrówka i Napiórkowski.


https://www.youtube.com/watch?v=xJI_9gaUAas


https://www.youtube.com/watch?v=SP927QcaR-o


Na marginesie w/w kwartet ma na swoim koncie niestety tylko jeden album koncertowy nagrany dla Radia Opole bodajże w 2002 - również "biały kruk" - bardzo rzadko pojawia na aukcjach allegro - jeśli już to osiąga kosmiczne ceny - ja swój kupiłem w antykwariacie - niestety o mocno sponiewieranej szacie graficznej - ale sama płytka w miarę nietknięta. Przy innej okazji na pewno wspomnę coś więcej.


Podobnie jak w przypadku wcześniejszych jak i późniejszych płyt basisty - zgodnie z tradycją musiała się znaleźć relaksująca , kojąca zmysły ballada Moon You and Me - z przestrzenną i przepełnioną melodyką Marka Knopflera i Hanka Marvina - solówką Winicjusza - to jeden z tych kawałków, który mógłby się nigdy nie kończyć.


Jest mocny zespołowy jazz-rock w California:


https://www.youtube.com/watch?v=i_HYbkPf_Ts


Żywcem wyjęty z Far From Home:


https://www.youtube.com/watch?v=xbBnMWsUwxg


Wartość tego albumu niestety obniżają i dwa zgrzyty o których wspomniałem na początku - kompozycje - Mad House - trudno powiedzieć czy to żart, czy parodia rapu - ma się wrażenie , że o tego typu "koszmarkach" powstał na odtwarzaczu CD klawisz "skip" - jest jakaś maniakalna, skandowana, niekiedy niewyraźnie wymruczana skarga Marka Bałaty - aż trudno go poznać. Jest również w tym dawka szaleństwa - stąd tytuł nie przypadkowy. Dla mnie to jedna z dziwniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek zrobił Ścierański - niestety żarty muzyczne nie zawsze śmieszą a intencje artystyczne zupełnie niezrozumiałe.

https://www.youtube.com/watch?v=DHO0JwT6bIM


Drugim jest zaśpiewany, strasznie ciążący ku soul-pop-jazzowym stereotypom pierwotnie może i pomyślany jako komercyjny przebój Let Me Say It przez Kubę Badacha. Za wiele w tym wcześniejszych jego projektów z Jansonem czy pseudo krajowym odpowiednikiem Jamiroquai - Polucjanci. Może nie jestem obiektywny - ale nigdy nie przepadałem za Badachem - w najlepszym razie odbierałem go z racji maniery i barwy jako "mniej udanego młodszego brata" Mietka Szcześniaka. Jego zaanektowanie do świata jazzu jako mocno naciągane. Prywatnie nie wątpię, że jest serdecznym, sympatycznym gościem i ma przyjaciół w środowisku muzycznym i być może ( lub jak w Misiu - zmieniamy "być może" na "z pewnością" ) - ma i swoją publiczność, mnie niekiedy drażni. A w ostatnich latach zapraszając na festiwale - traktuję jako gwiazdę światowego formatu - ot dobry piar, znajomości, trochę kombinatorstwa. Na plus mogę zaliczyć dobry angielski bez głupawego akcentu - co niekiedy jest plagą naszych wokalistów.


Na szczęście jest mnóstwo wyśmienitego materiału na Independent - stąd możemy darować dwie małe wpadki. Jest wyluzowany , rozbujany o super melodii kojarzącej z gwiazdami wytwórni Dave`a Grusina - GRP - Loops z lekko bluesującą na początku - później bebopową rozpędzoną solówką Chrósta.


https://www.youtube.com/watch?v=YsvliREdoNM


Independent ma zasłużenie wysokie noty wśród fanów Ścierańskiego. Jego również otacza aura "kultowości" czy "albumu dla garstki wtajemniczonych". Czasem jakby już zapomniany - wyszedł w trudnych (a kiedy były łatwe ?) dla jazzu czy fusion w kraju latach - mam na myśli 2004. Basista szedł jakby pod prąd ówczesnym modom - znalazł własną niszę - ale o ironią tworzył bardzo melodyjną, urozmaiconą i komunikatywną muzykę. Bliżej mu było do twórców amerykańskich - by wspomnieć już wymieniany Elektric Band, czy całą stajnię muzyków GRP - niż naszego krajowego podwórka - co nie zmienia faktu, że cieszył i nadal cieszy wielką renomą. Nie miał problemu by zaprosić znakomitych gości - by na Independent wymienić - Dąbrówkę, Chrósta, Kulpowicza i Maselego. Panowie znali się od lat, zagrali miliony koncertów i miliony godzin wspaniałej muzyki. Żałować należy, że tak wiele z tego uleciało w kosmos - na płytach utrwalono drobny procent tego co naprawdę robili. By wspomnieć o innym wybornym trio - z Pawłem i śp. Janem Plutą na perkusji - efektem był wybór nagrań No Radio. O którym innym razem
:wink:
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/7711646 ... urzyn-Miks



Ciekawym tematem dla badaczy i "tych dociekliwych" jest gościnna obecność basisty na albumach zaprzyjaźnionych muzyków - niekiedy w pełniejszym wymiarze, niekiedy ograniczająca do pojedynczych utworów - tak było w przypadku solowego albumu - niekiedy chaotycznego - momentami określenie "groch z kapustą" jest jak najbardziej trafione - też zapomniany krążek - ale nie brak grania na najwyższym poziomie - killerem i napędzającym się samograjem jest zaraźliwie chwytliwy i melodyjny Lady Funk - bas Ścierańskiego jest od razu rozpoznawalny i miażdży słuchacza (plus ten lekko orientalny wtręt w połowie kompozycji) - po raz kolejny panowie udowodnili, że grają na światowym poziomie i amerykańskim tuzom gatunku w niczym nie ustępują:


https://www.youtube.com/watch?v=lLXqL-irN5E
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Heartbreaker
longplay
Posty: 1255
Rejestracja: 28.03.2009, 08:16

Post autor: Heartbreaker »

Jak wszystko się dobrze ułoży, 7 grudnia wyląduję w Laboratorium, to sobie pana Krzysztofa posłucham trochę.
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6624
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Bednaar »

Gacek pisze:Dorobek Ścierańskiego znam bardzo wybiórczo, mam zamiar coś tam nadrobić w wolnej chwili.
Podobnie, jak ja: w zasadzie tylko z Laboratorium.
W wolnej chwili (długi weekend od jutra :) ) przejrzę ten wątek i poszerzę horyzonty.
Vertical_Invader
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.youtube.com/watch?v=Hnqplx-ucdE




Lady Funk pojawił na wcześniejszym albumie Surzyna - Wild Minds z 1989. W nieco innej wersji. Niezwykle ciekawy przykład krajowego fusion z przełomu lat 80 i 90. Produkcja momentami mocno kuleje, brzmienie aż rozbraja amatorskim sprzętem - nowoczesne maszyny, konsolety, efekty, syntezatory, samplery i sekwencery dopiero wchodziły do naszego kraju. Podobnie jak z używanymi samochodami - nasz rynek muzyczny w tamtym czasie stał się "złomowiskiem" czy "domem starców" wyeksploatowanych w zachodnich scenach, zespołach, statkach, studiach - chociażby syntezatorów z Yamahami DX na czele. Uznawany za jednego z najlepszych ( obok Piotrowskiego) Marek Surzyn pokusił o solowe dzieło - dając upust swoim jazz-rockowym fascynacjom. Przy wielkim wsparciu technicznym panów Rejmana i Dobruta - powstał krążek jako wypadkowa amerykańskich gwiazd jak Yellowjackets, Spyro Gyra czy Elektric Band. Album nie dostępny - bardzo rzadko pojawia się na aukcjach allegro lub giełdach płyt winylowych - przyjemna muzyka - nic wielkiego ani przełomowego - może z powodu nieco "chałupniczej" produkcji. Ścierański też udziela na basie np w najbardziej przebojowym Funny Funkenstein:


https://www.youtube.com/watch?v=Hnqplx-ucdE


Ciekawe czy zachowała oryginalna taśma matka i jeszcze jakieś materiały z tej sesji - gdyby to odpowiednio poddać masteringowi zabrzmiałoby lepiej ? - choć czy nie doszło do nadmiernej ingerencji w pierwotny sound ?.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.discogs.com/release/6583232 ... c-Painters


Gdyby ktoś się uparł i chciał mieć tylko jedną płytę Ścierańskiego - taki swoisty "the best of" - to po długich wahaniach (bo może jeszcze lepiej Directions lub Flying Over ?) - podsunąłbym Music Painters. Przynajmniej jeśli chodzi o płyty koncertowe - choć i z nimi u Krzyśka jest słabo w oficjalnej dyskografii - to bez wątpienia nr.1. To nie tylko przegląd tego co najlepsze, charakterystyczne znane kompozycje - ale przykład jak pięknie Ścierański się prezentuje w towarzystwie doborowych partnerów. O ile Torres generalnie ogranicza do tła na kongach i rzadko kiedy wysuwa na pierwszy plan - jedynie we flagowym evergreenie Message From Spain - pozwala na odrobinę szaleństwa i prezentuje szersze spectrum instrumentów perkusyjnych a la Manolo Badrena. W osobie Bernarda basista znalazł wymarzonego partnera - ich porozumienie jest telepatyczne. Łączy ich zamiłowanie i śmiałe eksplorowanie rozmaitych syntezatorów, modułów, elektronicznych efektów - zawsze ze smakiem i bez popadanie w uzależnienie od nich. Można śmiało porównać - że Maseli z midi "wibrafonem" zrobił to samo co Krzysiek z midi basem - mocno poszerzyli możliwości, wyemancypowali - ale nadal grają jak inni swingujący muzycy, nie rozkładając bezradnie rąk odłączeni od prądu. W książeczce do płytki jest cytowany żart zachwyconego możliwościami muzyka - że potrafi teraz nawet grać "krzykami kobiety". Nie rezygnuje też całkowicie z czysto "cymbałowej" czy "dzwoneczkowej" barwy. O technice również nie ma co wspominać bo ta jest jego znakiem rozpoznawczym gdy jeszcze czarował publiczność w najlepszych latach Walk Away.


Taka jest ta płyta - nagrana podczas dwóch gorących (dosłownie i w metafizycznie) wieczorów w lipcu 1995 w ACK UJ Rotonda w ramach festiwalu Solo Duo Trio. Wielokrotnie muzycy byli zapraszani i występowali w rozmaitych konstelacjach - Bernard solo lub w duecie z Krzyśkiem, sam basista solo - można wymieniać bez końca. Kilka niezwykle pochlebnych zdań w komentarzu pisze Krystian Brodacki - szczególnie na samym początku jakby chciał zdefiniować całość i muzyczne credo panów - cytuje Ścierańskiego jeszcze sprzed dekady - gdy dopiero otwierała się przed nim kariera solowa - a mianowicie podobnie jak jeszcze wcześniej Bruślik - silnie akcentował jak amerykanie bawią się muzyką, że żadne free, muzyka ma wciągać, do tańca, nogi mają same się do niego rwać, by nie móc usiedzieć w miejscu, muzyka dynamiczna, rytmiczna, pełna ruchu, prężna, entuzjastyczna, co ważne - komunikatywna - dla publiczności a nie kilku nabzdyczonych pseudo awangardzistów - mających widownię w nosie lub wręcz poirytowanych, że ktoś ma czelność być w tym samym budynku co oni - bo tworzą "WIELKĄ SZTUKĘ". W wywiadach to samo wielokrotnie podkreślał Pat Metheny - że oburzał go brak szacunku dla widowni ze strony niektórych muzyków, że trzeba "wyjść na scenę i zrobić łaskę publiczności".


O muzyce tym razem chyba nie ma sensu się rozpisywać - prawie każdy utwór od razu porywa - pojawia uczucie deja vu - ale w pozytywnym ujęciu - jakby wpadli z wizytą dawno nie widziani ale doskonale znani przyjaciele. Obok dynamicznych African Waltz ( choć tu jest pewna zagadka bo to nie jest mimo pewnych podobieństw ten sam kawałek co na Independent - czyżby błąd w opisie ?) , Message From Spain, Followin - panowie ukazują czulsze oblicze - jako niezrównani balladziści - Krzysiek serwuje swój hit - Tatusiu nie Graj a Maseli dość złożoną harmonicznie i wyrafinowaną melodycznie - I Remember Your Eyes. Basista pokazuje pewne podsumowanie swoich pomysłów, kompozycji, coraz śmielej tworzy syntezatorowe ambientowe tło , korzysta z wcześniej szykowanych podkładów ale uwielbia kreowanie kilku melodii unisono - bas, jakiś klawiszowy lead, jeszcze egzotyczne flety czy gitary akustyczne. To również zapowiedź kierunku jaki zostanie w pełni rozwinięty na Independent czy Directions. Kiedyś ten koncert był ciężko dostępny - nie tak dawno wznowiono nakład i możemy nim cieszyć za stosunkowo niewielkie pieniądze - ja swój kupiłem parę lat temu za 19 zł :D Później to trio nagrało jeszcze studyjny - Inna Bajka - ale to rzeczywiście już "inna bajka" :wink: , album choć solidny - już nieco mniej udany - chyba koncerty najbardziej sprzyjały kreatywności i świeżości muzyki.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

https://www.youtube.com/watch?v=SLXCxXrwD3A


Wracając do wątku kapitalnego krążka Flying Over - warto przypomnieć sobie ten niby drobiażdżek zamykający całość - raptem minuta ale ile się dzieje i jak stosunkowo mało potrzeba na stworzenie specyficznego klimatu i emocji - zabawne bo ta miniaturka zawsze z jednej strony kojarzyła mi się z cyklem programów religijnych na jedynce w niedzielę - "łączymy się z Watykanem" :wink: - a z drugiej trochę z filmów przygodowych o piratach, podboju indyjskich czy arabskich / tureckich portów i z triumfalnym wkraczaniem do pałacu Sułtana czy Maharadży :D - taka uroczysta, krocząca z godnością mała forma. Szkoda, że tacy obdarzeni talentem kompozytorskim nie są w naszym kraju rozchwytywani - od lat wszystko zdominowali obstawieni konsolami i laptopami DJ`e i pożal się boże "producenci". Ścierański mógł zrobić karierę i furorę pisząc muzykę filmową, dla radia, programów tv itp - podobnie jak np ex członek Pat Metheny Group - David Blamires.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3641
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Re: Krzyszfot Ścierański - The King is in town.

Post autor: Inkwizytor »

Od ok niecałego miesiąca cieszy mnie niezmiernie najnowszy studyjny album jednego z największych mistrzów gitary basowej Krzysztofa Ścierańskiego. Ośmielę się napisać, że to nie tylko wydarzenie w tym roku na krajowym rynku wydawniczym szeroko pojętego jazzu ale i może ostatnich kilku lat - ba... dekady. Trudno uwierzyć ile upłynęło czasu, ile się wydarzyło od ukazania się poprzedniej - znakomitej i pod wieloma aspektami "przełomowej" Night Lakes z 2014 r. Ten wspaniały album - którego zapowiedzią, forpocztą tego co możemy się spodziewać był singiel Telepata:

https://www.youtube.com/watch?v=QCFzFir14xo

- cieszyć będzie jeszcze długo - bogactwo wątków, faktur, brzmień, pomysłów aranżacyjnych, godnych zapamiętania melodii - ilekroć do niego wracam za każdym razem odkrywam coś nowego i coś nowego mnie niezmiernie cieszy - na marginesie doskonała pora i wyczucie czasu - aura płynąca z muzyka wprost idealnie oddaje przebogatą paletę barw złotej polskiej jesieni - człowiek pragnie by towarzyszyła mu nieustannie w trakcie jesiennych spacerów korzystajac z pięknej pogody i biegając z aparatem próbując uchwycić te chwile.

Warto przytoczyć stosowny i oryginalny komentarz - niezwykle trafiający w sedno - doprawdy trudno dodać coś nowego - na to przyjdzie z pewnością czas później.

https://allegro.pl/oferta/krzysztof-sci ... 2684378794

https://allegro.pl/oferta/krzysztof-sci ... 2701443199


".... Co kojarzy się nam z Krzysztofem Ścierańskim? Nieodłączna broda, szelmowski uśmiech, emanujący z oblicza optymizm, poczucie humoru, ciekawość świata, miłość do sztuki. Oraz last, but zdecydowanie not least, fenomenalne czucie muzyki, umiejętności kompozytorskie, fantastyczne umiejętności gry na gitarze basowej i status legendy polskiego jazzu podkreślony ponad 150 płytami, na których słychać jego charakterystyczny bas.

Nigdy nie szukał taniego poklasku. Celebryctwo nie jest dla Ścierańskiego. Wielkość czasem idzie w parze ze skromnością, pokorą i ciężką pracą. Na pewno idzie w przypadku urodzonego w Krakowie genialnego artysty-samouka, który, co ciekawe, wykształcenie zdobył (na poziomie pomaturalnym) w zakresie… ochrony środowiska. "Kształcę się cały czas. To jest taka niekończąca się droga rozwoju" – powiedział kilka lat temu w jednym z wywiadów o swojej muzyce. Wypowiedział te słowa, mając na koncie współpracę z takimi gigantami jazzu, jak zespół Laboratorium, Wojciech Karolak, Tomasz Stańko, String Connection Krzesimira Dębskiego, czy Air Condition jednego z mistrzów Ścierańskiego, Zbigniewa Namysłowskiego plus niezliczone koncerty w Polsce i za granicą.

Nie powinno się też zapomnieć, że nazwisko "Ścierański" znajduje się również na płytach wielu artystów mainstreamowych, jak Wilki, Obywatel G.C., Edyta Bartosiewicz, Maryla Rodowicz, John Porter, Marek Grechuta. I tego, że Krzysztof Ścierański jest autorem muzyki do takich evergreenów polskiej piosenki, jak "Pomidory" Ewy Bem i "Brzydcy" Grażyny Łobaszewskiej. Z kolei dowodem na wspomniane we wstępie poczucie humoru Krzysztofa Ścierańskiego niech będzie wizualny efekt współpracy z gitarzystą Ryszardem Sygitowiczem w postaci teledysku do singla "Pro-Test Song"z 1984 roku. Jeśli akurat brakuje komuś powodów do śmiechu, wystarczy wejść na YouTube'a i wpisać tytuł piosenki.

Wyliczanka dotycząca piosenek i wielkich artystów, z którymi współpracował Krzysztof Ścierański, zajęłaby jeszcze wiele stron. Zamknijmy ją tym, że artysta miał okazję grać na warsztatach jazzowych w sekcji z Buddym Milesem, perkusistą uwielbianego przez niego Jimiego Hendriksa, Carlem Palmerem z Emerson, Lake And Palmer, czy Williamem Calhounem z grupy Living Colour. À propos kolorów, The Colors to jedno z wielu wspaniałych muzycznych wcieleń Krzysztofa Ścierańskiego, kwartet z Markiem Radulim (gitara), Bernardem Maselim (wibrafon) i Przemysławem Kuczyńskim (bębny). Jednak teraz czas na trio…

Obecne wcielenie Krzysztof Ścierański Trio to oprócz lidera grającego na basie i gitarze także jego syn Marcin (perkusja; Kwiat Jabłoni, a także reprezentujące mocne, metalowe granie zespoły Helroth, Percival Schuttenbach, Thy Soulless Empire). W zapowiadającym płytę "Jazz, Rock i Święty Spokój" utworze "Telepatia" słychać pianistę Dariusza Grelę (m.in. zespół Kroke), w którego krakowskim studiu Nieustraszeni Łowcy Dźwięków nagrano 12 kompozycji, składających się na ten materiał. W nagraniach wziął też udział Waldek Gołębski na EWI, a album zamyka utwór "Polski Blues". W nim niespodzianka – rapowanie po węgiersku w wykonaniu Marcina Gracza!

"Jazz, Rock i Święty Spokój" to album szczególny, bo kompozycje na niego Ścierański napisał w czasie pandemii, kiedy tak ważne dla artysty bezpośrednie obcowanie z publicznością było niemożliwe ("Całe życie grałem dla publiczności" – mówił niejednokrotnie). Muzyka Krzysztofa Ścierańskiego to mieszanka kilku barw. Wśród nich jazzu, fusion, wpływów afrykańskich i latynoamerykańskich, plus rocka i bluesa. "Jazz, Rock i Święty Spokój" to zarówno doskonale już znane odbiorcom muzyczne DNA artysty, jak i pewna domieszka czegoś zaskakującego. Jest i coś, co z pewnością wywoła uśmiech na twarzach fanów – rysunki będące częścią oprawy graficznej albumu, mające coś z twórczości Zbigniewa Lengrena w dawnym "Przekroju", coś ze Sławomira Mrożka i deczko z "The New Yorkera".

"Muzycznie żyję w swoim świecie" – powiedział kiedyś Krzysztof Ścierański. I na płycie "Jazz, Rock i Święty Spokój" prezentuje nam tego świata kolejne oblicze. To z pewnością kolejny ciekawy rozdział biografii wielkiego muzyka, który nieustannie szuka artystycznych dróg, nie ogląda się na nikogo i na pewno w tych poszukiwaniach się nie zatrzyma.

Warto wspomnieć, że pierwszy dzień kolejnej edycji legendarnego jazzowego festiwalu Jazz Jamboree będzie poświęcony właśnie twórczości Krzysztofa Ścierańskiego. W czwartek, 27 października 2022 roku, w warszawskiej "Stodole" artysta zaprezentuje swoją muzykę w trio, kwartecie, solo, a także z zespołami Laboratorium, String Connection i The Colors. Tego wydarzenia nie wolno przegapić!

Pocztówka do Krzyśka.

Do każdej płyty dodajemy pocztówkę „połącz kropki”.

Możesz zatrzymać ją na pamiątkę, lub napisać coś do Krzyśka i wysłać. Na pocztówkach będzie adres. Wszystkie pocztówki trafią do Krzyśka. Zachęcamy do konkursu: najbardziej kreatywne połączenie kropek nagrodzimy...."


Album wydany jak na Krzyśka niezwykle efektownie - w rozkładanym na 4 digipaku - z ładnym zdjęciem z autografem - idealny by sobie oprawić i postawić na biurko lub półkę z płytami :D , w/w pocztówka z kropkami do połączenia - a w wersji "deluxe" czy "vip" - mamy kostkę do gry, magnesiki, koszulkę w rozmiarach do wyboru do koloru - nasz ukochany basista po lockdownie i covidzie zaszalał jak nigdy dotąd. W książeczce zamiast lapidarnego i żartobliwego komentarza - mamy stosowne do tytułu utworów szkice / rysunku samego mistrza - dowód, że określenie "człowiek renesansu" często używane - absolutnie nie jest w jego przypadku na wyrost czy lizusowską kurtuazją - ktoś mniej znający muzyka będzie mile i pozytywnie zaskoczony - bo grafiki robią znakomite wrażenie, poprawiają nastrój - od razu przywołuje słynna scena kultowego Nie Ma Róży Bez Ognia - gdy śp. boski Dobrowolski mówi do głównego bohatera gdy ten utwiera lodówkę pełną alkoholu i zaprasza na poczęstunek ".... jogi-bubu, brawo Jasiu, nie znałem cię od tej strony...." :D W komentarzu są skojarzenia ze Zbigniewem Lengrenem - owszem, do pewnego stopnia trafne ale mnie bardziej przywołują odjechane grafiki np z płyt grupy Patto i te całkiem "krejzi" od Daevida Allena z Gong.


Płyta od dawna zapowiadana - wiele utworów np Telepatia, Brasilianka czy poświęcony pamięci Grzegorza Grzyba - fani mogli od kilku ostatnich lat poznać i cieszyć się nimi na koncertach basisty. Zgodnie z opisem nagrana już 2 lata temu. Polecam wszystkim - bo to muzyka ponad wszelkimi podziałami, kategoriami, wyskakująca i nie dająca upchnąć do szufladek czy zdzierająca przyklejane z uporem maniaka etykietki. Będę może nudny - ale znów koronny dowód na to, że "dobra, żywa, zagrana na prawdziwych a nie wirtualnych instrumentach muzyka - sama doskonale się broni" oraz, że jak mawiał Pat Metheny - czemu dał wyraz w tytule It`s Just Talk - fusion / jazz-rock - nie są martwe czy żadną "ślepą uliczką" - a co jest prawdziwym jazzem, co jazz "udaje", co zachowuje "czystość gatunkową" - to bzdury i ględzenie ignorantów, którzy nigdy nie mieli instrumentu w rękach lub nie potrafili zapomnieć o uprzedzeniach i musieli "brnąć w filozofowanie".

Jak dawniej silnie akcentowałem - pojawienie takich albumów, z utęsknieniem wyczekiwanych - to jak spotkanie z dawno nie widzianym przyjacielem - wraca to znajome uczucie - jakbyśmy się ledwie kilka tygodni nie widzieli - uśmiech pojawia na twarzy i aż chce się zakrzyknąć - "dobrze cię znów widzieć i fajnie że wróciłeś". Oby na kolejny krążek nie trzeba było czekać kolejne 8/10 lat. Każdy utwór to skończona konkretna historia, dobrze skonstruowana opowieść i każdego można słuchać bez końca upajając każdym dźwiękiem, barwą i fakturą. Przykład pierwszy z brzegu - eteryczny, oniryczny - dowód jakim mistrzem ballad jest Ścierański - Kopanie Ziemniaków:

https://www.youtube.com/watch?v=qmou4J4zlkc
...Nobody expects the Spanish inquisition !
ODPOWIEDZ